niedziela, 21 czerwca 2015

Inwazja na Berlin - tydzień 3/17

pn 15.06 - 8km [4:29] + 4x20`R p.marsz
Po niedzielnym krosowym ładującym wybieganiu dziś niemal nie czułem tej prędkości - pełen komfort, nie za dużo km, na koniec kilka rytmów na pobudzenie przed jutrzejszą próbą wysiłkową.

wt 16.06 - spiroergometria
O samych badaniach pisałem już na FB. Najistotniejszą dla mnie informacją jest próg AT przy 165bpm (czyli do tego pulsu mogę biegać II zakresy i zakwaszenie nie powinno wówczas przekraczać 4mmol/l).

śr 17.06 - 17km [4:47]
Szara proza maratończyka - wolne nabijanie kilometrów po mieście, nudno jak cholera :)

czw 18.06 - 12km BC2 [3:48] 
Biegałem na pofałdowanej pętli 2,7km z łagodnymi podbiegami i dość konkretnym zbiegiem. Elegancko popracowały wszystkie partie mięśni, a sam trening mocno mnie podbudował, bo wykonałem go na sporej rezerwie i parametry pulsu były bezpiecznie niskie.

sb 20.06 - 6km [4:18] + ZB 3x(3-2-1`) p90s, ps 5` ... @3.35-3.25-3.15/km
Na trening podjechałem rano do parku na Zdrowie, gdyż minutówki miałem zgodnie z planem biegać po miękkiej nawierzchni. Po lekkim podmęczeniu mięśni i krótkiej gimnastyce wykonałem 3 serie z narastającym gradientem prędkości - 3minutówki w ok 3.35/km, 2min w ok 3.25/km i 1min w ok 3.15/km. Lubię takie zmiany tempa, bo dzięki temu trening staje się ciekawy i uczy odnajdywania konkretnych intensywności (starałem się patrzeć na zegarek jak najrzadziej i korekty tempa rzeczywiście okazywały się kosmetyczne).

ndz 21.06 - 25km wybiegania [4:10]
Niedzielne przedpołudnie spędziliśmy poza Łodzią. Małżonka wystartowała w krosowych zawodach na trasie biegowej w Bronisławowie k/Tomaszowa Mazowieckiego, a ja pougniatałem co nieco asfaltu na okolicznych drogach wśród pól, wsi i lasów. Końcowe kilometry były już lekko mięśniowo wymagające - cóż, nogi bardzo rzadko kiedy pracują u mnie na takim wahadle (długości kroku przy tej intensywności). Przed 15km sięgnąłem po żel energetyczny, dziś na testy poszedł płynny PowerBar - w smaku przypominał rozgazowany napój pomarańczowy, ale swoje zrobił i elegancko uzupełnił niemal pusty już bak glikogenu. Wybieganie skończyłem niemal równo ze startującą Beatą i po pysznej grochówce i życiodajnej kawie poszliśmy jeszcze nad wodę. Warto czasem wyściubić nos dalej poza własne podwórko i polatać w nieznanej okolicy.

Razem: 91km + 31km rower + 5x krio + 1x (siła+stabilizacja)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz