tag:blogger.com,1999:blog-54775262450450108382024-03-19T11:52:26.593+01:00MauratończykMauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.comBlogger123125tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-25684985208166968662023-09-13T19:24:00.000+02:002023-09-13T19:24:42.628+02:00Moje GSB<div style="text-align: justify;"><b>Wtorek, 29.sierpnia</b></div><p style="text-align: left;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><b> </b></div></div><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Po nieprzespanej nocy i wciąż utrzymującym się silnym bólu głowy próbuję zjeść wczorajszą bułkę, chociaż kęs. Z trudem udaje mi się przełknąć. Plecak spakowany, dzwoneczek odstraszający niedźwiedzie przytroczony, Jurek gotowy do wyjazdu, ruszamy. Chwilę przed 4 w całkowitych ciemnościach staję na początku 500-kilometrowego czerwonego szlaku we wsi Wołosate. Przebieg Głównego Szlaku Beskidzkiego zaprojektowany został w okresie międzywojennym przez <span></span>propagatora turystyki pieszej, Kazimierza Sosnowskiego. Przede mną kolejno Bieszczady, Beskid Niski, Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Śląski. Ponad 22 kilometry wysokości do pokonania i ambitny plan ukończenia szlaku poniżej 110 godzin (niecałe 5 dób).</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSUt6U2AqfTWNaP-ememdmq8mVrb6THQ1wNSXyboum7yRMw1tl3TmPouSePhK6pBC-s16o59VPwS2psS-tk_hnNcNjmmyjA6UfRn4bTcJriNR0GXe3VYZmrowDu3SSfGbYLTLp3CsuWRUGNyK-MRubsQyo4OwlRZ1ylAPfzqumv7T_ySz_XO673xbtWPY/s2048/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1326" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSUt6U2AqfTWNaP-ememdmq8mVrb6THQ1wNSXyboum7yRMw1tl3TmPouSePhK6pBC-s16o59VPwS2psS-tk_hnNcNjmmyjA6UfRn4bTcJriNR0GXe3VYZmrowDu3SSfGbYLTLp3CsuWRUGNyK-MRubsQyo4OwlRZ1ylAPfzqumv7T_ySz_XO673xbtWPY/w207-h320/1.jpg" width="207" /></a></div><br /></div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Asfaltowa niepozorna rozbiegówka szybko ustępuje miejsca drodze szutrowej, by na graniczącej z Ukrainą Przełęczy Bukowskiej odbić już w górzysty teren na masyw Halicza. Na pierwszych kilometrach towarzyszy mi klubowy kolega Jurek. To na jego barkach spoczywać ma karmienie mnie i wszelka logistyczna pomoc związana z meldowaniem na kolejnych skrzętnie zaplanowanych noclegach. Malowniczy wschód słońca zwabił na szlak złaknioną intymnego obcowania z naturą parę. </div><div dir="auto" style="text-align: start;">- Pijesz? Pij Mauro, zjedz coś.</div><div dir="auto" style="text-align: start;">- Nie jestem w stanie, wciąż mnie skręca..</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5NdIRhMjQIW6mXucsJ_pRCsHd6NXhIzQnBA0KrvFM3mJUkaoCvzjvkN9VriaFPsuyVZMiULJ-shd64p9OTTodBg6BqUlNqUpYp7DzsEljYOXFRVPugj30rGNli5iND4DX7qMDmwv162gCneRTayK_aQCvdJVRNYKD2cAnULPPmCNa6d1hvDW_pOuPdQ0/s2048/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="923" data-original-width="2048" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5NdIRhMjQIW6mXucsJ_pRCsHd6NXhIzQnBA0KrvFM3mJUkaoCvzjvkN9VriaFPsuyVZMiULJ-shd64p9OTTodBg6BqUlNqUpYp7DzsEljYOXFRVPugj30rGNli5iND4DX7qMDmwv162gCneRTayK_aQCvdJVRNYKD2cAnULPPmCNa6d1hvDW_pOuPdQ0/w400-h180/2.jpg" width="400" /></a></div><br /> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Mijamy Przełęcz pod Tarnicą i już przy dziennym świetle nieco asekuracyjnie zbiegamy po niewygodnych, obitych drewnianymi progami, skalnych stopniach. Na dole w Ustrzykach Górnych oddaje Jurkowi czołówkę, zahaczam o sklep aby kupić colę, która zwykle pomaga w problemach żołądkowych. Jest jednak kilka minut za wcześnie i zniesmaczony rozpoczynam wspinaczkę na Połoninę Caryńską. Mimo fatalnego samopoczucia i teoretycznych braków w glikogenie droga pod górę mija błyskawicznie – adrenalina swoje robi. Przed końcem grzbietu dostrzegam w oddali budynek niedawno wyremontowanej Chatki Puchatka. Trzeba tylko zeskoczyć z pierwszej połoniny i wdrapać się na kolejną, Wetlińską. Jest dopiero po ósmej, a słońce już daje się we znaki. Zapowiada się dość ciepły dzień. Pół litra coli ze schroniska momentalnie dodaje mi energii i pierwszy raz tego dnia odczuwam ekscytację trwającą szaloną przygodą.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> We wsi Smerek pod sklepem czeka już mój kompan. Podmieniamy flaski (gumowe bidony) na pełne, po czym pod prąd obecną trasą Biegu Rzeźnika ruszam przez Fereczatą w stronę szlaku granicznego ze Słowacją na Okrąglik. Kawałek dalej zbiegając już do Cisnej w końcu nabieram apetytu i otwieram paczkę kabanosów. Mięsa nie jem od 5 lat, ale roślinne zamienniki są również smaczne i pożywne. Cisna wita mnie upałem, jest już po południu. O suchym pysku wpadam do sklepu na zimnego Ducha Sanu bez procentów. Jeszcze tylko krótkie asfaltowe podejście i melduję się na obiedzie w Bacówce pod Honem. Grzybowa, kawa, nowe flaski i oznajmiam Jurkowi że dziś kończę w Komańczy – 25km wcześniej niż planowaliśmy. Za szczytem Jawornego wkraczam w drugi (po Haliczu) odcinek lubiany przez niedźwiedzie. Dobitnie świadczą o tym dziesiątki misiowych placków bezczelnie suszących się centralnie na szlaku. Po niespełna 20km mam już niemal suche bidony, temperatura swoje zrobiła. Dobrze że udaje mi się spotkać na tym słabo uczęszczanym odcinku troje piechurów kończących już niebawem swoje GSB, którzy bez wahania ratują mnie z opresji. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Drepczę dalej wciąż trasą Biegu Rzeźnika, mijam Jeziorko Duszatyńskie gdzie jeszcze kwartał wcześniej przez krótką chwilę byliśmy z Andźką liderami wyścigu (po nadróbce kilometra przez męską czołówkę zawodów). Łapię szuter pod butem i niemrawo marszotruchtem zmierzam w stronę dzisiejszej mety. Wtem zegarek sygnalizuje mi zejście z kursu, bo jak się okazało istnieje jednak kilka rozbieżności w przebiegu doskonale mi znanej trasy Rzeźnika i szlaku czerwonego. Cofam się kawałek i zbaczam w wąską ścieżkę przy potoku Olchowaty. W Duszatynie kolejny raz korzystam z dobrego serca napotkanych turystów i napojony ruszam przez Prełuki do stromego odbicia w prawo w las. W tym momencie w oddali zaczyna mruczeć burza, a z nieba kapie lekki deszczyk. Niebawem wybiegam z lasu na szutrową drogę, nie widzę żadnych oznakowań, a wgrana w zegarek trasa ewidentnie każe mi zmierzać prosto. Tylko że nie ma tam nawet odrobiny ścieżki. Wyciągam telefon, w kilku aplikacjach mapowych próbuję rozwiązać zaistniały problem, jednak nigdzie nie widzę nawet tej szutrowej drogi! Musi być dość świeża. Padać zaczyna coraz mocniej, więc nie widząc sensowniejszego rozwiązania skręcam w lewo i nieco na przełaj dobiegam do Komańczy. Tu zaraz mijam pustą tym razem polankę, która tętni życiem jedynie pod koniec października w strefie mety biegowego festiwalu Łemkowyna. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Na noclegu melduję się po 97km. Zważywszy na okoliczności jestem bardzo zadowolony że w ogóle ruszyłem tego dnia, choć może rozsądniejszym byłoby przełożyć całość projektu o 1 dzień? Ryż z cukinią znika błyskawicznie, ustalamy z Jurkiem plan na kolejny dzień i odpływam błyskawicznie w objęciach Morfeusza. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> * * *</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><b>Środa, 30.sierpnia</b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><b> </b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"> No ładnie, ja pospałem a zegarek miał chyba zespół niespokojnych nóg. Nie wyłączyłem mu satelitów i leżąc przy oknie nabił ponad 10km – najwidoczniej było mu krótko wczoraj… Dzień zaczynam ponownie z Jurkiem, jest 6 rano. Chłodno, delikatnie zacina deszczyk, czyli moje idealne warunki do brykania. Czemu wczoraj tak nie mogło być? Długo zastanawiałem się wczoraj nad miejscem kolejnego noclegu i jednak nie chciałem po zmroku błądzić w barciańskich błotnych gęstwinach. Zmuszony jestem kończyć drugi dzień już w Kątach po 77km. Tym samym wiem już teraz że plan 110 godzin będzie niemożliwy do realizacji. Nie zaprzątam sobie jednak tym głowy i chłonę dziką przyrodę Beskidu Niskiego wszystkimi zmysłami. Za Wahalowskim Wierchem przegapiamy zakręt w lewo, tym razem powrót 100m na delikatnym nachyleniu nie będzie jeszcze frustrujący. Chwilę przed Przybyszowem Jurek zawraca na kwaterę, aby nas spakować i ruszyć w stronę umówionego miejsca obiadu. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Podejście pod Tokarnię dłuży się w nieskończoność, dobrze że noga ma tu solidną przyczepność bo błotniste rewiry dopiero przede mną. Dotarcie do Puław zajmuje mi 3,5 godziny, a to tutaj miałem zaplanowany pierwszy nocleg. Chłodno analizuję sytuację i wychodzi mi że wczoraj zajęłoby mi to z godzinę dłużej i zważywszy na moje ówczesne samopoczucie kolokwialnie mówiąc zajechałbym się już pierwszego dnia. Blisko 7 kilometrów asfaltu do bazy namiotowej w Wisłoczku pokonuję biegiem – odcinek beznadziejnie brzydki, ale takie również będą się trafiać. Chwilę oddechu łapię przy ognisku, otworzone właśnie kabanosy zapijam przepyszną zimną studzienną wodą i ucinam krótką pogawędkę z gośćmi bazy. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Po minięciu uzdrowisk Rymanowa i Iwonicza wybiegam w Lubatowej na umówiony obiad. Szef kuchni zmajstrował dziś pomidorowego Vifona – nie jadłem takiego wynalazku od przeszło 20 lat, tym razem wsuwam aż mi się uszy trzęsą. Cergowa ze swoimi fragmentami ścianek podejściowych jest solidnym wyzwaniem i momentami wchodzę nań na czterech kończynach. Przy wieży widokowej nawet się nie zatrzymuję, od razu lecę dalej jakby jutra miało nie być. Pustelnia św. Jana z Dukli zapewnia mi orzeźwienie głębinową wodą. Godzinę później kolejny raz przegapiam szlak i nadrabiam 200metrów asfaltu w Chyrowej. Jeszcze tylko cerkiew i docieram do początku podejścia łąką w stronę Polany. To tutaj przed rokiem biegnąc w drugą stronę zakończyły się moje wojaże po GSB…</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Chcąc zająć czymś głowę bawię się w kalkulacje jakim tempem muszę się poruszać aby zdążyć na nocleg w Kątach przed zakładaną godziną 18. Co rusz, gdy wydaje mi się że już teraz z pewnością zdążę, wyrasta przede mną kolejna hopka do pokonania. Z Góry Grzywackiej atakuje mnie przerażająca czerń nadchodzącej burzy. Błyska, grzmi w oddali i tym bardziej cieszę się że nie muszę dziś zasuwać aż do Wołowca niemal 30km dalej. Ciepły prysznic, smaczna miska i wygodne łóżko w pokoju ze „skitranym” przez Jurka wentylatorem szybko kołysze mnie do snu. Założenia czasowe zmieniam na 130 godzin, co wydaje mi się wówczas niezagrożone i pozwalające ukończyć szlak bez zarywania nocek.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> * * * </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><b>Czwartek, 31.sierpnia</b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><b> </b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Wstaję chwilę przed budzikiem, za oknem ciemno, właśnie zaczęło lekko padać. Punkt 5 rano ruszamy we dwóch z najniżej położonego punktu na całym szlaku. Deszcz wzmaga na sile, jednak nie ubieramy kurtek bo zaraz czeka nas podejście na Kamień. Po 6 kilometrach, na Przełęczy Hałbowskiej, Jurek odbija w asfaltową drogę w stronę opuszczonej chwilę temu przez nas kwatery, a ja zagłębiam się w serce Magurskiego Parku Narodowego. Mijam dwie wiaty chroniące wciąż śpiących piechurów, ruszam ostro pod górę na Kolanin. Doskonale znam tu każdy kilometr szlaku, połykam przestrzeń uciekając przed wychładzającym deszczem. Kilka miesięcy temu przebieg GSB powrócił do starego przebiegu i już zaraz brodzę po łydki w błocie przed bacówką w Bartnem. Mijam zabudowania wsi Wołowiec, czyszczę buty kilkukrotnie przelatując przez potok Jasionka. Chwilę za Popowymi Wierchami na stromym zejściu do Zdyni spotykam pierwszego turystę – dopiero po 5 godzinach od startu. Dzikość Beskidu Niskiego zwłaszcza w taką pogodę doprawdy jest ujmująca. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Wydzwaniam Jurka aby uprzedzić go że na obiedzie w Regietowie będę wcześniej niż zakładałem, nie sądziłem że korzystając z mojej ulubionej deszczowej pogody aż tak żwawo będę się przemieszczał. Słysząc konsternację po drugiej stronie telefonu momentalnie zmieniam miejsce spotkania na Hańczową. Zapycham się drożdżówką ze sklepu i ruszam na dwie niewielkie ale wymagające górki – Rotundę i Kozie Żebro. Tuż za nimi czeka mnie prawdziwa uczta i z nieskrywaną radością wcinam zupę pomidorową w wakacyjnej wariacji a’la Jurek del amore.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Mija kolejne 15 kilometrów, skręcam z asfaltowej drogi w Mochnaczce Niżnej i wlatuję do rwącego strumienia z wodą powyżej kolan. Wiem że to ostatnie brodzenie na trasie, wkraczam bowiem w Beskid Sądecki. Na krynickim deptaku czeka na mnie kolejny posiłek, zmieniam też buty na suche, a wysłużona, podziurawiona i ubłocona para ląduje planowo w śmietniku. Analizując trasę wiem że ze szczytu Jaworzyny muszę zbiec w stronę schroniska (nadrabiając nieco dystansu i pionu), trwa tam budowa kolejki krzesełkowej. Zanim odnajdę obejście czeka mnie jeszcze dość sensacyjne spotkania z wujostwem z Poznania – bardzo nieoczekiwana i kompletnie nieplanowana sytuacja, aż głupio było szybko się ulatniać ale dzień coraz krótszy, a przede mną cały grzbiet Jaworzyny, aż do Rytra. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Chwilę za Halą Łabowską wyciągam z plecaka czołówkę, wiem bowiem że ostatnie kilometry przyjdzie mi pokonywać po zmroku. Coś mnie podkusiło aby sprawdzić czy wszystko z nią w porządku i muszę przyznać że miałem bardzo dobre przeczucie. Minuta świecenia i pojawia się migające ostrzeżenie o niskim poziomie baterii. Tak to jest jak zapasowe wyciąga się z otwartego opakowania, do którego zapewne musiały trafić nie będąc już pierwszej świeżości. Na kłopoty Jureczek i po szybkim telefonie zbawca rusza z Rytra pod prąd z odsieczą. Chcąc skrócić czas biegu po zmroku i tym samym przyspieszyć porę nocnej regeneracji lekko szarpię tempo. Na jednym ze zbiegów czuję delikatne ukłucie w łydce, jeszcze nie przypuszczam co mnie czeka już niebawem. Trzeci dzień kończę po 103 kilometrach, przede mną tylko wspinaczka na trzecie piętro kwatery. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">* * * </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><br /></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><b>Piątek 1.września</b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><b> </b></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Tym razem ruszam samotnie. Plan zakłada dotarcie do Wysokiej przed Jordanowem. Szlak wzbija się ku górze, raz mocniej, raz łagodniej. Co się da podbiegam, ale również sporo idę oszczędzając siły na kolejne dni. Mijam Kordowiec, Niemcową, Wielki Rogacz, gdzieś przed Radziejową przystaję na chwilę zadumy nad majestatem piętrzących się tuż obok Tatr. Docieram pod schronisko na Przehybie, wiem że do ustawionego w Krościenku bufetu dotrę szybciej niż planowałem. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Wtem pierwsze strome zejście w stronę Dzwonkówki wywołuje ostry przeszywający ból z boku kolana, przystaję, próbuję rozmasować. Jest tylko gorzej.. Gdy tylko się wypłaszcza próbuję wrócić do truchtu, dalej boli. Jest źle, a przede mną jeszcze ponad 200km. Wpadam w lekką panikę, nie wiem co robić więc idę odciążając lewą nogę wykorzystując ku temu kije. Po blisko 2 godzinach takiego kuśtykania docieram do pierwszych zabudowań w Krościenku, składam kije pierwszy raz od wtorku i zrezygnowany szuram nogami ze spuszczoną głową. Nie wyobrażam sobie opcji aby ten ból nagle zniknął, a nie mam czasu na dodatkowe 3dni maszerowania do mety. To koniec, drugi raz szlak mnie pokonał i więcej tu nie wrócę. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Bufet czeka jakby nigdy nic tuż przy Dunajcu. Nie mówię Jurkowi od razu że decyzja już podjęta, uzupełniam kalorie i odwlekam podzielenie się słowami, których ten pewnie się spodziewa. Mamy w Szakalach fizjoterapeutę Maćka, z którym właśnie udało się połączyć na video-rozmowę. Mówię co i jak, pokazuję dokładnie w którym miejscu. Po 20 minutach realizacji jego wytycznych z dogrzaniem mięśnia łydki, rozmasowaniem i manualną trakcją w miejscu bólu zaskakuję sam siebie i mówię że spróbuję. Jakoś wdrapię się na ten Lubań, a do zmroku na pewno dotrę na Przełęcz Knurowską, nawet z bólem. Tak w sumie to przeciągam w czasie decyzję o rezygnacji, bo nie wierzę że się jeszcze pozbieram. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Kiedy zaraz za bufetem udaje mi się bezboleśnie truchtać z jednej strony nie dowierzam jakim cudem, ale z drugiej tylko wyczekuję kiedy ból powróci. Podejście na Lubań jest wymagające, dziś znowu jest ciepło co nie ułatwia zadania. Na stromym zejściu spod wieży po „porozrzucanych” chaotycznie kamolach (wyjątkowo perfidny odcinek) idę możliwie ostrożnie aby nie nadwyrężać łydki. Wreszcie robi się płasko i przede mną 13 kilometrów do przełęczy z tendencją lekko w dół. Gdy po kilkunastu minutach udaje mi się powrócić w tryb dłuższych truchtów przerywanych jedynie na ominięcie kilku stromych hopek, czy też błotnistych rozlewisk, wraca we mnie wiara że jeszcze uratuje ten projekt. </div><div dir="auto" style="text-align: start;">- Jak jest Mauro?</div><div dir="auto" style="text-align: start;">- Git, daj mi jeść i napieram dalej!</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Ustalamy, że ma szukać noclegu w Rabce i gdy tylko się zakwateruje wybiegnie w moją stronę. Tym razem mam już w plecaku sprawną inną czołówkę. Nie mija 40minut gdy na potwornie stronnym odcinku słyszę sygnał z zegarka o zejściu z kursu. Siarczyście przeklinam i powoli zawracam tym razem ostro w dół. No fajny ten pożyczony od Mariusza zegarek z kapitalną baterią, ale zdecydowanie za późno reaguje przy zejściach z trasy. Na Turbacz docieram po godzinie 18, ponownie zaostrzył się ból łydki i zejście na Stare Wierchy zajmuje mi więcej czasu niż sądziłem. Nie wiem co będzie jutro, nie zastanawiam się nad tym, liczą się tylko najbliższe kilometry i ta myśl będzie mi już przyświecała do końca mojego GSB. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF90fg_JfgMZQpBLjuA0jOVO5BZnICkX4bMyckEOo9AOZyk2JZwfK8VWTKxXeagNZB1UmmVhDP8OZDMRT2YpG3ZEY81nPVmiCnzSHG3YGr9thMnfprEuAMkXz57mphzJFKdTPi0BjGKvJHMOBz_0zvI5eCS0jVrfVinKoZLYeT9Bfd7UDy6FO1bS7gHuk/s1497/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="923" data-original-width="1497" height="197" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF90fg_JfgMZQpBLjuA0jOVO5BZnICkX4bMyckEOo9AOZyk2JZwfK8VWTKxXeagNZB1UmmVhDP8OZDMRT2YpG3ZEY81nPVmiCnzSHG3YGr9thMnfprEuAMkXz57mphzJFKdTPi0BjGKvJHMOBz_0zvI5eCS0jVrfVinKoZLYeT9Bfd7UDy6FO1bS7gHuk/s320/3.jpg" width="320" /></a></div> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> W asyście Jurka kończę marszem dzień na kwaterze przy parku w Rabce po 79 kilometrach. Do mety zostaje 150km, na co mam 2 dni. Byle do Babiej, a dalej to już z górki, już będzie pachnieć Ustroniem… </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">* * * </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><br /></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><b>Sobota, 2.września</b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><b> </b></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Plan minimum na dotarcie do Korbielowa (Przełęcz Glinne), jeśli dobrze by się leciało próbuję cisnąć aż do Węgierskiej Górki. Głębsze pochylenie się nad urazem poprzez rozluźnienie mięśni na wałku do masażu, rozbicie ich wibracyjnym pistoletem i podklejenie łydki taśmą kinezjologiczną ma mi dziś zapewnić komfort. Nie dowierzam, ale pierwsze kilometry z Rabki zlatują bezboleśnie. Tuż za przecięciem trasy S7, jeszcze przed Skawą, kolejny raz nadrabiam <span><a tabindex="-1"></a></span>kilkaset metrów. Krzyczę sam do siebie że już muszę naprawdę się skoncentrować - nie bujać w obłokach, tylko pełne skupienie nad trasą. W Jordanowie po 16km wsuwam drugie śniadanie, uzupełniam bidony i po kopniaku w tyłek od Jurka ruszam dalej. Uraz jest wyraźnie stłumiony, ale co jakiś czas wymusza przejście do marszu. Ważne że względnie płaski odcinek pozwolił mi naprawdę żwawo przedostać się do Bystrej Podhalańskiej, skąd czeka mnie 900 metrów wspinaczki na Policę za Halą Łabowską. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Ciągnie mi się ten fragment straszliwie, nie sprawdziłem zawczasu jaką ma długość i gdy za kolejnymi zakrętami jestem już pewien że wbiegnę na halę, szlak nieustannie raczy mnie swoim leśnym jestestwem. Wreszcie w gęstwiejącej złowrogo mgle dostrzegam trochę przestrzeni i przy akompaniamencie nasilających się chwilowo kropel deszczu docieram pod schronisko. Szacuję godzinę przybycia na planowany obiad na Przełęczy Krowiarki i nakręciwszy sam na siebie bat ruszam energicznie dalej. Po trzynastej melduję na parkingu pod Babią Górą. Dziś zupę upolował mi wujek Jurka, który dołączył do nas w piątek po południu. Zważywszy na czas trwania całego projektu i mój tlący się uraz biegnie się zadziwiająco przyjemnie. Optymistycznie ustalam aby chłopaki szukali noclegu w Węgierskiej Górce, ale proszę o towarzystwo od Korbielowa. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Posilony i zagrzany do dalszej walki mocno zaczynam wspinaczkę zatłoczonym podejściem na najwyższy szczyt całego GSB, na nazywaną Matką Niepogód – Babią Górę. Przez dobry kwadrans towarzyszy mi biegacz z Rzeszowa, robiący akurat trening w tych okolicach, a gadka szmatka umila wędrówkę. Zastanawiam się jak bardzo wieje powyżej granicy lasu. Widzę schodzących ludzi zarówno w kurtkach, jak i podobnie do mnie ubranych na krótko. Tym razem Babia jest wyjątkowo łaskawa, jednak wiem że długa droga jeszcze przede mną i tylko przelatuję przez wierzchołek do zejścia w kierunku Przełęczy Brona i Schroniska Markowe Szczawiny. Chwila oddechu na dole, długa kolejka do bufetu nie zachęca do zamówienia naleśników, więc raczę się kabanosami. Kilkanaście minut dalej zegarek odliczający mi dystans do mety wreszcie schodzi poniżej 100km. Dla uczczenia tego momentu zatrzymuję się na kilka zdjęć nienaturalnie wyginając się gdzieś przy oznakowaniu szlaku. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheYp4HlBRzF6WIvUkYQ0Fll9qEW9fYoROkFGGz-s6yN8n6zn4_cUpRiv2pV9vZPtFaYipq_czG0rovzJAIhpv9xawEDSBPBUhOuI6b0PXXD0pDi-m1tyYkDuclTje9KBATpPmPhihQ8quFrMg6ujMmQ5lRphmr12UWAo0NXy29_gT5fAwpDIh6wcBOPrw/s2048/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1360" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheYp4HlBRzF6WIvUkYQ0Fll9qEW9fYoROkFGGz-s6yN8n6zn4_cUpRiv2pV9vZPtFaYipq_czG0rovzJAIhpv9xawEDSBPBUhOuI6b0PXXD0pDi-m1tyYkDuclTje9KBATpPmPhihQ8quFrMg6ujMmQ5lRphmr12UWAo0NXy29_gT5fAwpDIh6wcBOPrw/s320/4.jpg" width="213" /></a></div><br /></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Chowam telefon, chcę biec dalej ale łydkę rozrywa mi przeszywający ból. Zagryzam zęby, jestem wściekły na siebie za ten kompletnie niepotrzebny postój i nie wiem co dalej robić. Nawet wolny marsz po płaskim terenie jest w tej chwili niemożliwy. Delikatnie rozmasowuję nogę, lekko się rozciągam i kuśtykając kroczę dalej podpierając się obydwoma kijkami. Jest po piętnastej, do najbliższego punktu z możliwym dojazdem samochodem blisko 20 kilometrów. Nie mam ze sobą czołówki, bo od Korbielowa miał mi towarzyszyć Jurek. Chłodna analiza faktów i wiem że zaraz będę go musiał wydzwonić. Po dzikich tłumach w bezpośrednim otoczeniu Babiej Góry nie ma już śladu, dziki to jest teraz szlak graniczny i ciężko tu spotkać kogokolwiek. Ze szczytu Mędralowej informuję niezawodny support o swojej sytuacji i że nie ma najmniejszych szans że dotrę dziś aż do Węgierskiej Górki. A chłopaki właśnie tam się zakwaterowali, także nie chcąc komplikować sprawy decyduję że z Korbielowa Jurek ruszy w moją stronę i gdy razem doczłapiemy do samochodu zjedziemy na nocleg te 40minut drogi.</div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Szlak graniczny w kilku miejscach daje alternatywne drogi, mocno rozjeżdżone przez quady, niemal zawsze srogo błotniste. Na 4 kilometry przed Korbielowem w jednym takim miejscu ja wybieram wariant prawy, a podążający z przeciwnej strony Jurek lewy i tylko słysząc delikatny szmer zza zarośli intuicja podpowiada mi aby zastukać głośno kijami. Nie myliłem się i już po chwili dzielę się z towarzyszem swoimi przemyśleniami z ostatnich godzin. Niby byłem w stanie powrócić do truchtomarszu, momentami nawet bezbolesnego, jednak w każdej chwili sytuacja paraliżu jaki spotkał mnie za Markowymi Szczawinami mogła powrócić. A wtedy z pewnością nie dotarłbym do Węgierskiej nawet do 3 w nocy, a zmuszenie się do wysiłku kolejnego dnia nie byłoby raczej realne. W efekcie tuż po zachodzie słońca, bez konieczności odpalania czołówek, wsiadamy do auta i ruszamy na nocleg. Sobotę kończę po 70km, a do mety ostatniego dnia zostaje mi już tylko 82. Wiem że nie zejdę poniżej 130 godzin (ten termin minie o godzinie 14), ale wiem że wyspany skończę to nawet jakbym większość odcinka musiał iść. I tylko to się teraz liczy – zakończyć swoje GSB w stanie trzeźwej świadomości, przy zachowaniu resztek mechanizmów samoobronnych przed pogłębianiem tajemniczego urazu.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">* * * </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><b>Niedziela, 3.września</b></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><b> </b></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Jest 4:15 rano, podwieziony na Przełęcz Glinne przez wujka Jurka ruszam w stronę misiowej Hali Miziowej. Na tą okoliczność kolejny raz melodyjnie brzdąkam małym dzwoneczkiem przytroczonym do plecaka. W niespełna godzinę docieram do wciąż skąpanego w ciemnościach schroniska. Mam tu nieco problemów nawigacyjnych i wpadam na pomysł by w tym gąszczu ścieżek kierować się idealnie na azymut wskazywany przez tabliczki szlakowe. Z nogą jest średnio, ale <span><a tabindex="-1"></a></span>stabilnie, więc co się da to podbiegam, a na stromych podejściach mocno pracuję na kijach. Mijam kolejne schronisko Rysianka, gdzie wstający dzień wywabił z namiotów turystów. Zaskakująco szybko minął mi ten odcinek, w pamięci miałem zapis sprzed roku błotnych rozlewisk, i jakoś dłużej nam to zajęło wówczas czasu. Przez moment rodzi się myśl, że może jakiś skrót znalazłem, albo co gorsze przespałem kawałek w marszu. Przede mną dwie stacje turystyczne Słowianka i Abrahamów i jeszcze przed godziną 9 docieram do asfaltu w Żabnicy. Po drobnej zmianie przebiegu szlaku należy obecnie odbić w prawo nadkładając nieco drogi, dzięki czemu omijam nieprzyjemny ruchliwy odcinek wioski. Od dobrych kilku kilometrów zastanawiam się w którą stronę zmierza złowrogo błyskająca nad Beskidem Małym burza. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Jajecznica z termosu na schodach jakiejś rudery tuż przy kładce nad Sołą w Węgierskiej Górce wchodzi wybornie. Przede mną odcinek, który powinienem znać wyśmienicie – kwartał wcześniej robiłem stąd rekonesans końcówki GSB w towarzystwie Andźki. Ruszam szybkim krokiem dając sobie czas na ułożenie się śniadania w żołądku, zaraz ma do mnie dołączyć Jurek który kończy pakować ekwipunek. Zaczyna padać na tyle solidnie, że wyciągam z plecaka kurtkę. Jest nieprzyjemnie, ale do przodu krok za krokiem ciągnie mnie świadomość że już tak niedaleko. </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> - Mam cię!</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> - Już się bałem że pobłądziłeś.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEUoLeWNQwJeeGkIEWQXTHb2A1S5fnC_vv4cYQ5hn_RWiFgpPug34EWJlSoyJk5WrASfkB5_yVVoIvRgrJaY-JUvT_MWXuxpD1IkimJHcuHMund3kRejBhhxxvwBt_r3SjYhvL2fF9aTNpdaDivAZ85Lh_nflGKkd6CmKOkkvT-etQ3GrCkHo3ttIGnGA/s769/6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="769" data-original-width="577" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEUoLeWNQwJeeGkIEWQXTHb2A1S5fnC_vv4cYQ5hn_RWiFgpPug34EWJlSoyJk5WrASfkB5_yVVoIvRgrJaY-JUvT_MWXuxpD1IkimJHcuHMund3kRejBhhxxvwBt_r3SjYhvL2fF9aTNpdaDivAZ85Lh_nflGKkd6CmKOkkvT-etQ3GrCkHo3ttIGnGA/w240-h320/6.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmzCxq3arOcjrLAVkitnk5kTCg-6kWg4R8Btf04CZ-G1iQtkEXdoNrS8n9bEbbuXDE3hj-t7lHdL2zV7ry3ivXDo-RHcND0tRlmiyvQKKjj5fx8-w3GfXhZx2sYgEhhxIavDMGcGYiyHyYm6O9AdBRfkHXubFcXKek6JGHVU7-3DSwT1xobBcV_of21K8/s2048/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1909" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmzCxq3arOcjrLAVkitnk5kTCg-6kWg4R8Btf04CZ-G1iQtkEXdoNrS8n9bEbbuXDE3hj-t7lHdL2zV7ry3ivXDo-RHcND0tRlmiyvQKKjj5fx8-w3GfXhZx2sYgEhhxIavDMGcGYiyHyYm6O9AdBRfkHXubFcXKek6JGHVU7-3DSwT1xobBcV_of21K8/w298-h320/5.jpg" width="298" /></a></div></div> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"> Deszcz ustaje, ale gęste chmury nie rokują jakichkolwiek widoków ze szczytu Baraniej Góry. Nie mylimy się, ale symboliczne wspólne zdjęcie mimo wszystko wpada do naszej kolekcji. Zejście do Schroniska Przysłop po drobnych skałkach chaotycznie wyścielających szlak wymaga sporo koncentracji, więc z pokorą pokonujemy ten fragment. Jeszcze tylko ostatnie podmokłości między Stecówką i Szarculą i nagle słychać znajome wycie. To klubowi koledzy z Szakali sprawili mi niesamowitą niespodziankę i dołączyli do nas na końcowe 30 kilometrów szlaku. Z późniejszych rozmów dowiem się że wyglądałem wówczas fatalnie i byli poważnie zaniepokojeni moim stanem. Bagietki z żółtym serem z żurawiną, pół litra energetyka i jestem gotów lecieć dalej. Żegnam się z Jurkiem i ruszamy w stronę Kiczorów z Miśkiem i Adrianem. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Wspaniale jest poczuć świeżą szakalową krew, posłuchać historii o kończącym się właśnie alpejskim festiwalu UTMB. Sam też dzielę się swoimi przygodami i czas zlatuje nam błyskawicznie. Kawałek za Stożkiem proszę jednego z towarzyszy o zorganizowanie zimnego piwka w kolejnym schronisku w Soszowie. Napojeni z animuszem ruszamy na przedostatnie strome podejście – południowym zboczem na Czantorię. Kawałek niżej przy górnej stacji kolejki czeka już Szakal Piotrek, który dołącza do naszej ekipy. Doprawdy piękny odcinek sobie wybrał: stromą wspinaczkę od miasta, nawrotka i od razu ostro w dół. Chyba nie do końca wiedział jaki to ma profil <span class="x3nfvp2 x1j61x8r x1fcty0u xdj266r xhhsvwb xat24cr xgzva0m xxymvpz xlup9mm x1kky2od"><img alt="😊" height="16" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t7f/1/16/1f60a.png" width="16" /></span>Ból w łydce nasila się, ale na wszystko mój zespół jest przygotowany i już zaraz naklejamy na mięsień mocno rozgrzewający plaster, który dociskamy jeszcze bandażem. Piecze konkretnie, schodzimy, grawitacja swoje robi. Na dole nie patrząc nawet na zegarek prowadzę chłopaków przez Ustroń Polanę w kierunku podejścia na Równicę. Entuzjazm powraca, momentami nawet zawadiacko przyspieszam, humory wszystkim dopisują. Ostatni szczyt zdobyty, dwadzieścia dwa kilometry wzniosu za mną, będzie już tylko w dół. <br /></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> Na samą końcówkę dobiega pod prąd Jurek. Mimo zmęczenia trudem ostatnich dni nie mógł odpuścić sobie przyjemności towarzyszenia pomarańczowej watasze – to bardzo miłe widzieć jakie więzi wyzwala wspólna pasja. Wybiegamy z lasu, słońce właśnie zachodzi, los dokłada nam jeszcze zamknięte rogatki na przejeździe kolejowym dosłownie tuż przed samą metą. Pokornie czekamy i już za moment symbolicznym klepnięciem w czerwoną kropkę zamykam swój projekt. Dobę później niż zakładałem, ale mając na uwadze mój stan w pierwszym dniu oraz mocno wyhamowującą kontuzję już po 300 kilometrach, spełniony zatrzymuję zegarek po 135 godzinach.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;">Szakalowi Jurkowi za nieocenione wsparcie przez 6 dni gromkie 100 lat!</div><div dir="auto" style="text-align: start;">Za film z końcowych 30km szlaku dziękuję Miśkowi, gorąco polecam jego kanał na <span><a class="x1i10hfl xjbqb8w x6umtig x1b1mbwd xaqea5y xav7gou x9f619 x1ypdohk xt0psk2 xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r xexx8yu x4uap5 x18d9i69 xkhd6sd x16tdsg8 x1hl2dhg xggy1nq x1a2a7pz xt0b8zv x1qq9wsj xo1l8bm" href="https://www.facebook.com/profile.php?id=100093667764926&__cft__[0]=AZVPh7Jro8nMkaaOgCYwlmJ_Y9cafjRO4OcfQdq6MiQcCmCSkRI8OpiE9drqvzTGO6YuWmQx56YFzsGcLDWoWsEzC1ZV3NB7AvSc_105S5c_p9XKWFLzhTMn_3p0aZomVTekecyUOQfslnud6HIu9CwbCayq07TXMMuMEMH68reoE0Iau7kJ3Arsr4lnK3nKBY4&__tn__=-]K-R" role="link" tabindex="0"><span class="xt0psk2"><span>Z Kamerą Wśród Biegaczy</span></span></a></span>. Wasze trio z Adrianem W i Piotrkiem BSTR wykonało kapitalną akcję ze wsparciem, to było potwornie miłe!</div></div></span> </div><div dir="auto" style="text-align: start;"><br /></div></div></span> <br /></div></div></span></div></div></span><p></p>Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-11177498560574699962017-10-29T21:19:00.001+01:002017-10-29T21:23:38.613+01:00Łemko Maraton, cz3/3<div style="text-align: justify;">
Nie zawsze droga na skróty okazuje się rozsądniejsza. Choć w zasadzie powinno mi już być wszystko jedno bo byłem doszczętnie oblepiony błotem do łydki. Jednak gdy zassało mnie zdradzieckie bagienko to jedynie gałęziom nad sobą zawdzięczam udaną próbę wygramolenia się z pułapki. Po kilku minutach w końcu ujrzałem ślubną. Na kilka chwil mogłem zapomnieć o potęgującym znużeniu i po solidnej dawce motywacji podreptałem na ostatnie kilometry trasy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFiFryl13FYAsMLAgwZg7Nu5nZGC4YANN2ZkZ38MpGSXQuIMWEd77cMnBZGkWw1oOoG38kHeGvsUMmUFL46OoLujg7I3a-LWrqwH9s3pQF9N2TRiRjalSLVNsutS1qbJaFOGNQLe3FWJg/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="659" data-original-width="960" height="273" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFiFryl13FYAsMLAgwZg7Nu5nZGC4YANN2ZkZ38MpGSXQuIMWEd77cMnBZGkWw1oOoG38kHeGvsUMmUFL46OoLujg7I3a-LWrqwH9s3pQF9N2TRiRjalSLVNsutS1qbJaFOGNQLe3FWJg/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Foty Beaty</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Przypomniałem tylko Beacie aby puściła mi krótkiego gdy nadbiegnie kolejny zawodnik z ŁM. Gdy telefon rozbrzmiał dopiero po kwadransie, a mi zostało do mety już naprawdę niewiele, mogłem głęboko odetchnąć i okrzykiem radości spłoszyć zwierzynę z okolicznych zarośli. Momentalnie zeszło ze mnie wówczas całe ciśnienie. Grupka turystów poinformowała mnie zaraz, żebym się jeszcze sprężył do walki, bo "trzeci jest już ledwo żywy". To pocieszające, że ktoś wyglądał bardziej masakrycznie niż ja :) Inna sprawa, że ten trzeci kończył ŁUT70, ale to już inna inszość. Po wbiegnięciu na asfalt w Komańczy tempo 5.15/km to był niemal max co mogłem wycisnąć. Wyścigowe Inov8, ważące w tamtym momencie za sprawą beskidzkiej mazi 3krotnie więcej niż ich masa fabryczna, skutecznie wyhamowywały dwa betonowe kloce bezwładnie dyndające z obręczy miednicy. Ostatni zakręt w lewo, 300 metrów i wreszcie ona - meta... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-Xndgm4x9pEBVcrDM9FrI61aSpBorIDhMLpkQnGXs4fFIQ2rgF_LH8nPD1KnI4eMncTW9KjffKlMiqZnmtqVhSTAw9VVEDYOywN1FKatGFlKR0TY2Dz17lw6iSOvhgtWjlsFgkjVfkZs/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="960" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-Xndgm4x9pEBVcrDM9FrI61aSpBorIDhMLpkQnGXs4fFIQ2rgF_LH8nPD1KnI4eMncTW9KjffKlMiqZnmtqVhSTAw9VVEDYOywN1FKatGFlKR0TY2Dz17lw6iSOvhgtWjlsFgkjVfkZs/s400/2.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Meta Łemko Maraton; foto Robert Więckiewicz</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Zrobiłem to, wypełniłem swoją jesienną
misję najlepiej jak umiałem. Zakładanych 4 godzin nie połamałem, ale
czas 4g15m był naprawdę drugorzędną sprawą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUXWJonuB4wOo251UpF_5mCUs9HvC5FBNLhxSZ-pfISMzMWsmIIeZvKzH4L7noM14rQJmmhgG57R1wffgxaEFMCJ9SMIFvinmDBbjroE-Wxw5w7Af25qcl5vG8LRJZzV33EUa_7AesVbw/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="640" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUXWJonuB4wOo251UpF_5mCUs9HvC5FBNLhxSZ-pfISMzMWsmIIeZvKzH4L7noM14rQJmmhgG57R1wffgxaEFMCJ9SMIFvinmDBbjroE-Wxw5w7Af25qcl5vG8LRJZzV33EUa_7AesVbw/s320/3.jpg" width="213" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Po piątym kubku wody w końcu wymuszony uśmiech dla foto R.Więckiewicza :)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorna dekoracja zgromadziła mnóstwo biegaczy. Rzadko gdzie na biegach daje się doświadczyć tak żywiołowej atmosfery. Wielkie oklaski dla Organizatorów UltraŁemkowyny - od kilku lat wykonują kawał fantastycznej roboty i mogą świecić wzorem w środowisku! :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUTsYNWykKeXl0jOd5-4aLsFWjwoLHzb0_eTSOkHj1Md_1TEqlsHX8HbWr12yvM15Pm1XeKLNNLJx7GzGf2TUUUIZSIAeLmHCfsPMp_XmdgpOENM3-lp6IHuYrkwVBwhvhi8i3q_5tQgo/s1600/20171014_203643.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUTsYNWykKeXl0jOd5-4aLsFWjwoLHzb0_eTSOkHj1Md_1TEqlsHX8HbWr12yvM15Pm1XeKLNNLJx7GzGf2TUUUIZSIAeLmHCfsPMp_XmdgpOENM3-lp6IHuYrkwVBwhvhi8i3q_5tQgo/s400/20171014_203643.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podium Łemko Maraton</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6sNmJ7Jkusb4yIgbMy2v1NQ2thRxYjbFXlgOg9yYsz0y4IKUlzdmVOXnlRwmgPx71hoNpou28FNKEInQ7ZQuAuoI9ylB9tdT1RPJbo3BFwyQsFnI89_V71MfCrbl9ZV4iKXptsRvMyBw/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="649" data-original-width="455" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6sNmJ7Jkusb4yIgbMy2v1NQ2thRxYjbFXlgOg9yYsz0y4IKUlzdmVOXnlRwmgPx71hoNpou28FNKEInQ7ZQuAuoI9ylB9tdT1RPJbo3BFwyQsFnI89_V71MfCrbl9ZV4iKXptsRvMyBw/s400/1.jpg" width="280" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przepiękne rękodzieło z krośnieńskiego szkła i łemkowski dzwoneczek :)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Dobiegając do mety chciało mi się płakać na myśl, że nazajutrz będzie losowanie do Biegu Rzeźnika. Perspektywa o s i e m d z i e s i ę c i u kilometrów w podobnych okolicznościach przyrody nie była wówczas zabawna, dziś po dwóch tygodniach czekam na to wyzwanie w nastroju ekscytacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-50012702688122282302017-10-21T13:53:00.001+02:002017-10-21T14:00:28.476+02:00 Łemko Maraton, cz2/3<div style="text-align: justify;">
Po półtorej godzinie biegu trasa odbiła z asfaltu ostro w prawo w szutrową drogę polną. Z profilu wynikało, że czekał mnie teraz najdłuższy podbieg. Właściwie już od przecięcia rzeki Wisłok (15,5km) cały czas było lekko pod górę, ale teraz nachylenie znacznie wzrosło. Łemko Maraton potrzebował aż 21km aby zmusić mnie do przejścia do marszu - na ostro błotnistym i dość stromym stoku skapitulowałem po raz pierwszy ;-) W efekcie odnotowałem najwolniejszy kilometr startu - 8:40. Wreszcie po 22,5km osiągnąłem grzbiet i trasa wiodła dalej niemal płaskim odcinkiem poprzez Skibce, Smokowiska, Wilcze Budy, aż do Tokarni (778m npm - najwyższe wzniesienie ŁM). Ku mojej uciesze znalazł się tam nieplanowany punkt z wodą, której potrzebowałem już od dobrego kwadransa. Biegaczy z ŁUT70 było coraz mniej, gdy już myślałem że minąłem lidera po
kilku minutach dostrzegałem przed sobą kolejny kolorowy punkcik. Zbiegając przez łąki w stronę bufetu w Przybyszowie (33,5km) byłem już solidnie wymęczony - za wcześnie... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxT_xGE94JrQhYfc8di-C17kMLmRRftmviapS2Is3Bio2SM442ypznyFLQD9PLTpfojTOHV5Yf5kpq9gab8MzzLc4HfxgqAIzUjZJ4Ln3qS9SI4tAcDNKsZQYLetbwR6IVohAJnTnHgS8/s1600/Janusz-Jedrzejczyk2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxT_xGE94JrQhYfc8di-C17kMLmRRftmviapS2Is3Bio2SM442ypznyFLQD9PLTpfojTOHV5Yf5kpq9gab8MzzLc4HfxgqAIzUjZJ4Ln3qS9SI4tAcDNKsZQYLetbwR6IVohAJnTnHgS8/s320/Janusz-Jedrzejczyk2.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbieg do Przybyszowa (ok. 33km); foto: J. Jędrzejczyk</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPEPow4ln-aNImo9awO2Uv8I1wIb6NqY8TbL-g4CQpSxjSGptAuKaejTmbUE8Uk3RCmBmAmP7QvheAvA7Oebbbm8thgghoIVJ8FyNE5ZtJ9NJJmC1D0fqLl_g3UCAUjZ0d9DDiDcPoU3s/s1600/Janusz-Jedrzejczyk3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="637" data-original-width="960" height="131" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPEPow4ln-aNImo9awO2Uv8I1wIb6NqY8TbL-g4CQpSxjSGptAuKaejTmbUE8Uk3RCmBmAmP7QvheAvA7Oebbbm8thgghoIVJ8FyNE5ZtJ9NJJmC1D0fqLl_g3UCAUjZ0d9DDiDcPoU3s/s200/Janusz-Jedrzejczyk3.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">foto: J. Jędrzejczyk</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wysiadły mi plecy, nie byłem w stanie biec swobodnie, cały byłem usztywniony i ledwo co schodziłem z tempem poniżej 5/km. Wreszcie płasko, grzbiet mógł odpocząć, widzę bogato zastawione stoły. Zawsze żałuję, że biegnąc na wynik nie sięgam z bufetów po te wszystkie frykasy, ale mój kapryśny żołądek przy relatywnie wysokiej intensywności nie przyjmuje tych często wytrawnych smakołyków. Wieczorem dowiedziałem się, że na tym bufecie obsługiwał biegaczy przez jakiś czas sam Marcin Świerc (sylwetki nie muszę przedstawiać). Nie wiem czy był już gdy ja tam dotarłem, ale jeśli nawet to na dużym zmęczeniu go nie dostrzegłem. W sumie to się nie rozglądałem po ludziach - szybka akcja z napełnieniem softflaska, 2 kubki wody w gardziel i tyle mnie było widać. Zdążyłem jeszcze tylko się "pożalić" na mizerną ilość błota - oglądając fotki z zeszłych lat było go znacznie więcej. Dostałem taki doping, że ruszyłem z wielkim animuszem. Na szczęście zaraz był zakręt i mogłem na chwilę przejść do marszu :P A z tym błotem to wykrakałem, bo już zaraz zrobiło się konkretnie. Po kilku asekuracyjnych przeprawach boczkiem, buty i tak mi już doszczętnie przemokły i przestałem zwracać uwagę na trajektorię mojej dalszej tułaczki. Ze dwa razy mocno się tylko zdziwiłem jak z pozoru płytka breja zassała mnie prawie aż po kolano. W okolicy 35km pojawiły się dość mocne skurcze w łydkach. Wygrzebałem wtedy szota z szybko przyswajalnym miksem magnezu z potasem i szczęśliwie po 5 minutach problem został zażegnany.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2kzbeP7sm4WLR-HhITSXh90YIhCgS6R3CNG45T4Cx8HwYM6CZPA3Di9lMQUye0u-4HUQditEgkh3He4D5xCVS2D430g45uzA1enJ1TsfQoPJkr5F5akiwZe9isBFQi5RLXJVhZ5Pr5hw/s1600/Piotr+Naskrent1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="639" data-original-width="960" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2kzbeP7sm4WLR-HhITSXh90YIhCgS6R3CNG45T4Cx8HwYM6CZPA3Di9lMQUye0u-4HUQditEgkh3He4D5xCVS2D430g45uzA1enJ1TsfQoPJkr5F5akiwZe9isBFQi5RLXJVhZ5Pr5hw/s400/Piotr+Naskrent1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">foto: Piotr Naskrent</td></tr>
</tbody></table>
Buty z początkowej wagi piórkowej zwielokrotniły swoją masę i oblepione doszczętnie błotem przypominały wojskowe trepy. Zacząłem wyczekiwać widoku swojego najwierniejszego kibica. Gdzieś za 40km w okolicy Wahalowskiego Wierchu miała polować na biegaczy swym obiektywem Beata. W takich momentach mimowolnie wyskakuje mi banan na twarzy i staram się ułożyć jakiekolwiek mądre zdania na tą okoliczność. Zdekoncentrowało mnie to na tyle, że ominąłem odbicie szlaku, ale na szczęście niewiele bo jakieś 200 metrów. Dobrze że resztkami trzeźwości najzwyczajniej zarejestrowałem brak trasowych tasiemek, a te dostrzegłem poprzez gęste zarośla na skośnej drodze raptem kilkanaście metrów obok. I wtedy podkusiło mnie aby przedostać się tam na skróty...</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-60141787306016177502017-10-20T16:46:00.000+02:002017-10-21T13:55:28.155+02:00Łemko Maraton, czyli błotnisty Beskid Niski - cz1/3<div style="text-align: justify;">
<i><b>Łemkowyna Ultra Trail - Łemko Maraton 48km</b></i><br />
<br />
<span style="font-size: x-small;"><i>jeśli ktoś nie ma ochoty na przydługawy prolog proszę zescrollować do gwiazdek :) </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP9xR_18ARvc7G3AgGcIcYBf9lh-nhqr_xATcSnMKqocbIZk6vCIkAy1dMY233mTeLgm4y_AGHga9S97I-01tj3UCm4oNQhOvn9aOXcAO1jTYVGi7nG1xykjBUmXyEJ5XT9niZv1q5xWw/s1600/Schowek01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="398" data-original-width="610" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP9xR_18ARvc7G3AgGcIcYBf9lh-nhqr_xATcSnMKqocbIZk6vCIkAy1dMY233mTeLgm4y_AGHga9S97I-01tj3UCm4oNQhOvn9aOXcAO1jTYVGi7nG1xykjBUmXyEJ5XT9niZv1q5xWw/s320/Schowek01.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Trasa z Garmin Connect - google.maps</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Jeszcze w połowie roku planowałem jesienią wystartować w ulicznym maratonie i powalczyć o dobry wynik. Wszystko wzięło w łeb po ... zwycięskim <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2017/07/karkonoskie-porachunki-cz1.html" target="_blank">Maratonie Karkonoskim</a><a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2017/07/karkonoskie-porachunki-cz1.html" target="_blank"></a> :) Emocje towarzyszące górskiemu brykaniu są nieporównywalnie większe niż te uliczne. Nie czuje się presji, cyfra nie gniecie, nie jesteś niewolnikiem często katorżniczego planu treningowego (dotyczy to prób poprawy wyśrubowanych rekordów czasowych). Połączenie biegania z górami pozwala mi czuć się spełnionym biegaczem.<br />
Sprawdziany przed Łemkowyną (ŁUT) wypadły wyśmienicie: zwycięstwo w górskiej 20ce, wartościowy wynik w asfaltowym półmaratonie przy zaciągniętym hamulcu i wreszcie szybki krótki kros na załączonym tempomacie dodały mi pewności siebie i utwierdziły we właściwie dobranym autorskim treningu. <br />
Czytając relacje uczestników beskidzkiego festiwalu z lat ubiegłych i dopytując znajomych o najdrobniejsze niuanse, zachorowałem na buciory wprost stworzone do dynamicznego trailu w często błotnistej scenerii - <b>Inov8 X-talon 212</b> (Niebawem recenzja :) ). Z czystej ciekawości sprawdziłem czasy z Łemko Maraton (ŁM48) z lat 2015-2016 i dotarło do mnie, że czekają mnie co najmniej 4 godziny żwawego przebierania nogami. To wciąż dla mnie sporo, ale już nie brzmi to tak przerażająco jak jeszcze przed rokiem. Spośród dziesiątek rad zapamiętałem szczególnie tą o ubraniu ... stuptutów. Najzwyczajniej uniemożliwią one pogubienie butów w błocie :) </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnxPX8TP-EOTeBr2hECJrrMh9pBykbKjf9a6bD4b1V9DEqhu6_-xmW9RQEQCS-Ymijw23omy75R8GUOPAa02mm19TUy3uwynOnwNRYaATrSE-mXKD__nV7nObNSK4UYNzZ9U8lKRe2XJ8/s1600/profil.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="763" data-original-width="1600" height="190" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnxPX8TP-EOTeBr2hECJrrMh9pBykbKjf9a6bD4b1V9DEqhu6_-xmW9RQEQCS-Ymijw23omy75R8GUOPAa02mm19TUy3uwynOnwNRYaATrSE-mXKD__nV7nObNSK4UYNzZ9U8lKRe2XJ8/s400/profil.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ŁUT ma charakter biegu liniowego, trasa nigdzie nie zapętla, startujemy z punktu A i biegniemy do B. Cały czas poruszamy się <b>Głównym Szlakiem Beskidzkim</b> (GSB). Najbardziej pożądanym dla wielu ultrasów dystansem jest ŁUT150 z Krynicy-Zdrój do Komańczy. Dla wszystkich przerażonych jego długością istnieje możliwość skompletowania pełnej trasy w przeciągu 2 lat. Pierwsze ŁUT80 kończy się w Chyrowej, gdzie startuje ŁUT70 z metą w Komańczy. Sam mając już w nogach w tym sezonie łódzki maraton, Wings4Life i Karkonoski uznałem że chcąc zasmakować beskidzkiego błota rozsądniej będzie skusić się na jeszcze krótszy dystans - ŁM48 ze startem w Iwoniczu-Zdrój. Układając logistykę wyjazdu zdecydowałem się na nocleg w pobliżu mety w Komańczy. Wybór padł na <a href="https://www.facebook.com/CHATA-w-Pre%C5%82ukach-520331184742838/" target="_blank">Chatę w Prełukach</a> - zdecydowanie polecam!<br />
<br />
***<br />
Na start w Iwoniczu ruszyłem podstawionym przez Organizatora w Komańczy autokarem. Niespełna pół godziny przed początkiem zawodów zacząłem leniwą rozgrzewkę muskając podeszwami Inov8 najdelikatniej jak umiałem o betonową kostkę miejscowego deptaku. Jak na zmarźlaka przystało pomimo 12-13stC miałem na sobie długi rękaw i rękawiczki. W lekko przyciasnawej pożyczonej kamizelce biegowej spakowałem 4 żele energetyczne, gumowy składany kubek (na bufetach w biegach górskich coraz częściej nie ma plastykowych kubeczków), do softflaska (miękki bidon) wlałem 300ml wody z rozpuszczonymi elektrolitami, jeszcze tylko obligatoryjna laminowana mapa z zaznaczoną trasą, bandaż elastyczny, opatrunek jałowy, czołówka ze światłem białym i czerwona lampka sygnalizacyjna. Nawet nie ważyło to specjalnie dużo, a umiejętnie rozlokowane po kieszeniach nie latało podczas biegu. Punkt 10 ruszyłem z pierwszej linii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh74lUpkXJ0NFUy9EnDNcMBN9dvFkbbsZ44DSuNlObevrW4h4K6yq4Uucr9ArhJ4N5ma8vRONegCmvtFvhj-ZyIVyqoXwCSyGYpev1LG9doyQv7-NZ7dcu83gseS3Eq0ppAtttU4M6zeQg/s1600/Janusz-Jedrzejczyk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="637" data-original-width="960" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh74lUpkXJ0NFUy9EnDNcMBN9dvFkbbsZ44DSuNlObevrW4h4K6yq4Uucr9ArhJ4N5ma8vRONegCmvtFvhj-ZyIVyqoXwCSyGYpev1LG9doyQv7-NZ7dcu83gseS3Eq0ppAtttU4M6zeQg/s400/Janusz-Jedrzejczyk.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Start, foto: Janusz Jędrzejczyk</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Po kilkuset metrach zbiegu asfaltem odbiliśmy w prawo na niewielkie wzniesienie, na którym rozpoczęło się wymijanie wolniejszych uczestników ŁUT70 (oni ruszyli 7rano z Chyrowej, 22km wcześniej). Już na pierwszym zbiegu lekko wyślizganą ścieżką zostałem sam na czele ŁM48. Ku mojemu zdziwieniu liderowałem samotnie, nikt nie spróbował nawet mi potowarzyszyć. Samopoczucie dopisywało, noga pięknie kręciła, a ja wymijałem i wymijałem :) Po niecałych 7 kilometrach niemal suchą leśną drogą wbiegłem do uzdrowiska Rymanów-Zdrój. Szybkie przecięcie drogi wojewódzkiej i po kilku minutach wśród kuracjuszy rozpoczął się blisko 4-kilometrowy podbieg. Skróciłem krok, lekko wychyliłem się do przodu i energicznie machając ramionami wgramoliłem się na górę...Po godzinie biegu przypomniałem sobie, że w sumie warto by coś przekąsić i wygrzebałem z kieszonki małe co nieco. Zbiegając w stronę Wisłoczka GSB momentami nie wiedzie intuicyjnie i dobrze że wciąż miałem w zasięgu wzroku coraz to szybszych z ŁUT70, bo z pewnością przegapiłbym odbicie w bok. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZnNf5VCv5GKW49R65-OIP7cMLntzHNwVm5MuolPGb4qtiBbqfpw77iYbmoO6NqTJ3LEgAERbQ7aQ8BcwHJ_tpjD6Tq6ChbdK0GTq9O7gCrTwXQ3f-nhUjzJoEu3C8Dg4PVBhCynbevHg/s1600/Janusz-Jedrzejczyk1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="638" data-original-width="960" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZnNf5VCv5GKW49R65-OIP7cMLntzHNwVm5MuolPGb4qtiBbqfpw77iYbmoO6NqTJ3LEgAERbQ7aQ8BcwHJ_tpjD6Tq6ChbdK0GTq9O7gCrTwXQ3f-nhUjzJoEu3C8Dg4PVBhCynbevHg/s400/Janusz-Jedrzejczyk1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbieg do Rymanowa; foto: Janusz Jędrzejczyk</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Za 13.km zaczął się mało ciekawy ponad 6kilometrowy odcinek asfaltu. Początkowo próbowałem jeszcze biec nierównym skrawkiem pobocza tak by nie zdzierać bieżnika Talonów, ale w końcu odpuściłem :) W okolicy 16.km dopadłem Krzyśka H. z Łodzi - naprawdę nieźle sobie poczynał i wyglądał świeżutko jak na blisko maraton w nogach. Wreszcie przed 19.km w Puławach Górnych przebiegłem obok bramy startowej dla najkrótszego dystansu Festiwalu - Łemko Trail 30. Tuż zaraz zlokalizowano punkt odżywczy, na którym wypiłem jedynie kubek wody, zamieniłem dwa słowa ze znajomym z sierpniowego MaguRun (wyczekiwał swojego startu na 30km) i ruszyłem przed siebie, wciąż zastanawiając się czy uda mi się dopaść czołówkę ŁUT70 :)</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-65720729681229132982017-08-08T08:49:00.002+02:002017-08-08T09:03:12.876+02:00Kamieńsk, czyli Góry Środkowopolskie<div style="text-align: justify;">
Do podbełchatowskiego Kamieńska zawitałem szósty raz, a po raz drugi na zawody w ramach imprezy biegowej Ultra Kamieńsk. Kto nie zaznał trudów tutejszych szlaków, ten nie dowierza, że tu w centralnej Polsce są tak znakomite warunki do górskiego treningu. Trasa biegu jest bardzo urozmaicona i absolutnie nie wybacza szarży na jej początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po okresie tygodniowych upałów pogoda zlitowała się i na dzień biegu słupek rtęci nie przekraczał 20stC, a niebo spowijały liczne obłoki chmur. Na starcie stawiło się blisko 300 zawodników, w większości z plecakami z wymaganym wyposażeniem. Sam nie posiadając wygodnego osprzętu zdecydowałem się na bieg z pasem biodrowym, w którym upchnąłem półlitrowy soft-flask (miękki bidon) napełniony do poziomu 0,3l wodą z elektrolitami, telefon, folię NRC i 1 żel energetyczny. Zabrałem więc tylko to co niezbędne - przy wysokiej intensywności biegu i sumie przewyższeń 500 metrów, każde dodatkowe 100 gramów jest mocno odczuwalne. Szybkie odliczanie i poszły konie po betonie, a właściwie ruszyły maszyny po stoku ospale. Pierwsze metry i ja na prowadzeniu, zaraz doskakuje do mnie Michał Stawski i łapczywie połykamy kolejne centymetry kamieńskiego zbocza przy wyciągu narciarskim. Nie zdążyliśmy się nawet zasapać, a Piotrek Bętkowski (Benek, 2krotny zwycięzca Chudego Wawrzyńca, reprezentant kraju w zawodach przełajowych 2007-2010r, a ostatnio debiutant na trailowych MŚ!) zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie i widać, że nie zamierza zwalniać. Lekko podkręcam tempo utrzymując z nim kontakt, Michał po chwili odpuszcza.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUc2lGZXQbc79Q4nSN6UDlKs5FTo8XqC1k5YMhE4iZYPJOVQz2eoCcFXV23kyAJh5FWgb_O5cWIxoz_ucSfa4vUmAS-NMO1swwM0RCTsC2mwbJ2_vhT35WfjyqX4tKZV_7fqm_PBvj1uI/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUc2lGZXQbc79Q4nSN6UDlKs5FTo8XqC1k5YMhE4iZYPJOVQz2eoCcFXV23kyAJh5FWgb_O5cWIxoz_ucSfa4vUmAS-NMO1swwM0RCTsC2mwbJ2_vhT35WfjyqX4tKZV_7fqm_PBvj1uI/s200/1.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podbieg nr 1 po stoku; Foto Beaty</td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCZ1qux51nmD56sSYovIzfqWdBvE6zavRR1eTRGECXALjkWfgOAXGkYRAzF1RCs35QQz4UxsTzLW6BNg8oQlobQPUXrf_HbUo4cyu0ifWmKcj1V7h1fxWspXUdQwwY-7_258I_0pGNGus/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1170" data-original-width="1600" height="146" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCZ1qux51nmD56sSYovIzfqWdBvE6zavRR1eTRGECXALjkWfgOAXGkYRAzF1RCs35QQz4UxsTzLW6BNg8oQlobQPUXrf_HbUo4cyu0ifWmKcj1V7h1fxWspXUdQwwY-7_258I_0pGNGus/s200/2.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbieg na 1; Foto Beaty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Po 750 metrach podbiegu przebiegamy na wypłaszczeniu na drugą stronę stoku i już zaraz pędzimy w dół. Na pierwszym punkcie kontrolnym na bramce startowej mam 4 sekundy straty do lidera. Kolejni zawodnicy już ponad pół minuty za nami. Na dole ostry zakręt i znowu w górę - tym razem rowerowym torem zjazdowym. Piotrek ostro ciśnie, ja nie odpuszczam. Jest mocno, myślę sobie że mnie testuje, że zaraz zwolni - nic z tego.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjdTqNjed8putOUmqWQhvDFo3niAbQnaDWrwqs9m9omTbArzEolyL9KjorYY9adlw5PVZ8w4L5XLuoIQSos5MZQ-ghmPgG_e_3hyksMiQ13Brjfx5mFtdA4ABdRtBCCW5DXnMDS5HrKLk/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="716" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjdTqNjed8putOUmqWQhvDFo3niAbQnaDWrwqs9m9omTbArzEolyL9KjorYY9adlw5PVZ8w4L5XLuoIQSos5MZQ-ghmPgG_e_3hyksMiQ13Brjfx5mFtdA4ABdRtBCCW5DXnMDS5HrKLk/s320/3.jpg" width="238" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podbieg torem zjazdowym MTB; Foto Beaty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Ledwo żywy dobiegam do asfaltowej drogi na górze kilka sekund za rywalem i próbuję go skleić. Kolejne 3,6km jest płaskie lub w dół, w międzyczasie zbiegamy na szuter - nogi mogą wreszcie się rozbujać (śr 3.30/km). Dochodzę Piotrka dopiero na początku podbiegu (6,7km trasy), lecz jego kontra była natychmiastowa. Na długim 3km podejściu (120m w górę) rywal mi odjeżdża, a wcale nie truchtam. Garmin zarejestrował średnio tempo tego odcinka 4.30/km (śr 4% nachylenia, ale momentami sporo więcej, bo było kilka krótkich wypłaszczeń). W końcu płasko, przebiegam przy wiatrakach, mam już ok 150-200m straty. Przed startem zakładałem, że to ja na tym etapie mam mieć wypracowaną bezpieczną przewagę, bo moi wspomniani dzisiejsi konkurenci, wraz z utytułowanym wiecznie młodym Krzyśkiem Pietrzykiem, mają większą rezerwę prędkości ode mnie i byłoby z czego tracić. Tymczasem Benek frunie spory już kawałek przede mną, a ja nie bardzo wiem jak wygląda sytuacja za moimi plecami. Nie oglądam się, jeszcze nie teraz... Biegnę swoje, tempo trochę mocniej niż 3.50/km bo jest płasko, bardziej boję się szarpnąć bo jeszcze jestem przed półmetkiem. Nagle wyrasta przede mną niewielka wydma, a niebieskie chorągiewki nakazują wgramolić się przez nią na dalszą część trasy. Piach szczęśliwie nie wpada do butów, nic nie będzie uwierało. Dobiegam do poprzecznego asfaltu, chwila konsternacji bo strzałek brak. Rozglądam się i zdecydowanie ruszam w prawo, przebiegam przez punkt kontrolny z bufetem na 13.km.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqcQaMOdc3KA0LRZ8XuyuuEKTeyNjJpeVnhqwfwwHEEv7mfSX23FBFqoFALvVxTcl-tnz0UpAoI88gU4GcVs9OxCLCW8krNrxRF1_S13gXb8wTo9M8V8kc44G8MtsRhLpLCsMxCpecxmA/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1058" data-original-width="1600" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqcQaMOdc3KA0LRZ8XuyuuEKTeyNjJpeVnhqwfwwHEEv7mfSX23FBFqoFALvVxTcl-tnz0UpAoI88gU4GcVs9OxCLCW8krNrxRF1_S13gXb8wTo9M8V8kc44G8MtsRhLpLCsMxCpecxmA/s320/4.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbieg z "bufetu" w stronę lotniska - ok 13,5km; Foto Beaty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Mam pół minuty straty do Piotrka, pomału tracę wiarę że nawiążę z nim walkę, to za bardzo doświadczony biegacz by osłabł bardziej ode mnie w drugiej części trasy. Zaczynam wyczekiwać kiedy dojdzie mnie Krzysiek. Po 1,5km zbiegu szosą odbijam przy lotnisku ostro w lewo w polną drogę. To najmniej ciekawy odcinek biegu, jest delikatnie pod górę, momentami grząski piach, słońce na otwartej przestrzeni mimo przeciętnej temperatury konkretnie operuje. Na zegarku minęła godzina, dobry czas na żel ale wciąż jest lekko pod górkę - nie teraz bo się zadławię. W końcu za zakrętem wciskam cenne słodkie węglowodany, popijam wodą z elektrolitami i momentalnie dostaję kopa. Pierwszy raz chyba poczułem tak wyraźnie skutki działania żelu energetycznego, a może do jednak zmiana nachylenia :) Wreszcie zmiana nawierzchni, pod stopami twardo i można przyspieszyć. Zmęczenie już spore, jednak wciąż trzymam się pewnie poniżej tempa 4/km. Około 20km przecinam drogę asfaltową którą zbiegałem z bufetu w stronę lotniska, a z prawej widzę Krzyśka Pietrzyka... Pierwsza myśl mogła być tylko jedna - pomyliłem trasę, ale zaraz zaraz - na pewno nie, są znaki, są niebieskie chorągiewki, poza tym pamiętam ten odcinek z zimowej edycji zawodów. Trasę pomylił tym razem kolega, a ja wskoczyłem w leśną zarośniętą ścieżkę na ostatnie kilometry biegu. Tempo lekko siadło, ale to bardziej zasługa nawierzchni i kilku powalonych drzew niż mojego słabnięcia. Wciąż trzymam się dzielnie i biegnę jak w transie. Po dwóch kolejnych kilometrach wbiegam na szuter, a chwilę potem dostaję informacje od Mariusza z roweru o 10minutach przewagi. Momentalnie spada mi motywacja, bo przed sobą nie widzę już Benka nawet na długiej prostej. Nie przechodzę jednak do truchtu i wciąż trzymam się poniżej pułapu przyzwoitości, tj tempa 4/km. Wreszcie wbiegam na teren kompleksu narciarskiego i mam do pokonania kolejny raz stok przy wyciągu. Benek jest już prawie w połowie, niespiesznie truchtam pod górę, maszeruję, znowu chwilę truchtam, by jednak poprzestać na przyjemniejszym marszu. Na górze nawrotka i powolny zbieg do mety.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2TPJbbCxaGzA2G7S8u_2kq_M6JGmz4IzvjHHIfhMlyECmcq-pXtNxgMQKnOdLvDnyqec2QR11i3RPhIwepKlOVVyoQ1VHeAexz25l-GobwMsZWlL3JUHQRKdDSev4aqYjEb41R54EYJU/s1600/IMG_1263.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="667" data-original-width="1000" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2TPJbbCxaGzA2G7S8u_2kq_M6JGmz4IzvjHHIfhMlyECmcq-pXtNxgMQKnOdLvDnyqec2QR11i3RPhIwepKlOVVyoQ1VHeAexz25l-GobwMsZWlL3JUHQRKdDSev4aqYjEb41R54EYJU/s320/IMG_1263.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Meta; Kamil Weinberg</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Do Piotrka straciłem 2m40s. Podium zamknął Michał, który sam gubiąc się 2tygodnie wcześniej na kilometr przed metą, tym razem wykorzystał pech Krzyśka - karma wraca :) Nie jestem ekstremalnie sponiewierany, zmęczenie oczywiście jest ale czuć małą rezerwę. Oczywiście mam świadomość że Benek cały czas kontrolował sytuację i mój bardziej zdecydowany pościg poprawiłby niemal na pewno jedynie nasze czasy, nie zmieniając kolejności na mecie. Cieszy dobra dyspozycja, kolejny górski start udany - trzeba podtrzymać dobrą passę i powalczyć już 19.sierpnia na trasie 20km przy Ultramaratonie Magurskim.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2wYwM58zfyDva1yON0qygjAyKU6ghfLqaubBrz83rauTMxgsIiWJHWas4aGxGm8BNGuZ3VHAb7Mw0_7i5-w-mmnJ-tgeQKbP85QH54FFN723U0jDbLOQ3H4jwO6p-agZ951adaqzkBVI/s1600/aaa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="810" data-original-width="1440" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2wYwM58zfyDva1yON0qygjAyKU6ghfLqaubBrz83rauTMxgsIiWJHWas4aGxGm8BNGuZ3VHAb7Mw0_7i5-w-mmnJ-tgeQKbP85QH54FFN723U0jDbLOQ3H4jwO6p-agZ951adaqzkBVI/s320/aaa.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dekoracja; foto Sebastian Nowakowski</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-37031568090449326662017-07-14T12:22:00.000+02:002017-07-14T12:32:24.001+02:00Indywidualne wkładki ortopedyczne<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jeszcze
kilkanaście lat temu powszechnie uważano że bieganie jest tanim sportem.
Tenisówki, dresy i hulaj dusza po lesie. Nie był to sport tak masowy jak
obecnie. Widok biegacza o zmroku, czy wczesnym rankiem mocno szokował i
nierzadko taki delikwent był odbierany jako uciekający złodziej, czy też
zboczeniec. Czasy się zmieniły. Dziś biegamy masowo. Okutani kompresją od stóp
po kark, w butach z nowoczesnymi systemami piankowymi w podeszwie, z zegarkiem
mierzącym długość kontaktu stopy z podłożem, z nic ważącymi plecakami z
kosmicznej technologii i polaryzacyjnymi okularami z fotochromowymi soczewkami
wyglądamy zdecydowanie dziwniej niż kiedyś, ale powszechność takiego ubioru
przestała kogokolwiek dziwić. Biegacz chcąc sprostać własnym ambicjom często
zostawia grube pieniądze w specjalistycznych sklepach branżowych. Odpowiedzmy
sobie jednak na pytanie czy to wszystko jest nam rzeczywiście potrzebne. Dla
mnie najważniejszym biegowym akcesorium zawsze było obuwie. Każdy kto
przechodził bolesne i długo leczące się kontuzje przekonał się na własnej
skórze o tym, że nie warto oszczędzać na butach. Sam sumiennie w swoim
dzienniczku treningowym notuję dystans przebyty w poszczególnych parach i po
przekroczeniu 2000 kilometrów bezwzględnie odkładam je na półkę z napisem „las”.
O ile oczywiście cholewka i podeszwa nie nabyły dziur na wylot. Systemy
amortyzacyjne w biegowym obuwiu nie są i nigdy nie będą trwałe. W zależności od
naszej masy, nawierzchni po której biegamy, technice lądowania i wybicia stopy,
czy warunków atmosferycznych w jakich odbywał się trening, system taki prędzej
czy później przestaje spełniać swoją funkcję i naraża nasze stawy na spore
przeciążenia. Podczas biegu stawy znajdujące się w tylnej części stopy narażone
są na przyjmowanie nacisku równemu 9-krotności naszego ciężaru! Daje to do
myślenia. Postęp technologiczny wyciągnął jednak do nas pomocną dłoń i zaczęły
powstawać wkładki do butów absorbujące obciążenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Realizując
voucher za wygraną w Biegu Powstańca w Dobrej pojawiłem się w maju w <a href="https://www.facebook.com/ChodziMisie/" target="_blank">ChodziMisie</a> na precyzyjnym badaniu stóp. Po skaningu i videoanalizie kroku w
marszu i truchcie zaobserwowano:</div>
<ul type="disc">
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Kości piętowe ustawione w normie. W statyce jaki
i w dynamice. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Kończyny dolne równej długości. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Prawidłowe zakres ruchów w stawach kończyn
dolnych i dolnego odcinka kręgosłupa. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Kolana ustawione w normie. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Badanie strony podeszwowej stopy wykazało nieco
zwiększone odbicie stopy, widoczny łuk podłużny przyśrodkowy i boczny.
Dość szeroka stopa. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Badanie dynamiczne podczas chodu wykazało
NORMALNĄ linię chodu. Spora część przetoczeń stopy wykazuje PRONUJĄCĄ
linie chodu. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Linia chodu przebiega w sposób naturalny (NORMALNY) od pięty, przez przyśrodkową część łuku stopy lub przez
przyśrodkową część obciążonej części śródstopia, aż po paluch/palec długi
stopy. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Badanie dynamiczne biegu wykazało, że pacjent
bardziej obciążając śródstopie i przodostopie. Pięta nie ma kontaktu z
podłożem. </span></li>
<li class="MsoNormal" style="color: black; line-height: normal; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;">Pierwszy kontakt stopy z podłożem umiejscowiony
jest na przodostopiu, a następnie tylko w niewielkim stopniu cofa się w
kierunku śródstopia. Oznacz to, że odbicie stopy występuje natychmiast po
kontakcie z podłożem – idealne lądowanie i odbicie stopy.</span></li>
</ul>
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibdUbVoB901wM1sUCFYt7PTXIGnf_jl3DPjDsiu4CKYglBhGQcOvu3fTEcR-VHP0ffgJOkFeA12FKPZl_X1k1Fe_XhVjSCuRBRTOwHdc5u6D9ub5lZqQsoDaOD8hUWZPNdNQD7HfmaISA/s1600/Maurycy+2D.tif" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="794" data-original-width="1123" height="281" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibdUbVoB901wM1sUCFYt7PTXIGnf_jl3DPjDsiu4CKYglBhGQcOvu3fTEcR-VHP0ffgJOkFeA12FKPZl_X1k1Fe_XhVjSCuRBRTOwHdc5u6D9ub5lZqQsoDaOD8hUWZPNdNQD7HfmaISA/s400/Maurycy+2D.tif" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Skan stopy 2D</td></tr>
</tbody></table>
<span id="goog_435738764"></span><span id="goog_435738765"></span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Moje stopy nie wymagały więc
teoretycznie żadnego wsparcia ze strony wkładek. Jednak po głębokich
przemyśleniach badająca mnie Agnieszka zaproponowała byśmy mimo wszystko
spróbowali dopasować wkładki, które pozwolą zmniejszyć obciążenia kości śródstopia
(miejsce lądowania podczas biegu) i pośrednio odciążyć mięśnie łydek. Po kilku
testowych treningach zdecydowałem się na start w nowym cudeńku podczas
<a href="https://www.facebook.com/Maraton-Karkonoski-166189530086305/" target="_blank">Ultramaratonu Karkonoskiego</a>. Podczas 5 godzin na kamienistym szlaku nie
doznałem absolutnie żadnych otarć stóp. Cały czas stabilnie współpracowały one
z wkładkami zapewniając komfort nawet na stromych zbiegach. Stopy nie uciekały
mi do przodu i oszczędziły zagrożone w takich sytuacjach paznokcie. Dodatkowa
amortyzacja niewątpliwie przyczyniła się do dobrego samopoczucia podczas całego
biegu. Po początkowym sceptycznym nastawieniu do tego typu bajerów zmieniłem
swoje nastawienie o 180 stopni i doceniłem fantastyczne wkładki. Ich
niekwestionowanym atutem jest precyzyjne dopasowanie do anatomii konkretnej stopy
- bez szczegółowego badania nie widzę sensu w użytkowaniu produktów
uniwersalnych, coraz bardziej powszechnych w sklepach sportowych. Niektóre
urazy powyżej kostki mogą mieć swe źródło w nieodpowiednim doborze obuwia i
wkładek biegowych. To od stopy warto zaczynać diagnostykę, profilaktykę i
leczenie kontuzji. Salon <b>ChodziMisie</b> okazał się profesjonalnym doradcą –
dbajmy o nasze stopy, a z pewnością one się nam odwdzięczą. </div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsIHSKlkKGgf8Whm0w66llYl8YnhrAyfeS4X7Z9WeEjOTHFfNiwuEozcVXU56dagiDmkECTnynQRedUc0Elkjc9b3pfUqheL9eVctpFkO2wtDZs2xr4yz2jt8GP5r3dMorupL_AjrKD0c/s1600/Maurycy+bieg+dyn.tif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="794" data-original-width="1123" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsIHSKlkKGgf8Whm0w66llYl8YnhrAyfeS4X7Z9WeEjOTHFfNiwuEozcVXU56dagiDmkECTnynQRedUc0Elkjc9b3pfUqheL9eVctpFkO2wtDZs2xr4yz2jt8GP5r3dMorupL_AjrKD0c/s200/Maurycy+bieg+dyn.tif" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Naciski podczas biegu</td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqHsHKxfHA7f3ADenqqLY3XXeJTlv7vAR6o3vX6gdOHXJBB6iGm23yk3qItCtbLRadAMnDDKk64bxt4u2qrYjZGFWbGm4xm3qO-PflEBR5auVR9HUMAYvIKqR_E_h1Gpwzvnn4LJPsA9Q/s1600/Maurycy+dyn+ch%25C3%25B3d.tif" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="794" data-original-width="1123" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqHsHKxfHA7f3ADenqqLY3XXeJTlv7vAR6o3vX6gdOHXJBB6iGm23yk3qItCtbLRadAMnDDKk64bxt4u2qrYjZGFWbGm4xm3qO-PflEBR5auVR9HUMAYvIKqR_E_h1Gpwzvnn4LJPsA9Q/s200/Maurycy+dyn+ch%25C3%25B3d.tif" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Naciski podczas chodzenia</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-77344444210180970992017-07-06T14:49:00.001+02:002017-07-06T14:49:47.641+02:00 Karkonoskie porachunki - cz.2<div style="text-align: justify;">
Wróciłem na grań, kolejne 10 kilometrów wiodły znaną z poranka trasą - oczywiście w drugą tym razem, zachodnią stronę. Chwila dekoncentracji na delikatnym zbiegu zaowocowała wywrotką, szczęśliwie kolanem zaryłem w ziemną ścieżkę akurat między kilkoma ostrokrawędzistymi skałami. Tuż przed Hotelem Spindlerova i czwartym bufetem (34,5km) spotkałem Maćka z aparatem, który jak zwykle posłużył cenną radą bym się oszczędzał, że jeszcze kawał drogi do mety. Fantastycznie było go spotkać w tym momencie, obecność znajomych osób na trasie niesamowicie uskrzydla. Na bufecie koniecznym było nabrać pełną butelkę wody, bo kolejna okazja ku temu miała być dopiero za blisko 13km pod Łabskim. Asfaltowy podbieg pod Petrovą Boudę dłużył się straszliwie. Trudy biegu dawały już mocno znać o sobie - obierałem sobie za cel kolejne znaczniki: truchtam do tej skały, maszeruję do tamtego drzewa, truchtam do tej grupki wędrowców, maszeruję do wyrwy w drodze... Dotarłszy na grzbiet Śnieżnych Kotłów dostałem ostrego strzała wmordewindem. Wiało tu znacznie mocniej niż na Śnieżce. Mimo braku nachylenia nie było sensu nawet truchtać. Przez kilka minut zgięty w pół maszerowałem w stronę stacji RTV. Dopiero za budynkiem odbijając z linii wiatru można było powrócić do biegu. Dystans maratonu wypadł w pobliżu węzła szlaku granicznego z żółtym zbiegającym do Schroniska pod Łabskim. Rok temu w tym miejscu trasa prowadziła już na dół, lecz tym razem dołożono jeszcze odcinek w stronę Szrenicy. Cztery godziny biegu stuknęły już dawno temu, energetycznie jechałem na oparach. Wysączyłem resztkę rozwodnionego żelu z buteleczki, zagryzłem kilkoma cukierkami z dekstrozą i wyczekiwałem Mokrej Przełęczy (45.km), gdzie sięgnąłem do plecaka po ostatni awaryjny żel, tym razem z kofeiną na konieczne pobudzenie mięśni. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCV3MPdJosUPvDpiIx9mw_kUXXXkpsR0xCl5kG8vEdYJpV_vDPQWn6E1lmfcgXz51_e18bwbTrQGODLsmoxcryE9LSQaet5c9fsGcLuSOADwHUDYSvje36NJYWW13Ju_E5ge7uv6gSL4I/s1600/19731995_446389549061630_3989818905062802120_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCV3MPdJosUPvDpiIx9mw_kUXXXkpsR0xCl5kG8vEdYJpV_vDPQWn6E1lmfcgXz51_e18bwbTrQGODLsmoxcryE9LSQaet5c9fsGcLuSOADwHUDYSvje36NJYWW13Ju_E5ge7uv6gSL4I/s200/19731995_446389549061630_3989818905062802120_n.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na zielonym z Mokrej Przełęczy. Źródło: White Grizzly</td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaEZZYNLwCJxE4DH8I7cy1fjmSVmaTaGF_s2cM-w6PIEcXZ5R6viZhoGOTlmBuo-4AeHUnk6A-UZZpyV1Eb-IZ5ejTSTwhobyL88BLC5kASZZ1VS5Sj6ZmYsBTYVJlsxMxQ0szI4u2AMA/s1600/19488870_446392492394669_2060921910217017957_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaEZZYNLwCJxE4DH8I7cy1fjmSVmaTaGF_s2cM-w6PIEcXZ5R6viZhoGOTlmBuo-4AeHUnk6A-UZZpyV1Eb-IZ5ejTSTwhobyL88BLC5kASZZ1VS5Sj6ZmYsBTYVJlsxMxQ0szI4u2AMA/s200/19488870_446392492394669_2060921910217017957_o.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na zielonym z Mokrej Przełęczy. Źródło: White Grizzly</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz-Eeba1Hn-z3tMNbulaliOPxMOpIvjM5WNCLBP-_-gkLXwqZBxNvvlrs5-fhitFScbxhhS0zAqfOZFLFccbuikG7MfOlICQIU5bhRpn5FUMY2NJ_q9Sx8LfXU11IECyfkDk7acUS9wxs/s1600/19243112_1420150971383794_4939957946967433786_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz-Eeba1Hn-z3tMNbulaliOPxMOpIvjM5WNCLBP-_-gkLXwqZBxNvvlrs5-fhitFScbxhhS0zAqfOZFLFccbuikG7MfOlICQIU5bhRpn5FUMY2NJ_q9Sx8LfXU11IECyfkDk7acUS9wxs/s400/19243112_1420150971383794_4939957946967433786_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Odcinek zielonego szlaku z Mokrej Przełęczy usłany jest kilkoma mostkami ze stopniami. Dobrze, że tempo mojego biegu dalekie było wówczas od galopu, bo dość łatwo tam o wywrotkę. Na trasie wyczekiwało swoich całkiem sporo osób towarzyszących. Ich okrzyki przyspieszały bicie serca i przyjemnie łechtały ego :) Wreszcie ujrzałem Beatę - jej obecność na tym etapie wyczerpania odświeżyła mnie w oka mgnieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoSCKqHd9oGT7-bS34v11c2uY-FGPeomrgnkxLqiKtrDst0qmS2VtAdrP-_FCOKpejogXJKkwIW-sQIcZi6JQQ6fzk-86cNKNcaYJZPf3HbDBzhjSfz4MpFMG4ajFv5VvYcwOi4mv42Rc/s1600/2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="788" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoSCKqHd9oGT7-bS34v11c2uY-FGPeomrgnkxLqiKtrDst0qmS2VtAdrP-_FCOKpejogXJKkwIW-sQIcZi6JQQ6fzk-86cNKNcaYJZPf3HbDBzhjSfz4MpFMG4ajFv5VvYcwOi4mv42Rc/s400/2.JPG" width="315" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przed Schroniskiem pod Łabskim (47.km). Źródło: Foty Beaty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na ostatnim bufecie dostałem cynk o 3 minutach przewagi nad Jackiem. Niby bezpiecznie, bo do mety było już niespełna 5 kilometrów. Zmasakrowane czwórki wołały o litość, jednak dotarło do mnie, że ktoś mógł coś źle usłyszeć i że zwalniając znajdę się w polu widzenia rywala. Ponadto jestem świadomy jakiej klasy biegaczem jest Jacek i że stać go na zniwelowanie nawet tych 3 minut. Leciałem w dół, co rusz burza oklasków, a ja ostro rzeźbię by nie zwalniać na zbiegu poniżej tempa 4/km. Wykalkulowałem sobie, że to będzie wystarczająco szybko by obronić miejsce. Szlak żółty, garbik, zielony, przebiegam pod wyciągiem na Szrenicę. Nawet z krzesełek był doping turystów. Mega! Nerwowo wypatruję początku Puchatka, boję się odwrócić, pytam czy kogoś widać za mną. Nie było nikogo. Nachylenie na stoku narciarskim tylko odrobinę było większe od tego na szlaku przed chwilą, jednak wystarczyło by mięśnie przeszywały setki drobnych igieł. Pokracznie pomykam dalej, wypatruję dolnej stacji kolejki i bramy mety. Wreszcie jest!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDxN5R-VuIkaDK9QpuV3ylSPSR5k4KT55clquRENYUcVmlFrZpqvMb3zvROJUdwj-bg7Z4pMFozUb94hllCATP7LYiq7V4UOHyijMgDBwy9qELlfVcBEhCNCWzcMcBdUeqZoLcyRWsfPQ/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDxN5R-VuIkaDK9QpuV3ylSPSR5k4KT55clquRENYUcVmlFrZpqvMb3zvROJUdwj-bg7Z4pMFozUb94hllCATP7LYiq7V4UOHyijMgDBwy9qELlfVcBEhCNCWzcMcBdUeqZoLcyRWsfPQ/s400/4.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Końcóweczka. Źródło: fotomaraton.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszę swoje skandowane imię, przebiegam pierwszą bramę, jeszcze tylko nawrotka, ostatnie 30 metrów podbiegu i upragniona meta. Jacek przybiegł 10minut za mną ...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZywja8dSnQySILH7id7ZpcNdvh1hl0PTVc-C04TqhdVwALE-wez1TDDWvcREGM2h1dJI28MAIhlt8KwCirHTGxMieqt169xZCo0LaT4GG5Xi68tHm_p8BOqZsOq1eJagWb1hiYm1TNOI/s1600/fanpage+MK2a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="832" data-original-width="1600" height="207" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZywja8dSnQySILH7id7ZpcNdvh1hl0PTVc-C04TqhdVwALE-wez1TDDWvcREGM2h1dJI28MAIhlt8KwCirHTGxMieqt169xZCo0LaT4GG5Xi68tHm_p8BOqZsOq1eJagWb1hiYm1TNOI/s400/fanpage+MK2a.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: Maraton Karkonoski</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Nie umiem opisać emocji, jakie mi wówczas towarzyszyły. Tego się nie da odtworzyć po kilku dniach. Wygrana w Karkonoskim jest niewątpliwie moim największym biegowym sukcesem. Ciężka i systematyczna praca treningowa popłaca i mobilizuje do kolejnych wyzwań. Nie potrafię na dzisiaj określić się co do swoich dalszych celów. Ciężko byłoby mi raczej mieszkając w centralnej Polsce poświęcić się tylko górskim startom, ale kalendarz biegów górskich zacząłem wnikliwie analizować :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfTIc3na9r65FHiNp75wR3EPL4fu1wr5Ybz9E-8i_8gOmCfcZpUZgzjQa7P8QzT1tPwcNpsLjUq08AVkxgykWbf_T4_eU5_e4v9DZ7Ry87OScq7lCDJ1AE6e2iOMemKFwwUmMASM4raV0/s1600/02.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfTIc3na9r65FHiNp75wR3EPL4fu1wr5Ybz9E-8i_8gOmCfcZpUZgzjQa7P8QzT1tPwcNpsLjUq08AVkxgykWbf_T4_eU5_e4v9DZ7Ry87OScq7lCDJ1AE6e2iOMemKFwwUmMASM4raV0/s320/02.JPG" width="213" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">z Mistrzynią :)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpsA20bd0RKhNOB16-qwMtIH8JExFIC-LUXUL-fDqxVTrLOxKmixnrOxJuenJ2OttueYMZZPj3gJUJ-DWMN7xMNc4MmB_5JdDudsfbwLUmVpLvJ5ytG-4bkqR74VdcTa2kx5tefvSlnrM/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1069" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpsA20bd0RKhNOB16-qwMtIH8JExFIC-LUXUL-fDqxVTrLOxKmixnrOxJuenJ2OttueYMZZPj3gJUJ-DWMN7xMNc4MmB_5JdDudsfbwLUmVpLvJ5ytG-4bkqR74VdcTa2kx5tefvSlnrM/s320/3.jpg" width="213" /></a></div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig6FcDArTEzYsCHWj3unHJbiVOfmTB28SVOHFWe8WzHN2MEqM9ma-43abyRe0DWQ60bETW7g8wra9xWTlCtBqgn7TPXIAIncz1r_XdIDd6xrF-8W_5QPOmVcuqUvoTarWkBxKGCDEPE68/s1600/03.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1000" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig6FcDArTEzYsCHWj3unHJbiVOfmTB28SVOHFWe8WzHN2MEqM9ma-43abyRe0DWQ60bETW7g8wra9xWTlCtBqgn7TPXIAIncz1r_XdIDd6xrF-8W_5QPOmVcuqUvoTarWkBxKGCDEPE68/s200/03.JPG" width="133" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dekoracja Open</td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5idWAedzlJXwtz_m5E-SrQ74FTz3L9nYyOMRPp45bTOqRxzoOtUxHX8EqbPfFEznm4FMtmuMFAStmTrJvrOtvHTEJCibEFK47Ic7CvlLa-3g9Os2k8reY_QBQ3Od9wYWaaG7kC0NMVHQ/s1600/19577460_1420212441377647_8739157873044944579_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5idWAedzlJXwtz_m5E-SrQ74FTz3L9nYyOMRPp45bTOqRxzoOtUxHX8EqbPfFEznm4FMtmuMFAStmTrJvrOtvHTEJCibEFK47Ic7CvlLa-3g9Os2k8reY_QBQ3Od9wYWaaG7kC0NMVHQ/s320/19577460_1420212441377647_8739157873044944579_o.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dekoracja kat. M-30</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-9534520191407398932017-07-05T14:06:00.000+02:002017-07-05T14:09:45.385+02:00Karkonoskie porachunki - cz.1<div style="text-align: justify;">
Kiedy przed rokiem stawałem na starcie Maratonu Karkonoskiego jako żółtodziób, nie miałem większego respektu dla gór. Na koncie było 10 ulicznych czterdziestek z hakiem, w swoim trailowym debiucie na Wielkiej Pętli Izerskiej zająłem wysokie 5.miejsce - czułem się gotowy na każde górskie wyzwanie. Pyk, pyk, ostry podbieg, karkołomny zbieg, petarda i miejsce w ścisłej czołówce mogliby mi dać właściwie na starcie. Rzeczywistość okazała się brutalna i dostałem bardzo solidnego pstryczka w nos. Umierając na półmetku nie wiem jakim cudem doturlałem się do mety. Zadziałała zapewne konieczność "zaliczenia" biegu ultra dla zdobycia wymaganego kryterium do startu w rumuńskich <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2016/08/inov8-x2-race-czyli-jak-przeleciaem.html">Fogaraszach</a>. Zmasakrowane czwórki nie pozwalały nawet na delikatne zbiegi, wszystko schodziłem niczym wystrojona modnisia w szpilkach na Giewoncie. Kto chciał mijał mnie jak drzewo, nie było mowy abym z kimkolwiek złapał choć symboliczny kontakt. Z miejsca w pierwszej piątce na kopule Śnieżki zaliczyłem spektakularny spadek na miejsce 21... </div>
<div style="text-align: justify;">
Słodkie zwycięstwa bywają zgubne, gorzkie porażki mogą okazać się bardzo cenne, o ile wyciągniemy odpowiednie wnioski. Już po kilku tygodniach wiedziałem że muszę wrócić w Karkonosze na swoją małą wendetę. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Tegoroczny Karkonoski został wydłużony do 52 kilometrów. Swój udział w <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2017/05/wings-for-life-czesc-1.html">Wings 4 Life</a> zakończyłem po 53km, także była nawiązka ;-) W połowie maja rozpocząłem przygotowania ukierunkowane pod wyczekiwane góry. Było to 7 ciężkich tygodni, gdzie postawiłem nacisk na siłę biegową i objętość. Na 3 tygodnie przed startem docelowym pojawiłem się w Beskidzie Żywieckim, gdzie kontrolnie miałem się sprawdzić w Biegu po Zdrój na dystansie półmaratonu. Niemal od samego startu prowadziłem, jednak na skutek słabego oznakowania trasy i braku obsługi w newralgicznym miejscu biegu (stromy zbieg w ciemnym lesie po kamieniach) zabłądziłem na 17.km i wydłużyłem swój półmaraton do 29 kilometrów... Długo nie mogłem pogodzić się z tą niesprawiedliwością, jednak w końcu dotarło do mnie że miał być to tylko test i wypadł on wyśmienicie - jest forma, jestem mocny, jestem gotowy do startu w Karkonoszach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do Szklarskiej Poręby zawitaliśmy ze znajomymi dwa dni przed biegiem. Kwaterę wybraliśmy kilkaset metrów od startu/mety - łatwiej będzie się stoczyć :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVoe4Mi2tFyrNE2VI2oVzRDROpLn_2fgrRA5zC6lY96B-qThnpqb4dTWqR80sWIbPVnAk0uCANW8K4WESXarwAV-P9X0sLBFcLNWoXqN4CQEDFOpabOowMsZ1-lGepnvMz_osnDQRpIkg/s1600/kwatera.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="810" data-original-width="1440" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVoe4Mi2tFyrNE2VI2oVzRDROpLn_2fgrRA5zC6lY96B-qThnpqb4dTWqR80sWIbPVnAk0uCANW8K4WESXarwAV-P9X0sLBFcLNWoXqN4CQEDFOpabOowMsZ1-lGepnvMz_osnDQRpIkg/s400/kwatera.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok z tarasu dzień przed biegiem.</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Prognozy na dzień startu zapowiadały porywisty wiatr nawet do 120 km/h na Śnieżce i możliwe silne opady po południu, przez co Organizator zastrzegł możliwość skrócenia trasy. Decyzja miała być podjęta już w trakcie biegu i nikt nie wiedział na ile kilometrów ten maraton... Kiedy po kilometrowej rozgrzewce poczułem silny ból w krzyżu byłem zdruzgotany. Zamarłem w bezruchu i chciało mi się ryczeć. Delikatnie zrobiłem kilka kroków do przodu, asekuracyjny skłon, na szczęście puściło. Na linii startu dostrzegłem Jacka Sobasa (przed rokiem był trzeci). Nie miałem pojęcia ilu mocnych biegaczy jest zapisanych. Nie było motyli w brzuchu, nie było stresu, po prostu stałem i czekałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmKxmtBGXWnLrWJVkSAknxUJwR8P39yRuhE7XdzswTkTfccdHJrBBxyD5CmN8pGZ6mN1RRdTXZWTfDGwSbJI_0US856HfsP0nfXjMHW9GO3JouglkMzAvBilelY6KFsGJ_3fVLnZq4KS0/s1600/19787308_1404173509674869_1451403158061482043_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmKxmtBGXWnLrWJVkSAknxUJwR8P39yRuhE7XdzswTkTfccdHJrBBxyD5CmN8pGZ6mN1RRdTXZWTfDGwSbJI_0US856HfsP0nfXjMHW9GO3JouglkMzAvBilelY6KFsGJ_3fVLnZq4KS0/s400/19787308_1404173509674869_1451403158061482043_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Koncentracja przed startem. Źródło: UltraLovers.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Punkt 8 ruszyliśmy "Puchatkiem" w stronę Schroniska pod Łabskim Szczytem. Kilkaset metrów po wbiegnięciu na szlak turystyczny wyprzedziliśmy z Jackiem prowadzącego biegacza i teraz to my nadawaliśmy tempo. </div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPCUElwSON9hs1KMlERX0CUGVEd2UHWxda1PJjmi2bibvA7ytaLjbdMgR1QhSaggfYL7t2M2RdsWzDdvMU6oBbg3usvWdwuR_Ep3-R2onZ3jE5DrREDVQ4tVH7IIMkFu8sYRDSk0ti_ZA/s1600/IMG_1076_m.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPCUElwSON9hs1KMlERX0CUGVEd2UHWxda1PJjmi2bibvA7ytaLjbdMgR1QhSaggfYL7t2M2RdsWzDdvMU6oBbg3usvWdwuR_Ep3-R2onZ3jE5DrREDVQ4tVH7IIMkFu8sYRDSk0ti_ZA/s400/IMG_1076_m.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spokojnie we dwóch za liderem, w głowie kłębek myśli...</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uspokoiłem oddech i delikatnie szarpnąłem tempo - po 2,5km od startu wyszedłem na czoło i na wielkim luzie sunąłem do przodu. Wyczekiwałem kiedy doskoczą do mnie kolejni, czy znajdzie się ktoś kto mocno ruszy jeszcze na podbiegu pod Śnieżne Kotły. Czułem się wyśmienicie, o bólu krzyża nie pomyślałem nawet przez moment. Byłem aktualnym liderem prestiżowego biegu górskiego, biegu ultra, biegu o sumie przewyższeń ponad 2200 metrów - ja, chłopak z centralnej Polski :) Tuż przed Schroniskiem pod Łabskim czekała z aparatem ukochana małżonka. Z tonu głosu wywnioskowałem, że jest ... wściekła że już od samego początku się forsuję i prowadzę :D Tempo było jednak naprawdę spokojne - przed rokiem na macie kontrolnej zameldowałem się w tym miejscu ponad minutę szybciej, a warunki termiczne były wówczas znacznie gorsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaUdna9pXkzg_LB9jmqZAevJhodAv7Skd7MX4BZjdo7T2Ds3k2cUO1Lj2mIQ0STT-iGP_oCmSwnCcGuhV3Mr_suFI1MATaMNvt7-2ZoLWsfd1jV-Ws-jsZLPW1z7IFTb-ZvkC77p8K1eo/s1600/00przed+1PK.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaUdna9pXkzg_LB9jmqZAevJhodAv7Skd7MX4BZjdo7T2Ds3k2cUO1Lj2mIQ0STT-iGP_oCmSwnCcGuhV3Mr_suFI1MATaMNvt7-2ZoLWsfd1jV-Ws-jsZLPW1z7IFTb-ZvkC77p8K1eo/s400/00przed+1PK.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Co ja wyrabiam najlepszego. Źródło: Foty Beaty</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszym bufecie (4,5km) wygrzebałem z plecaka silikonowy kubek i po kilku łykach wody zdecydowałem biec dalej trzymając go w dłoni. Przednie kieszenie plecaka miałem zajęte buteleczkami z żelem energetycznym i elektrolitami, a dostęp do kolejnych w moim plecaku wymaga jego zdjęcia. Za schroniskiem zaczęły się schody skalne w stronę grani. Zdecydowałem co 3minuty truchtu robić 15 sekund przerwy na marsz - odrobiłem lekcje i nie cisnąłem nieprzerwanie jak rok wcześniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1NpHFtbxMGnHV75y3f9Eam73dhEuY4tFCVvXLP4p4SGivCF7A67prCfvWLM-cuKc2CuyEbxPZxIRQW5-K2KTDx7jebT7OpNOoJXGy1Ajz5GYtNjWFZqmTgCdQlTPxmlPjhA6UuuHuP5E/s1600/19621008_1420124881386403_1212170923047325943_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1NpHFtbxMGnHV75y3f9Eam73dhEuY4tFCVvXLP4p4SGivCF7A67prCfvWLM-cuKc2CuyEbxPZxIRQW5-K2KTDx7jebT7OpNOoJXGy1Ajz5GYtNjWFZqmTgCdQlTPxmlPjhA6UuuHuP5E/s400/19621008_1420124881386403_1212170923047325943_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podejście w kierunku Śnieżnych Kotłów, marszobieg. Źródło: Biegający Foto.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na ostatnich treningach nauczyłem się bardzo szybko utylizować kwas mlekowy i właściwie zaraz za schodami na wypłaszczeniu mogłem wreszcie wejść na wysokie obroty. Minąłem stację przekaźnikową RTV na Śnieżnych Kotłach i sunąłem dalej wciąż wyczekując kiedy dojdzie mnie Jacek, kiedy przegonią mnie inni. Byłem przekonany że to tylko kwestia czasu, reszta rozgrzała się spokojnym początkiem i zaraz zacznie mnie mijać jeden za drugim. Nawet układałem sobie scenariusze, że co by się nie działo, nie podpuszczam się i lecę sam swoim komfortowym tempem...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhua-G_vGnlXNdu1snYLsR2yA9iNESbYheGsZlZrVQm4VUlNhphOTMbK5EXxxerOnOl2A51rrosVY_nZLkAbMcnbfXvi71JCiwaGeHcD6kZpktpaum4l_8wXjmkKcbY3vtpgIbPsoUgRg/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhua-G_vGnlXNdu1snYLsR2yA9iNESbYheGsZlZrVQm4VUlNhphOTMbK5EXxxerOnOl2A51rrosVY_nZLkAbMcnbfXvi71JCiwaGeHcD6kZpktpaum4l_8wXjmkKcbY3vtpgIbPsoUgRg/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbieg ze Śnieżnych Kotłów w stronę Przełęczy pod Śmielcem. Źródło: fotomaraton.pl</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pogoda dopisywała, nie padało, mocno nie wiało, momentami nawet łapczywie chłonąłem okiem bajkową scenerię. Minąłem Czeskie i Śląskie Kamienie, odbudowywane po pożarze czeskie schronisko Petrova Bouda i zaczął się nieprzyjemny asfaltowy zbieg w stronę Przełęczy Karkonoskiej. Przed rokiem pędziłem tędy jak szalony dorównując kroku Jackowi, teraz byłem sam, nie wiedziałem co się dzieje za moimi plecami. Aby zminimalizować urazy mięśni zbiegałem delikatnie slalomem - cenna wskazówka zaczerpnięta niegdyś od Jacka Chmiela. Koło 12.km zdałem sobie sprawę że w sumie to warto by coś skubnąć, bo już ponad godzinę tak radośnie pomykam i zapomniałem o odżywianiu w trakcie! Lekko rozwodniony żel energetyczny uspokoił moje sumienie. Zbiegłem na przełęcz, polskie schronisko Odrodzenie zostawiłem z lewej strony, a przy czeskim hotelu Spindlerova Bouda (13,5km) zlokalizowano drugi bufet, na którym przez pomyłkę podstawiłem kubek po izotonik zamiast wody. Elektrolity miałem naszykowane sprawdzone własne, a z punktów odżywczych wolałem brać tylko nieinwazyjną wodę. Uprzedzając fakty napiszę, że obyło się bez sensacji żołądkowych, ale wyczuliło mnie to i przy kolejnych bufetach wypatrywałem jedynie przezroczystych baniaków. Kolejny odcinek szlaku granicznego zaczął się stromym podejściem, gdzie niemal cały czas mocno maszerowałem oszczędzając siły na dalszą część biegu. Gdy wreszcie teren się wypłaszczył niespecjalnie dało się szybciej przebierać nogami. Wąska kamienista ścieżka w kosówce i nieprzyjemne ostrokrawędziste głazy wymagały dużej czujności. Na trasie naliczyłem pięć drewnianych mostków, gdzie mimo dużego rozmiaru buta musiałem uważać by nie wpaść w szczeliny między deskami. Wreszcie na horyzoncie dostrzegłem Śląski Dom i majaczącą w chmurach Śnieżkę. Wciąż nie wiedziałem czy dane nam będzie wspiąć się na nią, a miałem na to wielką ochotę :) Skrócona trasa nie dałaby pełnej satysfakcji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCxR8Q9lmSAtAMt3sQ-fC0a0A_WmCV2ZibdNrq0Fu0R6cedhy0fM_PwtUF0H4LNzjcGTD6Xc6MsmoBmRlXzGnl_95LuGxOYK5iFwRQe5ZDv6l5cluPf1G6OBo2vwuO5afpB2pm7x_0KGE/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCxR8Q9lmSAtAMt3sQ-fC0a0A_WmCV2ZibdNrq0Fu0R6cedhy0fM_PwtUF0H4LNzjcGTD6Xc6MsmoBmRlXzGnl_95LuGxOYK5iFwRQe5ZDv6l5cluPf1G6OBo2vwuO5afpB2pm7x_0KGE/s400/3.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Równia pod Śnieżką. Źródło: fotomaraton.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle zrobiło się tłoczno. Do szlaku granicznego dołączyła droga z wyciągu krzesełkowego z Karpacza na Kopę i mimo wczesnej pory i niestabilnej pogody duże grupy wędrowców zmierzały ku Śnieżce. Szeroki kamienny dukt zapewniał jednak pełny komfort biegu i kolejną matę kontrolną przebiegłem znów jako lider, wciąż nie wiedząc jak wygląda sytuacja za moimi plecami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_8WoLZCK9uL-olMeZ6KSNN8noirVnt3bz6URSGGCI6w2b7Xq6LgR6U2ustE7C1BE84n5XJdgOPoNZ5GFjIRmW_U13Bvme_gZKNcwWu3QFP27jP3iGdN34L39_fCKmr9U9hAYGqe35lic/s1600/fanpage+MK1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_8WoLZCK9uL-olMeZ6KSNN8noirVnt3bz6URSGGCI6w2b7Xq6LgR6U2ustE7C1BE84n5XJdgOPoNZ5GFjIRmW_U13Bvme_gZKNcwWu3QFP27jP3iGdN34L39_fCKmr9U9hAYGqe35lic/s400/fanpage+MK1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Punkt kontrolny przy spalonej strażnicy (22.km). Źródło: Maraton Karkonoski.</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Na kolejnym bufecie nikt nie oznajmił, żebym miał zawracać - droga na Śnieżkę była zatem otwarta :) Wiedząc że przede mną 200 metrów w pionie, i że za niespełna 3km znowu będę przy tym samym bufecie, nie było sensu nabierać wody do butelki. Trasa pod górę została poprowadzona zakosami po łańcuchach, a na dół wiodła okrężną Drogą Jubileuszową. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY6Vi-oexKR_ZDmghOQkf5ve88kY7l87DpqDBytks2Ur6dBZ_nBdkviFoa3mOluipuvYwkE48ZIPJpVs8S8knIaksfGMnoe8dCrdVkkAh-FbjDZI1g3QTRt__w95IkAWD3fdwWbdvbUCg/s1600/19575145_1401350969957123_4027144956670336826_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="132" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY6Vi-oexKR_ZDmghOQkf5ve88kY7l87DpqDBytks2Ur6dBZ_nBdkviFoa3mOluipuvYwkE48ZIPJpVs8S8knIaksfGMnoe8dCrdVkkAh-FbjDZI1g3QTRt__w95IkAWD3fdwWbdvbUCg/s200/19575145_1401350969957123_4027144956670336826_o.jpg" width="200" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmob-yum80zYQVGV1tW-WchN-fPNIplOsncsuPh-exc_TcO1mvGiZqIjdh1ykFPa8opJVuKMSVLu7VltmBoJ6HR-9NkAG8PqLqOvA028PG9xc8dtGz7SXElRDuJpbhHSkvDkhHbufGJlM/s1600/19667663_1404175019674718_4049109846621734061_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="132" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmob-yum80zYQVGV1tW-WchN-fPNIplOsncsuPh-exc_TcO1mvGiZqIjdh1ykFPa8opJVuKMSVLu7VltmBoJ6HR-9NkAG8PqLqOvA028PG9xc8dtGz7SXElRDuJpbhHSkvDkhHbufGJlM/s200/19667663_1404175019674718_4049109846621734061_o.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJUmee8Q3LBca4Zt9OJ25CRPoI5MZa20dWcOJfWGT582yI_IHPBV2op9tcZqmzLjN0d4vqAi8XrUOXxgIU2r54d4QGiIEO9PFuZdaUcgT7qmUZGHVtKqQ2dOks8H0n-TvvrAY02YyIYHg/s1600/19621200_1404175016341385_5312509612071251403_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJUmee8Q3LBca4Zt9OJ25CRPoI5MZa20dWcOJfWGT582yI_IHPBV2op9tcZqmzLjN0d4vqAi8XrUOXxgIU2r54d4QGiIEO9PFuZdaUcgT7qmUZGHVtKqQ2dOks8H0n-TvvrAY02YyIYHg/s400/19621200_1404175016341385_5312509612071251403_o.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Podejście pod najwyższy szczyt Karkonoszy okazało się zaskakująco lekkie, momentami nawet pozwoliłem sobie na delikatny trucht. Przed rokiem po wdrapaniu się na Śnieżkę, na którym za punkt honoru postawiłem sobie nie dać się doścignąć Austriakowi (biegliśmy z nim przez moment we trzech z Jackiem), ścięło mnie z nóg. Przez moment nie byłem w stanie nawet iść, a gdy ruszyłem łagodnym zbiegiem w stronę Kopy zaliczyłem nawet wywrotkę. Tym razem dostojnym krokiem, znów slalomem jak z Petrovej Boudy, dobiegłem do bufetu przy Śląskim Domu, dopełniłem butelkę i pierwszy raz tego dnia dostałem cynk "nadbiega kolejny". Pomyślałem: OK - żarty się skończyły. Dali się wyszaleć amatorowi, teraz mu pokażą jak się przyspiesza za półmetkiem ultra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Między Śląskim Domem a spaloną strażnicą mijałem się z wolniejszymi biegaczami, niemal wszyscy dopytywali czy jest Śnieżka. Padło jednak dodatkowe pytanie "czy wracamy tą samą drogą" - zdębiałem... Na bufecie skrupulatnie dopytywałem w jaki kolor szlaku mam zbiegać w stronę Karpacza na dodatkową pętelkę - wyraźnie usłyszałem "leć niebieskim drogą transportową, dalej cię pokierują". Czyżbym coś przegapił? Bolesne wspomnienie z Biegu po Zdrój odżyło, wygrzebałem mapę z kieszonki i głęboko odetchnąłem. Już zaraz odbiłem w niebieski i z pułapu ponad 1400m npm, mijając Strzechę Akademicką, zbiegłem poniżej 1100m npm., tylko po to by przy ruinach Schroniska Bronisława Czecha odzyskać wysokość żmudnym 2-kilometrowym zielonym szlakiem na Słoneczniki. Wspinaczkę pokonałem głównie szybkim marszem, a gdy tylko słyszałem za sobą głośny oddech zdobywałem się na kilkadziesiąt metrów truchtu. Nie wiedziałem ani kto za mną podąża, ani nawet nie miałem pewności czy te odgłosy nie są efektem mojej wyobraźni. Postanowiłem nie odwracać się ani razu - to oznaka słabości, a ja pierwszy raz tego dnia zacząłem realnie myśleć o zwycięstwie. </div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-84127232747665058992017-05-12T12:48:00.001+02:002017-05-12T13:06:13.161+02:00Wings for Life, część 2<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dobiegaliśmy grupą
6-7 osób do znacznika 25. kilometra. Dookoła same pola. Z każdym krokiem coraz
bardziej nerwowo rozglądałem się za ustronnym miejscem na sikanie, aż w końcu
przy murowanej wiacie pustego na szczęście przystanku autobusowego musiałem przystanąć
na blisko 30 sekund. Wracając do biegu za plecami była spora przerwa, a więc
nie chcąc długo biec samemu i tracić energię na walkę z wiatrem zacząłem gonić.
Do odrobienia było około 130 metrów co zajęło mi 1,5 kilometra – skok tempa do
3:30 na tak długim odcinku był średnio rozsądny w kontekście planowanego
dystansu, jednak wówczas ciężko było o racjonalne myślenie… Skleiwszy grupę
nawet specjalnie długo nie musiałem uspokajać oddechu, jednak energetycznie
musiałem na tym całym manewrze nieco stracić – najważniejsze że jednak pęcherz
był w końcu pusty. Trzecia dziesiątka okazała się najszybsza i zajęła mi 39:04
(3:54/km). Gdy minęliśmy znacznik 30.km Andrzej z jednym z biegaczy szarpnął
tempo do około 3:45 i grupka zaczęła się rozrywać. Przez kilka minut biegłem
jeszcze z Grześkiem i Kamilem Kunertem, ale około 33.km tempo 3:50-3:55 okazało
się dla mnie już nazbyt wymagające i lekko zwolniłem. Przez miasteczko
Pobiedziska przeturlałem się samotnie. Chłopaki z przodu coraz bardziej się
oddalali, nie odwracałem się bo to oznaka słabości ;-) a nie chciałem dać
poznać po sobie że z każdym kilometrem biegnie mi się coraz ciężej. Mimo mojego
zwalniania zacząłem zbliżać się do Jarka Gniewka, którego szarża na początku
sponiewierała jeszcze bardziej niż mnie. Biegł już „Galloway’em” (marszobieg)
co chwilę nerwowo odwracając się do tyłu. Czwarta dziesiątka w 41:30 oznaczała
spadek średniego tempa do 4:09/km. Zbliżałem się do dystansu maratonu, zacząłem
przeliczać jaki będę miał międzyczas po jego pokonaniu. Za punkt honoru
postawiłem sobie złamanie 2.50. Nieopodal Jeziora Lednica z czasem na zegarku
2:49:4x wkroczyłem w ultra <span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">:)</span></span>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nadzieja na
dobiegnięcie do chorągiewki z napisem „60” kiedy piątkę 40-45km pokonałem
tempem <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>4:35/km stała się iluzoryczna. W
końcu po około 20 minutach dopadłem zwierzynę przed sobą i turlałem się dalej tempem
ok 5/km. Wiedziałem, że właśnie awansowałem do pierwszej dziesiątki, ale pewnie
zaraz zaczną mnie wyprzedzać ci bardziej rozsądni biegacze… Zaczęły łapać mnie
skurcze w mięśnie dwugłowe ud. Bałem się, że każdy kolejny krok może być tym
ostatnim, a jak się przewrócę to już mogę nie wstać. Czego ja innego mogłem się
spodziewać skoro 2 tygodnie temu biegłem mocny maraton… Za 46.km bolały mnie
już nawet włosy. W końcu musiałem przejść do marszu, chociaż na chwilę.
Momentalnie zaczęło mi się kręcić w głowie, ale na szczęście tylko na krótką
chwilę. Nie mając przed sobą charakterystycznych punktów odniesienia
wypatrywałem dziur w asfalcie i mówiłem sobie, że od kolejnej dziury wracamy do
truchtu. Czwarte przejście do marszu wypadło przy bufecie przed 48.km. Moment
wcześniej zjadłem awaryjny żel z guaraną, a od wolontariuszy chwyciłem
czekoladę, kubek izotoniku i butelkę wody. Ten zastrzyk energii pobudził mnie o
tyle, że mogłem odpuścić maszerowanie. Piątkę 45-50km przebrnąłem z żałosnym
średnim tempem 5:30/km. Wiedząc, że wciąż jestem w top10 ambicja nie pozwoliła
mi zakończyć biegu. Już za chwilę to ja stałem się pachołkiem miniętym przez
dwóch biegaczy. Nie było szans, żeby spróbować się z nimi zabrać. Szarpnięcie
tempa do jakichś 4:40 było wówczas abstrakcyjne, jednak postanowiłem dalej
klepać swoje – do samego końca… Odgłos śmigłowca stawał się coraz wyraźniejszy,
oznaczało to że Małysz zbliża się nieubłaganie. Nie zaryzykowałem zadarcia
głowy do góry, czy też odwrócenia się, bo to niechybnie oznaczałoby wywrotkę. Około
52,5km dopadł mnie Paweł Kaszyca (kolega z Zimowej Triady Biegowej). Zdziwiłem
się, że dopiero teraz – jest to bardzo doświadczony ultras, jednak mocny start
na Orlen Marathon 2 tygodnie wcześniej również i jego ostro wymęczył. Zagaił,
ale nie wziął na hol i zaczął się oddalać. Za chwilę dostałem sygnał od
rowerzystów żebym trzymał się prawej strony jezdni – był to znak, że moja
przygoda dobiega końca. Wciąż walcząc ze skurczami dwójek przyspieszyłem i meta
doścignęła mnie po 53,11km. Lekko zamroczony nawet nie dojrzałem Małysza za
kierownicą, zawróciłem do minionego przed momentem bufetu, wypiłem butelkę
izotoniku, zjadłem banana i pozostało mi tylko oczekiwać autobusu którym
powrócę na poznańską Maltę. Trasa Wingsa nie należy do łatwych - Garmin zarejestrował mi aż 260m przewyższeń. To całkiem sporo jak na obszar nizinnego pasa Pojezierza Wielkopolskiego. Z powodów logistycznych ciężko byłoby jednak wytyczyć ją bardziej łaskawie dla biegacza bez dodatkowych utrudnień dla mieszkańców.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDAJGkNXFYdkADJVytxntYcKUvltrr5um2QYeBTa4hGsy-UojFtmKe6nX11WXs_-BhtNbimoNAqd66OX7g9dhjK8dEOdIzD5cg5vgkGdQNmjW4RL2OyV1Nmru8IXLTcegVCteGBEvKfRM/s1600/WFLWR-Certificate_2017_Maurycy-Oleksiewicz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDAJGkNXFYdkADJVytxntYcKUvltrr5um2QYeBTa4hGsy-UojFtmKe6nX11WXs_-BhtNbimoNAqd66OX7g9dhjK8dEOdIzD5cg5vgkGdQNmjW4RL2OyV1Nmru8IXLTcegVCteGBEvKfRM/s400/WFLWR-Certificate_2017_Maurycy-Oleksiewicz.jpg" width="282" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przed momentem
spotkała mnie burza oklasków przy bufecie, wchodząc do autobusu kolejna seria
od wcześniej złapanych biegaczy – bardzo przyjemne uczucie. W środku
wypatrzyłem Janka – skończył kilometr przede mną. Powrót do miasta dłużył się
niemiłosiernie. Nie załapałem się na chroniącą przed zimnem folię NRC, dobrze
że chociaż zdążyłem skubnąć banana z bufetu. Po blisko dwóch godzinach jazdy
wystrzeliłem jak z procy w stronę depozytu. Moja busowa ekipa musiała sporo się
naczekać, ale liczyli się z takim obrotem spraw ;-)</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Piękna przygoda,
cenne doświadczenie – nigdy więcej asfaltowego ultra. Trzynaste miejsce w krajowej stawce i "zaledwie" 53 kilometry zostawiają spory niedosyt, jednak obsada w tym roku była nad wyraz silna. Taki wynik w zeszłym roku dawał miejsce trzecie, a w 1.edycji nawet pozwoliłby wygrać. Lubię długie dystanse,
ale zdecydowanie przyjemniej pokonywać je na szlakach leśnych i górskich. Start
w Wingsie solidnie mnie sponiewierał. Dopiero wczoraj (4ego dnia) wyszedłem na
pierwszy biegowy trening. Kolejne wyzwanie już za 50 dni – Ultramaraton
Karkonoski (52km, ponad 2200 metrów przewyższeń) <span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">:)</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-14650639779010206742017-05-11T14:39:00.002+02:002017-05-11T14:39:17.310+02:00Wings for Life, część 1<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--> Decyzja o starcie była całkowicie spontaniczna. Surfując w
sieci trafiłem na reklamę imprezy, do której zawsze byłem sceptycznie
nastawiony i pomyślałem że w sumie czemu by nie spróbować swoich sił na
dystansie ultra – będzie to przy okazji świetny test mięśniowej wytrzymałości przed
planowanym już od dawna Maratonem Karkonoskim… Docelowym startem wiosennym był
maraton w Gdańsku. Cztery tygodnie przerwy przed Wingsem wydawały się rozsądnym
posunięciem. Niestety na skutek problemów zdrowotnych nie ukończyłem startu nad
morzem (zszedłem z trasy na 16.km) i po dwóch tygodniach czekała mnie „poprawka”
na własnych śmieciach w Łodzi. Zacząłem się wówczas poważnie zastanawiać czy
nie potraktować jednak Wingsa towarzysko, bo w końcu na pewno nie zdążę się
zregenerować w tak krótkim czasie. Znakomite samopoczucie po łódzkim maratonie
zadecydowało, że jednak powalczę i za cel wyznaczyłem sobie barierę 60km (tempo
4:05/km).</div>
<div style="text-align: justify;">
Tydzień przed startem wykonałem ostatni długi trening –
półmaraton w tempie 4:10 i było to w dzień po krosowej mocnej dziesiątce.
Pozostało mi tylko wyczekiwać swojego oficjalnego debiutu na asfaltowym ultra.
Mocno zredukowałem objętość i do niedzieli miałem na liczniku raptem 42km z
dwoma dniami wolnymi.
</div>
<div class="MsoNormal">
Do Poznania wybrałem się busem z wesołą ekipą EVErRUN i
Przyjaciele. Krótka rozgrzewka – wolne 1,5km truchtu, trochę gimnastyki, żel
energetyczny, dwa rytmy z odnalezionym w tłumie kolegą Jankiem z Łodzi (z
którym planowaliśmy wspólny początek) i spokojnym krokiem udaliśmy się na
start. Tam miła pogawędka z ultrasem Pawłem Kaszycą i góralem Kamilem
Leśniakiem. Przed sobą dojrzałem „chłopaków z Psiego Pola” (jak sami o sobie
mówią), czyli Andrzeja Witka i Grześka Gronostaja. Chłopaki przed dwoma
tygodniami potwierdzili wysoką formę i zanotowali kolejny maratoński występ
poniżej 2:30. Punkt 13 nasz mistrz Adam Małysz klaksonem auta dał nam znak do
startu. </div>
<div class="MsoNormal">
Z Jankiem byliśmy umówieni na tempomat 4:00 w początkowej
nieustalonej fazie biegu <span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">:) </span></span>Mimo solidnie zaciągniętego hamulca cały czas wychodziło nieznacznie szybciej.
Nie traktowaliśmy jednak biegu wybitnie poważnie, a bardziej traktowaliśmy go
jako zabawę i okazję do rozmowy. W trakcie pierwszych kilkunastu kilometrów
wymieniliśmy więcej zdań, niż przez kilka lat w Łodzi ;-) </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghJQPnm23bUMwaLTzQT-h0-OWRNcVsM9y6Z-nwcesclGPwBvFzsJzkW-0NCt-rNvIQBTZUqTfvrut2DU845fHlPJ93ZER6_euRi7QznvGDFsA0XPt2r5L6LTf7d1Vid_sbubtdOrTwy6w/s1600/18275105_1273391376042557_6852902536581431095_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghJQPnm23bUMwaLTzQT-h0-OWRNcVsM9y6Z-nwcesclGPwBvFzsJzkW-0NCt-rNvIQBTZUqTfvrut2DU845fHlPJ93ZER6_euRi7QznvGDFsA0XPt2r5L6LTf7d1Vid_sbubtdOrTwy6w/s400/18275105_1273391376042557_6852902536581431095_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pierwsze 10km
stuknęło po 39:19 (3:56/km), cały czas biegliśmy w towarzystwie Andrzeja i
Grześka i powoli zbliżaliśmy się do prowadzącej kobiety. Strategia odżywiania
przewidywała że od 20.km co dziesięć będę przyjmował jeden żel, a od 30.minuty co
kwadrans 1 pastylkę Dextro. Zajęty rozmową pierwszą pastylkę przyjąłem dopiero
po 45.minucie i chwilę później wysunęliśmy się z Jaśkiem na prowadzenie. Przed nami
biegła Joasia Zakrzewski (zwyciężczyni) i towarzyszyła jej obstawa na motorze z
kamerą. Przyjemnie było ogrzać się nieco w jej cieniu i tak trafiło nam się
nasze 5 minut „fejmu” ;-) Około 16km na jednym z długich podbiegów chłopaki z
PP wraz z Kamilem znowu byli koło nas – widać było że są na spokojnym
rozbieganiu i utrzymują stałe tempo niezależnie od profilu trasy. Druga
dziesiątka zajęła mi 39:38 (3:58/km) i wciąż biegłem na sporym komforcie. Wmusiłem
w siebie pierwszy żel i dalej klepałem swoje. Przy jednym z lasów toy-toi
Jasiek odpadł niestety z naszej grupki. Po kilku minutach dołączył do nas Kamil
Kunert (2:37 w Gdańsku). Nie spodziewał się takiego fajnego „pociągu” i zaczął
nieco szybciej, ale dzięki krótkiej przerwie na sikanie zaraz go skleiliśmy.
Tymczasem i mój pęcherz coraz głośniej dopominał się odkręcenia kurka…</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-6092881436449332472017-01-29T14:31:00.001+01:002017-01-30T07:25:10.610+01:00Zimowa Triada Biegowa, 21-22.01.2017<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jesienią zeszłego roku
trafiłem w internetach na zapowiedź górskiego biegu etapowego. Termin pokrywał
się z feriami zimowymi, także idealnie nam z belferzycą małżonką przypasował.
Mimo że sam po górach z racji nizinnego zamieszkania (Łódź) biegam
sporadycznie, to jednak zaczynałem ponad 4 lata temu. Trzykrotnie zafundowałem
sobie półmiesięczne obozy w Szklarskiej Porębie (2012-2014). Mam już za sobą co
nieco górskich startów – Wielka Pętla Izerska (2015r), Maraton Karkonoski
(2016r), czy wreszcie z ostatnich wakacji ekstremalne Inov-8 x2 w rumuńskich
Fogaraszach (18km na trasie w całości powyżej 2tys m npm; 1700m przewyższeń).
Specyfiki ostrego biegania dzień po dniu doświadczyłem raz w życiu. Do dziś
pamiętam jak po ponad 30km na zwałowisku Góry Kamieńsk wystartowałem w krosowym
biegu na przeszło 20km dystansie. Lubię się zmęczyć, ale skala tamtego
wyczerpania była porażająca. Gdy opublikowano regulamin i trasy Zimowej Triady
Biegowej absolutnie nie trafiało do mnie jak ciężkie wyzwanie mnie czeka. Same
profile wysokości nie robiły wielkiego wrażenia. Zapomniałem jednak o jednym
istotnym czynniku – kopnym śniegu </span><span style="font-family: "arial" , "sans-serif";">:)</span><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Ponad 60km z blisko 3 kilometrami przewyższeń w<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>niewiele ponad dobę i na dodatek w warunkach zimowych zaczęło mnie jednak
przerażać po kilku zimowych treningach w łódzkich okolicznościach przyrody.
Cóż, warunki będą jednak jednakowe dla wszystkich. Brać kijki czy nie? Nigdy z
nimi nie biegałem, ba – nawet trekking ze wspomaganiem specjalnie nigdy mi nie
wychodził. Decyzja mogła być tylko jedna.</span>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W góry dotarliśmy dzień
przed biegiem. Niewiele to czasu na aklimatyzację, jednak chcąc jeszcze podczas
urlopu pochodzić po szklakach, uznaliśmy że lepiej będzie pobiec na świeżości i
zostać na miejscu kilka dni po zawodach. Późna godzina sobotniego startu po
Gorcach (g11) zasiała w mojej Beacie ziarenko niepokoju, czy aby na pewno zdąży
ukończyć swój jedyny etap przed zmrokiem. Gabaryty jej plecaka skrzętnie
przygotowanego na start przywoływały zdziwienie niejednego uczestnika Triady,
jednak „lepiej nosić niż się prosić”. Nieco uległem jej zapobiegawczości i sam
też upakowałem się w plecak. O kurtce, którą zwinąłem do środka po krótkiej
rozgrzewce, oczywiście nawet nie pomyślałem w ferworze walki, jednak w górach
nigdy nie wiesz co cię może spotkać i to dodatkowe pół kilograma lepiej ze sobą
jednak taszczyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Etap
1, Gorce</span></b><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> – 21km (960m przewyższeń) z Krościenka nad Dunajcem
przez Wymyśle, Pisarzową pod Lubań (z ominięciem szczytu), zbieg czerwonym
szlakiem przez Jaworzynę i Marszałek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pierwsze 2 kilometry
nieustannie biegły łagodnie (8% nachylenia) pod górę, ale drogą nieprzyjemną z
rozjeżdżonymi śniegowymi koleinami. Już po kilku minutach znalazłem się w
pierwszej trójce i odważnie z kolegami brnęliśmy truchtem do przodu. Sprinterski
zbieg we wsi Kąty-Niwki uświadomił mi jak mocni są rywale. Wszyscy startujący w
górach wiedzą że takie biegi wygrywa się na zbiegach, a prowadzący Piotr
Biernawski z Kubą Woźniakiem chyba w ogóle nie hamowali, tylko gnali niemal na
złamanie karku – szacun </span><span style="font-family: "wingdings";">:)</span><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Kolejne kilometry były mocno urozmaicone, trasa raz po raz zmieniała nachylenie
i miąższość pokrywy śnieżnej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQoU6kmi63h_rVa1BDuBEsD2gDupwmGIGeDDfDF3ihO4kNP6MLvhyphenhyphennT4bx0oe1eKUWRY7SYOoTuvSZkaadQnxnVHu_xteWeqa3TNtmF09FumfCKSDLbWSCISHE7tKcOhlf5NO7s2nACs8/s1600/Gorce1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQoU6kmi63h_rVa1BDuBEsD2gDupwmGIGeDDfDF3ihO4kNP6MLvhyphenhyphennT4bx0oe1eKUWRY7SYOoTuvSZkaadQnxnVHu_xteWeqa3TNtmF09FumfCKSDLbWSCISHE7tKcOhlf5NO7s2nACs8/s400/Gorce1.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na jednym z odcinków niemal na czworakach
przedzieraliśmy się przez zarośla, na innym mimo płaskiej nawierzchni nie dało
się nawet truchtać, bo przy każdym kroku zapadaliśmy się powyżej kolan w śnieg.
Ciekawym fragmentem był też dość stromy zbieg w kopnym śniegu wąwozem z
ukrytymi pod spodem kamieniami. Tu straciłem do kolegów jakieś 50 metrów, które
bardzo długo musiałem odrabiać. Przed 9.km trasy wyrósł bowiem
czterokilometrowy podbieg, z łącznym przewyższeniem aż 450 metrów! Momentami
nachylenie dochodziło do 20% i jedynie trawersując szlak krawędziowaniem
udawało się zyskiwać na wysokości. Do tego stopnia skupiłem się na śledzeniu
śladów Kuby, że nie zauważyłem kiedy odbiliśmy z zielonego szlaku na Lubań
(trasa biegu omijała wierzchołek). Nie dane było jednak nacieszyć się
sponiewieranym mięśniom płaskim odcinkiem, bo niemal natychmiast rozpoczęliśmy
ostry zbieg w stronę Krościenka. W okolicy 17-18km Kuba wyminął wciąż
dyktującego tempo Piotra i zaczął nam się oddalać. W miejscach gdzie on sunął
niczym surfer na wysokiej fali, my z każdym krokiem zapadaliśmy się w głęboki
śnieg, czasem po kolana… Na mecie okazało się, że tajemnicą była bardzo wysoka
kadencja (częstotliwość kroków), bo moja waga była niemal identyczna z masą
Kuby – tutaj Piotr miał jednak znacznie utrudnione zadanie. Gdy nasza strata
dochodziła do 200m wykorzystałem kawałek ubitego odcinka trasy i rozpocząłem
pościg za liderem. Miałem wrażenie, że kolega ani przez moment nie oglądnął się
do tyłu (później przyznał, że jednak kątem oka kontrolował sytuację). Jeszcze
na śnieżnym zbiegu udało mi się zniwelować stratę do 80m, jednak gdy wbiegliśmy
na suchy asfalt moje poczucie bezpiecznego sprintu w dół nie pozwalało mi
pędzić mocniej niż 2:30-2.40/km. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinZi7umX7gMktZS4zD7uUmyD8dzcJzZBrvwOiGDDGwR1kApMAtFG8J_KRb_QFCOhB6w7eS2RwCvDGQBB1BTccxhzDmGb2x_ih3KV358W6yL7zhrv2t__CMxJPtfOqCzBjKeJ3961JAK4E/s1600/Gorce2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinZi7umX7gMktZS4zD7uUmyD8dzcJzZBrvwOiGDDGwR1kApMAtFG8J_KRb_QFCOhB6w7eS2RwCvDGQBB1BTccxhzDmGb2x_ih3KV358W6yL7zhrv2t__CMxJPtfOqCzBjKeJ3961JAK4E/s400/Gorce2.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy wreszcie długi męczący zbieg dobiegł końca
nawet nie zdążyłem pomyśleć o finiszu, gdy tuż za ostrym zakrętem wyrosła meta.
Moja strata do Kuby wyniosła 14 sekund. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1If7_vx7vteuc6IiPgr2-jVwAR60v3kfliq4uxduiPLt3ebFm8SwCbNspbLEQCTsVapsegX6_Ur0NX3rnhwJzs2zZ7sTJYqR4CeDOrnkpdMtQgV3OiMo73FUTy8I5u4qmhkl290pQrsA/s1600/1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1If7_vx7vteuc6IiPgr2-jVwAR60v3kfliq4uxduiPLt3ebFm8SwCbNspbLEQCTsVapsegX6_Ur0NX3rnhwJzs2zZ7sTJYqR4CeDOrnkpdMtQgV3OiMo73FUTy8I5u4qmhkl290pQrsA/s400/1.JPG" width="400" /></a></span></div>
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">OK – kim jest Kuba? Byłym
reprezentantem kraju w biegach przełajowych, gdy ja zaczynałem biegać w 2010
roku on notował wyniki 31:35 na 10km (w wieku 20 lat). Cztery lata temu
rozmienił 70 minut w półmaratonie. Obecnie jest czołowym polskim triathlonistą
i niejednemu miłośnikowi tej dyscypliny sportu powinno być znane jego nazwisko.
Także strata 14 sekund była niby bardzo niewielka, ale możliwość wyprzedzenia
takiego asa wydała mi się już wówczas niewykonalna. Pozostała obrona drugiego
miejsca. Minutę po mnie do mety dotarł Piotr, dla którego etap gorczański był
jedynym startem tego weekendu i tym samym przybiegłszy trzeci wygrał pojedyncze
zawody. Nad kolejnym uczestnikiem Triady miałem ponad 5 minut przewagi. Po przebraniu
się w suche ciuchy, uzupełnieniu kalorii w miejscowej karczmie i miłej
pogawędce z łódzką bracią biegową spokojnym spacerem ruszyłem pod prąd kierunku
biegu, na spotkanie dzielnej małżonki Beaty, dla której był to pierwszy start w
górach, pierwszy raz na odcinku ponad 20km i pierwszy raz po tak obfitej
pokrywie śnieżnej. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkTUMPS2EfPLP_Hbo8wDn4YuaC7G6nZI9ronDs3ChgqEz4Ybk6QQstOrzN7vOqiUmQpqX7nWE03_3-XCkSNx_y-6c6pmJbIYmf7mHXf7t7Pnllnn_0iy9Qex8Ytn_YV4Bm1-5zWYyhiVQ/s1600/3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkTUMPS2EfPLP_Hbo8wDn4YuaC7G6nZI9ronDs3ChgqEz4Ybk6QQstOrzN7vOqiUmQpqX7nWE03_3-XCkSNx_y-6c6pmJbIYmf7mHXf7t7Pnllnn_0iy9Qex8Ytn_YV4Bm1-5zWYyhiVQ/s400/3.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Widok uradowanej Beaty mocno mnie uszczęśliwił, już wiem że
złapała solidnego bakcyla i coś mi się zdaje że częściej zaczniemy wyjeżdżać w
góry na solidne brykanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Etap
2, Pieniny </span></b><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– 10,5km (420m przewyższeń) na dwóch pętlach
z Rynku w Krościenku, wzdłuż Dunajca, ulicą Św. Kingi, Pienińską i masyw góry
Toporzysko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na kwaterę po pierwszym
biegu dotarliśmy przed 16, pozostało mi jedynie wskoczyć do wyra, unieść nogi
wysoko by przyspieszyć namiastkę regeneracji i spróbować się zdrzemnąć. Wciąż
żywe emocje i solidnie rozbudzone serducho nie pozwoliło niestety nawet na
minutę snu i już zaraz byliśmy w drodze na etap wieczorny. Przed startem
wskazane było aby potruchtać z dobry kwadrans. Ruszyliśmy chwilę po krótkim
pokazie fajerwerków punkt 19, każdy z czołówką. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV1pJUqkp_lHM-v5xFgJpcTHwjp65mdzPq-NWRzRF6b9EmTA-QfdZsLTPgSjbDMRaB1cGoHOb9o6xhyphenhyphennmg2Ydx5y0sJK04z_w271Yz6APUUsC62_spiDGMQfX-GS5m8fwUcCESWEh5HL8/s1600/Pieniny1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV1pJUqkp_lHM-v5xFgJpcTHwjp65mdzPq-NWRzRF6b9EmTA-QfdZsLTPgSjbDMRaB1cGoHOb9o6xhyphenhyphennmg2Ydx5y0sJK04z_w271Yz6APUUsC62_spiDGMQfX-GS5m8fwUcCESWEh5HL8/s400/Pieniny1.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Od samego początku biegłem w
pierwszym szeregu, jednak gdy kilkukrotnie dostałem łokciem od miejscowego
młodzieńca, potulnie schowałem się w jego cieniu. Po nieco ponad 2 płaskich
kilometrach rozpoczął się podbieg pod Toporzysko. Tu minąłem Michała Stawskiego
z Łodzi, wymieniliśmy pozdrowienia i wolniutkim truchtem drobiliśmy pod górę.
Jako pierwszy tempa dyktowanego przez kolegę od łokci nie wytrzymał Zbyszek
Jaworski, ten który tracił do mnie ponad 5 minut po pierwszym etapie. To on
musiał gonić, jednak gdy w ślad za nim ruszył liderujący Kuba i ja musiałem
wyminąć marudera. Dwustumetrowe przewyższenie na odcinku 1,2km było wymagające
i chyba dość selektywne dla szarżujących biegaczy. Na zbiegu „łokietek” zabiegł
mi drogę, może chciał pokazać miejscową gościnność, sam nie wiem … Półmetek
przekroczyłem już wspólnie z Kubą i razem sunęliśmy do przodu aż do początku
podbiegu, który dla mnie okazał się podejściem. Do marszu musiałem przejść już
po 3 minutach i tylko bezradnie spoglądałem jak niknie mi w oddali światło
czołówki przyszłego triumfatora Triady. Nie ma mocnych na takiego cyborga,
zwłaszcza gdy ten przyodzieje krosowe kolce. Po kilku chwilach dogonił mnie
kolejny zawodnik. Spytałem czy leci tylko Pieniny czy całą Triadę. Od słowa do
słowa wydedukowałem że to Paweł Kaszyca, bo dokładnie pamiętałem kto zajął
piąte miejsce w południowym biegu. Ambicja nie pozwoliła mi dalej maszerować i
z wielkim grymasem zakwaszonych mięśni wspinałem się za Pawłem. Zbieg w stronę
mety był szybszy niż na pierwszym okrążeniu, a za lekko zaciśnięty pasek od
czołówki wywoływał jej silne drgania, co groziło zgubieniem źródła światła.
Twardo dotrzymywałem kroku szarżującemu Pawłowi, co rusz poprawiając swoją
latarkę. Wreszcie trasę rozświetliła pochodnia, a przed nami widać już było zabudowania
Krościenka. Chwyciłem czołówkę w dłoń i już zaraz poczuliśmy asfalt pod nogami.
Zaczęliśmy pierwsze duble wolniejszych biegaczy, a ja postawiłem sobie za cel
wyprzedzenie kolegi, co na dobrą sprawę nie było mi matematycznie potrzebne, ale
dałoby psychologiczną przewagę przed decydującym trzecim etapem Triady. Paweł
jednak nie odpuszczał i w rezultacie zafundowaliśmy sobie blisko 500 metrowy
sprint do mety.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT21qNg_IDIYv_5ct0Q9nfINowEK8-Qz3nXZTJxLoLUk1ifhVv3mm2cnX1fNb56ODZUsRf2YAfB1ZmlCWrd4M0nzBxFbnNb5ebPDsqJJF47clesCYNp3F1kuMMzbPot9R33EKZSnOMjq8/s1600/Pieniny2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT21qNg_IDIYv_5ct0Q9nfINowEK8-Qz3nXZTJxLoLUk1ifhVv3mm2cnX1fNb56ODZUsRf2YAfB1ZmlCWrd4M0nzBxFbnNb5ebPDsqJJF47clesCYNp3F1kuMMzbPot9R33EKZSnOMjq8/s400/Pieniny2.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wygrałem o 3 sekundy, a do Kuby straciłem kolejne 44 sekundy.
Wyściskawszy się z Beatą solidnie sponiewierany doczłapałem do auta, by jak
najszybciej rozpocząć akcję regeneracja. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Etap
3, Beskid Sądecki</span></b><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> – 31km (1480m przewyższeń) z Krościenka 3km
pętlą przy Dunajcu, przez Dzwonkówkę na Przehybę, Bereśnik i ponownie
Dzwonkówkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Całą noc spędziłem w
opaskach kompresyjnych na udach i łydkach. Sumarycznie kilkoma drzemkami
uzbierało się może ze 4-5 godzin snu. Gdy mocno ponaciągany rozpocząłem
rozgrzewkowy trucht i po kilku minutach odczytałem tempo 6:30 na tarczy Garmina
mina nieco mi zrzedła, ale delikatna gimnastyka i krótka rozmowa z łódzkimi
znajomymi dodała mi potrzebnych do walki sił. Godzina 9:30 niemrawo
wystartowaliśmy. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4zWKMvTNTqII5vn0kI0E2LiqrRx5N0hn0GVUMVDImNgojtIjqcHlsZxnBwujtrkroMf4PZNmifvP-kuCodNLoONCsDRmfTUuOhwlEWImBoJp144jMa3MKcWlKwDUFluUJHBQtfiISh5c/s1600/Beskid1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4zWKMvTNTqII5vn0kI0E2LiqrRx5N0hn0GVUMVDImNgojtIjqcHlsZxnBwujtrkroMf4PZNmifvP-kuCodNLoONCsDRmfTUuOhwlEWImBoJp144jMa3MKcWlKwDUFluUJHBQtfiISh5c/s400/Beskid1.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z pewnością wszyscy konkretnie odczuwaliśmy skutki dnia
poprzedniego i wyszło to tak, że tempem 4:30 prowadziłem uśpiony peleton na
pierwszym płaskim odcinku. Tu zaproponowałem abyśmy dali sobie spokój z Przehybą
i odfajkowali 10 pętli po płaskim, ale niestety nikt nie podłapał tematu. Po
kwadransie zaczął się pierwszy tego dnia podbieg – skromne 550 metrów na
odcinku 5,5km. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRdCNWsc87kV64eJljPJnboR44aL9wuaom7OQYptChSLvbcmaKF0Mt3L_5FKjQxhY8GcDV04V1pYIQsVI-gypSjfZzZSjxPnZEoSy8RAkAHP0IY4svYOORFsPMN1bMiF2acRR00u25gc0/s1600/Beskid2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRdCNWsc87kV64eJljPJnboR44aL9wuaom7OQYptChSLvbcmaKF0Mt3L_5FKjQxhY8GcDV04V1pYIQsVI-gypSjfZzZSjxPnZEoSy8RAkAHP0IY4svYOORFsPMN1bMiF2acRR00u25gc0/s400/Beskid2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na jednym z oblodzonych odcinków przeszedłem do marszu i zmienił
mnie wówczas na prowadzeniu Paweł. Tracił do mnie 8 minut, moim zadaniem było
wieźć się na nim najdłużej jak się da i nie dać sobie wydrzeć drugiego miejsca.
Dość szybko zostaliśmy sami we trzech – tak, ten trzeci to oczywiście Kuba </span><span style="font-family: "arial" , "sans-serif";">:)</span><span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Jeszcze przed Dzwonkówką
pierwszy raz padło hasło „etap przyjaźni”, co dodało mi mnóstwo wiary w końcowy
wynik. Po godzinie przyjąłem pierwszy zastrzyk energetyczny, który wyraźnie dał
mi kopa. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdNPD-p6sxzi1zhcOyG10J5CAoR9ejFBhvpAPhl9f5VJyNi282wFpZ-CeggXWshQhsqfwav7_rinTrGcVihgTqKjt2nS3PLnOwUTknHO2oIJjzMV5VRJEdbeditH-aqwsoEuf2QsXNzHY/s1600/Beskid3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdNPD-p6sxzi1zhcOyG10J5CAoR9ejFBhvpAPhl9f5VJyNi282wFpZ-CeggXWshQhsqfwav7_rinTrGcVihgTqKjt2nS3PLnOwUTknHO2oIJjzMV5VRJEdbeditH-aqwsoEuf2QsXNzHY/s400/Beskid3.jpg" width="265" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na płaskim odcinku w stronę Przehyby udzielił nam się nastrój
zajebistości przepięknych otaczających nas krajobrazów i przyjemnie
gawędziliśmy o kipiącej w każdym z nas sportowej pasji. Za 17km rozpoczął się
długi i miejscami stromy zbieg, na którym tak się złożyło że to ja nadawałem
tempo – czyli było lekko, ale w trupa. A tak poważnie, to zbiegaliśmy troszkę
lagodniej niż w Gorcach, ale jednocześnie na tyle ostro by wypracować
bezpieczną przewagę nad goniącymi nas zawodnikami (Paweł musiał przybiec co
najmniej minutę przed kolejnym by wskoczyć na podium) Na drugim bufecie (21.km)
czekali na mnie żona z psem – ich widok (ok, trochę bardziej Beaty niż psa) fantastycznie
mnie podbudował i okazał się genialnym motywatorem do dalszej tułaczki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvvq_ZgwQYLqOHP7ip5yNNYVFBHLn2VzDAvVUhYYtfsfSwM1M_zxBr0J-O5qd1ndzJaRDWbgKt_qZB6cqrL_oGFBbgQ5GIbc1gFprdZ2esuyVA3fEoN8HP0hVpK4bz1WJdqBMgiElfD7Q/s1600/Beskid4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvvq_ZgwQYLqOHP7ip5yNNYVFBHLn2VzDAvVUhYYtfsfSwM1M_zxBr0J-O5qd1ndzJaRDWbgKt_qZB6cqrL_oGFBbgQ5GIbc1gFprdZ2esuyVA3fEoN8HP0hVpK4bz1WJdqBMgiElfD7Q/s400/Beskid4.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwAauA-SJHfpFP7mzkJ_w-Xf5r_t1ZV-KtRxO6DHnpjg9snRRsH76ppLMiTHNMVweYyxwVzCKbMky0r4TFRCM2L0tfHioZTKxbr3ebarBtKWwynmUy8YnKWCc1V0gxwDrnAwez9yiXmow/s1600/Beskid5.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwAauA-SJHfpFP7mzkJ_w-Xf5r_t1ZV-KtRxO6DHnpjg9snRRsH76ppLMiTHNMVweYyxwVzCKbMky0r4TFRCM2L0tfHioZTKxbr3ebarBtKWwynmUy8YnKWCc1V0gxwDrnAwez9yiXmow/s400/Beskid5.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na
oblodzonym momentami podejściu pod Bereśnik uzgodniliśmy że wszystkim nam
pasuje wspólne ukończenie biegu. Na tym etapie zabrzmiało to jak miód dla moich
uszu. Dyktujący tempo Paweł wciąż hipnotyzująco truchtał, moje mięśnie wolały
szybki marsz pod górę. W okolicy Kotelnicy (24km) poprosiłem chłopaków o
minimalnie wolniejsze tempo przez chwilę, bo najzwyczajniej zostaną sami. Dziś
oni byli mocniejsi ode mnie, ja stanowiłem na ostatnim podejściu pod Dzwonkówkę
najsłabsze ogniwo i zrozumiałem skąd wzięła się nazwa tego szczytu – pokracznie
nań się wdrapując dostałem solidnego dzwona. Wreszcie osiągnęliśmy ostatnią
kulminację i wskoczyliśmy na znany nam czerwony szlak do Krościenka. Zastanawialiśmy
się jak dużą nadróbkę mamy nad goniącymi nas biegaczami i upewniliśmy się że
mocno bezpieczną. Nikt samotnie nie wytrzymał by psychicznie takiego tempa
jakie narzuciliśmy sobie wspólnie. Na metę wbiegliśmy trzymając się za ręce. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg55ELmD2puq0-elWkqso9K9puUeoXjknRHKZhLV4zKl9bKrGAlUtTPMHx5A5V_oGh-9yJlLSxD6zOVRFh6f1UmO2n407BNjgTuYlfBAJIZgt4AbqFm-GqE_YEsFOqVZboWRL5wY6vjqEA/s1600/4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg55ELmD2puq0-elWkqso9K9puUeoXjknRHKZhLV4zKl9bKrGAlUtTPMHx5A5V_oGh-9yJlLSxD6zOVRFh6f1UmO2n407BNjgTuYlfBAJIZgt4AbqFm-GqE_YEsFOqVZboWRL5wY6vjqEA/s400/4.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Drugie miejsce w Triadzie stało się faktem. Nad kolejnym zawodnikiem wypracowaliśmy
8 minut przewagi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzIRXRRpM81uGPOt4fEH0EOk0oS1UIILwq4N7m3JQRUsOrs8KgghNNk8wS02hIgRA_d1v0UIpymrjfsBfKJwvFKCILmmAQlGlf-1vViwQsswOCf3ueBqCv2pJvv6zY8nGXKrWFWb5GO_M/s1600/dekoracja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzIRXRRpM81uGPOt4fEH0EOk0oS1UIILwq4N7m3JQRUsOrs8KgghNNk8wS02hIgRA_d1v0UIpymrjfsBfKJwvFKCILmmAQlGlf-1vViwQsswOCf3ueBqCv2pJvv6zY8nGXKrWFWb5GO_M/s400/dekoracja.jpg" width="221" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Biegi etapowe to zupełnie
inne bieganie niż jednorazowe długie dystanse. Umiejętne rozłożenie sił jest
niezbędne dla ukończenia rywalizacji w zdrowiu i dobrym samopoczuciu. Moja ułańska
szarża w etapie gorczańskim w zespół z idiotycznym finiszowym sprintem w
Pieninach o mało nie zaowocowały katastrofą. Końcowy efekt jest jednak bardzo
dla mnie przyjemny i stanowi mój jak dotychczas największy górski sukces.</span></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-90287625595434149902016-09-14T10:14:00.002+02:002016-09-14T10:29:24.245+02:00Szakal po krynicku, Festiwal Biegowy w Beskidzie Sądeckim<div style="text-align: justify;">
Już po raz siódmy Krynica-Zdrój stała się biegową stolicą Polski, a wszystko za sprawą Festiwalu Biegowego pod patronatem PKO. Trójką Szakali, wraz ze świeżo upieczoną małżonką naszego Ambasadora Szymona, nie biegającą (jeszcze) Martą, wybraliśmy się na podbój beskidzkich szlaków. Tak właściwie to górskie drogi i bezdroża przemierzać mieli Tomek z Szymonem, którzy mimo małych zaległości treningowych zdecydowali się na start w słynnym Biegu 7 Dolin na 2/3 długości trasy, tj 64km z Rytra do Krynicy, z przewyższeniami bagatela ponad 3000 metrów. Ja po długich wahaniach, uznałem że starczy mi gór w tym roku i, nie chcąc "łapać muła" przed krótkimi docelowymi startami na jesień, poudeptuję co nieco asfaltu podczas Życiowej Dziesiątki i Półmaratonu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O tym jak poszło chłopakom napisali już sami. Zainteresowanych odsyłam pod ich relacje na Facebooku:<a href="https://www.facebook.com/tomasz.bedyk/posts/1320055191353017"> Tomek</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.facebook.com/szymon.drab/posts/1190634174292542">Szymon</a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Rekordowe 10km</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Start przewidziany dopiero na godzinę 11:10 w upalną sobotę po mocnym tygodniu treningowym, dzień po 6godzinnej jeździe z przykurczonymi nogami na tylnej ciasnej kanapie (3os z tyłu) - nie, to nie mogło się udać. Ale zaraz, przecież tam jest 128m utraty wysokości między startem, a metą. Zastanawiałem się gdzie oczekiwać początku biegu: na linii startu honorowego na Bulwarach Dietla, czy ostrego 800m dalej... Podczas rozgrzewki elita z Arturem Kozłowskim na czele niemrawo kręciła się przy deptaku, ale jakoś głupio mi było wypytywać naszego Olimpijczyka z Rio skąd będzie startował. Na szczęście wypatrzyłem Kamila Nartowskiego z Torunia - mocnego zawodnika, ale jednak amatora, pod którego adresem mogłem już skierować swoje wątpliwości :) On też do końca nie był pewny, ale już zaraz sytuacja wyjaśniła się sama bo cała elita łącznie z czarnoskórymi, Kozłowskim i Szymonem Kulką dogrzewała się tuż przed linią startu honorowego. Punkt jedenasta wraz z 1,5 tysiącem biegaczy ruszyłem żwawym tempem ok 4:30/km w dół Krynicy. Zegar jadący przed nami cały czas rejestrował 0:00 także nie było już żadnych niejasności czy aby na pewno był to start honorowy :) Po 3minutach zatrzymano nas we właściwym już miejscu (ja szczęśliwie znalazłem się w cieniu) i kazano czekać całe 7minut na start ostry... Ostatnie odliczanie i poszły konie po betonie! Zaraz na początku pierwsza wywrotka, podobno Kenijka (mam nadzieję że się w porę pozbierała). Znając profil trasy i słuchając wrażeń znajomych ze swoich zmagań z tym biegiem z zeszłych lat, wiedziałem że z jednej strony warto ruszyć szybko, bo ten spadek profilu jest głównie do połowy, ale z drugiej trzeba uważać na wypłaszczenie w połowie, gdzie mięśnie kolokwialnie pisząc "głupieją". Nie mam pewności czy kilometrowe oznakowania były dokładnie rozmieszczone, bo wychodziły mi rozbieżności nawet do 40m (z moim GPS). Według znaków kilometr otwarcia stuknął już po 3:04, ale średnie tempo wg mojego Garmina wyszło na tym odcinku 3:13 i bardziej skłaniam się ku tej drugiej wartości i uznaję ją za bardziej prawdopodobną. Kolejne kilometry były tylko minimalnie wolniejsze. Ze względu na te rozbieżności nie jestem w stanie podać jaki dokładnie rekord ustanowiłem na półmetku (5km), ale podejrzewam że prawdopodobnie jednak padł ;-) Szkoda że w tak prestiżowym biegu zabrakło maty kontrolnej w połowie trasy... Pierwsze kilometry przefrunąłem nawet nie wiem kiedy, było fantastycznie, lekko i przyjemnie :) Schody zgodnie z oczekiwaniami zaczęły się za wodopojem na wypłaszczeniu i tempo momentalnie spadło powyżej 3.30. Mimo znacznie wolniejszego biegu po kilku minutach doszedłem grupkę z Matyldą Kowal (Olimpijką z Rio - 3000 m przeszkody). Uciekały cenne sekundy, ale ja nie miałem siły przeskoczyć do kolejnej grupy - zrobiła się za duża przepaść między nami. Zacząłem planować że polecę trochę z nimi i spróbuję sam szarpnąć, jednak przyszło mi zapłacić cenę za wysokie tempo pierwszej piątki. Absolutnie nie miałem z czego "depnąć". Oddech stawał się coraz płytszy, sapałem jak parowóz, a zamiast odbijać się ze sprężystych kończyn, taszczyłem ze sobą dwa ołowiane klocki. I tak mijały kolejne minuty, minął 9.km, przede mną Matylda, za mną jeszcze jeden biegacz. Na 500-600m przed metą udało mi się przekalkulować że jednak jak zmuszę się do mocniejszego szarpnięcia to "uratuję" ten bieg i wykonam swój plan minimum - nowy rekord życiowy. Ruszyłem, zostałem zrugany przez zawodnika za sobą, że to delikatnie mówiąc nieładnie dawać dopiero teraz zmianę naszej Olimpijce (sam też nie dał ani razu)... Zapewne miał rację, jednak ja nie rywalizowałem w tym biegu z Matyldą, a jedynie walczyłem o jak najlepszy swój wynik - o rekord życiowy. Na metę wpadłem z czasem <span style="color: red;"><b>34:18</b></span>, a więc urwałem 8 sekund :) Aspiracje miałem znacznie wyższe, po cichu liczyłem na wynik w okolicy 33:30, ale przy tej temperaturze okazało się to tym razem niemożliwe. Dopiero po kilku godzinach na liście wyników (brak sms z rezultatem, co jest już raczej normą na innych biegach - szkoda...) wyczytałem że zająłem dziś mega wysokie 16.miejsce, a w kategorii wiekowej SZÓSTE! - ostatnie punktowane. Jak widać dla innych biegaczy warunki również były ciężkie, bo takiego rezultatu absolutnie się nie spodziewałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Połówka z niedosytem </b><br />
Od trenera dostałem swoiste ultimatum: przy 33 z przodu na dychę mam robić rozbieganie, a jak nie wyjdzie to "karnie" bieg ciągły na średnim tempie 4.15/km ... Z dychą nie wyszło do końca tak jak chciałem, ale jednocześnie dostałem zielone światło i zgodę na znacznie szybszy start w półmaratonie :) Trasa wiodła z Krynicy do Muszyny, gdzie po 8km zbiegu (wczorajszą drogą) następowała nawrotka i na wysokości Powroźnika odbijało się na Tylicz - kolejne 13km było pod górę, raz łagodnie, raz ostrzej. Zaplanowałem sobie że pierwsze 5km pobiegnę odważnie po 3.30, a dalej się zobaczy. Mimo zmęczenia wczorajszą dychą bardzo chciałem dziś zejść poniżej 1h20m, ale nie miałem bladego pojęcia na które miejsce to wystarczy... Zaraz po starcie z przodu uformowała się grupka 3 Kenijczyków i 1 Kenijki, a ja złapałem się Mołdawianki Lilii Fiskovicz (Olimpijka z RIO) i drugiej z Kenijek. Otwarcie wyszło nam w 3:34, dołączył do nas jeden polski zawodnik i wyszedł na prowadzenie naszej grupki. Gdy tempo zaczęło byś szybsze od 3.25 puściłem ich i biegłem już swoje. Po kilku minutach doszedł mnie kolejny polski biegacz i tak we dwóch ramię w ramię sunęliśmy w stronę Muszyny. Piątka stuknęła idealnie po 17.30 (śr 3.30/km), a od wodopoju przed 6.km zgubiłem kolegę i zacząłem zbliżać się do opuszczonej przeze mnie 3osobowej grupki. Takie doklejenie się do szybszej grupy potrafi uskrzydlić. Jeszcze przed 7.km wyprzedziłem biegnącego wciąż na prowadzeniu chłopaka i delikatnie przyspieszyłem. Z naprzeciwka nadbiegało 3 Kenijczyków (oni już po nawrotce) i niedługo później prowadząca filigranowa Kenijka. Za nawrotką rozpocząłem nieplanowaną wcześniej ucieczkę. Samopoczucie dopisywało, do walki zagrzewały dziesiątki zbiegających jeszcze w dół zawodników. Ich słowa: "pierwszy Polak, brawo, goń Kenijkę" wprawiały mnie w fantastyczny nastrój i pozwalały na podbiegu cały czas trzymać tempo poniżej 3.40/km. Wtedy uwierzyłem że mam szansę na całkiem niezłą pozycję i mimo lejącego się z nieba żaru dziarsko mknąłem przed siebie w stronę Tylicza. Dystans do prowadzącej Kenijki pomału ale systematycznie jednak się zmniejszał z początkowych 300m na nawrotce do niespełna 20m w okolicy 18.km. Widziałem, że czarnoskóra zawodniczka słabnie i nerwowo się ogląda do tyłu. Oczywiście nie wypatrywała mnie, tylko swoich rywalek. Już po chwili usłyszałem za swoimi plecami ostre sapanie. Nie wiedziałem tylko ile osób nadciąga. Nie chciałem się odwracać, bo to oznaka słabości ;-) Okazało się, że z grupki którą zostawiłem odłączyła się jedynie Mołdawianka. Na chwilę wskoczyła mi "na koło", ale moje ówczesne 3.40-3.45 nie dawało jej gwarancji wyprzedzenia liderki, zatem już zaraz była przede mną i pędziła po swoje kolejne zwycięstwo na Festiwalu (wygrała również Życiową Dychę). Na 1km przed metą nie wytrzymałem i jednak obejrzałem się kontrolnie jaka jest sytuacja. Nikogo nie było widać na horyzoncie. Już zaraz wyrósł przede mną stromy podbieg kostką na rynek w Tyliczu. To tak na dobicie chyba było zaplanowane. Usłyszałem spikera wykrzykującego nazwisko zwyciężczyni i jej czas 1:16:16. Wtedy do mnie dotarło, że mój cel 1:20 był dość zaniżony i nabiegam dziś naprawdę konkretny wynik. Ostatni zakręt już na rynku, na metę wbiega Kenijka, odprężam się, uśmiecham i z uniesionymi rękoma kończę swój dzisiejszy występ. </div>
<div style="text-align: justify;">
<b> </b> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig3_rQlAsdjWg7D2-n-LeY7TUQ8CIWNwv3JH8XTmEd6u_XwwNDs6c0vzOlJC5bAtLoXfJ7Khik24WqZnOyrfPutjIzn42kGIwrtuQx3wSAMK-0UgGl5lvZqo96kMpq39vbqOVMK8chfo4/s1600/PGR_1432.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig3_rQlAsdjWg7D2-n-LeY7TUQ8CIWNwv3JH8XTmEd6u_XwwNDs6c0vzOlJC5bAtLoXfJ7Khik24WqZnOyrfPutjIzn42kGIwrtuQx3wSAMK-0UgGl5lvZqo96kMpq39vbqOVMK8chfo4/s400/PGR_1432.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Od razu z mety wyłapuje mnie człowiek do wywiadu. Przedstawiam się jako Szakal, od razu skojarzył nasze łagiewnickie biegi - to miłe :) Informuje mnie, że jestem ... trzecim zawodnikiem dzisiejszego półmaratonu. Nie dowierzam - przecież biegło 3 Kenijczyków. Słyszę, że dobiegło dwóch! Banan na twarzy, kontynuujemy wywiad, opowiadam że po wczorajszej dyszce dobrze pojadłem, pospałem, a trasa nie była dla mnie nazbyt uciążliwa bo mam za sobą dwa górskie biegi w w tym roku. Wciąż nie wierzę w swoją lokatę, dopytuję jedną z wolontariuszek ze strefy mety ilu Kenijczyków dobiegło. Ona potwierdza słowa mojego pierwszego informatora. Szybkie wytruchtanie, nie zdążyłem się nawet przebrać i już zaraz odjeżdżam pierwszym autokarem do Krynicy. Po drodze ucinam sympatyczną pogawędkę z Robertem Świecakiem. Wciąż jednak szukam wyników w internecie. Cisza ... W Krynicy ogarnąłem się nieco, prysznic, w biurze zawodów wyników brak. Zdzwaniam się z Szakalami, którzy oczekują mnie w jednym z ogródków. Dopiero kończąc swoje piwo pojawiają się wyniki - miejsce czwarte ...Na dekorację w kategorii wiekowej nie miałem już ochoty. Wracamy do Łodzi.<br />
<br />
czas 1:17:08, miejsce 4 Open (szóste jeśli liczymy 2 kobiety przede mną), 1m M-30<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Inne ciekawsze wyniki biegaczy z Regionu Łódzkiego:</u></div>
<ul>
<li>Bieg 7 Dolin (100km) - <span style="color: red;"><b>6m. Agata Matejczuk</b></span></li>
</ul>
<ul>
<li>Bieg 7 Dolin (34km) - 11m. Kasia Żbikowska-Jusis, 12m. Ewa Lewandowska (1m K50)</li>
</ul>
<ul>
<li>Koral Maraton - 4m. Milena Grabska-Grzegorczyk</li>
</ul>
<ul>
<li>Bieg na 15km - 3m. Agata Walczak</li>
</ul>
<ul>
<li>Iron Run, kat <40lat - 11m. Damian Lemański, 12m. Michał Stawski, 13m. Robert Sobczak, 16m Michał Janus</li>
</ul>
<ul>
<li>Iron Run, kat >40lat - <span style="color: red;"><b>5m. Michał Kowalczykowski</b></span></li>
</ul>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-4635780704594235102016-08-26T13:27:00.001+02:002016-08-26T14:24:33.742+02:00Inov8 x2 Race, czyli jak przeleciałem rumuńską 18kę<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Długo wahałem się między wyborem dystansu: 18 czy 45km ...
Patrząc na rezultaty czasowe z zeszłych lat zdecydowałem się jednak na wariant
krótszy. Na ten rok nie jestem gotowy na wielogodzinne boje w ekstremalnych
warunkach, może kiedyś :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho6im4mBbRPrGmjyR2a039nbHBGsL62WpJHHK3vDsEO5koLy7wsoO1s8G_7Kq8bitNafl7I6_99sTauxSH9KNS6UMLI1LmliaQzoGlLvRO-zciBUNTJfOydeaYmhOLTGQiKzBA8D7J734/s1600/14123562_1157973914241215_69812103_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho6im4mBbRPrGmjyR2a039nbHBGsL62WpJHHK3vDsEO5koLy7wsoO1s8G_7Kq8bitNafl7I6_99sTauxSH9KNS6UMLI1LmliaQzoGlLvRO-zciBUNTJfOydeaYmhOLTGQiKzBA8D7J734/s400/14123562_1157973914241215_69812103_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">od lewej: żona Beata, ja, Książę Maciej (on biegł 45!), Sówka i Duża Sowa</td></tr>
</tbody></table>
Do Rumunii pojechaliśmy na dwa auta: osiem osób, szóstka
Szakali, czworo z planami występu w górskim biegu po Fogaraszach. Trasa biegu w
całości powyżej 2tys m npm, profil mocno wymagający (niemal brak płaskich
odcinków), po drodze strome urwiska, łańcuchy na Strunga Dracului (Czarcim
Żlebie), kumulacja na drugim co do wysokości szczycie kraju – Negoiu (2535m
npm). Suma przewyższeń miała sięgnąć 1800m, jednak ze względu na wysokie ryzyko
wystąpienia burzy trasę lekko zmodyfikowano i ze względów logistycznych po
wbiegu na Negoiu powrót był tą samą drogą, co wg mojego Garmina dało „tylko” 1711m
wzniosu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ruszyliśmy o 7rano, po kilkuset metrach asfaltu wzdłuż jeziora Balea (2050m npm) rozpoczęło się pierwsze podejście. Niby tylko 240m w górę, ale na odcinku niespełna kilometra :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin8O5ap2ZJ-gVHGaJKk0-mkJX4Ac5X6Sncy-mlpRWlI1VaCJcvd2wOoDky-lGhZsWZKBruMr7wOzsamSoZ6NIU3IyoHZYKhyphenhyphen8aIiErCiV2DC_bawQf2WUfF0ELeOx6kS4-S27tmEm1fmk/s1600/Andres+Nu%25C3%25B1ez+Alpresa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin8O5ap2ZJ-gVHGaJKk0-mkJX4Ac5X6Sncy-mlpRWlI1VaCJcvd2wOoDky-lGhZsWZKBruMr7wOzsamSoZ6NIU3IyoHZYKhyphenhyphen8aIiErCiV2DC_bawQf2WUfF0ELeOx6kS4-S27tmEm1fmk/s400/Andres+Nu%25C3%25B1ez+Alpresa.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">podejście na Șaua Capra; foto Andres Nuñez Alpresa</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przed biegiem zakładałem miejsce w czołowej dziesiątce z czasem 3:00-3:15 (rekord trasy 2:37), dlatego już od samego początku śledziłem swoją aktualną pozycję. Jeszcze przed pierwszą przełęczą nie dałem rady utrzymać siódmej lokaty, już wiedziałem że bieg ten jest naprawdę konkretnie obsadzony. Bez kijków trekkingowych łydki paliły żywym ogniem, strasznie żałowałem że nie wziąłem ich ze sobą... Zaraz za pierwszym punktem żywieniowym (3km) dogonił mnie Rumun Catalin. Na zbiegach nieznacznie mi uciekał, ja dochodziłem go na nielicznych "płaskich" odcinkach, a na podbiegach nawet wypracowywałem sobie nieznaczną przewagę. Tak tasowaliśmy się w odstępie 50m, do czasu aż kolejny raz zapędziłem się nad przepaść i wtedy uznałem, że jednak bezpieczniej będzie przemierzać tą trasę wspólnie. Przy jeziorze Caltun (6,5km) dostałem cynk od kolegi, że mamy ostatnią szansę na wodę, bo przez 6 kolejnych ciężkich kilometrów nie będzie nawet strumyczka. Podziękowałem, ale nie skorzystałem bo w plecaku miałem jeszcze swój zapas. Na Negoiu (półmetek) zameldowałem się na 9.miejscu w czasie 1:39 (planowo!)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS5D-GU2xmkFO0cH2BAac1JiocHb1kPXToFDgCebF0Q4vSckuutgEw-JW-kbVJLgqY-ZUktDaWlGW4Xz9PKMTimTWzPppdFMCdwkO9HP_b2q3AwnKDe1duy3OKhXJrqbxN-n4K450bMfk/s1600/14152133_975741532548294_1551819104_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS5D-GU2xmkFO0cH2BAac1JiocHb1kPXToFDgCebF0Q4vSckuutgEw-JW-kbVJLgqY-ZUktDaWlGW4Xz9PKMTimTWzPppdFMCdwkO9HP_b2q3AwnKDe1duy3OKhXJrqbxN-n4K450bMfk/s400/14152133_975741532548294_1551819104_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Waleczna Szakalica Beti do biegu się nie zgłosiła, ale całą trasę przeszła i zmieściła się w limicie :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Na zbiegu/zejściu ze szczytu wystarczył moment dekoncentracji, wybór złej "ścieżki" i Catalin uciekł mi 100m do przodu. Za nami zrobiła się już znaczna przerwa i chcąc jednak uzyskać zakładany czas przesunąłem lekko do przodu swoją niewidoczną granicę bezpiecznego zbiegania i po kwadransie dogoniłem kolegę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTu2nqqGSKskanFbIYjXjH_OUi7rM29KvyIzRYIXaEQYR4TEcOoAb2PkfEvt3PlNpqUfdTNqWGT8jT9CLuSth_xRhCUiz1jpsPH6ZzzlSDSAmMVh5vGjw9cJE5pc5FFEY3_c3DXI-G1OE/s1600/Adrian+Crapciu1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTu2nqqGSKskanFbIYjXjH_OUi7rM29KvyIzRYIXaEQYR4TEcOoAb2PkfEvt3PlNpqUfdTNqWGT8jT9CLuSth_xRhCUiz1jpsPH6ZzzlSDSAmMVh5vGjw9cJE5pc5FFEY3_c3DXI-G1OE/s400/Adrian+Crapciu1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">pogoń za Catalinem Fratila; foto Adrian Crapciu</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS6jDACJNwzkFk8m1ouwaNXNNY1d8ko4_1QhOh3e1gUtN1vLApzZ4RwlD_AtGCQ5E-m7mkM2ARf5SIZnFSgoEalp6E5ree8YgLqjIIHvk1rP_9lI-YGQJuUACAAp_VPTnwfRY0iC-WhWo/s1600/Adrian+Crapciu2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS6jDACJNwzkFk8m1ouwaNXNNY1d8ko4_1QhOh3e1gUtN1vLApzZ4RwlD_AtGCQ5E-m7mkM2ARf5SIZnFSgoEalp6E5ree8YgLqjIIHvk1rP_9lI-YGQJuUACAAp_VPTnwfRY0iC-WhWo/s400/Adrian+Crapciu2.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">foto Adrian Crapciu</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh6WqY7slEcx_6-Yo3f8fcP0Q34hhlkDmPGASvk8cWF-hLW52WqIfPpYEQzBieQdIua_axDW98IaNc6Vqi7x4_rBmtD8SUGIisoyyRWvOEM9AD7BmVwk859ZOY2vxVbFlfXBCYJQr2sMc/s1600/14066506_1494599730557516_7606195395484304086_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh6WqY7slEcx_6-Yo3f8fcP0Q34hhlkDmPGASvk8cWF-hLW52WqIfPpYEQzBieQdIua_axDW98IaNc6Vqi7x4_rBmtD8SUGIisoyyRWvOEM9AD7BmVwk859ZOY2vxVbFlfXBCYJQr2sMc/s400/14066506_1494599730557516_7606195395484304086_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">foto http://www.2x2race.com/</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSPgH9cScDiXS_4n3sVVO42zhXbkiLX6goM048mxOHp4aXFa4CSZBpsNVfCMrXbJfZSTMQUo7fRwactE3a0OTOHOoioHtjEYJa_6FmFAuC8CEeYyoTbB57LAsclRqVukrFDaYX_xXvrnQ/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSPgH9cScDiXS_4n3sVVO42zhXbkiLX6goM048mxOHp4aXFa4CSZBpsNVfCMrXbJfZSTMQUo7fRwactE3a0OTOHOoioHtjEYJa_6FmFAuC8CEeYyoTbB57LAsclRqVukrFDaYX_xXvrnQ/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">foto Beata Oleksiewicz</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na drugim bufecie (15km) duszkiem wypiłem 2 kubki izotoniku, zagryzłem bananem i powędrowaliśmy razem dalej. Przy podejściach łydek już właściwie nie czułem, jednak boki mięśni czworogłowych ud przeszywał mi tak tępy ból, że z trudem dotrzymywałem kroku Catalinowi. Nie było już szans dogonić nikogo z przodu, nasze miejsca też były niezagrożone, jednak obydwaj mocno napieraliśmy do przodu. Przed nami był ostatni zbieg z Șaua Capra i tym samym ostatnia szansa dla kolegi na zgubienie niedoświadczonego ulicznika z Łodzi. Mimo braku kijków i konkretnego wyczerpania poczułem jednak "syndrom stajni" i niczym cień uczepiłem się rywala aż do asfaltu przy Balea... Cały ten zbieg zastanawiałem się czy wypadać mi będzie po tych kilkunastu kilometrach wspólnego biegu wykorzystać swoje walory i uciec koledze na płaskim, czy może jednak powinniśmy wbiec na metę razem. Catalin odwalił kawał dobrej czarnej roboty, jednak jako Organizator Biegu zna tą trasę doskonale więc nie czułem oporów przed awansem o jedno oczko w klasyfikacji końcowej :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_xBizhkpDBXYv8L5DfmyNPwFnSM-Kgm8z62bn_8x1T1EU38CPD5D4xf3ADzEM8Ld5MJIGkVqN-bXOSwsOd_zyRXdlXHF8_Haxg4AdgAdbKb8SWzaAzstzOd-m_9A-bb5i0MuXzTCaPbw/s1600/Catalin+Grigoriu2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_xBizhkpDBXYv8L5DfmyNPwFnSM-Kgm8z62bn_8x1T1EU38CPD5D4xf3ADzEM8Ld5MJIGkVqN-bXOSwsOd_zyRXdlXHF8_Haxg4AdgAdbKb8SWzaAzstzOd-m_9A-bb5i0MuXzTCaPbw/s400/Catalin+Grigoriu2.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">meta; foto Catalin Grigoriu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKVvJcPCUX0ajnXPnz1MfgmuF53MEfF9ArvpsZZqYnPlKYnooMD5JLF2Zlbir6N1aBfAwIsGHM3EkRH13zQm-racU_qcFTBKUTRXGNltAQ_ycUdegl4GnhPeAMQ9FoQix5StBYAnOO8-U/s1600/Catalin+Grigoriu3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKVvJcPCUX0ajnXPnz1MfgmuF53MEfF9ArvpsZZqYnPlKYnooMD5JLF2Zlbir6N1aBfAwIsGHM3EkRH13zQm-racU_qcFTBKUTRXGNltAQ_ycUdegl4GnhPeAMQ9FoQix5StBYAnOO8-U/s400/Catalin+Grigoriu3.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">lekko przetyrani; foto Catalin Grigoriu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB58Yf-F51HTRCablckt3ej3cgeYueX8BHRmpeL6QmUR-4Evw56LiWyIzFOarFcCX8A9RLJTWaZToC423D0OzWjQHj4asYmkZuZ2JfR9cUp6JM_IdL70blmaO-BSvgNn4svq1nF52n-8M/s1600/Catalin+Grigoriu4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB58Yf-F51HTRCablckt3ej3cgeYueX8BHRmpeL6QmUR-4Evw56LiWyIzFOarFcCX8A9RLJTWaZToC423D0OzWjQHj4asYmkZuZ2JfR9cUp6JM_IdL70blmaO-BSvgNn4svq1nF52n-8M/s400/Catalin+Grigoriu4.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">... ale bardzo szczęśliwi; foto Catalin Grigoriu</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-fareast-language: PL;">Inov8 x2 Race (ukończyło 189 osób):</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
1. Mosoiu Cristian<span style="mso-tab-count: 2;"></span><span style="mso-tab-count: 2;"></span> 2h44m</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
9. Oleksiewicz Maurycy <span style="mso-tab-count: 1;"></span><span style="mso-tab-count: 1;"></span><span style="mso-tab-count: 2;"></span>3h17m</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
75. Sowa Maciej <span style="mso-tab-count: 2;"></span><span style="mso-tab-count: 2;"></span>5h17m</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
123. (34K/60)<span style="mso-tab-count: 1;"></span> Mikołajczyk-Sowa Monika <span style="mso-tab-count: 1;"></span>6h20m</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-fareast-language: PL;">Inov8 2x2 Race </span>(ukończyło 113 osób):</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-fareast-language: PL;">1. Palici Viorel<span style="mso-tab-count: 3;"> </span>6h47m</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-fareast-language: PL;">95. Rakowski Maciej <span style="mso-tab-count: 2;"></span>13h12m</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-45068563814733744572016-06-03T10:26:00.000+02:002016-06-03T10:34:10.872+02:00Operacja GUAM<div style="text-align: justify;">
Enigmatyczne GUAM - niewielu z Was skojarzy je z niewielką pacyficzną wyspą w Mikronezji (między Hawajami, a Filipinami). Odkryta została przez F. Magellana w XVI wieku, a od schyłku XIX wieku trafiła w ręce amerykańskie. Dziś jest terytorium zależnym USA, z własnym parlamentem i konstytucją. Nie, nie wyjechałem na obczyznę :D Choć ta wulkaniczna wyspa otoczona rafami koralowymi mocno kusi każdego geografa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguluTWsWiKBssG9qiVMjEO8V9qNe0r9rxS9QrjGiKjaJuRsJAHB1MeXrvk6IfK-i7GtgbnqShMylYec7bIGIIjTCaW0z0KE3ZaoCj6ZOB9fSPogPCl63VVeIzNx6ae9Fb8J82pj7oGqZI/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguluTWsWiKBssG9qiVMjEO8V9qNe0r9rxS9QrjGiKjaJuRsJAHB1MeXrvk6IfK-i7GtgbnqShMylYec7bIGIIjTCaW0z0KE3ZaoCj6ZOB9fSPogPCl63VVeIzNx6ae9Fb8J82pj7oGqZI/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: http://store.ultimatevfr.com</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moje GUAM to realizacja marzenia od lat, czyli <b>G</b>órskie <b>U</b>ltra <b>A</b>matora <b>M</b>auro :) Po trzech karkonoskich 2tygodniowych obozach biegowych w latach 2012-2014 uznałem, że to już pora na rywalizację sportową na górskich szlakach. W zeszłym roku zadebiutowałem na Wielkiej Pętli Izerskiej (najwyżej położony półmaraton w Polsce) zajmując wysokie 5.miejsce i stając przy okazji na podium w kategorii wiekowej. Czego chcieć więcej w debiucie :) ? O biegu możecie przeczytaj <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2015/07/wielka-petla-izerska-moj-gorski-debiut.html" target="_blank">tutaj</a> (cz.1) i <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2015/07/wielka-petla-izerska-moj-gorski-debiut_19.html" target="_blank">tutaj</a> (cz.2). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pół roku temu zapragnąłem czegoś więcej. Popatrzyłem w kalendarz startów, poczytałem relacje, obejrzałem mnóstwo zdjęć i filmów i zdecydowałem się wystartować w <a href="http://maratonkarkonoski.pl/"><b>Ultramaratonie Karkonoskim</b></a>, który czeka mnie już 2.lipca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH3fMnLLqRMwCKEs8S-xVgq5BckdShaq5P7jTiBbcuOtvc6Yry0KV7s5CrVrDeVp6mvG4ugpDYWEKUzdw_tEBRGHSfwLJ1mej2Mj8gESt5yRykejR1R2dMF4UQjCsvTKJn3Lv-M4vLDfw/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH3fMnLLqRMwCKEs8S-xVgq5BckdShaq5P7jTiBbcuOtvc6Yry0KV7s5CrVrDeVp6mvG4ugpDYWEKUzdw_tEBRGHSfwLJ1mej2Mj8gESt5yRykejR1R2dMF4UQjCsvTKJn3Lv-M4vLDfw/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: http://www.pokonajastme.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSBd61wTkj_r7lXf5gY8w0PO5zAvfY3XVb570mzn1BGuvsftWxJqm5zEhzcwHe-rO5M3DLC5G3xF3Srw1qcMxyw1lMNhbDRe3y0jhkTpmUc45w-e8_YyWutNylGt378CtG9dTHQP8WxaI/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="218" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSBd61wTkj_r7lXf5gY8w0PO5zAvfY3XVb570mzn1BGuvsftWxJqm5zEhzcwHe-rO5M3DLC5G3xF3Srw1qcMxyw1lMNhbDRe3y0jhkTpmUc45w-e8_YyWutNylGt378CtG9dTHQP8WxaI/s400/2.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: http://www.polskieradio.pl</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS3O4UIddjf-raO-4IMg_eZK_HT-st2BQlr8TxVKMx9iGIJdK7ZEc2YEJMwxClNvmyiqOVdTyZW2BZbo9Hb_FB8M5_4vOfPBfCLgvSWiUIYaAC-i6Qyk4VZvlN2iBtYSFPnr_pTet2EGc/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS3O4UIddjf-raO-4IMg_eZK_HT-st2BQlr8TxVKMx9iGIJdK7ZEc2YEJMwxClNvmyiqOVdTyZW2BZbo9Hb_FB8M5_4vOfPBfCLgvSWiUIYaAC-i6Qyk4VZvlN2iBtYSFPnr_pTet2EGc/s400/3.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: http://www.magazynbieganie.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ślad trasy można prześledzić <a href="http://www.gpsies.com/map.do?fileId=nsfeskpcpunuhmxe" target="_blank">tutaj</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O moim 5 tygodniowym BPS (bezpośrednim przygotowaniu startowym) będziecie mogli poczytać w kilku raportach treningowych. Po przeciętnym maju, czas zakasać rękawy i solidnie popracować!</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-45893349937302241112016-05-17T18:23:00.006+02:002016-05-17T18:40:46.840+02:00Półmaraton w Rydze<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
Do
Rygi pojechaliśmy składem szakalowym z osobami towarzyszącymi.
Dojazd rozbiliśmy na 2 dni, dzięki czemu zanurzyliśmy się na
kilka godzin w urokliwym leżącym na trasie przejazdu litewskim
Kownie. Wycieczka miała charakter turystyczno-sportowy, z naciskiem
na szwendanie się po leżącej nad Dźwiną stolicy Łotwy i
penetrację pobliskiego Parku Narodowego Jurmała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJSZ0dGpcVv2Xpf67ztHYRrPl2YngE2QvY6qLHd3VyR8gXRmUoAEDqVGVEO3fAA5ZQR222qfm1eX6ez3rZAhn_ltjQnOmQGr5I9xbd9csz2cEAaz_FvCj645VOMV64rMQz3QQmwr5YW-A/s1600/13241577_1104099332981522_2120545518_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJSZ0dGpcVv2Xpf67ztHYRrPl2YngE2QvY6qLHd3VyR8gXRmUoAEDqVGVEO3fAA5ZQR222qfm1eX6ez3rZAhn_ltjQnOmQGr5I9xbd9csz2cEAaz_FvCj645VOMV64rMQz3QQmwr5YW-A/s400/13241577_1104099332981522_2120545518_o.jpg" width="400" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
Czas
urzędowy na Łotwie jest przesunięty względem czasu polskiego o
godzinę do przodu, zatem pobudka o 6rano w niedzielę była dość
brutalna. W okolice Starego Miasta ze względów logistycznych
podjechaliśmy taksówkami. Start maratonu i towarzyszącego mu
mojego półmaratonu zaplanowany był na godzinę 8.30. Nie było
żadnych problemów aby wejść w czołowy sektor i ustawić się
zaraz za elitą i o dziwo nikt z wolniejszych biegaczy nie wpadł na
znany nam z polskiego podwórka pomysł okupowania pierwszej linii i
utrudniania startu tym szybszym. W
kilka chwil po ruszeniu po swoje zaplanowane 1:15:xx znalazłem się
ku swojej uciesze w około 5-osobowej grupie, która biegła bardzo
równo. Mały niepokój wywarł na mnie lejący się strużkami pot
już od pierwszych kilometrów, a nie było specjalnie za ciepło.
Już po zawodach wszyscy zgodnie jednak przyznaliśmy że ruszaliśmy
w sporej duchocie, było dość wilgotno. Do 13ego kilometra biegło
mi się pod kontrolą, na lekkiej rezerwie. Grupa ładnie
współpracowała, było naprawdę nieźle. Nic nie zapowiadało,
żeby cel czasowy jaki sobie wyznaczyłem na ten start miał być
ciężki do zrealizowania. Właśnie wtedy z grupy odkleił się
jeden z biegaczy (później się okazało, że biegł pełny
maraton), a ja zostałem z kolegą z Łotwy już tylko we dwóch.
Kilometr później sięgnąłem po żel energetyczny, jeśli miał
cokolwiek dać, to był to ostatni możliwy moment. Chwilę za 15km
wbiegliśmy na całkowicie odsłoniętą szeroką arterię wzdłuż
Dźwiny i zderzyliśmy się z nieprzyjemnym czołowym wiatrem. Kolega
zachęcał mnie do zmiany, ale wytłumaczyłem mu że biegnę już
prawie na oparach i powiozę się jeszcze za nim do punktu z wodą
kawałek dalej – musiałem popić żel, który nieco mnie zamulił.
Za bufetem wyszedłem na 600m na zmianę, ale tempo już spadło do
3.40-3.45/km. Nie umiałem przyspieszyć pod ten wiatr. Towarzysz był
silniejszy ode mnie i zaczął mi się oddalać, a ja wyczekiwałem
nawrotki na 17,8km. Po szybkiej kalkulacji czasu wyszło mi że jak
wrócę do początkowego tempa to wyjdzie ~1:16:30. Aby „zejść”
poniżej 1:16 musiałbym sporo mocniej szarpnąć, a po tej kopaninie
z wiatrem nie byłem już w stanie temu sprostać. Chwilę za
nawrotką dogoniły mnie kobiety z czołówki maratonu (tam nawrotka
była kilometr dalej) i od razu „wskoczyłem im na koło”. Biegły
niestety minimalnie za szybko i po 2minutach zrezygnowany puściłem.
Na metę dotarłem z czasem 1:17:08, a więc ponad minutę gorszym od
planowanego. Na pewno nie jestem w życiowej dyspozycji, właśnie
dlatego nie traktowałem tego startu jako walkę o rekordy. Chciałem
uzyskać wartościowy rezultat, trochę zabrakło. Wiem, że jak
forma jest to żadne czynniki zewnętrzne nie przeszkadzają. Obecnie
każda drobna niedogodność okazuje się w ogólnym rozliczeniu
kluczowa dla końcowego wyniku.</div>
<br />
<span style="font-family: "wingdings";"></span><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirjqp5HXI2zxMuSdrY31lwYiGA-w9U47XdG4v4MMHfNSTkGcquR-KnUIp11KhF65MN2XqKnXEmkjuMcRFag_8n_r7UlZM7UkhDXdjfLO0x5hVD-zCG4CA0viSmm60V1lSjXsPqzYKnR1M/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirjqp5HXI2zxMuSdrY31lwYiGA-w9U47XdG4v4MMHfNSTkGcquR-KnUIp11KhF65MN2XqKnXEmkjuMcRFag_8n_r7UlZM7UkhDXdjfLO0x5hVD-zCG4CA0viSmm60V1lSjXsPqzYKnR1M/s400/1.jpg" width="400" /></a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dla
formalności dopiszę, że ukończyłem bieg na 23.miejscu na ponad
3500 uczestników oraz 8 w kategorii wiekowej <span style="font-family: "wingdings";"></span></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-61906993362543573522016-04-04T19:56:00.000+02:002016-04-04T19:56:43.383+02:00Tydzień 22/24: 28.03-03.04<div style="text-align: justify;">
pn 28.03 - I: 16km [5:09]</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozbieganie regeneracyjne z Szakalem Tomkiem po Łagiewnikach.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
II: 8km [4:36]</div>
<div style="text-align: justify;">
Obżarty świątecznym obiadem i dobity dwoma ciastami stanąłem przed nie lada wyzwaniem jak tu ogarnąć choć krótkie żwawsze brykanie. Podjechałem na Teofilów, gdzie planowałem po treningu wskoczyć do sauny na Wodnym Raju. Zapomniałem zegarka biegowego, także odpaliłem Endomondo w telefonie, ale nie ufając mu do końca biegałem po pobliskim stadionie.</div>
<div style="text-align: justify;">
* sauna na podczerwień 2x15`</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 29.03 - I: 17km [4:43]</div>
<div style="text-align: justify;">
Po zmianie czasu i rozleniwiających świętach budzik o 5:45 był sporym szokiem dla organizmu. Wypiłem rytualną już dla mnie szklankę wody z miodem i ruszyłem w stronę Arturówka. Zapach wiosennego leśnego deszczu przy akompaniamencie świergotu ptaków wyzwolił we mnie niesamowite pokłady endorfin. Warto było dla nich zerwać się z łóżka o tak zbójeckiej porze.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
II: SB 10x210pg; razem 10km</div>
<div style="text-align: justify;">
W porywistym wietrze powalczyłem po południu z podbiegami wzdłuż ulicy Tamka przy AZS. W zależności od podmuchów odcinki wychodziły od 47 do 43s, mimo że starałem się utrzymywać zbliżoną intensywność.</div>
<div style="text-align: justify;">
* brzuchy 2x50, drążek 2x7</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 30.03 - I: 8km + 6x100R; razem 10km</div>
<div style="text-align: justify;">
Podobnie jak przed tygodniem, mając w planach drugi dłuższy trening, rano pokręciłem się tylko przez 40minut w parku pod blokiem i po kilku wymachach i skłonach dorzuciłem 6 żwawszych rytmów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
II: 2x8km WB2 + 4km WB3 p2` kros; razem 24km</div>
<div style="text-align: justify;">
Z planowanego dłuższego ciągłego po krosie, jeszcze w aucie dojeżdżając do lasu postanowiłem że bezpieczniej będzie zrobić zakres w kawałkach (nauczka sprzed 2tygodni, gdzie trzy dni po Pucharze Maratonu nie biegało mi się podczas BC2 na Popiołach za przyjemnie). Wróciłem na starą pętlę (3,95km) przecinającą rezerwat w Arturówku, z sumą przewyższeń blisko 40metrów. Nie spojrzałem w domu na termometr, ubrałem się jak na lekki przymrozek, a było +13stC. Wiedziałem, że solidnie się odwodnię tak więc biegałem z wodą w saszetce. Po dwóch podwójnych pętlach pokonanych średnim tempem 4/km na pulsach 148 i 158bpm, dorzuciłem mocniejszą czwórkę. Wyszła mi ona po 3:47/km na pulsie 164, przy czym przy końcu podbiegów tętno przekraczało 170oczek. Ciekawym doświadczeniem był mocny długi kros biegany dzień po podbiegach :) Może powinienem to śmignąć na płaskim? Nie mogłem odmówić sobie jednak przyjemności zaliczenia mojej ulubionej jednostki treningowej w uwielbianym miejscu. Poza tym przy dużej objętości staram się ograniczać twardą nawierzchnię. Dmucham na zimne :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 31.03 - I: 10km [4:48]<br />
Nogi początkowo strasznie ciążyły, pierwszy kilometr wyszedł w okolicach tempa 5:30. Dobiegłem do Parku Ocalałych, gdzie z każdą kolejną pętlą delikatnie przyspieszałem - nawet do 4:30/km. Przyjemne to uczucie gdy udaje się rozbiegać skamieniałe mięśnie i trening staje się komfortowy.<br />
<br />
II: 11km [4:48] las<br />
Za namową małżonki podjechaliśmy do Łagiewnik. Z "kaloryfera" trasą Szakala pod prąd dobiegłem do Okólnej i zawróciłem do auta. Nie dane mi było pohasać po płaskim - chcąc nie chcąc wyszło blisko 100m przewyższeń, nogi dalekie od komfortu :)<br />
* brzuchy 2x75, drążek 2x8, stabilizacja 5`<br />
* sauna na podczerwień 2x15`<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 1.04 - 12km, w tym 4x30/60<br />
Patrząc wczoraj na prognozę pogody i mając w planach sobotnie mocne tempo, dziś chciałem pobiegać tylko po południu. Jednak skoro już obudziłem się po 5 rano (w nocy?) i akurat przestało padać, długo się nie zastanawiałem i obrałem kierunek Zdrowie. Po dwóch pętlach (pisałem, że zaraz po moim wyjściu zaczęło padać?) w dawno nie odwiedzanym parku zawróciłem do domu i po drodze wplotłem 4 odmulające rytmy 30s na minutowych przerwach. <br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
sb 2.04 - 3x6km TM p4`<br />
Piękne słońce, niemal bezwietrznie - wiedziałem, że bez picia w trakcie będzie ciężko. Nie mając nikogo do pomocy z bidonem najlepiej wówczas podjechać na stadion. I wybrałem łódzki AZS z twardym dynamicznym tartanem. Po bardzo spokojnej truchtanej rozgrzewce, odfajkowałem co nieco dynamicznych ćwiczeń rozciągających, jeszcze 2 rytmy i byłem gotowy do szatańskiego 6-6-6 km. Zdecydowałem się na lekko progresywny gradient prędkości i wyszło idealnie jak sobie zaplanowałem.<br />
1) 6km - 3:45/km, śr 161bpm<br />
2) 6km - 3:42/km, śr 165bpm ... w truchcie zjadłem mały żel energetyczny<br />
3) 6km - 3:40/km, śr 166bpm<br />
Pierwsze dwie szóstki weszły bardzo lekko, niemal nieodczuwalnie. Na ostatniej od połowy czułem już mięśniowo trudy treningu, jak i całego mocnego 2tygodniowego cyklu. Końcowy puls zarejestrował się na poziomie 171bpm, a minutowa restytucja wyniosła 125bpm.<br />
* wanna z lodowatą wodą - nogi, 10` (zaraz po treningu)<br />
* solanka 20` (wieczorem)<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ndz 3.04 - I: Półmaraton Pabianice (pace 1h30m - 4:15/km)<br />
Debiutując w roli zająca, nie sądziłem że można mieć taką satysfakcję z pomocy biegaczom pragnącym rozprawić się z barierą 90minut. <br />
<br />
II: 5km recovery [4:50]<br />
<br />
***<br />
Razem: 171km (347km w 2tygodnie)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-36094884244339332072016-03-29T19:02:00.000+02:002016-03-29T19:50:06.888+02:00Tydzień 21/24: 21-27.03 <div style="text-align: justify;">
Za mną pierwszy z dwóch tygodni "obozowych", z dużą objętością i dwoma treningami dziennie. Godziny pracy udało mi się przestawić na 8-16, dzięki czemu jeszcze rano mogłem sobie fundować dodatkowe kilometry nie zrywając się z łóżka o nieludzkiej porze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pn 21.03 - I: 16,1km OWB1 [4:29]</div>
<div style="text-align: justify;">
Obrałem azymut Arturówek, gdzie chwilę się pokręciłem i przez Park Julianowski wróciłem do domu. Szybki prysznic, wielka porcja owsianki, kawa i endorfiny buzowały do południa :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
II: 10,7km BNP [4:46] </div>
<div style="text-align: justify;">
Dzięki porannemu rozbieganiu nogi na wieczornym treningu były zaskakująco świeże - aż nie dowierzałem, że po takim weekendzie na drugim w ciągu dnia bieganiu będę tak wypoczęty. Na każdym kolejnym okrążeniu Parku Staromiejskiego stopniowo przyspieszałem, od 5:15 do 4:25/km i czułem się przy tym lekko, energia wprost tryskała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 22.03 - I: 16,3km OWB1 [4:41]</div>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy trening umówiłem się z kolegą w Parku 3Maja, gdzie spokojnie potruchtaliśmy 40minut. W drodze powrotnej do domu musiałem przyspieszyć, bo jednak nieco zmarzłem w siąpiącym deszczu i w rezultacie tempo powrotu wyszło mi nawet poniżej 4:20/km.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
II: 8x300pg; razem 10,4km</div>
<div style="text-align: justify;">
Obserwując nadciągającą czarną chmurę pomyślałem sobie że coś nie mam szczęścia. W ciągu dnia dwukrotnie krótko padało i na oba opady załapałem się na swoich dzisiejszych treningach. Tym razem przed podbiegami nie było potrzeby "męczyć" mięśni dłuższą rozgrzewką jak to mam w zwyczaju i po zaledwie 3km i krótkiej gimnastyce dynamicznej ruszyłem na 300metrowe odcinki wzdłuż Zgierskiej przy Teresy (na DDR, od Sokołówki do wypłaszczenia przed Kniaziewicza - polecam miejscówkę). Podbiegi były wymagające, ale wykonane zostały mimo wszystko z rezerwą - wychodziły od 3:40-3:30/km a przerwy na zbiegach w tempie 4:55-4:35/km. </div>
<div style="text-align: justify;">
* brzuchy 2x50, drążek 2x7</div>
<div style="text-align: justify;">
* sauna na podczerwień 2x15` p5`</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 23.03 - I: 8,2km OWB1 [4:41] + 4x90R (18-17s); razem 9,3km<br />
Wiedząc, że po południu czeka mnie długi trening, rano musiałem się oszczędzać i poprzestałem jedynie na 40` truchtu, krótkiej gimnastyce i kilku żwawszych rytmach. Wszystko w parku pod blokiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
II: 18km BC2 [3:50], śr 153; końcowy 158/111; razem 21,7km<br />
Niestety wykruszył mi się partner treningowy na dzisiejszy zakres i zmuszony byłem samemu udeptywać alejki na Zdrowiu. Pierwszy raz od dawien dawna nie wykonałem rytmów przed akcentem, bo pomyślałem sobie że te z rana wystarczą. Guzik. W efekcie pierwszy kilometr stuknął dopiero po 4:04 (nie kontrolowałem w czasie - biegło się bardzo komfortowo i myślałem, że jest nieco szybciej). Wszystkie kolejne były jednak już poniżej 4/km, a niektóre nawet po 3.45/km (ukształtowanie pętli). Średni puls z żadnego z 18km nie przekroczył 160oczek, a końcowy wyniósł zaledwie 153! Spadek po 1minucie był rewelacyjny jak na moje ostatnie odczyty, bo obniżył się aż do 111bpm. Po 12km sięgnąłem po żel Enervit w małej saszetce, który od razu popiłem taszczoną ze sobą wodą. Jestem w pełni przekonany do tych nowych zastrzyków energii i już wiem na czym polecę łódzki maraton. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 24.03 - I: 15km recovery [5:04]<br />
Poranek powitał mnie pięknym słońcem. Strasznie żałowałem że nie pohasam po Arturówku, ale byłem umówiony ponownie na Park 3Maja. Dziś 3 człapane kółka i nieco wydłużyłem swój powrót zahaczając jeszcze o Park Ocalałych.<br />
<br />
II: Wsk 10x300 p45s; razem 12,2km<br />
Przeładowany obfitym "zajączkiem" pracowniczym i dopchany ciastami musiałem temu zaradzić. Dawno nie latałem interwałów, a nabity glikogenem byłem zwarty i gotowy do szybszego pohasania. Dla niektórych odcinki 300m nie kwalifikują się do nazwania ich interwałem (nawet mimo krótkiej przerwy), to aby nie razić ich nomenklaturą trening nazwałem "Wsk" - wytrzymałość specjalna krótka. Akcent wykonałem na ziemnej bieżni stadionu Łodzianka w Parku 3Maja. Wchodziły dość gładko po 58-57s, dobiegałem do początku pętli i po kilku sekundach ruszałem na kolejny. Ostatni poleciałem na 95% mocy i wyszło 51sekund. Nieco bałem się puścić hamulce całkowicie, głupio byłoby się ponadrywać 3tygodnie przed docelowym maratonem.<br />
* brzuchy 2x50, drążek 2x7<br />
* solanka 20` (1,5h po treningu) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 25.03 - 17km rozbiegania po lesie [4:51]<br />
Jak na Wielki Piątek przystało w domu po pracy byłem wcześniej niż zazwyczaj. Dzięki temu już od 14:30 mogłem wspólnie z dwójką znajomych przemierzać leśne ścieżyny. Dzień po trzysetkach i przy nawarstwiającym się zmęczeniu nie mogło być komfortowo. Poważnie zacząłem obawiać się sobotniego kluczowego w całych przygotowaniach treningu, nogi ciążyły, oddech również był za szybki jak na te prędkości. Ale było za to pięknie, jak zawsze w lesie :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
sb 26.03 - 35km BNP</div>
<div style="text-align: justify;">
Na tapecie długi bieg z narastającą prędkością. Chcąc mieć wsparcie żony z bidonem podjechaliśmy do Parku Poniatowskiego. Planowo Beata miała pobiec w cyklicznym parkrunie, dokręcić trochę kilometrów i podać mi kilka razy bidon, ale deszcz skutecznie ją zniechęcił do biegania (na szczęście nie z pomocy) - to jeszcze nie ten etap, gdy lata się w każdych warunkach, ale wszystko jeszcze przed nią ;-) Zacząłem truchtem wraz ze startem parkrun'a z końca stawki i po kilometrze przyspieszyłem. Było zimno, wietrznie i padało - a przede mną ponad 2 godziny wymagającego biegu, nie napawało to optymizmem. Trening będzie najczytelniejszy gdy wypunktuję kolejne etapy:<br />
<ul>
<li>trucht 1km 4:49, puls wysoki jak na te prędkości - 134bpm;</li>
<li>16km OWB1 4:14/km - 147bpm, puls bardzo szybko przekroczył 150bpm, ale na szczęście z kolejnymi kilometrami zaczął opadać, płuca się przewentylowały i nie musiałem modyfikować założeń</li>
<li>12km OWB2 3:52/km - 158bpm, długo odwlekałem sięgnięcie po pierwszy żel energetyczny, po prostu nie czułem takiej potrzeby. Ale gdy w końcu przed 23km wypatrzyłem na początku pętli żonę z bidonem to wykorzystałem okazję i błyskawicznie rozprawiłem się z pierwszym zastrzykiem węgli w małej saszetce i już zaraz sięgnąłem po wodę. Kilka kilometrów wskoczyło mi poniżej 3.50, biegło się zaskakująco komfortowo.</li>
<li>4km TM 3:41/km - 164bpm, kolejny gradient na prędkościach okołomaratońskich wymagał już skupienia i kontroli tempa. Zaraz na początku tej czwórki sięgnąłem po drugi mały żel, tym razem z kofeiną. Mięśnie nóg przy odcinkach pod wiatr zaczęły sztywnieć, ale oddechowo spokojnie dawałem radę. Gdy zbliżałem się do końca czwórki przez ułamek sekundy naszły mnie wątpliwości czy dam radę jeszcze szarpnąć tempo, czy ma to sens ... Oczywiście, że dam - w końcu robiłem kilka treningów na tych prędkościach, kiedyś nawet cały półmaraton tak przebiegłem. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że jednak mam już 33km w nogach.</li>
<li>1km 3:30, 169bpm; z zaciśniętymi zębami, lekko modyfikując tor biegu by skrócić odcinek pod wiatr, szczęśliwy przeleciałem ten odcinek w zakładanym tempie. Serce rozbujałem do 172bpm - dużo wyżej nie dałbym chyba rady mając grubo ponad 2 godziny solidnego biegania za sobą.</li>
<li>trucht 1km 4:59, chyba każdy normalny biegacz po 34km treningu z narastającą prędkością stanąłby w miejscu na kilka chwil aby odetchnąć przed końcowym wytruchtaniem. Ze zmęczenia jakoś jednak o tym nie pomyślałem i gdy tak włóczyłem noga za nogą wydawało mi się, że idę, a tymczasem nawet zleciałem z tym truchtem poniżej 5/km. Może żeby mieć to wszystko już jak najszybciej za sobą :)</li>
</ul>
Średnie tempo całego treningu wyniosło 4:04/km, na średnim pulsie 153bpm. Bardzo mnie podbudował ten bieg, z dużym optymizmem mogę teraz patrzeć na łódzki maraton. <br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ndz 27.03 - 12km recovery 4:55/km (w południe)<br />
solanka 25` (wieczorem) <br />
<br />
***<br />
Razem: 175km (11 treningów), 2x solanka, 1x sauna, 2x sprawność</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-6276795181959282652016-03-20T20:02:00.000+01:002016-03-20T20:02:32.195+01:00Tydzień 20/24: 14-20.03 <div style="text-align: justify;">
pn 14.03 - 15km rozbiegania [4:58]</div>
<div style="text-align: justify;">
Na swobodne bieganie umówiłem się z Szakalem Szymonem. Pokręciliśmy się po Zdrowiu, czas minął szybko i przyjemnie. Pod koniec nieco przycisnąłem, ale dzielny kolega wytrwale dotrzymywał mi kroku wchodząc pewnie w piąty zakres ;-) Nie ma się co dziwić ani podśmiewać - naszego drogiego kolegę czekał w tym tygodniu maraton na końcowym egzaminie aplikanckim, do którego solidnie się szykował od dłuższego czasu zaniedbując nieco treningi. Trzeba mieć w życiu priorytety, świat nawet u biegacza nie powinien się kręcić tylko wokół biegania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 15.03 - sauna 15` + masaż 60`</div>
<div style="text-align: justify;">
Mięśniowo czułem się dziś nieco gorzej, niż w poniedziałek - z reguły tak jest, że po mocnym treningu/zawodach kumulacja zmęczenia przychodzi dopiero po dwóch dniach. Przed zaplanowanym uprzednio masażem nóg wskoczyłem na kwadrans do sauny. Rozgrzane w cieple mięśnie są lepiej gotowe na rozluźnianie poprzez masaż. Należy jednak pamiętać by seansu w saunie nie kończyć tak jak zazwyczaj zimnym prysznicem - krótkie spłukanie potu pod ciepłym strumieniem wody musi wystarczyć. Najbardziej spięty miałem mięsień czworogłowy w lewej nodze, jednak nie na tyle abym podczas masażu odczuwał większy dyskomfort.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 16.03 - 10km OWB1 [4:34] + ZB 20x30/60; razem 20km</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień po długim intensywnym masażu rozluźniającym nigdy nie powinno się wykonywać mocniejszego treningu. Mięśnie nie są na to gotowe i łatwo o naciągnięcia lub inne nieprzyjemne urazy. Obrałem kierunek Park 3Maja, tam trochę pozapętlałem, biegało się zaskakująco luźno. Jeszcze przed wyjściem na trening zaprogramowałem zegarek na krótkie pobudzające rytmy na minutowej przerwie. Dzięki temu nie musiałem nawet patrzeć na tarczę zegarka, a tylko wyczekiwałem dźwiękowej sygnalizacji początku i końca kolejnego odcinka - super wygoda. Rytmy biegałem na samopoczucie i w zależności od nachylenia i zakrętów na pętli wychodziły w tempie od 3:45/km do 3:10/km - także zdecydowanie bez szarpania, nie dzisiaj. </div>
<div style="text-align: justify;">
Już w domu dorzuciłem ćwiczenia na brzuch, na drążku i 2 krótkie serie stabilizacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 17.03 - 18,9km BC2 [3:53], śr 159bpm; razem 22km</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakres biegałem na asfaltowej pętli 2,7km na Popiołach, w towarzystwie Szakala Andrzeja i .. Pana Jagody, który twardo trzymał się naszych pleców przez 14km. Po 5 pętlach (z siedmiu) łyknąłem testowany dziś żel energetyczny Enervit - przydałoby się go popić, nieco zakleja. Niestety nie miałem naszykowanej wody ze sobą. Sądzę jednak, że działa lepiej od tych żeli które dotychczas przyjmowałem. Mieszanka cukrów prostych i złożonych jest ponadto lepszym rozwiązaniem, bo pozwala na zwiększoną absorpcję w jednostce czasu (nawet do 90g węglowodanów / 1h). Oddechowo źle mi się dzisiaj biegło, a i nieco dokuczał mi żołądek (zaczął jeszcze przed żelem). Przed miesiącem na podobnym treningu wykonałem 8 pętli, ale nieco wolniej śr po 3.58/km i było wówczas zdecydowanie lepiej, a i puls był sporo niższy - 154bpm. Jednak wówczas dzień wcześniej biegałem krócej i spokojniej, a i nie miałem za sobą niedzielnego mocnego i długiego startu w zawodach. Teraz po czasie wiem, że warto by było zrealizować ten trening dopiero nazajutrz, albo z góry nastawić się na 15km - tyle wystarczy w tygodniu, który choć przez 4-5 pierwszych dni powinien być regeneracyjny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 18.03 - 19km rozbiegania [4:48]<br />
Coś nie możemy ostatnio z Jagodą oderwać się od siebie :) Lubię po asfaltowym dłuższym akcencie pobiegać po miękkim, także dziś podjechałem do Arturówka. Byłem nieco przed czasem, więc oczekując kolegi żwawiej bryknąłem pierwsze 4km po 4.30/km, porozciągałem się chwilę i dalej ruszyliśmy już razem w większości trasą Półmaratonu Szakala. Na miłe zakończenie wycieczki z duszą na ramieniu weszliśmy do ... stawu :) Tak na lepsze ukrwienie mięśni. Bez klapków przy temperaturze wody ok 4stC było to średnio komfortowe. Nie miałem ciuchów na przebranie, a jedynie swoje lekkie przepocone łaszki biegowe, dlatego zachowując pozory zdrowego rozsądku poprzestałem na dwóch wejściach: pierwszym do kolan z ekspresowym powrotem oraz drugim do gaci, co zostało uwiecznione poniżej :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5XHbRC1FnpIAFuoLqkINuhoKBuipTuwrvYlnKHpdrZ2fHdR4bPvcPBMRattoiU31BXoQXvtdYnnCvv6h4vM0ZICrk9tMWgXzJwWwvuT23KxTaCowsrYxYSkq3h7AEBMCcSprxS1SnbD4/s1600/12674500_1146205055412621_967547260_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5XHbRC1FnpIAFuoLqkINuhoKBuipTuwrvYlnKHpdrZ2fHdR4bPvcPBMRattoiU31BXoQXvtdYnnCvv6h4vM0ZICrk9tMWgXzJwWwvuT23KxTaCowsrYxYSkq3h7AEBMCcSprxS1SnbD4/s400/12674500_1146205055412621_967547260_n.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Foto: M. Jagusiak</td></tr>
</tbody></table>
W domu dołożyłem ćwiczonka na mięśnie brzucha i podciąganie na drążku. Po późnym obiedzie podjechałem jeszcze na saunę na podczerwień na 2 serie po kwadransie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
sb 19.03 - Parkrun 5,1km; razem 13km<br />
Planowałem dziś bieg progowy na odcinku 5km. Po dłuższej rozgrzewce ruszyłem na tempomacie 3:30/km i dokleił się do mnie nieznany mi jeszcze Łukasz Kubiak z Geotermii Uniejów. Kolejne kilometry strzelały niemal jak od linijki: 3:28, 3:30, 3:26, 3:31. Za słynną nawrotką na kamieniu (4,6km) Łukasz solidnie docisnął, a ja niewiele się zastanawiając ruszyłem za nim. Długo nie pozwalałem mu się zgubić. Odpuściłem dopiero po ok 300metrach co zaowocowało piątym kilometrem pokonanym w 3:14. Miałem tam jakąś delikatną rezerwę (puls dobił do 186bpm), ale naprawdę głupio byłoby ryzykować ponadrywaniem na 4tygodnie przed docelowym maratonem, a poza tym inny miałem cel dzisiejszego treningu.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjblA_shO-SA-TFvws3_GL1uDJgduk1RuzLzZFTEF52765XFfz6ceJtJkH3mmMUwGBsTOdQLXw3rQcEj7m7OtccoCYGK92XNj6mwhorraMSLCGiJn_PaAoF7XJbBgvd4oo5o1cHStClJsg/s1600/56ed2b7e9115c_o%252Csize%252C933x0%252Cq%252C70%252Ch%252Cb27235.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjblA_shO-SA-TFvws3_GL1uDJgduk1RuzLzZFTEF52765XFfz6ceJtJkH3mmMUwGBsTOdQLXw3rQcEj7m7OtccoCYGK92XNj6mwhorraMSLCGiJn_PaAoF7XJbBgvd4oo5o1cHStClJsg/s400/56ed2b7e9115c_o%252Csize%252C933x0%252Cq%252C70%252Ch%252Cb27235.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Foto: Galasiński</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Linię mety parkrun'a przeciąłem po 17:31 [3:25/km], co jest nawet moją nową życiówką na tej trasie. Nie zatrzymałem się jednak, tylko dokręciłem jeszcze dodatkowy kilometr - po tym 300metrowym zrywie nie miałem już sił na powrót do tempa progowego, ale tempo okołomaratońskie 3:40 również było przyzwoite.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ndz 20.03 - 28km wybiegania<br />
Podjechaliśmy dziś większą grupą na górskie brykanie po Górze Kamieńsk. Na miejscu rozdzieliśmy się i tak razem z Arturem ponad 2 godziny solidnie pobiegaliśmy. Łączna suma dzisiejszych przewyższeń sięgnęła 400m. Z pogoda wstrzeliliśmy się idealnie, bo tuż po ruszeniu w drogę powrotną zaczęło solidnie padać. Czasem warto jednak wstawać przed 6rano :) Ponad 26km pokonaliśmy średnim tempem 4:30/km, co jak na wymagający teren jest naprawdę niezłym wynikiem. Średni puls wyniósł zaledwie 137bpm - bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło. Jak już zbiegliśmy z góry na piaszczystą drogę docisnęliśmy na kilometrowym lekko wznoszącym się odcinku do tempa 3:40/km. Na tym etapie treningu i pod nieprzyjemny wiatr było to okrutnie wymagające. Serducho rozbujałem do 175bpm, a czułem się jak na finiszu jakieś mocnej dychy :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMG1HqbbNyW0HYy4HNPg6hs5ixhGWze9Xr_n8FkgEJUGnM6oV2p3Tm58t-ZmzQvCUO4EyNeLFo2NEqCVdXxLSaJaLGhDC4j_ElZxb2_R4NsH-xFVicUjfNGtARUq1Gh-rckyJddjIt8T0/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMG1HqbbNyW0HYy4HNPg6hs5ixhGWze9Xr_n8FkgEJUGnM6oV2p3Tm58t-ZmzQvCUO4EyNeLFo2NEqCVdXxLSaJaLGhDC4j_ElZxb2_R4NsH-xFVicUjfNGtARUq1Gh-rckyJddjIt8T0/s400/1.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Pod wieczór podjechałem na saunę na podczerwień - 2x15`.<br />
<br />
***<br />
Razem: 126km (6dni), 3x sauna, 3x sprawność, 1x masaż<br />
<br />
***<br />
Przede mną 2 intensywne tygodnie, w których chcę mocno podnieść kilometraż do 170km. Aby to osiągnąć będę potrzebował 10-11 jednostek w każdym tygodniu, także czekają mnie również treningi poranne - przed pracą, którą na ten okres udało mi się przesunąć na godziny 8-16.</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-545870492161996002016-03-14T13:05:00.003+01:002016-03-14T13:05:23.057+01:00Tydzień 19/24: 7-13.03<div style="text-align: justify;">
Jak zapowiadałem, tak zrobiłem. Zszedłem z objętości, wypocząłem, naładowałem akumulatory i wyczekiwałem niedzielnego mocnego krosowego startu w Pucharze Maratonu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pn 7.03 - basen 500m (żabka) + sauna 25` (fińska 10` + podczerwień 15`)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 8.03 - 13km BC2 [3:50] śr 158bpm, końcowy 163/119; razem 19km</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakres wykonałem w Parku na Zdrowiu. Początek tradycyjnie niemrawy, ale już 3ci kilometr był poniżej 3.50/km, a dwa złapałem nawet po 3.45/km. Wpadłem w taki rytm, że gdyby nie niedzielny puchar to skusiłbym się nawet na 20-kilka takich zakresowych kilometrów. Absolutny komfort oddechowy i mięśniowy - "dzień konia" :) Wolny od biegania poniedziałek, solidnie uzupełniony glikogen i kompensacja udanego mikrocyklu z końca zeszłego dnia dobrze mi zrobiły.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 9.03 - 19km rozbiegania [5:00] + sauna 40` (2x20` podczerwień)</div>
<div style="text-align: justify;">
Całe popołudnie spędziłem dziś aktywnie z kolegą Maćkiem. Zahaczyliśmy o zawsze magiczny Arturówek i po małej przerwie technicznej, wspólnie podjechaliśmy na saunowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
cz 10.03 - 6km [4:45] + 8x200 (36-37s); razem 11km<br />
Źle mi się dzisiaj biegało, noga kompletnie nie podawała, byłem taki bez życia. Aby wyciągnąć choć minimalnie przyzwoite tempo na rozgrzewkowej szóstce naprawdę musiałem się spiąć. Dwusetki nieco mnie pobudziły, taki był cel dzisiejszego treningu. Absolutnie nie chciałem dziś szarpać, nie 3 dni przed bardzo ważnym dla mnie startem w Pucharze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 11.03 - 10,5km rozbiegania [4:58]<br />
Planowałem na dzisiaj wolne, jednak skusiłem się podjechać do Arturówka na rekonesans stanu trasy i oczyścić głowę przy okazji. Biegłem treningowo zgodnie z kierunkiem trasy Pucharu (czyli przeciwnie do czerwonej biegowej ścieżki). Pierwsze koło pokonałem najwolniej jak się dało i wyszło 5:06/km, na drugim lekko szarpnąłem do 4:50/km. Ot taka higieniczna dziesiątka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
sb 12.03 - rozruch 5km<br />
Dziś już niezłe noszenie złapałem, na mocno zaciągniętym hamulcu łyknąłem 4km po 4.34/km i dorzuciłem do tego trzy swobodne rytmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
nd 13.03 - <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2016/03/puchar-maratonu-runda-finaowa-262km.html" target="_blank">Puchar Maratonu</a> + sauna wieczorem (3x12` czerwona)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Razem: 95km</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-79967611296149529422016-03-14T13:04:00.000+01:002016-03-14T13:59:17.809+01:00Puchar Maratonu, runda finałowa - 26,2km<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->Przed miesiącem, po przedostatnim biegu w pucharowym cyklu,
w czołówce klasyfikacji zrobiło się arcyciekawie. Na końcowe zwycięstwo szanse
mieliśmy we trzech – Tomek Owczarek, Michał Stawski i ja. Właściwie ciężko było
wskazać faworyta. Tomek w przepięknym stylu zdecydowanie zwyciężył na 21km,
Michał ze swoimi piorunującymi końcówkami zawsze jest groźny o ile utrzyma
wcześniejsze tempo, a ja broniłem tytułu sprzed roku i we wszystkich swoich
biegach plasowałem się w czołowej trójce. Smaku pucharowego zwycięstwa w tej
edycji jednak jeszcze nie poczułem. Końcowym zwycięzcą cyklu mógł być tylko
jeden z nas – ten który wygra w bezpośrednim pojedynku w ostatnim biegu cyklu.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Linia startu z nieznanych mi powodów została tym razem nieco
przesunięta, co muszę przyznać wywołało u mnie spory niepokój, gdy minutę przed
początkiem wyścigu podchodziłem w okolice startu. Przestraszyłem się, że
zegarek mi się późni i już ruszyli. Szczęśliwie mój chronometr działał jeszcze
wówczas bez zarzutu – jeszcze, bo już w trakcie zawodów nieoczekiwanie spłatał
mi psikusa, ale o tym potem. Z Tomkiem Owczarkiem przywitałem się jeszcze przed
rozgrzewką, na linii startu uścisnąłem prawicę Michałowi oraz Krzyśkowi
Pietrzykowi, który nieoczekiwanie pojawił się dzisiaj, jednak z zamiarem biegu
jedynie treningowego. Podkreślił nawet „nie chcę wam przeszkadzać” <span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">:) </span></span>Również treningowo
miał dziś pobiec Tomek Kunikowski. Zamiary zamiarami, jednak podczas rywalizacji
różnie to wychodzi – bieg miał mocną obsadę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tak oczekując końcowego odliczania i wystrzału startowego wciąż
na dobrą sprawę nie wiedziałem jaką obrać taktykę. Miałem w głowie kilka
możliwych scenariuszy i z niecierpliwością czekałem na rozwój wydarzeń.
Ruszyliśmy chwilę po godzinie 10 i od samego początku wziąłem ciężar dyktowania
tempa na siebie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUYay98nKlNvXT5NIoP93R32-LWOqjJn2KMJaW5KV003V01Lj-5t-hlNiCZye9ywjthq7fwgjUPgNB4mGBFFLlBgTk4kUff3og_kLXLBabQ_5prdJrP7H0j_eJlekE_JSmLL-DtLlemcA/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="296" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUYay98nKlNvXT5NIoP93R32-LWOqjJn2KMJaW5KV003V01Lj-5t-hlNiCZye9ywjthq7fwgjUPgNB4mGBFFLlBgTk4kUff3og_kLXLBabQ_5prdJrP7H0j_eJlekE_JSmLL-DtLlemcA/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ruszyliśmy - autor: Foto Doktorek</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przed rokiem otwarcie było niemal spacerowe i w większej
grupie biegliśmy po 4/km, tym razem było sporo szybciej, bo poniżej 3:45/km.
Kątem oka widziałem Tomka Owczarka, a za plecami słyszałem Michała. Dość szybko
go zacząłem słyszeć, dziś nie miał jednak swojego dnia i tempo okazało się za
mocne dla niego – odpuścił już na samym początku…<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBS5Un61WMTQ1pAowvy8MDoXJwv9872nmNJ5JSKqUYY7fyni1Z3x_Jh03oDtomQAQl6ascO8OkDRUHoa4i_7d_BGqyLbOn5aWIyHcEGjCegJHvrfCtVKuF2jZ0Ot5X6uZq_paO2RWmfjo/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBS5Un61WMTQ1pAowvy8MDoXJwv9872nmNJ5JSKqUYY7fyni1Z3x_Jh03oDtomQAQl6ascO8OkDRUHoa4i_7d_BGqyLbOn5aWIyHcEGjCegJHvrfCtVKuF2jZ0Ot5X6uZq_paO2RWmfjo/s400/1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Uciekinierzy - autor: K.Szymczak</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pierwsze koło (ok 5,23km) zamknęliśmy
z Tomkiem po 19:07 (3:40/km) i wypracowaliśmy sobie wielką przewagę (ponad
minutę!) Na siódmym kilometrze Tomek mocniej szarpnął, wyszedł przede mnie, tym
razem to ja „skleiłem” mu plecy i z niepokojem czekałem na dalszy rozwój
wydarzeń. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU_gHlomGrmIeXr5pVoIkCUrVVSgvmBqTo__eKXhqZguh2HzjVnCKBVbPU6RzVoSIr32SOwggR6GdTnVf7LAQTRluJTBDBei7KSJJFP-t01Cr3huXAqbQ3gXCZsRUz1GNsvqpDk7as6r4/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU_gHlomGrmIeXr5pVoIkCUrVVSgvmBqTo__eKXhqZguh2HzjVnCKBVbPU6RzVoSIr32SOwggR6GdTnVf7LAQTRluJTBDBei7KSJJFP-t01Cr3huXAqbQ3gXCZsRUz1GNsvqpDk7as6r4/s400/3.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Końcówka 2.okrążenia - autor: Foto Doktorek</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Czas drugiego okrążenia wyniósł 18:57 (3:38/km). Naprawdę mocno jak
na ten etap ponad 26-cio kilometrowego biegu po lesie. Nasza przewaga wzrosła do
2,5minuty i stało się jasne, że tylko jakiś kataklizm pozwoliłby komuś nas
dogonić. Pruliśmy jak w transie wciąż powiększając przewagę nad resztą stawki.
Od 10,5km ponownie to ja byłem na prowadzeniu, bo Tomek zwolnił na moment by
przejąć butelkę z izotonikiem od swoich ludzi. Na ostatnim kole pewnie bym wówczas
szarpnął by spróbować mu uciec, zwłaszcza że był lekki podbieg, ale na to było
zdecydowanie za wcześnie. Już zaraz „siadł mi na kole” i tak siedział na nim
właściwie niemal do samego końca. Trzecia pętla stuknęła po 19:09 (3:41/km),
jednak gdy chciałem spojrzeć na zegarek tempa już nie odczytałem bo ten …
wyłączył się. Pozostało mi do końca biegu bazować jedynie na samopoczuciu i
intuicji. Sytuacja się nie zmieniała, biegło się względnie komfortowo,
trzymałem takie tempo by zachować jak najwięcej sił na finisz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0wvbHyuOiwbdijusJ3NoyCS_X5HxhSylE1iANDLQCTW6vgMuKxSqGf9yq4QA2rXeqE9xlpW0pY1JdKf11D3cvibWunN72nuLJ1WMg7WOVDIl5RDO9Yav_HGUDYeWuCTAly0brnvCai2Q/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0wvbHyuOiwbdijusJ3NoyCS_X5HxhSylE1iANDLQCTW6vgMuKxSqGf9yq4QA2rXeqE9xlpW0pY1JdKf11D3cvibWunN72nuLJ1WMg7WOVDIl5RDO9Yav_HGUDYeWuCTAly0brnvCai2Q/s400/4.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tempomat :) - autor: Foto Doktorek</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Za 18km
sięgnąłem do kieszonki po żel energetyczny, bardziej z rozsądku niż za potrzebą
– dobre naładowanie węglowodanami zawczasu to niezmiernie ważna składowa
końcowego sukcesu. Przedostatnie okrążenie było już wyraźnie wolniejsze – 19:30,
co oznaczało spadek tempa do 3:45/km. Gdy zaczynaliśmy ostatnią pętlę na
świetny pomysł wpadł kręcący się nieopodal rowerzysta, który zdecydował się nam
„taranować” drogę, bo prosić dublowanych biegaczy o ustąpienie nam miejsca.
Zdecydowanie ułatwiło nam to bieg na końcowym okrążeniu i z tego miejsca
kieruję mu raz jeszcze podziękowania. Po oddechu Tomka wnioskowałem, że mocno
osłabł i zastanawiałem się na ile jest to przykrywka, a na ile rzeczywisty stan
rzeczy. Zaryzykowałem, że jednak nie udaje i nie zdecydowałem się na długi
finisz, co rozważałem wcześniej, a dopiero niespełna 600m przed metą na
ostatniej prostej mocno szarpnąłem i co rusz oglądałem się do tyłu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_cOUNhVZVsQVNtzY0a0OuRAg6LwuTjwVTIq2ryRXwdSjzwl6KSoCC12ppMHk_W5xCkJf6c9thxT9CYl_jRmO7emSHFb7ZRANAFgwlZLOadeHOUkxgWcBpEIZ8NozvX3cLAuuoRfXdVv8/s1600/Ilona+J.-Gronek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_cOUNhVZVsQVNtzY0a0OuRAg6LwuTjwVTIq2ryRXwdSjzwl6KSoCC12ppMHk_W5xCkJf6c9thxT9CYl_jRmO7emSHFb7ZRANAFgwlZLOadeHOUkxgWcBpEIZ8NozvX3cLAuuoRfXdVv8/s400/Ilona+J.-Gronek.jpg" width="303" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Końcóweczka - autor: Ilona J.-Gronek</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Szybko rywala
zgubiłem, jednak nie miałem 100% pewności czy nie zlał mi się w jednej z grup
dublowanych zawodników, także nie zwalniałem i wpadłem niemal sprintem na metę –
aż 16 sekund przed Tomkiem i ponad 5,5minuty za trzecim dzisiaj Michałem …
Adamkiewiczem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDU8RSn5PtR9zQ3SEnpjqhEz12Lncqd21q_LgqX61sIDpouKUgUkfYko2R-AqCai1yjfAd-H-54JGRvHI6Gug_VvTa8CdpgOaAjJlXDUtClXzsJXJd7nHg3uZeGV4JiTcc5fkEzCn1ETw/s1600/x.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="273" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDU8RSn5PtR9zQ3SEnpjqhEz12Lncqd21q_LgqX61sIDpouKUgUkfYko2R-AqCai1yjfAd-H-54JGRvHI6Gug_VvTa8CdpgOaAjJlXDUtClXzsJXJd7nHg3uZeGV4JiTcc5fkEzCn1ETw/s400/x.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Upragniony triumf :) - autor: Beata Oleksiewicz</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Oba Michały (również wspominany przeze mnie M.Stawski) będą
biegły łódzki maraton i naprawdę ciekawi mnie, który okaże się mocniejszy.
Michał Adamkiewicz w ostatnich miesiącach wykonał fenomenalny postęp i jeśli
zachowa tendencję już niedługo może zacząć rozdawać karty w biegach w Regionie Łódzkim,
czego mu bardzo życzę, bo sympatyczny człek z niego <span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">:) </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Vlpiq5eEfYLDjZHj5f60nv4iYf6orAPX1yJY8kbPxERqVsmWtUEyct0uqzWPcsHUoygO8Q8J_c44D_O2pRXQgTtyIT-bjeu3rH7ZPEw2wbLM_07xDAcI-6lU_h1P49WtrPKlrbCCsjQ/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Vlpiq5eEfYLDjZHj5f60nv4iYf6orAPX1yJY8kbPxERqVsmWtUEyct0uqzWPcsHUoygO8Q8J_c44D_O2pRXQgTtyIT-bjeu3rH7ZPEw2wbLM_07xDAcI-6lU_h1P49WtrPKlrbCCsjQ/s400/6.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chwila sławy, w tle znajome Sowy i samozwańczy rowerowy "taran" - autor: Foto Doktorek</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF1RQMur1LBWMt9PGzhAaoacQyagRaxg7UlfSEV15t_KEPalkh7PzBCaOrHSbsPhMgZ74ccxSW9QyiN3_32C95T2kczDCjKVA77PMBUMpeKr-e-86WCkEhYWTlFhYtCBVPNDONW8PIzns/s1600/7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF1RQMur1LBWMt9PGzhAaoacQyagRaxg7UlfSEV15t_KEPalkh7PzBCaOrHSbsPhMgZ74ccxSW9QyiN3_32C95T2kczDCjKVA77PMBUMpeKr-e-86WCkEhYWTlFhYtCBVPNDONW8PIzns/s400/7.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najwierniejsi wczoraj kibice - żona z Sowami :) - autor: Foto Doktorek</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ_kPfbgKaj-uek8FD_Pa6zjWM90UKdm00EYN7gXJKuZOUDguoXs_ORn0QnztdTu8fhA_ucPRw2bFgvThlCQ3OpWDGGXyHaOvbfRxDfxKg6oB45qDVp-SjpY97SMCnLBUJx-fndqlDTCw/s1600/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ_kPfbgKaj-uek8FD_Pa6zjWM90UKdm00EYN7gXJKuZOUDguoXs_ORn0QnztdTu8fhA_ucPRw2bFgvThlCQ3OpWDGGXyHaOvbfRxDfxKg6oB45qDVp-SjpY97SMCnLBUJx-fndqlDTCw/s400/5.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jak dobrze że już koniec - autor: Foto Doktorek</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;"></span></span>Pro forma, czas ostatniego
okrążenia wyniósł 19:06 (3:40/km).</div>
<ol style="text-align: justify;">
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Maurycy Oleksiewicz<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>1:35:47</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Tomasz Owczarek<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>1:36:03
(+0:16)</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Michał Adamkiewicz<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>1:41:23 (+5:36)</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Michał Stawski<span style="mso-tab-count: 2;"> </span>1:42:22
(+6:35)</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Tomasz Kunikowski<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>1:42:56 (+7:09)</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>Robert Jasion<span style="mso-tab-count: 2;"> </span>1:43:29
(+7:42)</li>
</ol>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Końcowa klasyfikacja Pucharu Maratonu 2015/2016:</div>
<ol style="text-align: justify;">
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Maurycy Oleksiewicz<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>320</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"></span></span></span>Tomasz Owczarek<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>300</li>
<li><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>Michał Stawski<span style="mso-tab-count: 2;"> </span>280</li>
</ol>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-64682851671397467412016-03-06T17:18:00.003+01:002016-03-06T17:30:12.697+01:00Tydzień 18/24: 29.02-6.03<div style="text-align: justify;">
pn 29.02 - 12km rozbiegania [4:46] + stabilizacja 2serie</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciężko było mi się rozpędzić po tak intensywnym weekendzie. Pierwszy kilometr stuknął dopiero po 5:15, ale z każdym kolejnym biegło się swobodniej. Kilka skipów "C" wplecionych w trakcie też przyjemnie odświeżyło nogi. W domu w końcu zmusiłem się do zaniedbywanej od dłuższego czasu stabilizacji i od razu strzeliłem 2 serie, po których pot spływał solidnie po plecach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 1.03 - 15km BC2 na siłowni</div>
<div style="text-align: justify;">
Padający cały dzień mokry śnieg zniechęcił mnie dziś do kopania się z koniem na parkowych śliskich alejkach. Wybrałem siłownię i był to strzał w 10. Duża klimatyzowana sala, nieklekocące bieżnie, kilka ekranów TV z ciekawymi programami sportowymi z napisami i nawet znośna muzyka, choć kompletnie nie w moim klimacie. Dwa kilometry rozgrzewkowego truchtu (5/km - 120bpm), wyzerowanie maszyny i ruszyłem na godzinny zakres. Wiedziałem, że dłużej nie pobiegam bo taśma się zatrzymuje po tym czasie. Zacząłem dość asekuracyjnie, ale wskazania pulsu pozwoliły mi stopniowo przyspieszać:</div>
<div style="text-align: justify;">
5km [4:00] - 147bpm</div>
<div style="text-align: justify;">
4km [3:55] - 154bpm</div>
<div style="text-align: justify;">
5km [3:50] - 160bpm</div>
<div style="text-align: justify;">
1km [3:45] - 164bpm</div>
<div style="text-align: justify;">
Średnio wyszło 3:55/km na pulsie 156bpm. Końcowy puls wyniósł 163bpm, a spadek po 1min ze względu na mocniejszą końcówkę był taki średni - jedynie do 125bpm. Z ciekawostek nadmienię, że biegłem dziś pierwszy raz w startówkach Adizero Adios2 Boost oraz wspomogłem się żelem energetycznym w postaci ... miodu :) Recenzje niebawem!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 2.03 - 11km recovery [5:08] z rana + sauna 30`</div>
<div style="text-align: justify;">
Na dziś miałem zaplanowaną wizytę u dentysty, spodziewałem się pierwszego w życiu usuwania zęba. Wiedziałem więc, że po pracy nie pobiegam, a nie chcąc tracić cennych kilometrów i pozbawiać się konieczności rozbiegania wtorkowego zakresu, potruchtać mogłem jedynie o zbójeckiej porze, czyli kończąc o 6.30. W kupie raźniej, zwłaszcza bladym świtem - Jagodzie też pasowało dziś pohasać raniutko. Park 3Maja przykryty białą kołderką wyglądał jak z bajki, aż nas kusiło by olać dziś robotę i wydłużyć przyjemny jogging. Prosto z pracy podjechałem do polecanego dentysty pod Łodzią, a mając jeszcze chwilę czasu wskoczyłem na pobliską saunę. Ku zaskoczeniu i mojej nieukrywanej radości dowiedziałem się już na fotelu, że w sumie to tego zęba (ósemkę) można by podleczyć - odetchnąłem z ulgą :)<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 3.03 - I: <span style="color: yellow;"><b>badania wydolnościowe</b></span><br />
W ramach pracy naukowej <i>„Adaptacja organizmu młodych mężczyzn do różnego rodzaju wysiłku fizycznego w odniesieniu do wybranych wskaźników przetrenowania”</i> realizowanej przez wojskowego lekarza w Zakładzie Medycyny Sportowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, posłużyłem dziś za królika laboratoryjnego uczestnicząc w kompleksowych badaniach dla sportowców. Bardzo spodobało mi się, że wciąż jednak łapię się do grona "młodych" mężczyzn, kończąc właśnie dzisiaj 34. rok życia :) Badania składały się z kolejnych etapów:<br />
<ul>
<li>pobranie krwi do badań biochemicznych i epigenetycznych,</li>
<li>ankiety 7-dniowej aktywności ruchowej, 24-godzinnego żywienia, oceny profilu nastroju, odpoczynku i stresu sportowca,</li>
<li>pomiary antropometryczne z analizą składu ciała,</li>
<li>echo serca,</li>
<li>próba wysiłkowa (spiroergometria) na bieżni mechanicznej z oceną VO2max i progu AT,</li>
<li>test Wingate (moc beztlenowa) na cykloergometrze.</li>
</ul>
Najciekawiej zapowiadała się z oczywistych względów spiroergometria, do której podchodziłem już czwarty raz w życiu. Na twarz nałożono mi maskę z podpiętą rurą do pomiaru składu wydychanego powietrza, do klatki piersiowej podpięto elektrody i wskoczyłem na bieżnię, która stopniowo zwiększała obciążenie pracy. Kilka lat temu maksymalny pobór tlenu sięgał mi aż 70ml/kg/min. Wówczas badania miałem przeprowadzane z użyciem protokołu, w którym co kilka minut następował przyrost prędkości pracy taśmy bieżni aż do granicznej wartości 18km/h, po czym chcąc wejść na kolejny poziom trudności lekko zwiększano nachylenie. W moim odczuciu było to miarodajne i mogłem dać z siebie rzeczywiście wszystko. Tym razem protokół pracy bieżni dobrano w sposób, gdzie moim zdaniem czynnikiem ograniczającym maksymalny wysiłek była siła mięśni nóg. Kolejne obciążenia wynosiły:<br />
<ol>
<li>3kmh przy 10% nachyleniu, </li>
<li>5kmh 14%, </li>
<li>7kmh 16%, </li>
<li>8kmh 18%, </li>
<li>9kmh 20%, </li>
<li>10kmh 24%.</li>
</ol>
Serducho rozbujałem zaledwie do 179bpm (kilka dni temu na mecie parkrun'a miałem 197), a nogi skamieniały mi już do tego stopnia że odpuściłem zaledwie po 1,5minuty pracy na najwyższym obciążeniu. Dodatkowym utrudnieniem była "ślizgająca" się o 0,1km/h taśma mocno wybijająca z rytmu, konieczność ciągłego podtrzymywania się poręczy (aby nie pozrywać elektrod - pasek HR z bezprzewodową transmisją danych jest zdecydowanie lepszy w takim badaniu), ciężki pobór tlenu przez maskę i słaba wentylacja w pomieszczeniu. W rezultacie VO2max zmierzono mi na poziomie zaledwie 60,5ml/kg/min. Miarodajnym jednak wskaźnikiem jest z pewnością próg anaerobowy (AT) wyznaczony przy wartości pulsu 164. Interpretować to należy w ten sposób, że jest to graniczne tętno, do jakiego mogę realizować treningi w II zakresie intensywności (WB2). Około 20minut po bieżni wskoczyłem na cykloergometr, by przez zaledwie 30sekund starać się jak najszybciej pedałować. Przyznam się, że dało mi to w kość dużo bardziej niż wcześniejsza próba wysiłkowa. Maksymalna moc jaką udało mi się wygenerować sięgnęła 500W, a z biegiem każdej ciągnącej się w nieskończoność sekundy wartość ta jednak lekko malała. Stałą maksymalną intensywność są w stanie uzyskać podobno tylko kolarze i średniodystansowcy. Z ciekawością czekam na wszystkie pozostałe wyniki i ich interpretację. <br />
<br />
II: 10x200m (34s) p.230m; razem 12km<br />
Trochę miałem obaw czy po obfitym obiedzie tam radę jeszcze dziś z treningiem, ale poszło zaskakująco łatwo. Podbiegłem na stadion AZS, obczaiłem sytuację z rozlewiskami na torach i zdecydowałem się biec po siódmym. Nie chciałem po szybkich odcinkach zbiegać do krawężnika i brodzić w wodzie, tak więc przerwy wykonywałem również po tym samym torze na odcinku 230m. Badania zaowocowały jedynie podbiciem tonusu mięśniowego, nie odczuwałem niemal żadnego zmęczenia, także zdecydowałem się pośmigać względnie szybko jak na moje możliwości (przy 10 odcinkach chcąc zachować stałą intensywność do końca, maksymalnie mógłbym zejść pewnie do 31-32s). Wszystko poszło szybko i jak po maśle.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 4.03 - 22km rozbiegania [4:38]<br />
Czułem mały niedosyt kilometrów w ostatnich dniach, także dziś wykonałem ponad 100minutowe rozbieganie - po mieście, głównie ścieżkami rowerowymi. Czasem lubię tak pośmigać mijając kierowców kiblujących w szalonych korkach :)<br />
<br />
sb 5.03 - 14,4km BC2 kros [3:56] + sauna 20` wieczorem<br />
Podjechaliśmy z Beatą do Arturówka, każde na swój własny trening. Małżonka w swoje urodziny pokonała dziś rekordowy dystans 15km! Brawo ona :) Tymczasem ja skusiłem się na blisko godzinny bieg ciągły w II zakresie na pętli 7,2km (mix czerwonej i niebieskiej łagiewnickiej ścieżki biegowej). Drugą pętlę pokonałem 11s szybciej, a biegło się ... lżej :) widocznie nogi musiały się rozruszać. Średni puls wyniósł 152bpm, końcowy (po podbiegu) 160bpm, a spadek po 1min - 115bpm. Nie chciałem dziś szarżować, bo na kolejny dzień zaplanowałem wymagające tempo maratońskie w odcinkach; razem 17,5km<br />
<br />
ndz 6.03 -7x2km TM p2`; razem 21,5km<br />
Dwójki na prędkościach okołomaratońskich wykonałem na asfaltowej niemal nieuczęszczanej drodze pod Łodzią. Wybrałem odcinek bez ujadających zza płotów, a czasem polujących na łydki psów. Traf chciał, że był on pięknie odkryty i nastawiony na podmuchy wiatru, a ten dziś był niby niepozorny, ale jednak wysysał energię. W planie siedem odcinków, także cztery z wiatrem i trzy pod niego. W przerwie truchtałem około 1:40-1:45m, robiłem kilka skłonów z energicznym wydechem w miejscu i po 2 minutach wszystkiego ruszałem na kolejny odcinek. Kolejno wyszło to tak:<br />
1 - 7:13 - 154 ..... 2 - 7:25 - 163<br />
3 - 7:14 - 160 ..... 4 - 7:25 - 163<br />
5 - 7:13 - 161 ..... 6 - 7:22 - 165<br />
7 - 7:16 - 162<br />
Końcowy puls wyniósł 167bpm, a spadek po 1min - 128bpm. Maksymalny tuż za górką w centralnej części odcinka dochodził do 170oczek. <br />
<br />
RAZEM: 117km<br />
<br />
Do maratonu zostało 6tygodni - 42dni, po jednym na każdy maratoński kilometr.<br />
Po ostatnim 4dniowym mikrocyklu koniecznie muszę odpocząć. Zejdę nieco z objętości, a z akcentów planuję jedynie BC2 (wt lub śr) i może pobudzające dwusetki (czw). Dobrze się składa, bo za tydzień czeka mnie 26km ostrego ścigania po Arturówku, gdzie będę starał się obronić zeszłoroczny Puchar Maratonu. Konkurencja ostro poszła do przodu i zadanie będzie bardzo trudne, ale jest realne do wykonania :)</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-39493378196296071982016-02-28T19:52:00.002+01:002016-02-28T19:52:25.517+01:00Tydzień 16-17/24: 15-28.02<div style="text-align: justify;">
pn 15.02 - 20km rozbiegania [4:58] + brzuchy + drążek + solanka 30`</div>
<div style="text-align: justify;">
Podbiegłem do Parku 3.Maja, gdzie blisko godzinę potruchtaliśmy wspólnie z Mr Jagodą. Ani ja nie miałem ochotę na szybkie brykanie, ani Maciek, dla którego był to już dziś drugi trening. Powrót spod budowanej świątyni przy Piłsudskiego 138 pocisnąłem już samotnie i ze średnim tempem zszedłem poniżej psychologicznego 5/km.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 16.02 - 3x3km LT [3:30] p2`</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś na tapecie dawno nie realizowane interwały tempowe, czyli bieg progowy w odcinkach. Śmigałem w Parku na Zdrowiu na stałej pętli od znacznika "1" do "4" - tylko w ten sposób poza stadionem mogę zachować identyczne warunki na kolejnych trójkach. Czasy kolejnych odcinków wyniosły 10:30, 10:29 i 10:28, a średnie pulsy 161, 167 i 169bpm. Końcowe tętno wyszło 174, a spadek po 1min do 129bpm - trening był dość wymagający, nie przepadam za tą intensywnością. Swoją drogą 2 lata temu takim tempem przeleciałem cały półmaraton we Wrocławiu (PB 1:14), jednak forma była nieco wyższa, a i adrenalina startowa w zespół z tapperingiem też swoje zrobiły. Razem przekroczyłem dziś 16km.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 17.02 - 16km rozbiegania [4:45] + brzuchy + grzbiety + drążek + sauna 25`<br />
Po wczorajszym ostrym bieganiu po twardej kostce i mając w perspektywie jutrzejszy długi zakres po asfalcie, dziś wskazanym było potruchtać po lesie. Nawet wolałem sobie oszczędzić 4km dobiegu na miękkie ścieżki puszczy w Arturówku i podjechałem autem na ponad godzinne tuptanie. Przy okazji odkryłem, że połączone ścieżki biegowe czerwona z niebieską tworzą świetną pętlę 7km z ogonkiem i już czekam, kiedy będę miał okazję pobrykać tam coś mocniejszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 18.02 - 21,6km BC2 [3:58]<br />
Biegałem na asfaltowej pętli 2,7km na Popiołach w płd. części Łodzi - cisza, spokój, ciemność lekko rozświetlana latarniami, pofałdowana trasa, deszcz i kolega szakal u boku. Blisko 1,5godziny zakresu minęło nadspodziewanie szybko. Nie szalałem dziś z prędkością, bo objętość treningu była konkretna. Na 14.km sięgnąłem po żel energetyczny, taki chuderlak jak ja musi się jednak wspomagać węglami na dłuższym szybszym bieganiu. Z jednej strony warto uczyć organizm radzenia sobie na głodzie węglowodanowym, jednak z drugiej trzeba go przyzwyczajać do nieuniknionych zastrzyków paliwa na maratonie. Szukając złotego środka jedynie na długie treningi zabieram jeden symboliczny żel. Średni puls wyniósł 154bpm, końcowy 155, spadek po 1min - 115. Pod koniec podbiegów puls przekraczał 160, a nawet złapałem kilka pików pod 165oczek. Jednak średnie i końcowe wartości były bardzo przyzwoite. Mięśniowo zniosłem ten trening bez najmniejszego problemu. Wczorajsze delikatne truchtanie dobrze mi zrobiło, a wtorkowy bieg progowy zdążył się ładnie skompensować i przetarł mnie prędkościowo. Razem z rozgrzewką i wystudzeniem wyszło dziś ponad 25km. <br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 19.02 - 10km recovery [5:15] <br />
Zaraz po pracy wyjeżdżałem na tygodniowy urlop w Kotlinę Kłodzką k/Lądka Zdroju, także jedynie wcześnie rano miałem dziś okazję rozbiegać wczorajszy zakres. Na wpół przytomny doczłapałem do Parku 3Maja, gdzie z Mr Jagodą ucięliśmy sobie kwadrans pogawędki w ruchu i już musiałem wracać do domu na ekspresowy prysznic i do pracy.<br />
<br />
sb 20.02 - <span style="color: yellow;"><b><i>piesza wycieczka górska z Międzygórza na Śnieżnik</i></b></span> 15km - 730m podejść<br />
Po zaledwie kilku godzinach snu (problemy z zaśnięciem w nowym miejscu) odpuściłem trening biegowy i przestawiłem budzik o godzinę do przodu. Czteroosobowym stadem Szakali wdrapaliśmy się na najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich - Śnieżnik (1425m npm), skąd widoki nie mogły nas jednak dzisiaj zachwycić :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgboudKRj5cGiWj_LUyrMQ-OljPca-r0GssSlZg5ptvKX2OKuH-FE3IHFYyARQae2hhrfHkWy4-pZ-JNiEavZVqIuxk8OdduXCkYIqqMKayCb6qu0r-Lx8h4Hp97v-363Ft7CcaAyCCjq4/s1600/12772915_1028265460545395_1077953179_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgboudKRj5cGiWj_LUyrMQ-OljPca-r0GssSlZg5ptvKX2OKuH-FE3IHFYyARQae2hhrfHkWy4-pZ-JNiEavZVqIuxk8OdduXCkYIqqMKayCb6qu0r-Lx8h4Hp97v-363Ft7CcaAyCCjq4/s400/12772915_1028265460545395_1077953179_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Śnieżnik - atak szczytowy :) foto: M.Sowa</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Już na dole w Międzygórzu zahaczyliśmy o niewielki, ale urokliwy wodospad. Teren wokół został dzięki mostkom, drewnianym schodom i podestom przystosowany do podziwiania tej perełki z każdej strony.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfB2dJ4R8W483cE6bFbjgl8ztIStMGvzNSXQk8BSAl9KgcQ8ANYpJLnyXZ5Ov8Z6erQmKjxbxNjCJOhjowKN26m8JKG05Ek1b5J4zmJH1k1PldfO-gWdteo4IFAVB7k88LNvUT4j5RlZQ/s1600/Miedzygorze-wodospad.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfB2dJ4R8W483cE6bFbjgl8ztIStMGvzNSXQk8BSAl9KgcQ8ANYpJLnyXZ5Ov8Z6erQmKjxbxNjCJOhjowKN26m8JKG05Ek1b5J4zmJH1k1PldfO-gWdteo4IFAVB7k88LNvUT4j5RlZQ/s400/Miedzygorze-wodospad.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wodospad Wilczki w Międzygórzu</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
ndz 21.02 - 22km wybiegania [4:34], śr 141bpm - 530m UP; sauna 45`<br />
Ciężko o płaskie tereny w okolicach Lądka, ale górskie tereny tylko umilają trening i czynią go bardziej efektywnym.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>*** bilans 16. tygodnia: 110km + 15km trekkingu</b></span><br />
<br />
pn 22.02 - I: 3x4km OWB2 p2`; razem 16km<br />
Po 3dniowej aklimatyzacji mogłem sobie w końcu pozwolić na drugi zakres. Podjechaliśmy kawałek autem na względnie płaski odcinek ścieżki rowerowej i przy mocno porywistym wietrze odfajkowałem trzy 4-kilometrowe odcinki na 2km wahadle. Z braku czasu nie mogłem sobie pozwolić na więcej (czekała nas dzisiaj jeszcze długa górska wycieczka). Średnie parametry na kolejnych czwórkach wyniosły: 3:55/km 143bpm, 3:53/km 159bpm, 3:51/km 164bpm. Solidnie mnie sponiewierał dzisiejszy wiatr, różnica tempa po nawrotce na wahadle sięgała nawet 20s/km, a nogi musiały naprawdę solidnie popracować by sprostać wyzwaniu.<br />
<br />
II: <span style="color: yellow;"><b><i>piesza wycieczka górska z Lądka Zdrój w Góry Złote</i></b></span> 15km - 520m UP<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVHk9V-IGYLFLmpoLrwPoYamhLLtqqrkXI0DuQblYu5XNq-wUYmV0H03Zo7Gzfunyf2MZpMuOLblablWwqrDe3ch06Br_xUImLYKvh5t1wYWM_OBa0lOAGeyYP-L4zLSWLVA6LKBGsZyQ/s1600/DSC02661.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVHk9V-IGYLFLmpoLrwPoYamhLLtqqrkXI0DuQblYu5XNq-wUYmV0H03Zo7Gzfunyf2MZpMuOLblablWwqrDe3ch06Br_xUImLYKvh5t1wYWM_OBa0lOAGeyYP-L4zLSWLVA6LKBGsZyQ/s400/DSC02661.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Trojak (766m npm)</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWgZZMWh3fYR0fwIlxq0RV_QEbfDQD6rmUaXoHegV6Ypb269KpGNP15ruTU2esAk7buDEuXMbXoqiaYa5A8uTx7qkyOTgMYyMbUdKv5E13IfwzEccCckG3RJ1YJXQMhLY94KFpFZDJNiA/s1600/DSC02739.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWgZZMWh3fYR0fwIlxq0RV_QEbfDQD6rmUaXoHegV6Ypb269KpGNP15ruTU2esAk7buDEuXMbXoqiaYa5A8uTx7qkyOTgMYyMbUdKv5E13IfwzEccCckG3RJ1YJXQMhLY94KFpFZDJNiA/s400/DSC02739.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jak na obóz kondycyjny przystało :)</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP392z4bGjbOBojpaamQCqm5iOLRLRK6xm8NvBvy8S5wgSIszBBPO3Gy3wYicb8ocnasg1tDndwP09SmFYqULe2SQvjNVOfjKiQfSTmfpwgV_q3hjlILFhFkmBMq4ViB7GfmYUZvOm5iI/s1600/DSC02723.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP392z4bGjbOBojpaamQCqm5iOLRLRK6xm8NvBvy8S5wgSIszBBPO3Gy3wYicb8ocnasg1tDndwP09SmFYqULe2SQvjNVOfjKiQfSTmfpwgV_q3hjlILFhFkmBMq4ViB7GfmYUZvOm5iI/s400/DSC02723.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zejście do Lutyni</td></tr>
</tbody></table>
<br />
wt 23.02 - 20km BC1/2 [4:30], śr 143bpm; sauna 40`<br />
Mimo intensywnego poniedziałku nie odczuwałem rano specjalnie dużego zmęczenia i wymyśliłem sobie bieg na tzw. siodle (ukształtowanie trasy nawiązuje do kształtu końskiego siodła). Kolejne segmenty ukształtowały się następująco:<br />
1,8km [4:23] 122bpm - 40m DOWN<br />
5,1km [5:04] 149bpm - 270m UP<br />
3,1km [4:01] 144bpm - 120m DOWN... nawrotka<br />
3,1km [4:51] 152bpm - 120m UP<br />
5,1km [3:57] 136bpm - 270m DOWN<br />
1,8km [4:44] 146bpm - 40m UP<br />
<br />
śr 24.02 - <span style="color: yellow;"><b><i>piesza wycieczka górska z Orłowca na Jawornik Wielki i Borówkową</i></b></span> 17km - 940m UP<br />
Od dwóch dni męczył mnie solidny katar i dziś rano przyszła kumulacja. Rozsądek wygrał walkę z wielką ochotą na kolejny trening i tym razem odpuściłem. Żal było jednak siedzieć cały dzień na kwaterze i ciepło ubrany bryknąłem na solidną górską wycieczkę.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhATq7_MiN8I023jq25NxzvAcB6rmIUtZO9dUT4AB1WYazLO_z6dreC94ujYH-jDsKHb7eZykPnhtybCgJk5Hzp18PHsRgZezE2SjkIcfQiQLyUnzCogyjqfklLtmd1HFG0Io2ozwzY8pE/s1600/DSC02797.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhATq7_MiN8I023jq25NxzvAcB6rmIUtZO9dUT4AB1WYazLO_z6dreC94ujYH-jDsKHb7eZykPnhtybCgJk5Hzp18PHsRgZezE2SjkIcfQiQLyUnzCogyjqfklLtmd1HFG0Io2ozwzY8pE/s400/DSC02797.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Panorama z Jawornika Wielkiego (872m npm)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlZ47wKTAlj6IJYs99iv0buFD-uV7eDH8-Cd0VQLPp1l4UqhMrIgrzoCrlUD4ito5Eh7gvlmritI6nQ3b66-xhTlBIolFInwUtnODx389eqqn0wjFDChiCcjxvCkaiBhpEtpkVJD_7xpQ/s1600/DSC02813.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlZ47wKTAlj6IJYs99iv0buFD-uV7eDH8-Cd0VQLPp1l4UqhMrIgrzoCrlUD4ito5Eh7gvlmritI6nQ3b66-xhTlBIolFInwUtnODx389eqqn0wjFDChiCcjxvCkaiBhpEtpkVJD_7xpQ/s400/DSC02813.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok z wieży z Borówkowej (900m npm)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
czw 25.02 - 11 x 1km WB3 [3:40] p2`; razem 21km<br />
Przeziębienie dało za wygraną i podjechaliśmy dziś wcześnie rano z Szakalicą Moniką do Lądka na solidne bieganie (każde swoje). Pokluczyłem trochę po miasteczku i trafiłem na niemal płaską ulicę Wiejską wzdłuż malowniczej rzeczki Biała Lądecka. Dziś na tapecie były kilometrówki w tempie okołomaratońskim. Będąc nieco ograniczonym czasowo musiałem zadowolić się 11 powtórzeniami. Weszły nadspodziewanie łatwo, dużo przyjemniej niż zakres w odcinkach sprzed kilku dni. Średni puls rósł od 140 do 160bpm, a maksymalny kilkukrotnie zbliżył się do granicy 170bpm. Wysiłkowo ten trening wykonałem na względnym luzie i to mimo lekkiego osłabienia po przeziębieniu.<br />
<br />
pt 26.02 - 17km rozbiegania [4:36] 128bpm - 230m UP; powrót do Łodzi<br />
Na ostatni urlopowy trening poleciałem w ramach rozbiegania do Jaskini Radochowskiej i z powrotem. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie dzisiejszy niski puls, a płasko wcale nie było.<br />
<br />
sb 27.02 - I:5,1km LT [3:30]; razem 17km + brzuchy + drążek<br />
Nie mogłem się zdecydować na wybór akcentu w sobotni poranek. A skoro miałem w tym tygodniu wykonać ostatni trening progowy, a w górach na urlopie mi się nie udało, to wykorzystałem dzisiejszy parkrun na realizację odłożonej w czasie jednostki. Tuż przed startem kolega Badyl wypytał mnie o plany na dziś i mocno go uradowało co usłyszał - miał okazję powalczyć o własne PB, czyli rozmienienie 18minut na trasie parkrun'owej. Już po 200m wspólnie prowadziliśmy stawce i tempo uśredniło się na poziomie lekko powyżej 3.30/km. Na półmetku zameldowaliśmy się w 9:10, także druga pętla musiała być szybsza. Bezpośrednio po górach nogi miały prawo czuć się zmęczone i długo zwlekałem z podkręceniem tempa. Dopiero 400-500m przed metą wyraźnie przyspieszyłem, a gdy po minucie odwróciłem się przez ramię dość mocno zdziwiło mnie, że kolega wciąż siedzi mi na plecach - już teraz jest mocny, a wiosną powinno być jeszcze lepiej :) Ostatnie 100m chcąc nie chcąc musiałem przycisnąć jeszcze mocniej, a puls na mecie wywindował mi się do poziomu 197bpm - a myślałem że 190 to mój max :) Średni puls z całego biegu wyniósł 172bpm - końcówka z pewnością go podbiła. Robert ukończył zawody w wymarzonym czasie 17:59, zaledwie 2sekundy za mną. Po takim finiszu przeszła mi ochota na bonus w postaci kilku mocniejszych odcinków i wolniutko wróciłem do domu. Razem z dobiegami do Parku Poniatowskiego wyszło mi dziś rano niemal 17km.<br />
<br />
II: 11km recovery [5:07] + solanka 25`<br />
<br />
ndz 28.02 - 32km wybiegania [4:10] śr 151bpm + sauna 40`<br />
Trening wykonałem na wiejskich drogach k/Sokolnik. Zabrałem ze sobą 2 żele energetyczne, po które sięgnąłem po 1h20m i 1h50m. Od 21km towarzyszyła mi na rowerze mama z bidonem :) Trzymając niemal od samego początku tempo w okolicach 4:10/km, puls zaczął mi przekraczać barierę 150bpm dość szybko, bo już po 15km. Biegło się jednak rewelacyjnie mięśniowo i oddechowo, także zignorowałem te wskazania i dalej pomykałem sobie z bananem na twarzy. Gdy na Garminie stuknął 31km odpaliłem dopalacze i ostatni kilometr poleciałem poniżej 3:30 - jest moc, to cieszy. Chciałbym tak kiedyś odpalić po 40km :) Po przepysznym rodzinnym obiedzie podjechałem na saunę na podczerwień na 2 serie po 20minut.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>*** bilans 17. tygodnia: 134km + 32km trekkingu</b></span> </div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-4938511059281942912016-02-14T20:18:00.002+01:002016-02-15T11:10:32.387+01:00Tydzień 15/24: 8-14.02<div style="text-align: justify;">
pn 8.02 - solanka 30`</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy w niedzielę zaraz po biegu miałem olbrzymie trudności aby wejść po kilku schodkach, a wygramolenie się z auta było dość komiczne, zacząłem poważnie obawiać się jutra - wiedziałem, że będzie ... gorzej. Zaraz po pracy wskoczyłem na pół godziny do solanki. Przyniosło to jednak bardzo krótkotrwałą ulgę, ale jakiś tam efekt długofalowy na pewno miał przyjść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 9.02 - 8km [5:14] + brzuchy 2x50 + drążek 2x5</div>
<div style="text-align: justify;">
Po schodach w górę opornie, ale jakoś szło. W dół nawet nie było takiej opcji. Mimo wszystko zagryzłem zęby, wzułem opaski kompresyjne na uda i w ten sposób stabilizując zmasakrowane mięśnie czworogłowe ud wypełzłem do parku na 6 niewielkich kółek (1,33km). Musiałem w truchcie pobudzić krążenie, tak by przyspieszyć regenerację. Po pierwszym kółku wykonanym w olbrzymim bólu tempem 5:45/km miałem ochotę się położyć, nawet w kałuży. Stopniowo jednak, z minuty na minutę nogi lekko "puszczały" i kolejne okrążenia były już okapinę bardziej komfortowe, a ja rozpędzałem się nawet do 5:00/km. Na ostatnim kółku ból jednak znowu zaczął się wzmagać, także koniecznym było zakończyć te męczarnie. W domu po serii brzuchów i drążka wykonałem naprzemienny prysznic na nogi zimną i gorącą wodą. Było to nawet lepsze od solanki, ale ponownie krótkotrwałe. Wieczorem wychodząc z psem udało mi się przodem pomału zejść po kilku schodach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 10.02 - 14km [4:38] + sauna 2x10`</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu zrezygnowałem z windy w pracy i zszedłem całe 3 piętra w dół po schodach. Wciąż co nieco tam czułem, ale dało się iść. Na płaskim ból był już nawet niemal nieodczuwalny. Wiedziałem, że dziś już pobiegam trochę dłużej i szybciej. Już sam początek był lekko poniżej 5.00/km, dużo przyjemniej biegło się jednak ... pod górę, niż w dół. Zahaczyłem o niemal pusty deszczowy Arturówek. Rzadko mi się udaje tam zawitać w tygodniu, za rzadko - muszę częściej tam się pojawiać.. Wystarczyło zaczerpnąć rześkiego leśnego powietrza i udało mi się pierwszy raz od kilku dni zapomnieć o bólu. Zaczynam wierzyć w sylwoterapię :) Z każdym kilometrem się rozpędzałem, także średnia z całej 14ki wyszła już przyzwoita. Po 2 godzinach od powrotu z treningu podjechałem na dwie krótkie serie do sauny fińskiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 11.02 - 3x5km OWB2 [3:54] p2`; razem 22,5km<br />
Miałem już ochotę na szybsze brykanie, jednak dłuższy bieg ciągły byłby nazbyt obciążający dla układu ruchu. Zdecydowałem się więc na krótsze odcinki i w trakcie planowałem zdecydować czy robię dwa czy trzy... Ze względu na wymiary pętli i chęć biegania w identycznych warunkach ukształtowania i wiatru, który dziś srogo dmuchał, były to piątki. Śmigałem od znacznika 1 do 6km z przerwą niecałych 400m w 2minuty, akurat na dobieg do kolejnego znacznika "1". Nie zakładałem żadnego tempa, po prostu ruszyłem i po 2km już wiedziałem że 3.55/km będzie optymalne. Średnie pulsy na kolejnych odcinkach wyniosły 154, 159 i 159bpm, a końcowy puls wyniósł 161oczek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 12.02 - 13,5km BC1 [4:24] + brzuchy + drążek + stabilizacja<br />
Nie miałem dziś potrzeby wykonywania spokojnego rozbiegania, ale mocnego akcentu też nie chciałem ryzykować. Rozgrzewkowo podbiegłem do Parku Ocalałych na miękkie alejki, gdzie podkręciłem tempo i równą godzinę pokręciłem się w kółko. Co 2-3minuty mijałem znajomą mi twarz, jednak nie udało mi się przypomnieć kim jest ów biegacz dziarsko sobie śmigający w przeciwną stronę pętli. Może jak to czytasz to się ujawnisz kolego :) ?<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
sb 13.02 - I: 10km biegu zmiennego 400/200 (śr 3:37/4:31)<br />
Podjechałem na stadion przy łódzkiej Polibudzie na 200metrową bieżnię. Pomysłem na dzisiejszy trening były częste zmiany tempa z okołomaratońskiego na OWB1. Miało to na celu nauczenie się czucia właściwego tempa na krótkich odcinkach, częściowe utylizowanie kwasu mlekowego na przerwach niewypoczynkowych oraz wykonanie dobrego treningu wydolności tlenowej. Średnie tempo na dystansie 10km wyniosło 3:55/km, jednak trening taki, ze względu na ciągłe zmiany prędkości, męczy bardziej niż jednostajny bieg ciągły nawet szybszy o te 10s/km. Garmin zarejestrował mi średni puls na poziomie 160bpm, końcowy 166, a spadek po 1min całkiem niezły jak na taką jednostkę - do 119bpm.<br />
<br />
II: 8km recovery [4:55]<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ndz 14.02 - 25km wybiegania na krosie [4:18] śr 146bpm<br />
Biegałem na 5km pętli w Lesie Łagiewnickim. Już jak zaczynałem nogi były nieco podmęczone, wiedziałem że będzie ciężko. Nie skusiłem się na bieg z narastającą prędkością, nie szalałem też z tempem, ot po prostu zafundowałem sobie blisko 2godzinną pracę w czystym tlenie na krosie, gdzie wspiąłem się dziś w sumie 180 metrów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Razem: 110km</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>LEPIEJ BYĆ NIEDOTRENOWANYM, NIŻ PRZETRENOWANYM. </b></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-36081243314238817272016-02-07T19:27:00.000+01:002016-02-08T08:31:01.137+01:00Tydzień 14/24: 1-7.02<div style="text-align: justify;">
pn 1.02 - basen 750m + sauna 2x15`</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś wypadło mi wolne od biegania, pierwsze od 4 tygodni. W najbliższy weekend mam w planach 2 wymagające starty, tak więc konieczne jest nabranie świeżości. Takiego dubletu nie da się zrobić z pełnego treningu. Dla pobudzenia krążenia wybrałem się na basen i wszedłem też na 2 serie do sauny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wt 2.02 - 9km OWB1 [4:43] 126bpm + 7x300pg (ok 63s); razem 16km<br />
Tym razem przed siłą biegową truchtałem na zaciągniętym hamulcu. Dobrą smyczą na takie okazje jest pulsometr. Nie chciałem robić podbiegów na mocno zmęczonych nogach, ale jednocześnie musiałem solidniej je rozruszać, zwłaszcza po wczorajszej saunie. Ponownie zawitałem na wznoszący się odcinek DDR (drogi dla rowerów) na Zgierskiej, przekląłem wzmagający się deszcz i pod nieprzyjemny wiatr ruszyłem pod górę. Odcinki wychodziły w 62-64s w zależności od podmuchów wiatru; nie chciałem szarpać, tu musiała być rezerwa. Zbiegałem bardzo spokojnie w niecałe 100s. Końcowy puls lekko przekraczał 170bpm, ale miał chyba prawo :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
śr 3.02 - 12km BC2 [3:55] 157bpm<br />
Kilka dni przed hardcorowym weekendem nie mogło być mowy o długim zakresie i musiałem się zadowolić kosmetyczną dwunastką :) Trening wykonałem z Szakalem Andrzejem, w towarzystwie zawsze raźniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czw 4.02 - 12km [4:39]<br />
Noga początkowo się nie kręciła, ale gdy zaczął zacinać ostry drobny śnieżek to jakoś od razu przyjemniej się zrobiło. Pozapętlałem dziś w niewielkim Parku Ocalałych, gdzie dominują alejki ziemne - profilaktycznie wolałem nie przesadzać z twardymi nawierzchniami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pt 5.02 - rozruch 5km, w tym 3x120R</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
sb 6.02 - <a href="http://mauratonczyk.blogspot.com/2016/02/trail-kamiensk-30km.html" target="_blank">Trail Kamieńsk</a> 30km</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ndz 7.02 - <b>Puchar Maratonu Łódzkiego 21km</b><br />
Nie był to przyjemny bieg, być nie mógł ... Łudziłem się, że delikatny masaż, dobre jedzonko, kąpiel w lodowatej wodzie i noc spędzona w opaskach kompresyjnych postawią mnie choć trochę na nogi. Tymczasem gdy już pokracznie wstałem z łóżka, tyłem zszedłem po schodach do auta, doczłapałem do biura zawodów po numer i zacząłem "biegową" rozgrzewkę, poważnie zacząłem rozważać wycofanie się z dzisiejszego startu. Jednak z minuty na minutę nogi zaczęły puszczać i nawet przez moment pomyślałem żeby potruchtać ... dłużej niż zazwyczaj, ale szybko sobie przypomniałem że już za kwadrans początek zawodów :) Trucht kończyłem nawet poniżej 5/km, dorzuciłem jedną krótką symboliczną bardzo spokojną przebieżkę, chwilę pomachałem kończynami górnymi i dolnymi i podszedłem z duszą na ramieniu na linię startu. O zwycięstwo wg moich kalkulacji mieli dziś walczyć Tomkowie Kunikowski i Owczarek, a ja z Michałem Stawskim który również wczoraj biegł w Kamieńsku, mieliśmy rywalizować ze sobą o cenne punkty pucharowe. Ruszyliśmy punktualnie o 10tej. Tomkowie zgodnie z oczekiwaniami prowadzili od samego początku i towarzyszył im Tobiasz Olszak oraz ... Michał, po którym absolutnie nie było widać wczorajszego startu. Ciężko mi było się rozpędzić, dopiero na zbiegu gdzieś po 600m lekko przyspieszyłem i zacząłem wymijać. Już po dwóch kilometrach byłem na 5.pozycji ze stratą ok 50m do liderującej czwórki. Nie pamiętam dokładnie kiedy, nawet na którym to było okrążeniu (1 czy 2) Michał na zakręcie dostrzegł że jestem już niedaleko za nimi, lekko zwolnił i poczekał na mnie. Doskonale zdawał sobie sprawę że dziś to musi ze mną rywalizować :) Moje próby zgubienia go rwanym tempem nie przynosiły rezultatu, a jedynie mnie podcinały, także odpuściłem i toczyliśmy się tak razem bark w bark. Na trzecim okrążeniu (z czterech) wchłonęliśmy lekko słabnącego Tobiasza. Nie było to równe tempo. Wszyscy we trzech miotaliśmy się jak płotki w sieci. Wreszcie na 16km Tobiasz wyraźnie przyspieszył, ja wyrównałem oddech i ruszyłem za nim. Nie wiem czy Michał podjął jeszcze walkę w tym momencie czy już odpuścił, ale na kolejnych zakrętach już go nie widziałem, a uciekającego "rywala" złapałem na 18km. Jeszcze przez kilometr biegliśmy razem, a nawet kolega próbował mnie zgubić na podbiegu, ale na 19.km to ja mocniej przycisnąłem pod górę i przyspieszając w końcówce (po wczorajszym Kamieńsku!) pewnie doleciałem do mety na trzeciej pozycji inkasując bardzo cenne punkty do klasyfikacji pucharowej. Bieg wygrał fenomenalny dzisiaj Tomek Owczarek, który już od 2. okrążenia powiększał przewagę nad swoim imiennikiem. Michał Stawski był dziś daleko, Kamieńsk musiał go bardzo dużo kosztować.<br />
<br />
dystans 21km - czas 1:21:30 - tempo 3:52/km<br />
kolejne pętle - 3:49, 3:51, 3:56, 3:53<br />
<br />
Uwzględniając trzy najlepsze starty Tomka Owczarka i Michała Stawskiego oraz jedyne moje trzy starty (nie biegłem 1.etapu Pucharu na 5km) aktualna klasyfikacja wygląda tak:<br />
1. Michał Stawski 230 (miejsca 2, 4, 1) <br />
2. Tomek Owczarek 220 (3, 3, 1)<br />
3. Maurycy Oleksiewicz 220 (2, 2 ,3)<br />
<br />
Punktacja (taka jak w skokach narciarskich) 1m-100p, 2m-80, 3m-60, 4m-50 ... Do łącznej klasyfikacji brane będę cztery najlepsze starty.<br />
Ostatni bieg Pucharu (ponad 26km) 13.marca - będzie bardzo ciekawie :)<br />
<br />
***<br />
Razem: 3 treningi + rozruch + 2 starty (105 km)<br />
<br /></div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5477526245045010838.post-52471816817118479732016-02-07T17:07:00.002+01:002016-02-07T17:07:49.214+01:00Trail Kamieńsk 30km<div style="text-align: justify;">
Gdy w listopadzie dowiedziałem się o zimowej edycji górskich zawodów w Kamieńsku od razu wiedziałem, że muszę tam pobiec. Decyzja była spontaniczna i błyskawiczna, a dopiero później sprawdziłem w kalendarzu biegów, że nazajutrz wypada jeden z etapów ... Pucharu Maratonu (21km). Po kilku tygodniach dywagacji postanowiłem zrobić ... oba starty :) Ponad 50 mocnych kilometrów w 26godzin - szaleństwo, ale zarazem genialna imitacja zmęczenia w końcówce maratonów, zwłaszcza tego górskiego który czeka mnie już na początku lipca. Kamieńsk jako treningowa miejscówka kusił mnie od dawna. W grudniu w kilka osób wybraliśmy się tam z Łodzi na mocniejsze brykanie i zrozumiałem czemu ta sztuczna góra jest tak lubiana przez górali z Polski środkowej. Znajdziemy tak podbiegi długie, łatwe i wymagające, twarde i krosowe, często błotniste - klimat miejsca pozwala zapomnieć, że to zaledwie 60km od Łodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6oMUo39aL8DJF2DpQWnqVJ75ZtQKB74dau3AOUolqW5jOZA6os-U1sUM6Jam_kQpPYkvmQ1C2IyztfK_WWiPG-hEy0bKsULxA9eDITbZ7iPhHcSbWSZdgJgwOQAHgjeZYpIOw1zegZLQ/s1600/1.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="156" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6oMUo39aL8DJF2DpQWnqVJ75ZtQKB74dau3AOUolqW5jOZA6os-U1sUM6Jam_kQpPYkvmQ1C2IyztfK_WWiPG-hEy0bKsULxA9eDITbZ7iPhHcSbWSZdgJgwOQAHgjeZYpIOw1zegZLQ/s400/1.tif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Profil lutowych zawodów zapowiadał się interesująco. Już na samym
początku trasa kroczy stromym torem MTB w stronę górnej stacji wyciągu,
by już zaraz powracać w dół stokiem narciarskim. Kolejne niecałe 1,5km
jest zaskakująco płaskie, aż nudne :) Ale na szczęście już zaraz
ponownie wznosi się w górę, tym razem już łagodniej niż na początku i
już zaraz jest znany doskonale zbieg po stoku narciarskim (kto
przeszarżuje za pierwszym razem, za drugim pobiegnie już na hamulcu). Tu
kończy się mała 6km pętla, która okazała się być dodatkowym dystansem
dla początkujących górali, a tych już bardziej doświadczonych czeka
ponad 24km wymagającego biegania. Przed 12km zaczyna się 4km podbieg!
Nie jest może za stromy, ale siły z pewnością należy rozłożyć z głową.
Druga połowa trasy jest łatwiejsza, jednak trzeba pamiętać, że nogi będą
już solidnie podmęczone dotychczasowym dystansem i ciągłymi zmianami
nachylenia. W samej końcówce czując już nosem metę należy ostatni raz
... wbiec/wejść/wczołgać się na górną stację wyciągu, tym razem
brzozowym laskiem i po osiągnięciu kulminacji można grawitacyjnie
rozpocząć ostatni stromy zbieg do mety po stoku narciarskim. Wow! Mega
piekielne wyzwanie, szalenie trudna trasa - nic tylko się z nią zmierzyć
:)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przed startem temperatura nie przekraczała 3-4stC, było pochmurno i lekko wiało. Obowiązkowym wyposażaniem na 30ce był bidon lub bukłak w plecaku, folia NRC i naładowany telefon komórkowy. Niby dodatkowy balast do wtargania ponad 600m w górę, ale dobrze dopasowany plecak nie krępuje ruchów i jego masa jest niemal nieodczuwalna. Po prezentacji ambasadorów i faworytów Biegu ruszyliśmy bardzo niemrawo. Na torze kolarskim truchtałem na 4.pozycji i tuż przed końcem podbiegu wysunąłem się na 2.lokatę. Zaraz na początku zbiegu wyszedłem na prowadzenie i stan ten utrzymywał się bardzo długo. Pierwszy raz linię mety po niespełna
2km przekraczałem na pozycji lidera. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW1BZZRDBovlPDmIMMNxC0PtYDUTlEJ4IgTn_bRqexYqNe4TXxfnuiHSTNp7mdKI9aweJkpRwzhu1pDKVT2y-fQ_I-xQa31mSNyMM6coXhWXuYPwy3gng4CzJrD1jS_XAmK18HTBrFnBc/s1600/1zbieg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW1BZZRDBovlPDmIMMNxC0PtYDUTlEJ4IgTn_bRqexYqNe4TXxfnuiHSTNp7mdKI9aweJkpRwzhu1pDKVT2y-fQ_I-xQa31mSNyMM6coXhWXuYPwy3gng4CzJrD1jS_XAmK18HTBrFnBc/s400/1zbieg.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Końcówka pierwszego zbiegu po stoku narciarskim, ok 1.6km</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Bardzo przyjemne uczucie gdy
spiker wymienia Cię z nazwiska, przybijasz z nim piątaka i grzejesz
dalej. Tuż za mną biegł Krzysiek Pietrzyk – stary wyjadacz
biegów górskich, uczestnik wielu imprez rangi mistrzowskiej na
podwórku krajowym i międzynarodowym. Cały czas dyktowałem sobie
swoje tempo, biegłem na granicy komfortu tak by nie zakwaszać
mięśni. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL8AmET_OEiYAzu0S8vRM12OcGfGe6TeAWFMIsrkuyGQMQEHcpMuY_wOkXR85bfMi6WW6w7-5rM8yugrXcT6V0kWaOujHZRwyFL_KoN7cLxAqyhpdrKL7O-bJoUyVasBSSzaWuUwakgcQ/s1600/6km.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL8AmET_OEiYAzu0S8vRM12OcGfGe6TeAWFMIsrkuyGQMQEHcpMuY_wOkXR85bfMi6WW6w7-5rM8yugrXcT6V0kWaOujHZRwyFL_KoN7cLxAqyhpdrKL7O-bJoUyVasBSSzaWuUwakgcQ/s400/6km.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">6.km trasy, drugi raz przebiegamy przez linię mety</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Około 10km Krzysiek w końcu postanowił się przywitać
:) zrównał się ze mną i chwilę pogadaliśmy. Czułem się bardzo
mocno i na podbiegach cały czas aktywnie pracowałem uciekając
koledze na 10-20m, ale ten już zaraz był tuż za mną. Gdy trasa
biegu ostro zakręcała miałem ogląd na to gdzie znajduje się
grupa pościgowa, ale był tam tylko osamotniony Artur Kamiński,
jakieś 100m za nami. Czterokilometrowy podbieg za 12km zniosłem
zaskakująco dobrze, ale konieczność pokonania hałdy kopnego
piachu tuż za wypłaszczeniem nie była przyjemnym uczuciem. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9TxHQJ9tot9aZk4FN0RExVkg9kWTBqKDwa56BWEvo_GAwb4doVwt5irVQhY6yWo10taUN3eGt0trN-t8aDQi3eIIyvnOru-rftXZ4TMddQaEEmMxynHcV4a2TQtxpgfyBXjLlwQMA3M/s1600/16%252C5km.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9TxHQJ9tot9aZk4FN0RExVkg9kWTBqKDwa56BWEvo_GAwb4doVwt5irVQhY6yWo10taUN3eGt0trN-t8aDQi3eIIyvnOru-rftXZ4TMddQaEEmMxynHcV4a2TQtxpgfyBXjLlwQMA3M/s640/16%252C5km.jpg" width="425" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Już
zaraz na krzyżówce pierwszy i jedyny raz podczas tego biegu nie
wiedziałem w którą stronę pędzić dalej. Zabrakło mi tam
jednoznacznego oznakowania, na szczęście stając na moment w
miejscu dostrzegłem w oddali bufet po prawej stronie i w jego
kierunku pobiegłem. Przed 19km odbiliśmy w polną nieprzyjemną
drogę z grząskim piachem, łagodnie wznoszącą się do góry.
Tempo 4:30/km na tym odcinku to było wszystko na co mnie było stać.
Już po kilku minutach Krzysiek z łatwością mnie doszedł, a od
22km zaczął się powoli, ale sukcesywnie oddalać. Pogodziłem się
z tym faktem, a na domiar złego zaczęła mną szarpać ostra kolka.
Oddech się spłycił, nie dotleniałem dostatecznie mięśni i ich
ostre zakwaszenie było tylko kwestią czasu. Po 2km z łatwością
minął mnie Artur, ale bardzo koleżeńsko wypytał czy wszystko w
porządku. Cóż, za tęgiej miny nie miałem, ale zmotywowałem go
do spokojnej gonitwy za Krzyśkiem. Odcinek między 25 a 29km był
koszmarny, biegłem już na bardzo ciężkich nogach, wciąż
walczyłem z kolką i zastanawiałem się tylko jaką mam wyrobioną
przewagę nad goniącymi mnie rywalami. Wreszcie pojawił się nagle
przede mną wyczekiwany narciarski kompleks Góry Kamieńsk i została
mi już „tylko” ostatnia wspinaczka na górę i stromy zbieg do
mety. Ambicja tylko początkowo nakazywała mi cały czas podbiegać,
nawet na stromych odcinkach, ale w końcu wymiękłem i kilka razy
przechodziłem do marszu. Nerwowo oglądałem się do tyłu, ale
nikogo tam nie było. Gdy takim marszotruchtem docierałem już do
szczytu ujrzałem przed sobą idącego Krzyśka. Jego „postawiło”
jeszcze bardziej, a na domiar złego nie był w pełnej dyspozycji z
powodu przykrego urazu z którym zmaga się od dłuższego czasu. Nie
mogę powiedzieć że wyszarpałem to drugie miejsce, skorzystałem
jedynie z niemocy kolegi i bez większego zaangażowania wbiegłem na
metę na drugiej pozycji. Z dużą przewagą zawody wygrał Artur.
Jego obecna dyspozycja zapowiada mu świetną wiosnę z super
wynikami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnw6iFscL11y3GVbBIcPQMzxFRv0Du5PQ1NBR3yGnBJLQ3UDpaQFJ9C0uCXBlaBaZjTVywiMKk3Mfmv4WcHH1wpn3mv8fajhzeorKPbKqbzY8jJoFhJY6EiuFXJsev9mq5_8sp2QP7_3c/s1600/meta.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnw6iFscL11y3GVbBIcPQMzxFRv0Du5PQ1NBR3yGnBJLQ3UDpaQFJ9C0uCXBlaBaZjTVywiMKk3Mfmv4WcHH1wpn3mv8fajhzeorKPbKqbzY8jJoFhJY6EiuFXJsev9mq5_8sp2QP7_3c/s400/meta.jpg" width="400" /></a></div>
<br /><div style="margin-bottom: 0cm;">
Nasza przewaga na mecie nad kolejnymi
biegaczami wyniosła ponad 8minut, ale dobrze że nie miałem tej
świadomości przed ostatnim podbiegiem, bo pewnie wówczas
pozwoliłbym sobie na wczołgiwanie, czyli na taki styl na jaki,
zważywszy na samopoczucie, miałem wówczas największą ochotę :)
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<ol>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Artur Kamiński 2:12:21</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Maurycy Oleksiewicz 2:15:00</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Krzysztof Pietrzyk 2:15:11</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHWIHOdWrf5tJphD2Bzg19dfgdZrr7ToAcemYUkcwyY0oYsecg1hCvTJcVGejEGmYCXO9kwXq97goQfuo7VSKdYVJUZ8TpYihxATzKc0GtPwRDavXrcZkyYOBhe1jmxescLEPqRFcAa7o/s1600/dekoracja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHWIHOdWrf5tJphD2Bzg19dfgdZrr7ToAcemYUkcwyY0oYsecg1hCvTJcVGejEGmYCXO9kwXq97goQfuo7VSKdYVJUZ8TpYihxATzKc0GtPwRDavXrcZkyYOBhe1jmxescLEPqRFcAa7o/s400/dekoracja.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
</li>
</ol>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
Mauratonczykhttp://www.blogger.com/profile/08551707790335799876noreply@blogger.com0