niedziela, 22 lutego 2015

Tydzień 11/19: 16-22.02

Tydzień biały - regeneracja, przyduszenie organizmu, zbieranie sił na końcowe BPS ...

Na dobrą sprawę, nie licząc taperingu przedstartowego, była to ostatnia luźniejsza faza w moim 19-tygodniowym cyklu przygotowań. Jako, że lubię zestawienia zbiorcze zamieszczam poniżej układ pozostałych do startu tygodni, wraz z kluczowymi akcentami.

T12 (od 23.02) - tempo 7x2km
T13 (od 2.03) - 30km BNP
T14 (od 9.03) - Puchar Maratonu 26km z pełnego treningu
T15 (od 16.03) - tempo 2x3km + 2x2km + 2x1km
T16 (od 23.03) - Półmaraton w Pabianicach (lekkie wyświeżenie)
T17 (od 30.03)
T18 (od 6.04) - tempo 3x6km, tappering od czwartku (10dni)
T19 (od 13.04) - tydzień startowy

Tygodnie 12-15 to kilometraż ~140. W tygodniu półmaratonu zejdę do 100. W okresie tapperingu zaplanowałem 2 delikatne akcenty - tym razem chcę być świeży na starcie maratonu (chyba nigdy nie byłem ;-)).

----------
pn 16.02 - 15,4km rozbiegania [4:39]
wt 17.02 - delikatny masaż nóg
śr 18.02 - 18km rozbiegania [4:52] + 10` manipulacja powięzi punktowo (brzuchate łydek + dwugłowe ud)
czw 19.02 - 18,1km OWB1 [4:30] + 10` manipulacja powięzi
pt 20.02 - 14,3km rozbiegania, w tym 5x120R + 10` manipulacja powięzi
sb 21.02 - 22km, w tym 19km BC1/2 [4:18] śr 146bpm + solanka (30` s. bocheńska)
ndz 22.02 - rano 30` sprawności ogólnej z elementami siły, wieczorem 10` manipulacja powięzi

Razem: 88km

niedziela, 15 lutego 2015

Tydzień 10/19: 9-15.02

pn 9.02 - Po niedzielnym 36km wybieganiu dziś teoretycznie mógłbym leżeć do góry brzuchem. Wielu pewnie tak by postąpiło. Chcąc jednak przyspieszyć regenerację wyszedłem na pół godziny na bardzo spokojny trucht - 7km [5:02]

wt 10.02 - Kończy mi się kwartalny karnet na siłownię. Dziś była ostatnia okazja na ćwiczenia z gryfem. Mając mało czasu zrezygnowałem z biegania na zewnątrz i wskoczyłem na bieżnię. Po 8km [4:39] dołożyłem 5 rytmów 200m i zabrałem się za wstąpienia, pajacyki, przeskoki i inne dziwne wygibasy z gryfem i steperem. Symbolicznie dorzuciłem małe co nieco na mięśnie brzucha i wytruchtałem już tylko 1 spokojny kilometr na bieżni. Nawet na saunę nie miałem czasu :(

śr 11.02 - Na trening umówiłem się z Krzyśkiem. Pobiegliśmy razem na Zdrowie na II zakres. Pętla na obwodzie suchutka, wewnątrz sporo brei śniegowo-lodowo-piaszczystej. Z planowanych 15km po 13 musiałem skończyć ze względu na problemy żołądkowe.
3km [4:33] + 120R + 13km BC2 [3:55] + 3,4km [5:27]
Końcowy puls wyniósł 162 oczka, średni 158, a spadek po 1min do 122. Tempo drogi powrotnej najlepiej obrazuje moje samopoczucie...

czw 12.02 - Wyszło piękne słońce, aż chciało się biegać bez końca. Nie mogłem jednak przegiąć, bo w końcu w niedzielę zawody. Nabiegałem 21,5km na średnim tempie 4:42/km.

pt 13.02 - Chciałem dziś polatać 200ki na stadionie. Pomyślałem sobie, że skoro od kilku dni mamy odwilż, to stadion na Łodziance powinien już znośnie wyglądać. Okazało się, że pokrywa go 10cm warstwa zmrożonej lodowej skorupy :) Pokręciłem się jeszcze w okolicy w poszukiwaniu sensownego odcinka na którejś z osiedlowych uliczek, ale nic nie znalazłszy dobiegłem na DDR na Wojska Polskiego, gdzie wiedziałem że jest sucha i asfaltowa nawierzchnia.
10km [4:35] + 8x230 [~3:10/km] + 2,2km [4:55]
Wyszło tak nietypowo, nierówno, bo biegałem między charakterystycznymi punktami na drodze. Akurat na tym odcinku było minimalnie pod górę (ok 1st nachylenia), tak więc uznałem że 8 powtórzeń na 2 dni przed startem starczy w zupełności.

sb 14.02 - Wybiegłem rano do parku pod blokiem na krótki rozruch. Nie wiedząc kiedy stuknęło 10km nawet żwawym tempem (niekontrolowanym, biegłem na samopoczucie) 4:37/km. Do obiadu miałem jeszcze solidnego bonusa w postaci zakupów w 2 marketach :/ Nie jest to mój wymarzony sposób regeneracji, bywa :)

ndz 15.02 - Puchar Maratonu 21km
20,97km - 1:18:58 [3:46/km] , miejsce 1
Relację zamieściłem już na swoim nowym fanpagu FB, na który serdecznie zapraszam :)
Zainteresowanym nieposiadającym konta na Facebooku napiszę że trasa była solidnie zlodzona. Prowadziłem od startu do mety dyktując sobie własne tempo na granicy komfortu - nie jest ono może porywające, ale dziś nawet przy nacisku któregoś z rywali ciężko byłoby pobiec sporo szybciej. 
Zaraz po powrocie do domu wskoczyłem na 10minut do wanny z lodowatą wodą, oczywiście tylko nogami :) Nie jestem hardkorem.

---
Razem: 114km

Był to ostatni trzeci tydzień kolejnego cyklu. Przede mną tydzień biały, regeneracyjny, bez akcentów. Czas przydusić organizm, żeby forma za szybko nie przyszła.

niedziela, 8 lutego 2015

Tydzień 9/19: 2-8.lutego

pn 2.02 - Cały dzień chodziłem ospały, nawet dwie kawy nie pomogły. Ciężko było zmobilizować się do wyjścia na trening, a gdy już zacząłem to mimo wczorajszego wolnego rozbiegania nogi ciążyły niemiłosiernie - efekt sobotniej mocnej trzydziestki.. Dociągnąłem do 8km rozgrzewki, ślizgając się przy tym na zlodzonych parkowych alejkach - jak ja jutro zakres zrobię? Dopiero podczas zabawy biegowej rozruszałem zwapnione kulosy i od razu się milej zrobiło.
8km [4:36] + MZB 20x30/45 + 3,2km [4:58]
Odcinki biegałem bardzo swobodnie ok 150m, przerwa bardzo wolna - nawet 5.30/km. Akcent miał być daleki od interwałowego, przerwy do pełnego wypoczynku. Razem 17,1km.

wt 3.02 - Podjechałem do parku na Zdrowiu, bo i tak kursowałem po mieście. Zakres zacząłem po nieco skróconej rozgrzewce (z reguły robię co najmniej 3km). Pętla na odcinkach śniegowych była posypana piachem, także "spowolnienie" tym razem mogło sięgnąć ok. 1s/km.
2km [4:49] + 180R + 18km BC2 [3:55] + 2,1km [5:33]
Pod koniec treningu miałem małe problemy żołądkowe, ale udało się skończyć w zakładanej intensywności. Średni puls wyniósł 156bpm (tak jak przed tygodniem przy 17km @4/km), końcowy 159, a spadek po 1min tym razem nie był do końca zadowalający - 120bpm (dystans jednak swoje zrobił). Wytruchtanie było nad wyraz spokojne. Razem 22,5km.
 
śr 4.02 - 17,5km rozbiegania [4:43]
Problemów żołądkowych ciąg dalszy :/ Zdecydowanie nie służą mi ostre potrawy, a znowu pojadłem wczoraj ostro przyprawiony sos z ryżem. Dobrze, że chociaż wiem po czym mam takie sensacje.

czw 5.02 - Na dziś zaplanowałem pierwszy w obecnym okresie przygotowawczym trening anaerobowy (powyżej progu zakwaszenia). Wychodząc od dystansu, do dyspozycji miałem 2,2km suchego odcinka po obwodzie parku. Wydumałem sobie, że można by pokusić się na danielsowe interwały przerywane, czyli taki "tempo run" na raty - tak by oszukać organizm i nabiegać więcej kilometrów na wysokiej intensywności :)
5km [4:35] + 130R + 4x 8min [~3.40] p2` trucht + 3,8km [5:13]
Prędkość okazała się wymagająca oddechowo i mięśniowo. Oczywiście swoje zrobił mocny trening, jak i profil tego odcinka - początek to delikatny podbieg zakwaszający mięśnie już po minucie biegu. Cztery powtórzenia okazały się optymalne, przy kolejnym ciężko byłoby już utrzymać zakładaną prędkość.
Pod wieczór wskoczyłem do wysokiego wiadra (do kolan) z lodowatą wodą na 3 serie łącznie 10`.

pt 6.02 - 18km rozbiegania [5:00]
Chyba nigdy nie zdarzyło mi się zatrzymać zegarek po okrągłej liczbie kilometrów (bez przecinka) i przy okrągłym tempie :) Wyglądało jak by się popsuł :D Trening wykonałem po mieście z kolegą.

sb 7.02 - Piątek, świątek a ja i tak się budzę po 6 rano - szybkie śniadanie i o 8 już byłem w drodze. Tradycyjnie przed serią podbiegów zafundowałem sobie solidną podmęczającą mięśnie rozgrzewkę.
11,3km [4:31] + 7x400pg [3.45-3.40] p 400 [4:55-4.40] + 3,3km [4:56]
Jak to ładnie określił mój znajomy, był to "Trening szeroko rozumianej siły biegowej i wytrzymałości siłowej na wstępnym zmęczeniu tlenowym tłuszczowym". Tempo podbiegu jakoś nie było powalające, ale przy ośnieżonej nawierzchni optymalne.
Po obiedzie dołożyłem 3 serie w saunie fińskiej - 3x10`.

ndz 8.02 - 35,7km wybiegania [4:47]
W przepięknej białej scenerii zrobiliśmy dziś z kolegą niezły kawał wybiegania. Dobiegłszy do Arturówka wskoczyliśmy na krosową trasę Półmaratonu Szakala, którą pokonaliśmy wraz ze słynnymi parowami. Wracając nad stawy zboczyliśmy jeszcze na nowo wyznaczoną ścieżkę biegową z projektu 'Trasy biegowe województwa łódzkiego'. Zaraz po powrocie do domu, obfitym koktajlu bananowym z miodem, delikatnym rozciąganiu i rollowaniu nóg na wałku, napuściłem pełną wannę zimnej wody, dosypałem lodu i wskoczyłem do środka na bite 10`. Odczucia o dziwo dużo znośniejsze niż w wiadrze.

---
Razem: 150km (7dni)

poniedziałek, 2 lutego 2015

Tydzień 8/19: 26.01 - 01.02

pn 26.01 - Po niedzielnej labie i "wypoczynkowym" całym tygodniu byłem zwarty i gotowy do nowych wyzwań. Kolejny mikrocykl zacząłem podbiegami. Zanim jednak ruszyłem na swoją 200metrową górkę, poprzebierałem godzinę nogami po mieście, zahaczając również o piękny jak zawsze Arturówek.
13km OWB1 [4:32] + 15x210pg + 2,8km [5:16]
Podbiegi zacząłem ostrożnie od 45sekund, stopniowo się rozkręcałem, a ostatni poleciałem już zdecydowanie mocniej w 40sekund [3:10/km]. Odcinek 200metrowy przestaje być dla mnie wymagający, a nie widzę sensu w podkręcaniu prędkości. Na kolejną sesję siły biegowej podjadę na 400metrową górkę (już tam biegałem w grudniu). Można by co prawda dołożyć przed podbiegiem serię skipów, bądź wieloskoków, jednak mam niemiłe z nimi wspomnienia i staram się ich unikać. Razem przebiegłem 22,5km.

wt 27.01 - Przy padającym mokrym śniegu wyskoczyłem na 1,5 godziny rozbiegania. Odwiedziłem dawno nieobiegiwany Park Poniatowskiego, a wróciłem przez Zdrowie. 
18,4km rozbiegania [4:45]
I o ile część północną znam niemal na pamięć, to rzadko zapuszczam się w część południową - tą z Falą i dawnym miejskim stadionem przy Unii. Stanowczo muszę częściej tam kręcić.

śr 28.01 - Warunki na parkowej pętli nie sprzyjają obecnie szybszemu bieganiu, ale zdecydowanie nie chciało mi się podjeżdżać przez pół miasta na halę. Zakres na bieżni elektrycznej to już kompletne nieporozumienie. Pięć minut odczekałem na spóźniającego się kolegę i aby nie tracić rozgrzewki ruszyłem na pętlę. Szakal Andrzej pojawił się po 2,5km i dalej biegliśmy już razem. Trasa w 40% była zaśnieżona, ale w większości nawet tam były jakieś prześwity asfaltu. Szacunkowe "spowolnienie nawierzchniowe" wyniosło ok. 5s/km.
17km BC2 [4:00] śr 156bpm, końcowy 158
Wydolnościowo bajka, mięśniowo poezja - mógłbym tak biec i biec :) Samotnie pewnie bym podkręcił do tempa 3.55/km, ale jak to mawia Jacek Chmiel, lepiej ciut za wolno niż ciut za szybko. Razem z dobiegiem na Zdrowie wyszło 24,1km.

czw 29.01 - Ostatnio super mi się spało, co prawda budziłem się lekko przed czasem, ale zawsze solidnie ponad 7 godzin. I chyba za bardzo dałem odpocząć organizmowi, bo wczoraj wieczorem wierciłem się blisko 2 godziny. Nie sądzę by trening tak mnie pobudził, to było bardzo spokojne tempo.. A może to emocje związane z publikacją trasy kwietniowego maratonu? :) A będzie ona znacznie szybsza niż przed rokiem i zahaczy o część Łodzi, której kompletnie nie znam. Słynny już odcinek Maratońskiej z nawrotką pojawi się ponownie, ale tym razem na wcześniejszym etapie (24-29km). Niefajne jest tylko przebieganie w pobliżu mety dwukrotnie - na 31 i 38km.
Tyle dywagacji a treningowo dziś nic ciekawego
20,6km rozbiegania [4:30]
Noszenie po ładującym zakresie było niesamowite - więcej takich rozbiegań sobie życzę.

pt 30.01 - Urwałem się nieco z pracy, wrzuciłem graty i psa do auta, po drodze zgarnąłem małżonkę i zaczęliśmy akcję weekend :) Szybki obiad u rodziców, gdzie zostawiliśmy psa i ruszyliśmy do Gdańska. Niby na siłę mógłbym wyjść na małe co nieco pod wieczór, ale nie wypadało mi zaraz po przyjeździe do babci gdziekolwiek wychodzić.  A wolne od biegania wyszło mi pewnie na dobre, bo jutro czekał mnie niezły hardcore.

sb 31.01 - Po 3,5km z domu dobiegłem nad morze i promenadą ruszyłem z Brzeźna w stronę Gdyni. Końcowy odcinek przed molo w Orłowie przebiegał już plażą i zauważyłem, że w piachu mimowolnie przechodzę na bieg z pięty. Kawałek za molo nawróciłem i chcąc ominąć plażę wdrapałem się ścieżką rowerową na parkowy kompleks na Wzgórzu Maksymiliana. Zaraz za nim stromymi schodami w dół powróciłem na główną promenadę.
20km BC1 [4:35] + 5x1km WB2 p400m + 3,5km [4:39]
Pierwotnie planowałem kilka miksów włączeń w 2 i 3 zakresie, ale ze względu na śliską nawierzchnię i prozaiczny brak możliwości szybszego biegu poprzestałem na kilometrowych włączeniach jedynie do zakresu drugiego. Średni puls na dwudziestce wyszedł dość wysoki - 140bpm. Usprawiedliwieniem może być podłoże i kilka pagórków w okolicach nawrotki. Puls na kilometrówkach kształtował się w przedziale 157-160. Razem 30,15km

BILANS STYCZNIA - 538km (28dni)

ndz 01.02 - Napięty grafik zmusił mnie dzisiejsze rozbieganie wykonać rano jeszcze przed śniadaniem. Chciałem podbiec pod nowy stadion, ale dobiegając od zachodu nie ma możliwości dotarcia doń chodnikiem. Pokręciłem się po okolicy, a już na promenadzie nadmorskiej ruszyłem tym razem w stronę Nowego Portu, odbiłem się o siatkę przy falochronie i nawróciłem do domu.
15,4km rozbiegania [5:06]
W drodze powrotnej walczyłem z silnym mordewindem i skróciłem nieco dystans żeby się nie podcinać.

---
Razem: 131km (6dni)