niedziela, 14 czerwca 2015

Inwazja na Berlin - tydzień 2/17

Z początkiem tygodnia rozpocząłem zabiegi w kriokomorze. Drugi raz w życiu skusiłem się na ten rodzaj regeneracji, tym razem nie podczas roztrenowania, tylko już przy jednoczesnym treningu. Zabieg krioterapii polega na 3minutowym wejściu do komory, gdzie temperatura sięga dobrze poniżej -120stC i z reguły przy każdym kolejnym wejściu (cykl 10dniowy) jest nieco niższa. Metoda leczenia zimnem stosowana jest z powodzeniem od wielu lat. Osobiście żadnych urazów się nie nabawiłem, a zabiegi zafundowałem sobie jedynie w celu regeneracyjnym. Przy tak niskiej temperaturze krew zaczyna krążyć 4krotnie razy szybciej niż w warunkach normalnych. Dochodzi do skurczu naczyń krwionośnych i obniżenia temperatury ciała w obrębie skóry, tkanki podskórnej i w mniejszym stopniu mięśni. W kilka minut po zabiegu dochodzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych oraz wzrostu przepływu krwi, co jest jednym z mechanizmów termoregulacji. Działanie zimna powoduje tym samym poprawę utlenowania i odżywienia tkanek: mięśni, więzadeł i skóry. Bezpośrednio po zabiegu wskazane jest podjęcie aktywności ruchowej w formie kinezyterapii - gimnastyki ruchowej.

pn 8.06 - 13,5km [4:49]
Wolne rozbieganie regeneracyjne, profilaktycznie starałem się pobiegać po miękkim i zapętlałem po szutrowych alejkach parkowych.

wt 9.06 - szybkość 8x200 (33-34s) p90s
Odcinki biegane w Endorphin Racer'ach - myślę, że w nich łatwiej jest mi osiągać takie prędkości. Dwusetki miały na celu lekkie podbicie kwasowe i pobudzenie mięśni przed treningiem tempowym nazajutrz.

śr 10.06 - tempo 6km [3:30] śr 170bpm
Na papierze wyglądało to groźniej niż w rzeczywistości. Dość powiedzieć, że treningowo nigdy nie wykonałem takiej jednostki, jednak poszło nadspodziewanie dobrze. Krążyłem po 200metrowej twardej tartanowej bieżni, a podejrzewam że na asfalcie ten trening byłby bardziej wymagający.

pt 12.06 - 12,7km [4:38]
Mając nieco napięty grafik dnia, musiałem biegać dziś przy stojącym gorącym powietrzu przed konkretną burzą, która przetoczyła się nad Łodzią. Wytyczyłem sobie taką pętlę, by popracować trochę mięśniowo na zbiegach i podbiegach.

sb 13.06 - ZB 2x (2-1-2`) @3.20/km p90s, ps5`
Na minutówki podbiegłem rano na Zdrowie, a będąc już konkretnie mokrym po rozgrzewce zdjąłem koszulkę i pośmigałem w samych spodenkach. Ciężko jest mi utrzymywać takie tempo bez zerkania na tarczę Garmina, zwłaszcza w zróżnicowanym terenie, ale wychodziło nawet w miarę równo.

ndz 14.06 - 24km kros [4:16] śr 148bpm
Chcąc uniknąć upału dziś pohasałem po Arturówku już od 7 rano. Tylu ilu zwolenników LSD (long slow distance), tylu antagonistów tego podejścia, którzy unikają "zamulania". Jest to u mnie nowe podejście, takie właśnie wybiegania wymyślił mi trzeci zawodnik wczorajszych MP na 5km - mój treneiro Artur Kern :) Nie boję się podjąć tego ryzyka, wóz albo przewóz. Albo ruszę przy tym treningu do przodu, albo wyląduję z nieciekawą kontuzją, lub optymistyczniej przetrenowany. Póki jednak jest niewiele tych kilometrów i pracujemy na 6 jednostkach tygodniowo to myślę, że jest bezpiecznie i nawet wskazane aby pobrykać nieco szybciej.

Razem: 87km + rower 54km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz