wtorek, 20 maja 2014

Rok 2013

  • 06.01 - Grand Prix Łodzi w Biegach Przełajowych 5km (bieg 2/6) - 18:06, 6m/294
  • 27.01 - Grand Prix Łodzi w Biegach Przełajowych 5km (bieg 3/6) - 18:15, 5m/241
  • 10.02 - Grand Prix Łodzi w Biegach Przełajowych 5km (bieg 4/6) - 17:25, 7m/230
  • 03.03 - Grand Prix Łodzi w Biegach Przełajowych 5km (bieg 5/6) - 17:27, 3m/?
  • 16.03 – IX Maniacka Dziesiątka w Poznaniu – 34:54, 37m/2284
   Nagły powrót zimy sparaliżował cały kraj. Organizatorzy biegu robili co mogli, aby przygotować trasę - w rezultacie końcowe 1,5km to śnieżno-błotnista breja skutecznie uniemożliwiająca efektywną końcówkę. Mimo wszystko życiówka wpadła i w końcu złamałem granicę 35minut.
  • 24.03 - Grand Prix Łodzi w Biegach Przełajowych 5km (bieg 6/6) - 17:56, 7m/188

Grand Prix, wyniki końcowe:
5m. Open
2m. w kategorii Łodzianin
1m. w kategorii M-30
   Miał być atak na 34minuty, a w samotnej bezmyślnej walce z wiatrem odcięło mnie koło 7km i było już pozamiatane. Niestety stał się precedens - pierwszy i jak dotąd jedyny raz nie ukończyłem biegu, najzwyczajniej zabrakło motywacji..
   Póki co był to najefektowniejszy finisz w mojej krótkiej biegowej przygodzie. Zaczęliśmy go z Leszkiem na kilometr do mety w tempie 3min/km - wygrałem ! Kilka dni po tym biegu wznowiłem trenerską współpracę z Jackiem Chmielem - celem był jesienny maraton, tego zabrakło mi wiosną..
   Celem był wynik poniżej 1:16. Sukcesywnie przyspieszając z kilometra na kilometr wypracowałem sobie taką nadwyżkę, że udało się urwać jeszcze jedną minutę. Jednocześnie mam świadomość, że już nigdy nie zrobię tak gwałtownego skoku z wynikiem :) Po tygodniu wyjechałem z Szakalem Andrzejem na półmiesięczny obóz biegowy ponownie do Szklarskiej Poręby.
   Bardzo bolesna lekka pokory. Miało być 2:35, a bolesne zderzenie ze ścianą zaraz za półmetkiem masakrycznie zweryfikowało moje zamierzenia. Naprawdę szkoda było tych 5 miesięcy ciężkiej harówki. 
   Wiedząc, że stać mnie na wynik poniżej 2.40, skusiłem się na kolejny start zaledwie po dwóch tygodniach. Założenia były bardzo proste - lecieć grzecznie na czas minimalnie poniżej tego wymarzonego. Niestety dałem się ponieść emocjom, przyspieszyłem, doszedł silny wiatr i deszcz w końcówce i skończyło się bardzo kiepsko. Na osłodę pozostał tytuł Mistrza Polski w kategorii pracowników samorządowych.


Bilans roku: 5600km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz