IV Łódź Maraton DOZ - 13.04.2014
Do 29km trzymałem się Piotrka Bassendowskiego z Łodzi, widać było że
leci na wielkim luzie. Mi się biegło swobodnie mięśniowo, tylko oddech
był krótki i przyspieszony - nie umiałem tego skorygować... Profil
okazał się bardziej pofałdowany niż kojarzyłem z wielu rozbiegań po tych
terenach, ale trzymaliśmy mniej więcej stałe tempo. Pierwszy żel
wchłonąłem za 15km, kolejny odebrałem od małżonki na 29 ale pobiegłem z
nim w garści jeszcze ze 2km, a tymczasem nagle tempo mi siadło, a
Piotrek uciekł do przodu trzymając cały czas swoje... Od 34km nie
umiałem już zejść poniżej 4/km, łyknęło mnie 4 pędziwiatrów - brawa dla
nich za umiejętne rozłożenie sił. Wszystkie ostatnie kilometry były
jednak w przedziale 4:06-4:20, także wstydu chyba nie ma.. (mam w
pamięci swój nieszczęsny Toruń).
Myślę, że najistotniejszą przyczyną słabego występu było spóźnienie się
z formą. Gdzieś mi się ona ulotniła po Pabianicach.. Porównując swoją
treningową 30kę (3:43/km przy śr pulsie 162bpm), gdzie na końcu czułem
się jakbym mógł jeszcze biec i biec, z samopoczuciem w niedzielę, gdzie
niemal przy identycznej prędkości, a na pewno znacznie wyższym pulsie,
zaczynało mnie odcinać koło 30km, jestem przekonany że wówczas nie było
by ściany jakbym przedłużył trening. Inne przyczyny: infekcja,
mało piłem na trasie, podciąłem się ostatnim akcentem 15x1km na 10dni
przed startem (dużo lżej wcześniej biegło mi się 4x5km na tych samych
prędkościach).
OK - dlaczego spóźniłem się z formą?
Przygotowania zacząłem z początkiem grudnia - 4 miesiące to dla mojego organizmu zbyt dużo pracy na wysokich obrotach. Wniosek nasuwa się oczywisty - pod październikowe Monachium zaczynam robotę dopiero z końcem lipca (2,5 mca)
Po maratonie podjęliśmy z trenerem wspólną decyzję o zawieszeniu współpracy - muszę odpocząć od jego planów.
czas 2:42:59
miejsce 20/1638, kat M-30 m.3, wicemistrz Łodzi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz