niedziela, 29 listopada 2015

Tydzień 4: 23-29.listopada 2015

Pisałem ostatnio o o butach, które towarzyszą mi od dłuższego czasu. Moja szafa po niedzielnym krosie uszczupliła się jednak o jedną parę - Brooks Aduro nie wytrzymały presji związanej z ich wypunktowaniem na blogu i cholewka w nich poszarpała się doszczętnie. Nie było czego ratować...

pn 23.11 - 14km rozbiegania [5:05]
Był to trening towarzyski z aktualnym wicemistrzem Łodzi na 10km Panem Jagódką. On dzień wcześniej solidnie się zmaltretował w Bełchatowskiej Piętnastce, ja miałem ochotę na spokojne szuranie regeneracyjne po weekendowym leśnym krosie. Tempo obojgu nam pasowało, zatem pokręciliśmy się co nieco po łódzkich alejkach, chodnikach i parkach.

wt 24.11 - siłownia
Jak wyjechałem z domu o 18, to wróciłem o 22. Długi był to trening, ale nie skrajnie wyczerpujący. Zacząłem od wyszydzanego ostatnio przeze mnie skakania po taśmie bieżni. Z ciekawości ubrałem pulsometr, by sprawdzić jak warunki w dusznej siłowni wpływają na osiągane parametry serducha. Wyklepałem 8km na prędkości 12,5km/h [4:48/km] przy średnim pulsie 134oczka, przy czym pod koniec dobijał on nawet do 140. Powietrze stało, wzroku na wyświetlaczu z obrazem TV nie mogłem skupić, podobnież jak zawiesić go na czymkolwiek na linii horyzontu. Minuty dłużyły się, taśma piszczała - flaki z olejem... Zdecydowanie wolę plenerowe warunki do biegania. Po planowanej ósemce pauza, błyskawiczne rozciąganie i ruszyłem z rytmami. Nawigacja na panelu bez zaprogramowanych prędkości (rytmu i truchtu) jest masakrycznie niewygodna, aczkolwiek wykonalna. Trzasnąłem 9 odcinków ok 150m na prędkości 18,0km/h [3:20], a dystans na bieżni dokręcił się do 11km. Nadszedł czas na stabilizację. Wykonałem 2 serie sześciu ćwiczeń po 15 powtórzeń każdego: deska przodem, tyłem i bokiem z wymachami nóg. Nawet nie zdążyłem odsapnać, gdy do sali wkroczył "spieszący się powoli", który tuż po roztrenowaniu zalicza ostatnio start za startem - nie moja bajka, ale może tak trzeba :) Wkroczył, zatem nadszedł czas na piłki lekarskie. Męczyliśmy je, tzn one nas przez dobre 40minut. Na sam koniec dorzuciłem 1km skakania po taśmie i pojechałem na ostatnią część wtorkowego treningu - na dobicie się w saunie. Po raptem dwóch 10minutowych seriach byłem usatysfakcjonowany. Wykonałem wszystko co sobie zaplanowałem, a w nocy spałem jak dziecko nie budząc się ani razu (co nie zdarzyło mi się chyba od miesiąca).

śr 25.11 - 2x5km OWB2 p2`
Zaraz po pracy wskoczyłem w biegowego garniaka i ruszyłem na Zdrowie. Nie zdecydowałem się zrzucić żadnego ciucha na szybsze przebieranie nogami i zacząłem zakres w 2 bluzkach i wiatrówce, czapka i rękawiczki to u mnie standard od pułapu +10stC. Tym razem zerkałem na wskazania pulsometru podczas treningu, nie chciałem ani żeby było za wolno, ani tym bardziej za szybko. Optymalną dla mnie prędkością dla II zakresu było tego dnia na tym etapie przygotowań 4:03/km, a średnie pulsy na piątkach wyniosły 152 i 158bpm. Końcowy wyniósł 162, a restytucja po 1min była całkiem zadowalająca - do poziomu 120 uderzeń.

czw 26.11 - siłownia & stabilizacja w domu + 3. Trening Szakala
Z drążka w futrynie drzwi do sypialni starłem centymetrową warstwę kurzu i trochę z nim powalczyłem. Dorzuciłem 3 serie brzuchów na piłce do fitnessu, w ten sposób nie obciążamy drastycznie kręgosłupa. Z szafy wyjąłem "ciężarki", całe 3kilo masy i poszedł biceps, kaptury i jeszcze coś pewnie przy okazji. Przy tak małym obciążeniu również można się zmęczyć, oczywiście przy odpowiedniej liczbie powtórzeń. Część siłową zakończyłem 2 seriami pompek, chwilę odetchnąłem i zabrałem się za stabilizację. Podmęczone ręce nie były moim sprzymierzeńcem i już wiem że takiego dupleksu jednego dnia nie ma co robić, no ale uczciwą serię z 15 powtórzeniami odfajkowałem. Jest czwartek to jest i kolejny Trening Szakala. Dziś zacząłem wcześniej samotnie, by rozbiegać wczorajszy zakres. Po pięciu parkowych kilometrach stawiłem się na zbiórce i tym razem skromnym 3osobnikowym stadkiem podreptaliśmy na stadion przy łódzkiej polibudzie. Była obowiązkowa porcja gimnastyki ruchowej, stanęliśmy na linii startu i ruszyliśmy na 400metrowe interwały. Powtórzenia wchodziły w tempie nieco poniżej 4/km, ale dla dwójki Szakali był to niewątpliwie mocny 3ci zakres - tak jak zaplanowałem. Po ośmiu odcinkach wyczułem zapach buntu i trzeba było wracać. Samotnie już skusiłem się jeszcze na wizytę w fińskiej saunie - wspaniale jest wygrzać stare wyliniałe szakalowe cielsko.

pt 27.11 - 10km BC1 [4:42] + 11x200R
Ponownie na trening umówiłem się z Mr Jagodą, ale dziś miało być szybciej - zwłaszcza że wartości celsjuszy wieczorem stały się już ujemne. Po 10km rozgrzewki trzasnęliśmy małą porcję gimnastyki, obczailiśmy na oko dystans do szybkościowych odcinków, przypomniałem że chciałbym biegać po 40s i tak o to pierwszą zrobiliśmy w 34sekundy :) Nie, absolutnie się nie nakręcaliśmy nawzajem, tak jakoś wyszło... Na kolejnych byłem jednak już hamulcowym, a i tak wchodziły one po 36-37s. Przy mega wolnej truchtanej przerwie nie było jednak tak strasznie. Zgubiwszy się nieco w rachubie ostatnia okazała się nierówną bo jedenastą, ale dałem się namówić na ostrą rywalizację. Nie będę pisał kto wyszedł z niej zwycięsko, ale ja nie przegrałem. Stoper pokazał 28sekund - wow!

sb 28.11 - 12,5km rozbiegania [4:40] śr 133bpm
Sobotę ponownie spędziłem u rodziców. Przed południem wybiegłem na tą samą pętlę co przed tygodniem - jest to doskonały sposób na sprawdzenie progresu w treningu. Tempo wzrosło o 3s/km, a puls obniżył się o kilka oczek. I to pomimo tego, że ten piątek był dużo bardziej wymagający od poprzedniego. Jest dobrze!

ndz 29.11 - kros progresywny 15,6km
I znowu powtórka sprzed tygodnia. Piękny słoneczny Arturówek, lekki mrozik - aż chciało się fruwać. Po krótkiej rozgrzewce i kilku wymachach musiałem już ruszać na pętle (3,9km), bo po pierwszej (z czterech) miał do mnie dołączyć Tomek. Nie chcąc się spóźnić oczywiście pierwszą poleciałem za szybko :)
I - 4:34, śr 144bpm ... II - 4:34, śr 149bpm
III - 4:21, śr 157bpm ... IV - 4:08, śr 163bpm
Na drugiej kolega musiał się dogrzać i tempo wyszło trochę poniżej zakładanego przeze mnie, ale puls i tak poszybował w górę. Kolejne 2 pętle leciałem już w II zakresie. Mięśniowo biegło się bardzo dobrze, ale oddech był jednak przyspieszony. Ostatnie 600m całego krosu Tomek odpalił dopalacze, a ja doholowałem "swoje", to co sobie zakładałem. Całość wyszła niemal identycznie jak przed tygodniem (4:24, 153bpm), choć dzisiaj byłem bardziej sponiewierany. Być może wyszło zmęczenie piątkową szybkością - z reguły takie akcenty przypominają o sobie właśnie po 2 dniach. Razem nabiegałem dziś ponad 20km i już nie mogę się doczekać dłuższych treningów. W kolejny weekend dobrze by już było pohasać nieco więcej. Po powrocie do domu zaspokoiłem pierwszy głód zimnymi wczorajszymi pysznymi plackami ziemniaczanymi z ... konfiturą wiśniową (bardzo ciekawe połączenie) i zaraz wskoczyłem do lodowatej wanny na namiastkę krio. Jak na pierwszy raz po kilku miesiącach 7 minut było wystarczająco. Pisząc to podsumowanie mam jeszcze dziś w planach wieczorne saunowanie.

Razem: 106km

niedziela, 22 listopada 2015

Tydzień 3: 16-22.listopada 2015

Musiałem rozejrzeć się za nowymi butami. We wszystkich 3 moich treningowych parach cholewka już się poprzecierała, a i amortyzacja mocno siadła. Stare NewBalance790 poszły na śmietnik, bo przekroczyły już ustaloną przeze mnie barierę bezpieczeństwa 2tys km.  Brooks Aduro zbliżają się do 1,5tys km i mimo dodatkowych otworów wentylacyjnych jeszcze się ich nie pozbywam, posłużą mi na bezdeszczowe spokojne rozbiegania. Wreszcie Adidas Duramo (1,9tys km) zostały po wyczyszczeniu przekwalifikowane na obuwie do siłowni :). Przymierzałem się ostatnio do modelu Saucony Kinvara, jednak mimo wstępnej euforii okazało się, że nie jest to niestety but dla mnie - chyba drop 4mm jest dla mnie za niski... Już od dłuższego czasu kusiła mnie nowa rewolucyjna pianka ze stajni Adidasa. Początkowe ceny skutecznie odstraszały, ale w końcu uległem całkiem niezłej obniżce i tak oto stałem się szczęśliwym mam nadzieję posiadaczem Adidas Boost Energy.

pn 16.11 - rower 10km + 12km [4:39], w tym 5x150m pg
Terenowa premiera "boostów" - obiecuję recenzję za kilka kolejnych treningów. Skusiłem się dziś na delikatny akcent siłowy i powbiegałem na kopiec w Parku Ocalałych. Ziemna ścieżka wiedzie serpentyną po obwodzie kopca i wznosi się pod łagodnym kątem około 8st. Nie jest to za fortunne miejsce na pobiegi, bo siła odśrodkowa wyrzuca jednak na zewnątrz i jednostajny bieg po ostrym łuku może być kontuzjogenny. W zasadzie podejrzewałem że tak właśnie będzie, ale chciałem się przekonać na własnej skórze.

wt 17.11 - siłownia: bieżnia 5km + stabilizacja 2x(8x10) dynam. + siła z 4kg piłką lekarską 2x(9x18)
Miałem dziś możliwość wykonania stabilizacji przy szerokim lustrze - bardzo cenne doświadczenie, bo uczy poprawnej sylwetki przy wykonywaniu ćwiczeń. Do "zabawy" z piłką lekarską chwyciliśmy dziś z kolegą 4kilówkę i dołożyliśmy względem tygodnia poprzedniego 3 powtórzenia. Krew i pot popłynęły :)

śr 18.11 - 3x3km OWB2 p2`; razem 16km
Nadszedł już czas aby spokojnie wprowadzać się do tlenowego biegania w II zakresie intensywności. Obowiązkowo w tym celu ubrałem pulsometr (AeT wynosi u mnie 162bpm - nie mylić z AT) i ruszyłem na doskonale znaną pętlę na Zdrowiu. Nie miałem pojęcia w jakim tempie powinienem biegać, tak więc postanowiłem ruszyć trochę wolniej niż samopoczucie by mi podpowiadało. Pierwsza trójka wyszła 4:12/km, a średni puls 148bpm. Kolejną trochę szarpnąłem i zegarek wskazał 4:09/km. Tętno wzrosło już do 151bpm. Trzeci kilometr na pętli był najtrudniejszy, bo nie dość że z sumarycznym największym wzniosem, to jeszcze tego dnia pod nieprzyjemny wiatr. Na ostatniej trójce ten trzeci kilometr utrzymałem jednak tempo poprzednich 2 kilometrów, przez co puls ostro poszybował w górę i średni wyszedł mi aż 157bpm przy tempie całej trójki równym 4:05/km

czw 19.11 -7,5km truchtu + 10` GR + 2x(5x100pg) p1`, ps4` + 1,5km truchtu
Dziś poprowadziłem drugi już Trening Szakala. Frekwencja kolejny raz mnie pozytywnie zaskoczyła. Po spokojnym truchcie powbiegaliśmy na niewielką górkę w Parku Baden-Powella. Podbiegi rozbiłem na 2serie, tak by uspokoić oddech i dać odpocząć podkwaszonym mięśniom. Z relacji dnia kolejnego wiem, że trening wszedł gdzie trzeba całkiem przyzwoicie :)

pt 20.11 - 12km BC1 [4:35] + 6x130R + 1,5km truchtu; razem 15km
Taki trening z cyklu "bez historii" - odfajkowane w ciemnym, mokrym i ciasnym parku pod blokiem. Na odmulenie dorzuciłem kilka szybszych rytmów i całość zakończyłem bardzo spokojnym truchtem. Już w domu symbolicznie kilka ćwiczeń na brzuch i parę podciągnięć na drążku - tak pro forma :)

sb 21.11 -12,5km rozbiegania [4:43] 135bpm
Wykorzystując dziurę opadową wybiegłem na godzinne szuranie po asfaltach w okolicy podłódzkich Sokolnik. Z ciekawości ubrałem opaskę do pulsu, ale średni pomiar jest nieco zawyżony przez końcowe garminowskie "hopki z nienacka", znane zapewne wielu użytkownikom gremlinów. Ten produkt po prostu tak ma, że czasem nawet przy sprawnej baterii i dobrym nawilżeniu elektrod rejestruje dziwne skoki. Zaraz po powrocie krótka stabilizacja i mogłem oddać się rozkoszom maminych smakołyków kulinarnych :) Po obiedzie wybrałem się na saunę na podczerwień, gdzie zaliczyłem 2 kwadransowe serie schładzając się pomiędzy w wannie z mocno zimną wodą (2minuty).

ndz 22.11 - Kros progresywny; razem 19,5 km
Wreszcie na koniec tygodnia mój ulubiony trening - bieg z narastającą prędkością na krosie. Na śmiganie umówiłem się z kolegą, mimo że dodatkowej motywacji do tego akcentu nigdy nie potrzebuję. Ale zawsze jednak przyjemniej :) Biegaliśmy na pętli 3,9km z sumą podbiegów blisko 40m na każdej. Kolejne kółka wyszły następująco:
1 - 4:38/km, śr 139bpm ... 2 - 4:27/km, śr 149bpm
3 - 4:20/km, śr 155bpm ... 4 - 4:10/km, śr 161bpm
A całość 15,6km śr po 4:23/km na śr pulsie 151bpm, co jak na śliskie i nieco błotniste ścieżki jest optymistyczną przesłanką przed kolejnym tygodniem, gdzie mam plany już przekroczyć barierę 100km.

Razem: 92km



poniedziałek, 16 listopada 2015

Tydzień 2: 9-15.listopada 2015

Nabieram rozpędu, wróciłem do przyzwoitego kilometrażu, aczkolwiek do optymalnego jeszcze mu daleko. Planuję rozpędzać się stopniowo, zarówno z objętością, jak i intensywnością. Najbardziej cieszy mnie mobilizacja do wykonywania ćwiczeń siłowych i stabilizacyjnych :)

pn 9.11 - 12km BC1 [4:57] śr 134bpm + stabilizacja dynamiczna 1x 10ćw x 15powt

wt 10.11 - 7km truchtu na treningu grupowym, w tym 6x100R

śr 11.11 - 13km BC1/2 [4:34-4:06], śr 4:21/km, 151bpm; restytucja 1min 166-127; Razem 20km po lesie + sauna 30` wieczorem (3x10`)

czw 12.11 - siłownia: bieżnia 5km + 15` ćwiczeń obwodowo na górne partie ciała + stabilizacja dynamiczna 2x 10ćw x 10powt + siła z piłką lekarską 2x (9ćw x 15powt)

pt 13.11 - rower 5km + 14km [4:55], w tym 4km poniżej 4.30

sb 14.11 - NIC :)

ndz 15.11 - 20km wolnego wybiegania nad morzem, w tym ostatnie 4km 4:40 i na koniec 3x100R + sauna wieczorem 3x10`

Razem:78km (4 treningi + 2 "symboliczne")

niedziela, 8 listopada 2015

Tydzień 1: 2-8.listopada 2015

Drugi tydzień roztrenowania dłużył mi się straszliwie. Z pewnością to efekt wyczekiwania początku treningu biegowego. Dlaczego w bilansie nazwałem go "pierwszym"? Nie chcąc zbytnio rozleniwić organizmu i doprowadzić do "zastania się" kości śródstopia (co przerabiałem jesienią 2013r.) skusiłem się na trzy bardzo spokojne jednostki truchtane - ot taki zabieg higieniczny. A zatem skoro już co nieco pobiegałem, to tydzień niech będzie naznaczony liczebnikiem "1" :) Duży nacisk położyłem na ćwiczenia stabilizacyjne. Swoją drogą mam nadzieję, że starczy mi zapału na ich kontynuację gdy zacznę już konkretnie biegać ;-) Od zawsze lubiłem wygrzewać się w saunie, po okresie startowym w końcu mogę bez przeszkód korzystać z jej zalet nawet kilka razy w tygodniu.

pn - stabilizacja 3x 45/2 (4 ćwiczenia) + rower 14km + sauna fińska 2x15`
wt - bieżnia el. 5km [6:00/km] + 30` siłowni (ramiona, brzuch, grzbiet)
śr - rower 16km + sauna fińska 35` (15+10+10`)
czw - 8km truchtu [5:26]
pt - rower 9km + stabilizacja 3x60/3 (4 ćw) + brzuchy 3x40, drążek 3x4, pompki 2x15
sb - rower 15km
ndz - 10km rozbiegania po lesie [4:48] + brzuchy 2x50, drążek 3x5, pompki 2x18 + basen



Początkowo planowałem 3tygodnie roztrenowania, jednak moja głowa bardziej się męczy gdy nie biegam, niż gdy wchodzę w systematyczny trening :) Poza tym wbrew pozorom nie miałem specjalnie ciężkich ostatnich tygodni, a zatem uznaję że nadszedł już czas na powolne rozkręcanie się. Oczywiście nie rzucę się od razu na głębokie wody. Do końca listopada przewiduję 5 jednostek biegowych w tygodniu ze zwiększającym się sukcesywnie kilometrażem do około 80-90 pod koniec miesiąca. Niech to będą takie 3 wstępne tygodnie, gdzie skupię się na odbudowie bazy tlenowej. Będą to same wybiegania w 1zakresie intensywności oraz sporadycznie na pograniczu zakresu 1 i 2. W miarę możliwości będę chciał często biegać po lesie. Na elementy czystej siły biegowej (serie podbiegów, skipów, wieloskoków) jednak za wcześnie. Monotonię rozbiegań będę łamał delikatnymi przyspieszeniami w formie rytmów do 200m długości. Żadne starty nie wchodzą na razie w grę, byłoby to bez sensu. Muszę stopniowo przyzwyczajać organizm do zwiększających się obciążeń.

niedziela, 1 listopada 2015

Tydzień 0: 26.10-01.11

Z racji tego, że od Berlina znowu sam sobie jestem sterem, żeglarzem i okrętem, wracam do cotygodniowej publikacji swoich treningów. Mam nadzieję, że będą to wartościowe zestawienia, posłużą zarówno inspiracji innych jak i być może zaowocują dyskusję - każda konstruktywna krytyka mile widziana. Wielu z Was ma bogatsze doświadczenie biegowe ode mnie i chętnie przemyślę wszelkie uwagi i propozycje. Mijający tydzień nazwałem "zerowym", bo niemal nie było w nim biegania - to jednocześnie pierwszy z dwóch zaplanowanych przeze mnie tygodni roztrenowania.

pn: rower 9km + termy 1h
śr:  stabilizacja 2x(4ćw x 45/2) + drążek 3x3 + ciężarki  2x(100-25-10) + pompki 1x10 + sauna 2x15`
czw: rower 11km
pt: stabilizacja 2x(4ćw x 60/2) + brzuchy 2x25 + drążek 3x4 + pompki 1x12
sb: rower 31km + basen 570m (tor 28,5m) + sauna 1x20`
ndz: drążek 3x5 + ciężarki  2x(100-40-10) + trucht po lesie 9km + pompki 2x15 + brzuchy 2x30