niedziela, 29 marca 2015

Tydzień 16/19: 23-29.03

pn 23.03 - 13km BC2 [3:52] śr 158bpm, końcowy 162, spadek po 1min do 117 ... razem 20km
Ten sam dystans i tempo co 4dni temu. Średni puls 3 oczka wyższy - przyczyn wiele: 2dni po mocnym BC3 z bonusem, cięższe buty treningowe, gruba bluza, porywy wiatru, dopiero tuż przed wyjściem na trening "puścił" mi ból głowy (ostatnio coś częściej mnie nawiedza... - wiosna), ale i dziwne skoki pulsu z winy technologicznej :P (wyszło przy analizie linii tętna, gdzie na zbiegach powstały dziwne "hopki"). Ponadto założyłem nowe opaski kompresyjne na łydki Royal Bay (z max stopniem kompresji). Noga nie chciała dziś "podawać", mięśniowo był to trening wymagający. Dużo lepiej biega mi się w wysłużonych już CEPach.

wt 24.03 - 14,6km rozbiegania po lesie
Mocno byłem zdziwiony wpatrując się w wartości prędkości na tarczy mojego Garmina. Ciężko mi było rozbujać się by średnie tempo spadła w końcu poniżej 5/km. Ale zaraz uświadomiłem sobie że właściwie jestem po 6 mocniejszych dniach z rzędu: była zabawa biegowa, II zakres, wcale nie regeneracyjne OWB1, start treningowy z bonusem, wycieczka z podbiegami i włączeniem i wczorajszy zakres ... Trochę tego się skumulowało :) Z czasem jednak nogi przyjemnie się rozkręciły i na mecie śr tempo wyniosło 4:46/km - w całości po lesie.

śr 25.03 - Wczoraj w pracy wykruszył mi się fleczer w zębie, tym leczonym kanałowo. Ból zaczął się wzmagać i już wiedziałem, że zaraz po pracy to jadę do dentysty, a nie na trening... Tym razem wybrałem się do sadysty z polecenia i zgodnie z tym co powiedział, kanał miałem w ogóle nieoczyszczony (sic!) i wdało się zapalenie... Po wizycie naszły mnie rozterki: robić dziś ten trening czy lepiej odpuścić. Nastał wieczór, słońce zaszło a znieczulenie nie puszczało :) Ale bardzo rozważny mauratończyk wyfrunął mimo wszystko w kierunku Zdrowia. Zaplanowałem sobie na dzisiaj 800ki, no ale miały one być na stadionie. Z racji ciemności zmodyfikowałem dystans i wykonałem 4 kilometrówki na odmierzonym odcnku.
4x1km p. 90s - 3:28, 3:26, 3:24, 3:27
Znieczulenie puściło dopiero w połowie treningu. Dziś wreszcie noga konkretnie podawała. Dość powiedzieć, że biegało się znacznie luźniej niż na poniedziałkowym zakresie. Na dobrą sprawę przerwę między odcinkami mogłem skrócić nawet do minuty, ale wolałem nie przeginać przed niedzielnym półmaratonem. Z tego samego powodu uznałem, że 4 powtórzenia wystarczą aby przewentylować płuca i mogę obecnie czekać na kompensację akcentu już za kilka dni. Razem wyszło zaledwie 11,3km - kiedy ja ostatnio tak krótki impuls robiłem :)

czw 26.03 - 13,8km rozbiegania [4:37], w tym 2 krótkie rytmy pod koniec

pt 27.03 - wolne (pierwsze od ponad miesiąca)

sb 28.03 - rozruch 6km [4:46] + 10` GR + 2x150R

ndz 29.03 - Półmaraton w Pabianicach - start kontrolny z atakiem na nowe PB

---
razem: 93km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz