Przez pierwsze 3 dni po Wrocławiu nie skusiłem się na żaden rodzaj aktywności sportowej. We wtorek po pracy wyjechałem na kilka dni w Tatry. Zaliczyłem 3 wspaniałe długie piesze górskie wycieczki.
śr 18.06: Palenica Białczańska - Morskie Oko - Czarny Staw - Rysy (2499m npm) - Popradzkie Pleso - elektricka w Szczyrbskim Plesie
Już przed przyjazdem wiedziałem że trzeba nastawić się na zimowe warunki. Podejście od polskiej strony bez raków i czekana jest niezwykle ryzykowne. Do samego szczytu nie wiedzieliśmy czy uda nam się tam wdrapać, ale schodzić już woleliśmy na słowacką stronę (bezpieczniej). Ze Szczyrbskiego podjechaliśmy kolejką do Smokowca (g21) i chcąc wrócić na noc do Polski została nam tylko opcja dojazdu taksówką. Nieco się spłukaliśmy tą przejażdżką, a i tak targowaliśmy się ostro.
czw 19.06: Kiry - Cudakowa Polana - Ciemniak (Czerwone Wierchy) - Małołączniak - Przysłup Miętusi - Nędzówka - Kiry
To był jedyny słoneczny dzień. W Tatrach Zachodnich śniegu już jak na lekarstwo, całą wycieczkę przewędrowałem w sandałach. Pierwszy raz miałem okazję zaliczać zejście z Małołączniaka - niezwykle malowniczy grzbiet łagodnie opadający w dół, zakończony trudnym technicznie żlebem z kilkoma łańcuchami. Chyba najtrudniejszy szlak w tej części Tatr. Wracając na kwaterę zahaczyliśmy o termy w Szaflarach - wspaniały relaks dla obolałych mięśni.
pt 20.06: Kuźnice - Boczań - Hala Gąsienicowa - Przełęcz Świnicka - Świnica - Zawrat - HG - Dolina Jaworzynki - Kuźnice
Od rana lekko siąpił kapuśniaczek. Ustaliliśmy że idziemy dokąd się da bezpiecznie podejść. Gdy za Przełęczą pod Świnicą zaczął prószyć śnieg naszły nas pewne obawy, ale szybko się uspokoiło. Szlak od przełęczy aż do Granatów jest najtrudniejszym tatrzańskim szlakiem po polskiej stronie. Co prawda dopiero od Zawratu do leżącej za Granatami Przełęczy Krzyżne jest on wydzielony jako Orla Perć, to jednak ten nasz odcinek śmiało może konkurować z percią pod względem skali trudności. Na Świnicy (2301m npm, najwyższy szczyt leżący całkowicie po polskiej stronie) musieliśmy podjąć decyzję czy zawracamy tą samą drogą, czy schodzimy na Zawrat mając w perspektywie śnieżno-lodowe zejście do Murowańca. Oczywiście nie chcieliśmy dublować tego samego odcinka, więc ustaliliśmy, że jeśli będzie zbyt niebezpiecznie zejdziemy łagodnym szlakiem do Doliny 5 Stawów i dalej Roztoką do asfaltówki Palenica-MOK. Zejście na HG mimo swych niebezpiecznych zlodzonych odcinków (płn. wystawa) i częściowo uwięzionych w śniegu łańcuchach było jednak krótszą i ciekawszą opcją i żal nam było odpuszczać. Straszliwie zmarzłem na tym ostatnim odcinku, tak więc w drodze powrotnej wygrzałem stare kości w saunach zakopiańskiego Aquaparku.
Nazajutrz trzeba było już wracać do szarej rzeczywistości, ale zahaczyliśmy jeszcze o Szaflary :)
Od niedzieli przez cały kolejny tydzień co drugi dzień planowałem godzinne bardzo spokojne rozbiegania. Plany planami, ale po trzech takich niemrawych joggingach miałem dosyć i w sobotę poleciałem w stronę łódzkich Łagiewnik.
sb 28.06 - 24,4km rozbiegania [4:54], w tym 1x150R
ndz 29.06 - 20km BC1 [4:36] + ZB 4x30/60, razem 21,7km
sb 28.06 - 24,4km rozbiegania [4:54], w tym 1x150R
ndz 29.06 - 20km BC1 [4:36] + ZB 4x30/60, razem 21,7km
Tak więc już w weekend zacząłem odbudowę bazy tlenowej - skupiam się na kilometrażu i sile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz