niedziela, 31 stycznia 2016

Tydzień 13/24: 25-31.01

pn 25.01 - 12km OWB1 [4:38] + solanka
Odwilż w mieście nie jest zjawiskiem lubianym przez biegaczy. O ile w lesie, czy na drogach wiejskich sam siebie ochlapujesz, to w mieście (o ile nie biegasz w parku) jesteś ochlapywany przez auta, rowery i sam ochlapujesz Bogu ducha winnych przechodniów (nadmienię, że niezłośliwie). Jednak gdy w planie jest niespełna godzina truchtania to szkoda nafty na dojazd gdziekolwiek. Nie jestem szczęśliwym (?) posiadaczem zegarka badającego kadencję, czy długość trwania kontaktu stopy z podłożem, ale sensualnie stwierdzam że drobiłem dziś niczym koledzy LM, czy też MJ (zainteresowani wiedzą o kim mowa ;-)). Takie warunki najzwyczajniej wymusiły u mnie zawyżoną częstotliwość stawiania kroków. Biegło się dość przyjemnie, o dziwo nic nie bolało po niedzielnym szaleństwie. Niezrażony tym błogim stanem, profilaktycznie, po dwóch godzinach od powrotu z treningu wskoczyłem na 20minut do wanny z rozpuszczonym kilogramem soli bocheńskiej. Nigdy nie róbcie takiej kąpieli zaraz po wysiłku, to jednak dodatkowe obciążenia dla układu krążenia.

wt 26.01 - 8km OWB1 [4:28] + 20x200 (35/70); razem 18km
Po przeszło półgodzinnej rozgrzewce biegowej dorzuciłem co nieco gimnastyki ruchowej. Dopiero tak przygotowanym można bezpiecznie zaczynać tego typu akcent. A na tapecie dziś szybkość na odcinkach 200metrowych. Szczęśliwie DDR wzdłuż Wojska Polskiego była wolna od rozlewisk odwilżowych i można było pobrykać. Biegałem na wahadle, tzn. po każdym szybszym odcinku zawracałem truchtem w to samo miejsce startu. Na stadionie na pętli przerwa trwała by pewnie około minuty, a tu z dwoma nawrotkami potrzebowałem 70s. Wszystkie odcinki poza jednym ustrzeliłem w 35sekund, a to jest już tempo poniżej 3/km. Akcent na papierze wyglądał gorzej niż w rzeczywistości. Ze sporą rezerwą bez spinania się dokręciłem do 20powtórzeń i w sumie przerwałem tylko dlatego, że nazajutrz czekał mnie dłuższy II zakres. Po powrocie do domu dorzuciłem po 2 serie brzuchów i drążka, a już wieczorem pojechałem na saunę (2x15`).

śr 27.01 - 20km BC2 [3:58]; razem 24km
Na trening wybrałem pętlę w parku na Zdrowiu. Po obwodzie parku warunki były idealne, a w części wewnętrznej trzeba było biec .. koleinami między wciąż zalegającym lodem. Grunt że się nie ślizgałem, ale ciuchy miałem konkretnie zafajdane piachem i roztopową breją. Już po kwadransie wiedziałem, że gruba bluza to nie był za dobry pomysł jak na +8stC, jednak żal było przerywać trening, a pod spodem miałem jedynie krótki rękawek. Po 10km dołączył do mnie Krzysiek. Tempa nie szarpaliśmy za specjalnie, cały czas było lekko poniżej 4/km. Na 15.km wszamałem żel energetyczny i od tego samego kilometra puls zaczął mi przekraczać 160uderzeń. Nie doszukiwałbym się jednak zależności. Po prostu organizm odczuwał ostatnie mocno treningi. Ostatni kilometr przebiegliśmy w 3.51, a końcowe tętno zarejestrowało się na poziomie 162bpm. Restytucja po minucie jedynie do poziomu 127 nie napawa optymizmem, ważne jednak że średni puls wyniósł jedynie 156oczek.

czw 28.01 - 12km recovery [4:52]
Takie tam człapanie bez historii. Mocno wiało, a i przyjemnie się gawędziło z powracającym do trenowania Maćkiem. Gdybym nie umówił się wcześniej na wspólne bieganie to bym chyba dziś odpuścił. Od rana walczyłem z ostrym bólem głowy. Niegdyś trafiały mi się takie hece średnio raz w tygodniu i ... potrafiłem z tym żyć. Teraz był to pierwszy taki przypadek od 2-3 miesięcy. Silne proszki zaczęły jednak działać i można było zmusić się do niewielkiej aktywności.

pt 29.01 - 11km OWB1 [4:35] + 8x270pg; razem 17km
Na podmęczonych nogach po kilku skłonach i wymachach ruszyłem na nowym podbiegu na Zgierskiej przy Św. Teresy. To znaczy tak nie do końca nieznanym, bo kilkadziesiąt razy tamtędy przelatywałem w ramach rozbiegań, jednak nigdy nie robiłem tam serii siły biegowej. Nachylenie na drodze dla rowerów początkowo jest łagodne, a czasem solidnie wzrasta. Przecina się mało ruchliwą ulicę i finiszuje na wymagającym wzniosie. Nie chciałem przesadzać z długością, ale następnym razem warto przedłużyć taki podbieg do równych 300m.

sb 30.01 - I: LT 5km [3:30] śr170bpm + 2x1km [3:20] p2`; razem 14km
Na pierwszy dziś trening wybrałem się do Parku Poniatowskiego, gdzie w ramach cosobotniego parkrun'u wykonałem bieg progowy na tempie 3:30/km. Po kilku minutach dołożyłem dwa kilometrowe odcinki po 3m20s. Dość mocno zaskoczyły mi wskazania pulsu na pierwszej piątce, bo już po 1km przekraczałem 170bpm, a po 2km nawet 175bpm. Biegłem na tempomacie 3:30, jednak będąc w końcówce naciskanym przez Michała pokusiłem się o krótki zryw. Jeśli miałbym zaufać wskazaniom pulsometru tętno wyniosło mi na mecie aż 197bpm, jednak średnio mi się chce w to wierzyć, bo na żadnym ze swoich mocnych interwałowych treningów sprzed pół roku nie przekroczyłem nawet 185uderzeń. Dlatego bardziej skłaniam się raczej ku błędowi pomiaru (rzutującemu oczywiście również na średni pomiar LT), co jest wcale nierzadkim zjawiskiem u Garmina. Na bonusowych kilometrówkach odczyt był już bardziej wiarygodny - max 168 i 174bpm.

II: 8km recovery [4:56] + stabilizacja
Zapytał mnie znajomy po co mi była ta ósemka po takim przedpołudniu. Nie udało mi się odfajkować stabilizacji w tym tygodniu, planowałem ją na czwartek ale to nie był mój dzień... Dobrze jest przed takimi ćwiczeniami co nieco się poruszać i z tego powodu spokojna ósemka po parku pod blokiem była wskazana. Tuż po powrocie było delikatne rozciąganie, a od razu po stabilizacji wyrollowałem się na wałku do automasażu.
ndz 31.01 - wybieganie 25km [4:10], śr147bpm
Na rytualne już coniedzielne wybieganie podjechałem tym razem na Zdrowie. Obawiałem się, że w lesie bym się utopił w błocie, a poza tym mięśnie muszą też pracować względnie jednostajnie na dłuższych odcinkach bez większego nachylenia. W końcu profil łódzkiego maratonu jest dużo bardziej płaski niż pofałdowany :) A dlaczego nie pełna 30ka? Nie trzeba jej biegać co tydzień, w styczniu już trzy takie zaliczyłem. I według mnie to jest i tak o jedną za dużo. Akcent tego typu realizowany na większych prędkościach niż tradycyjne rozbieganie jest dość obciążający, a już we wtorek i środę czeka mnie kolejny 2dniowy pakiet konkretnego biegania.

***
bilans tygodnia: 131km (8 treningów)

bilans stycznia: 574km (30dni) - śr 19km dziennie
stabilizacja x6
piłki lekarskie x2
kriokomora x9
sauna x7
solanka x2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz