niedziela, 31 sierpnia 2014

Bilans tygodnia 25-31.08


pn 25.08 - I: Rano przed pracą 8km po pobliskim parku [~4:36/km].
II: Zaraz po pracy kolejne rozbieganie z siłowym akcentem w celu podbicia tonusu mięśniowego.
9,2km WB1 [4:26] + 3x (skC + skA + wsk) ps 500m + 4,6km [4:54]
Skipy robiłem na 100metrowym podbiegu (10%), mocno weszły w tyłek - po ostatnich wieloskokach nogi jak zalane cementem.

wt 26.08 - Dziś jeden, ale za to konkretny trening. Podjechałem na Zdrowie na długi II zakres.
3km WB1 [4:40] + 2R(200-120) + 2x10km OWB2 p3` + 1,3km [5:26]
Pierwsza dziesiątka wyszła nawet poniżej 3.48/km przy średnim pulsie 156bpm. Kolejna minimalnie wolniejsza (3.49/km) przy pulsie siłą rzeczy wyższym (161bpm). Końcowe tętno wyniosło 162, a spadek po 1min bardzo pozytywny, aż do 118 - dobry prognostyk.

śr 27.08 - I: Rano przed pracą 8km po pobliskim parku [~4:40/km].
II:  Zaraz po pracy kolejne rozbieganie (deja vu :P ?), ale tym razem bez siły. Tym razem 3 pętle po dawno nie odwiedzanym Parku Poniatowskiego - wyszło 17,7km po 4.33/km.

czw 28.08 - Pora na co nieco szybkości. Dobiegłem na ziemny stadion Łodzianki do Parku 3 Maja na 300m odcinki.
10km BC1 [4:21] + 17x300 (po 56-57s) p1` + 3km [5:16]
Planowałem 15 odcinków, ale jako że niespodziewanie spotkałem Andrzeja, to skusiłem się na możliwość podwózki do domu i trening lekko zbonusowałem. Na jednym odcinku, gdzie akurat miałem kolegę przed sobą wyszło 53s - eh, kiedy ja wydorośleję :P Trening wyszedł swobodnie, jest moc.

pt 29.08 - Zaraz po pracy wyskoczyłem na długie i spokojne wybieganie. Ciężko mi się biegło przez pierwsze kilometry. Nogi były sztywne i zmęczone. Ale wystarczyło wbiec do Łagiewnik by wróciła werwa do połykania kolejnych minut. Czas treningu wyniósł wzorcowe 2,5 godziny, co pozwoliło pokonać 32 kilometry (śr 4.42/km). Ostatnie 3-4 kilometry były już wymagające mięśniowo, ale to pewnie ze względu na delikatne przyspieszenie na końcowych 10km oraz na pewno na skutek wczorajszych odcinków.

sb 30.08 - Podjechaliśmy z małżonką do parku na Julianowie, oczywiście każde na swoje co nieco.
8,1km BC1 [4:28] + 6x210pg [~3.30] + 2,7km [4:54]
Delikatne podbiegi na podbicie tonusu mięśniowego przed niedzielną wytrzymałością tempową. Wieczorem brałem udział w Biegu Fabrykanta na 10km - jako widz :) Pierwszy raz przypatrywałem się zawodom z boku i tak szczerze powiedziawszy widząc męską elitę po 3.20/km odniosłem wrażenie że to strasznie wolno :P Oczywiście doskonale wiem z czym to się je, ale postronny Kowalski może tego nie łykać, zwłaszcza jak się napatrzył na transmisję z ME w Zurychu.

ndz 31.08 - Na dziś zaplanowałem dwójki w życzeniowym tempie maratońskim [3:40]. Pech chciał, że od północy męczył mnie silny ból głowy. Po mocnych prochach udało mi się zasnąć, ale nad ranem głowa bolała jeszcze bardziej. Wziąłem kolejne prochy i dopiero po g.11 lekko zaczęło odpuszczać i długo się nie zastanawiając podjechałem na stadion na Stokach. Słonko już konkretnie przygrzewało, w cieniu po 12 było +25st C. Z planowych siedmiu zrobiłem pięć i stwierdziłem, że szkoda mi zdrowia by zmuszać się do kolejnych dwóch. Wciąż nie czułem się za dobrze.
2,6km [4:24] + 200R + 5x2km WT [3:40] p400m [5:05] + 2km boso po miękkim tartanie [5:24]
Wolałem zrobić mniej na krótkiej przerwie niż na siłę siedem na wydłużanym odpoczynku. Średnie pulsy na dwójkach rosły od 150 do 170bpm.

---
bilans tygodnia: 159km (9 jednostek)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Bilans tygodnia 18-24.08

pn 18.08 - Nie poznaję swojej małżonki ostatnio, znów wyciągnęła mnie na bieganie do Arturówka :) Ostatnio parkuję na "kaloryferze" przy Wycieczkowej, bo spod stawów policja chyba skutecznie wypędziła kierowców. Przez kilkanaście lat byłem przekonany że do wysokości zatoczki autobusowej (do znaku B-36) można legalnie darmowo parkować po prawej stronie jezdni (obok jest płatny parking), ale jakoś w lipcu zostałem uświadomiony, że 800m wcześniej jest również znak B-36, o którym chyba 90% wjeżdżających nie ma pojęcia :) A z kaloryfera mam nawet bliżej do stawów niż z tego "cofniętego" wymuszonego dzikiego parkingu. Wracając do tematu zacząłem truchtem z Beatą po 6/km, ale przy stawach już pobiegliśmy w różne strony swoim tempem. Wyszło mi 12,8km biegu regeneracyjnego średnim tempem 4:49/km.

wt 19.08 - Zaraz po pracy wybiegłem na II zakres na Zdrowie. Bardzo chciałem dziś go wydłużyć do 18km, ale wiedziałem że zachowując intensywność może być ciężko po ostatnich 2 tygodniach, a zwłaszcza niedzielnym krosie BNP. Już po 8km wiedziałem, że powinienem kończyć po 15ce, bo puls trochę za bardzo skakał.
3,2km OWB1 [4:26] + 2R (150-120) + 15km BC2 [3:51] + 3,7km [5:08]
Mięśniowo było znakomicie, oddechowo przyzwoicie, średni puls wyniósł 160,5bpm (2,5 oczka wyżej przy tempie 1s/km wolniejszym niż tydzień temu), ale końcowy aż 166. Spadek po 1minucie był dramatyczny, bo zaledwie do 133bpm. Całe szczęście, że nie cisnąłem na siłę do 18km, bo bankowo wszedłbym w III zakres i zrobił trening eksploatujący, zamiast budującego.

śr 20.08 - Poleciałem dziś na miękki tartanowy stadion na Stoki na krótkie odcinki szybkościowe.
8,3km [4:39] + 2x (10x200) Sz.W.  p200, ps 600 + 3,5km [5:12]
Na stadionie spotkałem dawno nie widzianego kolegę, spory postęp zrobił ostatnio, a jego dyspozycja na mocnym (jak dla mnie) treningu mocno mi zaimponowała. Moje odcinki wychodziły średnio po 36s. Czyli tak jak chciałem - było krócej, ale mocniej.

czw 21.08 - Zauważyłem dziwną prawidłowość. Dzień po szybkości nogi kręcą mi się jak szalone. Dzisiejsze 17km rozbiegania na dużym luzie po 4.25/km.

pt 22.08 - Dziś wymuszone wolne. Z pracy urwałem się nawet wcześniej, by wpuścić do mieszkania ekipę cyklinującą podłogi. My uciekliśmy z psem na noc do rodziców, a ja jeszcze miałem coś ważnego do załatwienia w Łodzi - pierwszy od 2 lat mecz Widzewa :) Poziom spotkania pozostawię bez komentarza, natomiast wyrównanie w 95. minucie to emocje, których piłkarsko nie doświadczyłem od dobrych .. pięciu lat.

sb 23.08 - Długo odwlekałem w czasie pierwszy trening wytrzymałości tempowej i na 7 tygodni przed maratonem, uznałem że jest to najwyższa pora.
2,8km [4:37] + 160R + 14x1km WT [~3:33] p2` + 1,1km [5:26]
Uznałem, że na tempie (zwłaszcza tak krótkim) muszę mieć pewien zapas prędkości - inaczej całość zrobiłbym w II zakresie, a nie o to w tym chodziło. Dłuższe tempa będę jednak już biegał deko wolniej. A dzisiaj nieparzyste odcinki wychodziły pod dość mocny wiatr, parzyste oczywiście z wiatrem. Starając się trzymać stałe tempo 3.30-3.35 było to odczuwalne w intensywności biegu. Końcowy puls wyniósł 170bpm, a spadek po 1min bardzo pozytywny - 128bpm (lepszy niż po wtorkowym BC2!).

ndz 24.08 -Tydzień zamknąłem bardzo spokojnym rozbieganiem - 20,3km po 4.47/km.

---
bilans tygodnia: 116km (6dni)

W najbliższym tygodniu znowu chcę dokręcić śrubę. To będą treningi na maratońskim "zmęczeniu".

niedziela, 17 sierpnia 2014

Bilans tygodnia 11-17.08

wt 12.08 - Mimo szczerych chęci nie udało mi się w poniedziałek znaleźć czasu nawet na krótki trening :/ Dziś planowany II zakres. Na trening umówiłem się z kolegą Szakalem. Po długiej przeszło półgodzinnej rozgrzewce rozpoczęliśmy przy lekkim deszczyku.
3,5km OWB1 + 15` GR + 3R (150-150-90) + 15km BC2 [3:50] 158bpm + 3,8km [5:00]
Przeprosiłem się z pulsometrem :P Zmieniłem baterię i nawet zaczął poprawnie działać ;-) A poważnie, to po ostatnim II zakresie, gdzie mimo wielkiego luzu puls był podniesiony w końcówce (mierzony ręcznie na mecie), musiałem sprawdzić jak się on kształtuje podczas zakresu. I widać, że śmiało mogę już teraz śmigać po 3.50, a za 3tygodnie spróbuję może coś szybciej. 

śr 13.08 - Dziś 2 treningi. Jeszcze przed pracą na szklance wody z miodem wyszedłem do parku o 5.30 na małe co nieco. Eh, gdybym tak zaczynał robotę chociaż o 7.30, to częściej bym biegał raniutko - super pobudzacz na cały dzień. Wyszło ponad 9km tempem 4.45/km.
II - Na drugi trening dobiegłem na tartanowy stadion na AZS. Cel - szybkość na odcinkach 400m.
4km OWB1 [4:30] + 12x400 Sz.W. (~78s. / p.400 ~4:48/km) + 3,1km [5:01]
Nie była komfortowa ta prędkość. Gdzieś mi ona umknęła przez te kilka tygodni, dobrze chociaż że wytrzymałość została. Do maratonu jeszcze 2 miesiące - zdążę!

czw 14.08 - Dziś tylko rozbieganie - dzień regeneracyjny. Wyszło 16km po 4:29/km.

pt 15.08 - Dzień wolny od pracy, a zatem podjechałem na Popioły na podbiegi. Pobrykaliśmy razem z kolegą Szakalem.
8,2km [4:23] + 2x(6x400pg) p400, ps 1km + 2,4km [5:22]
O tak, lubię ten typ wysiłku :) Ostatnie sekundy mimo lekkiego wypłaszczenia są prawdziwym hartem ducha. Odcinki zacząłem w 1.27, ostatni w 1.22 (średnio niecałe 1.25). Nie przypominam sobie bym zrobił kiedykolwiek aż 12 czterystumetrowych podbiegów na jednej sesji treningowej - ładnie weszły :) Cieszy mnie to że nie zwalniałem z każdym kolejnym, a ostatni wyszedł najszybciej. Przerwy na zbiegu 4:50-4:30/km.
II - Po pysznym babcinym obiedzie poleciałem rozbiegać poranne podbiegi, a i zgubić łapczywie pochłonięte kalorie. Licznik stanął po 10,8km, które pokonałem po 4:40/km.

sb 16.09 - Po lekkim śniadaniu poleciałem z rana na Zdrowie na dłuższe wybieganie z kilkoma rytmami pod koniec. Dociągnąłem do 25km po 4:37/km i z biegu na miękkiej alejce parkowej dołożyłem krótką odmulającą zabawę biegową 5x30/80. Powrót do domu już lekko wolniejszy po 4.47/km, a razem wyszło mi 30,6km. Pod wieczór na 20 minut wskoczyłem do solanki w wannie (1kg soli kuchennej).

ndz 17.09 - Na dziś zaplanowałem sobie trening, któremu nie wiedziałem czy podołam w obecnej formie - zaraz po maratonie w Zurychu podjechałem do Arturówka. Było dość rześko i lekko kropiło, ale wiedziałem że zaraz się rozgrzeję, tak więc biegałem na krótko.
2,7km [4:34] + 150R + kros BNP 20km + 1,8km [5:16]
kros BNP = 12km BC1 [4:09] + 4km BC2 [3:51] + 4km BC3 [3:31]
Pięknie to wytrzymałem. Dzień po trzydziestce taki trening musi cieszyć. Żałuję, że pulsometr coś nawalał mniej więcej od początku BC2, także orientacyjnie puls rósł następująco (na kolejnych 4km kołach) - 134, 136, 138, 155, 165.
---
tydzień 153km (6dni, 8 treningów)

Po dwóch mocnych tygodniach w najbliższym zejdę nieco z objętości (ale 100 to musowo muszę łyknąć). Drugi zakres chciałbym lekko wydłużyć, ale zobaczę czy samopoczucie mi na to pozwoli. Z szybkości skrócę odcinki do 200m, ale za to chciałbym je intensywniej zaakcentować. A w niedzielę najwyższy czas na pierwsze klasyczne maratońskie kilometrówki.



poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Bilans tygodnia 4-10.08


Ostatnie 2 tygodnie były skromne pod względem kilometrażu biegowego. Górskie trekkingi i wspinaczka na ferratach jednak w pełni rekompensowały ten niedostatek. Bieżący tydzień będzie jednak jeszcze względnie delikatny, bez większego szoku dla organizmu. Po dłuższym biwakowym żarciu i znacznej ilości kawy muszę włączyć 2tyg suplementację (kompleks witamin, tran, magnez). Śrubę przykręcam po weekendzie :)

pn 4.08 - 15,5km rozbiegania [4:36]; olbrzymi luz mięśniowy i oddechowy, a prędkość wcale nie jakaś mizerna - myślę że parametry krwi mocno mi się po górkach poprawiły i stąd ta poprawa.

wt 5.08 - Po 2daniowym obfitym obiedzie i kilku śliwkach bałem się, że będą problemy na zakresie. Na szczęście żołądek sprostał temu wyzwaniu.
3,2km OWB1 [4:12] + 140R + 12km BC2 [3:49] + 3,5km [5:04]
Ździebko się zdziwiłem, jak odczytałem tempo rozgrzewki. Intensywność taka jak przy przedurlopowym bieganiu 20s/km wolniej. Zakres zacząłem bardzo luźno, planowało chciałem całą dwunastkę polecieć ostrożnie po 3.55/km, ale pierwsze 2km wyszły mi po 3.45, a ja tej prędkości niemal wcale nie odczuwałem (hematokryt chyba szalaje). Rozsądek nakazał mi jednak lekko zaciągnąć hamulec, kończyłem lekkim podbiegiem i w rezultacie puls na mecie mógłby świadczyć o wejściu w III zakres (57/20s - 171bpm), jednak nogi i płuca absolutnie nie mogą się z tym zgodzić.

śr 6.08 - Dziś za namową żony podjechaliśmy do Arturówka na małe co nieco. Ona z koleżanką, a ja odstawiłem swoją solówkę. Czasu tak za wiele nie miałem, dlatego rozgrzewkę musiałem nieco skrócić.
6km OWB1 [4:23] + 12x200/200 Sz.W. (~39s) + 2,4km [4:57]
Albo GPS nie radził sobie w lesie, albo szutrowa droga mocno spowalniała, albo odczuwałem jednak trudy wczorajszego zakresu. Przy podobnym stopniu intensywności latałem niedawno dwusetki ze 2s szybciej. Trenuję jednak do maratonu, nie widzę potrzeby by latać krótkie odcinki szybciej od TS 5k.

czw 7.08 - rozbieganie po Zdrowiu, takie tam bez historii (odbębnione) - 16,7km [4:41]

pt 8.08 - rano lało i pod wieczór znowu prognozowali burze; ale po ostatniej ulewie w Cortinie chyba żadne warunki już mi nie straszne ;p. Podreptałem na łódzkie Doły na podbiegi.
7,5km OWB1 [4:31] + 10x300pg (61-62s) p. (94-84s) + 4,1km [4:49]
Przerwy na zbiegach wychodziły mi coraz krótsze, na podbiegach się nie szarpałem - dobry znak.

sb 9.08 - Dziś na treningu miałem asystentkę na rowerze (dzięki żonko!). Wybraliśmy się, a jakże, na Zdrowie. Po truchtanej rozgrzewce i szybkim rozciąganiu ruszyłem na ciągły z włączeniami (szkoła ros.)
3km [4:41] + 22km BC1/3 + 3km [4:49]

22km BC1/3 = 12 [4:18] + 1 [3:42] + 3 [4:17] + 1 [3:37] + 2 [4:16] + 1 [3:36] + 2 [4:16]
Asystentka jechała z bidonem, po 18.km wszamałem żel ALE - ładnie się przyjął. A trening? Interesujący, zawsze to nowy bodziec. A z oceną jak działa to trzeba poczekać.

ndz 10.08 - Rozbrykała mi się biegowo małżonka. Podjechaliśmy późnym rankiem do Arturówka. Beata śmignęła niecałe 7km swoim komfortowym 6.40/km i tak myślę, że trzeba ją wrzucić na głębszą wodę na jakieś przyjemne leśne zawody na dychacza :) - najwyższy czas. Ja zacząłem bardzo niemrawo, ale z czasem nogi się rozruszały i po przeszło 10km "recovery" średnie tempo wyniosło 4.53/km. Po obiedzie i pysznych naleśnikach oraz krótkiej drzemce ponownie pojechałem do Arturówka, tym razem na coś konkretniejszego i pobrykaliśmy z kolegą Szakalem kros w II zakresie na pętli "4". Na podbiegach wchodziliśmy zapewne w III zakres, ale całościowo był to zdecydowanie II, przy niezłym jak na duchotę tempie.
2,8km [4:58] + 200R + 2x8km OWB2 kros p3` + 2,6km [5:25]
Przerwy składały się ze spokojnego 2` truchtu i 1` na napicie się, uspokojenie oddechu i kilka skłonów. Tempa na ósemkach wyniosły 3:57 i 3:54/km. Końcowy puls po lekkim zbiegu pod koniec pętli wyniósł 50ud/20s (150bpm). Razem w niedzielę wyszło 32,3km, a w cały weekend 60,3km :) Pod wieczór zafundowałem swoim łydkom 5minutową lodowatą kąpiel w wysokim wiadrze.

---
Razem: 143km (7dni, 8 treningów). Tydzień miał być delikatny, ale chyba coś poszło nie tak :) W nadchodzącym wydłużam zakres i długość podbiegów, podwajam dystans odcinków szybkościowych i przetyram się na BNP na krosie.


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Deszczowa Italia 21.07 - 3.08


pn 21.07 - Drugi dzień przejazdu. Jako jedyny kierowca nie ogarnąłbym całej trasy naraz (1300km). Ale zanim dziewczyny wywlekły się z namiotów zdążyłem jednak zrobić trening :)
8km BC1 [4:30] + 6x150SzW (~25s) p1` + 1,4km [4:54]
Po drodze zwiedziliśmy Norymbergię, a na nocleg zajechaliśmy do Misuriny we wschodnich Dolomitach.

wt 22.07 - Ciężko było wywlec się z ciepłego śpiwora, gdy na zewnątrz 5stC. Pierwszy górski dzień to aklimatyzacja. Podjechaliśmy autem do szlabanu płatnej drogi i wyruszyliśmy pod Trzy Wieże (jeden z symboli Dolomitów). Trekking zajął nam 8 godzin, a wracając do auta inną drogą sporo nabłądziliśmy się szukając właściwego zejścia (mapa, busola, 2 geografów i harcerka :P) - dość kiepsko w tym rejonie zostało to oznakowane. Na nocleg zjechaliśmy z przełęczy na camping do Cortiny d'Ampezzo.

śr 23.07 - Dziś wreszcie zakosztowaliśmy tego po co jechaliśmy przez pół Europy. Po 2 godzinnym żmudnym podejściu, wskoczyliśmy do kolejki kubełkowej, która wywiozła nas na niecałe 3tys m npm. Tam ubraliśmy uprzęże, lonże, założyliśmy kaski i rękawiczki i ruszyliśmy na ferratę Dibona. Technicznie jest ona jedną z prostszych w Dolomitach - w sam raz na początek. Cała wycieczka zajęła nam 10 godzin i kolejny dzień musiał być restowy.

czw 24.07 - Naszym celem było dziś szmaragdowe Jezioro Sorapis. Pogoda nas dziś nie rozpieszczała i dopiero po 2godzinnym kiblowaniu w schronisku nieopodal jeziora udało nam się wstrzelić w miarę bezdeszczowe okno. Wróciwszy na camping do Cortiny od razu wskoczyłem w biegowe ciuchy i pognałem na zakres.
1,6km [4:24] + 200R + DZB 6x5/2 OWB2 (3:43-3:50) + 1,4km [5:06]
W Cortinie ciężko o płaski dłuższy odcinek, dlatego zdecydowałem się na 5minutowe odcinki na względnie prostej dojazdówce do kolejnych campingów. Przewentylowałem płuca, nogi przyjemnie kręciły, samopoczucie bomba.

pt 25.07 - Planowo chcieliśmy zrobić kolejną ferratę Bonacossa drogą przez lodowiec, ale jakoś tak późno się zebraliśmy do wyjścia i w rezultacie deszcze i czas nie pozwoliły nam ani na jedno, ani na drugie. Mieliśmy za to urokliwą trekkingową wycieczkę w drodze na BC, a na jednym ze śniegowych podejść przetestowaliśmy nawet nasze raki :) Zarejestrowany czas aktywności - 10g.

sb 26.07 - Prognozy na najbliższe dni były fatalne, zatem ewakuowaliśmy się nad Adriatyk na polecony nam camping na Lido Jesolo (k/Wenecji). Ale ale, a gdzie bieganie? Rano krótki, ale treściwy 8km kros na granicy I i II zakresu.
8km kros BC1/2 [4:42]
Tylko nieliczni jechali tego dnia na koniec nadmorskiej mierzei. Gigantyczny korek utworzył się w drugą wyjazdową stronę, co wyglądało na masowy eksodus przed ogromną ulewą.

ndz 27.07 - Żal nie zwiedzić Wenecji będąc tak blisko. Dużo sprawniej dostać się tam promem, a turystycznych stateczków jest całe mnóstwo. Wieczorem ruszyłem na trening nie wiedząc jeszcze na jaki - to miał być spontan.
3,1km OWB1 [4:30] + 4x450 SzW [3:05-3:10] p2` + 2km [4:54]
Niby krótko, ale po powrocie byłem wykończony - organizm zapomniał czym jest upał.

pn 28.07 - Rano długie wybieganie. Wskoczyłem na ścieżkę pieszo-rowerową przy głównej ulicy i pohasałem blisko 2 godziny do Jesolo i z powrotem do Ca'Savio.
24km wybiegania [4:41]
Po śniadaniu skoczyliśmy na "plażing", a wieczorem na włoską pizzę, która na kolana nas jednak nie rzuciła.

wt 29.07 - Ile można siedzieć nad morzem? Ja miałem dosyć, a dopiero na czwartek przewidywali poprawę pogody. Nie ma gór, to chociaż jest bieganie :)
I: 2km OWB1 [4:40] + 210R + 2x5km OWB2 [3:51-3:53] p2` + 2,9km [4:51]
Pod wieczór musiałem rozbiegać ten zakres, bo wierząc prognozom pogody i naszym planom na jutro na środowe rozbieganie były marne szanse.
II: 12,7km rozbiegania [4:43]
Miało być nawet wolniej, ale szalejące dookoła burze, które i do mnie dotarły jakoś mimowolnie mnie popędzały.

śr 30.07 - Długo suszyliśmy namioty przed zwinięciem i dopiero przed południem ruszyliśmy do Canacei w centralne Dolomity. Może i ceny kempingów, a może i ochota na przygodę sprawiły że zjechaliśmy do zatoczki przy szosie i wieczorem już rozbiliśmy się na dziko. Gdy naznosiłem i połamałem lekko mokre gałęzie na ognisko znowu zaczęło padać i schowaliśmy się do namiotów.

czw 31.07 - Pogoda w końcu łaskawa i z pobliskiej Alby przez Ref. Ciampac wdrapaliśmy się Ferratą Finansieri na Colac, skąd zeszliśmy do auta przez Dolinę Contrin. Wycieczka była wyczerpująca i zajęła nam 10godzin. Na nocleg przez 2 mega wysokie przełęcze przedostaliśmy się do znanej nam już Cortiny.

pt 1.08 - Dziś ostatni górski dzień - oczywiście ferratowy. Ruszyliśmy z kempingu dopiero o 11, ale wiedzieliśmy że na dół zjeżdżamy kolejką. Nudnym leśnym podejściem podeszliśmy pod nowo wyznaczoną ferratę SkiAlp. Perspektywa 500m w pionie i ostrzeżenie "molto difficulto" dodały naszej wycieczce dodatkowego smaczku. Nie wiedzieliśmy dokładnie co nas czeka, bo na naszych mapach trasa nie była oznaczona, tak więc gdy zaczynało złowieszczo grzmieć i nadciągnęły ciemne chmury miny nam nieco zrzedły. Po blisko 2 godzinach ostrożnego wspinania zdobyliśmy górującą nad Cortiną Falorię, a do miasta zjechaliśmy planowo kolejką wagonikową. Im bliżej wieczora, tym ciemniejsze chmury, a trening sam się nie zrobi. Wybiegałem przy lekkim deszczu, a po kilku minutach rozpętało się piekło z ulewą, grzmotami i piorunami. 
1,4km OWB1 [4:37] + 120R + 2x5` OWB2 (3:53, 3:44) p2` + 1,4km [5:15]
Lepszy rydz, niż nic.

sb 2.08 - Czas wracać. W południe opuściliśmy Cortinę i ruszyliśmy do Frankenjury. Po kilku burzach szczęśliwie dotarliśmy i nawet udało nam się rozbić namioty w suchości.

ndz 3.08 - Ekhm, we Frankenjurze również ciężko o płaskie odcinki, a czułem potrzebę poprawy ostatniego burzowego zakresu. Będąc jeszcze dodatkowo pod presją czasu musiałem się zadowolić jednak wersją minimalistyczną.
2km OWB1 [4:39] + 160R + 2x2,5km OWB2 (3:58, 3:46) p2` + 1,5km [4:40]
Burze prześladowały nas aż do granicy woj. łódzkiego. Przeszło ich chyba nad nami z pięć :)
---

Razem: 108km (9treningów) + 6 górskich wycieczek


Bilans tygodnia 14-20.07

pn 14.07 - Tym razem tydzień musiałem zacząć rozbieganiem. Dzień po mocnych kilometrówkach podbiegi dobiłyby mnie całkowicie. Potruchtałem w stronę Arturówka, tam się pokręciłem z pół godziny i nieśpieszno wróciłem do domu. Wyszło równe 18km średnio po 4:42/km.

wt 15.07 - Od kilku dni lekko pobolewa mnie prawy achilles, ale póki ból się nie wzmaga to nie rozczulam się nad sobą i realizuję zaplanowany trening - zwłaszcza że od ndz czeka mnie 2 tygodnie względnego luzu urlopowego. Wydłużyłem dziś swoje podbiegi do odcinków 300m (ul. Doły).
8km OWB1 [4:34] + 8x300pg (po 73s) p.1,5` + 3,5km [5:02]
Ostatnie 2 powtórzenia były już w końcówce wymagające mięśniowo, dlatego poprzestałem na ośmiu.
 
śr 16.07 - Dziś długie i spokojne rozbieganie po łódzkim Zdrowiu. Machnąłem trzy duże pętle w wersji "miękkiej", co pod domem dało mi 24km na liczniku po 4.54/km. Achilles OK :)

czw 17.07 - Pojeździłem dziś z moją żoną po lekarzach i się późno zrobiło. Planowany kros zamieniłem na płaski krótszy zakres i pobiegłem w stronę... Zdrowia. Tak, dawno mnie tam nie było :) Latałem bez pulsometra i gdy nogi zrobiły się już ciężkie, przerwałem po 9km. Ręcznie mierzony puls jednak miło mnie zaskoczył - 52ud/20s (156bpm) i spadek po 1min do 114bpm.
3,1km OWB1 [4:35] + 170R + 5`GR + 9km BC2 [3:56] + 3,2km [5:08]
Mięśniowo jednak było wymagająco w końcówce i dobrze zrobiłem że nie kopałem się z koniem. Ostatni posiłek ponad 6godzin wcześniej i ogólny gorąc też pewnie swoje zrobiły. Achilles OK!

pt 18.07 -  Znowu trening skrócony, tym razem najadłem się owoców i żołądek znów wariował. Po przeszło 12km leśnego rozbiegania miałem dosyć.


sb 19.07 - Dziś musiałem się zmęczyć, bo wiedziałem że nazajutrz nie pobiegam. Podjechałem na krosową pętlę do Arturówka i solidnie popracowałem.
2,1km OWB1 + 130R + 3x6km OWB2 [3:58] p2` + 2km
Końcowy puls 53/20 (159bpm). Razem wyszło ponad 23km, a w domu czekał pyszny obiad i dużo jeszcze pyszniejszego ciasta.

ndz 20.07 - przejazd z Łodzi w Dolomity p. Drezno (zwiedzanie) i Frankenjurę (camping)

---
Razem 110km (6dni)