pn 14.12 - 22km wybiegania [4:28]
Czasem dzień po zawodach łapię niezłe noszenie. Tak było i tym razem. Biegło się fantastycznie, a tylko perspektywa środowego dłuższego zakresu i przede wszystkim niedzielnej długiej wycieczki ostudziła moje zapędy i zakończyłem po 100minutach żwawego treningu. Warto pamiętać by takie biegi kończyć choć symbolicznym spokojnym truchtem i tak wracając z wielkiej pętli po północnej Łodzi dorzuciłem już w parku pod blokiem wyciszające 2minuty.
wt 15.12 - 8km [4:44] + 10x100R (17-18s) + 2x150R (28s, z lekkim podbiegiem)
Nogi dzisiaj miały prawo być ociężałe, dlatego nie szalałem z tempem i objętością. Krótkie rozbieganie zakończyłem serią 10 spokojnych rytmów po miękkiej parkowej alejce i w bonusie dorzuciłem 2 mocniejsze dłuższe przebieżki z małą hopką w trakcie. Wróciwszy do domu zapach gorącego rosołu zniweczył moje plany stabilizacyjne i skończyło się tylko na brzuszkach (2x50) i drążku (2x5).
Nogi dzisiaj miały prawo być ociężałe, dlatego nie szalałem z tempem i objętością. Krótkie rozbieganie zakończyłem serią 10 spokojnych rytmów po miękkiej parkowej alejce i w bonusie dorzuciłem 2 mocniejsze dłuższe przebieżki z małą hopką w trakcie. Wróciwszy do domu zapach gorącego rosołu zniweczył moje plany stabilizacyjne i skończyło się tylko na brzuszkach (2x50) i drążku (2x5).
śr 16.12 - 3x6km OWB2 p2`
Stopniowo wydłużam objętość treningów w drugim zakresie, było już 13, 16km i dziś chciałem znowu odrobinę więcej. Tylko że start sprzed kilku dni wraz z mocnym wybieganiem nazajutrz nie pozwoliły mi zdroworozsądkowo trzasnąć taki zakres w jednym kawałku, tak więc podzieliłem go na odcinki. Pewnie i bym podołał dłuższemu ciągłemu, ale nie byłoby to wskazane w takich okolicznościach. Średnie parametry na kolejnych szóstkach wyszły następująco: 3:59, 3:56 i 3:58/km na pulsach odpowiednio 152, 158 i 157bpm. Końcowe tętno wyniosło 161, a restytucja po 1min była rewelacyjna aż do poziomu 112. Razem z dobiegami do parku na Zdrowiu wyszło dziś ponad 25km.
Stopniowo wydłużam objętość treningów w drugim zakresie, było już 13, 16km i dziś chciałem znowu odrobinę więcej. Tylko że start sprzed kilku dni wraz z mocnym wybieganiem nazajutrz nie pozwoliły mi zdroworozsądkowo trzasnąć taki zakres w jednym kawałku, tak więc podzieliłem go na odcinki. Pewnie i bym podołał dłuższemu ciągłemu, ale nie byłoby to wskazane w takich okolicznościach. Średnie parametry na kolejnych szóstkach wyszły następująco: 3:59, 3:56 i 3:58/km na pulsach odpowiednio 152, 158 i 157bpm. Końcowe tętno wyniosło 161, a restytucja po 1min była rewelacyjna aż do poziomu 112. Razem z dobiegami do parku na Zdrowiu wyszło dziś ponad 25km.
czw 17.12 - 13km rozbiegania po nocnym lesie, miejscami w błocie [5:08]
stabilizacja 10`
pt 18.12 - 3x3km temporun (LT) p2`
Mając zaplanowaną niedzielną dłuższą wycieczkę trening progowy mogłem wykonać tylko dzisiaj. Po pracy ze względu na wcześnie zapadające ciemności najwygodniej byłoby mi pobiegać na hali, ale traf chciał że musiałem oddać swoją karocę do mechanika. Tego typu trening odfajkowany na bieżni elektronicznej kompletnie nie ma sensu. Na łódzkich stadionach po ciemku raczej się nie pobiega. Wybrałem więc swoją znaną na pamięć pętlę na Zdrowiu. Tempo w biegu progowym odpowiada intensywności godzinnego wysiłku. Tak mówią podręczniki, jednak nie zawsze zawodnicy pamiętają że mówimy o aktualnej intensywności, a nie życzeniowej (czy z rekordu życiowego sprzed kilku lat). Oszacowałem, że na chwilę obecną będzie to 3:36/km (półmaraton 1h16m). Kolejne trójki wyszły średnio po 3:36, 3:36 i 3:35/km na średnich pulsach 162, 167 i 169bpm. Końcowe tętno podskoczyło do 173, a restytucja po 1min wyniosła 124. Wartości bardzo optymistyczne, tym bardziej że był to dopiero pierwszy tego typu trening w bieżącym mezocyklu.
Mając zaplanowaną niedzielną dłuższą wycieczkę trening progowy mogłem wykonać tylko dzisiaj. Po pracy ze względu na wcześnie zapadające ciemności najwygodniej byłoby mi pobiegać na hali, ale traf chciał że musiałem oddać swoją karocę do mechanika. Tego typu trening odfajkowany na bieżni elektronicznej kompletnie nie ma sensu. Na łódzkich stadionach po ciemku raczej się nie pobiega. Wybrałem więc swoją znaną na pamięć pętlę na Zdrowiu. Tempo w biegu progowym odpowiada intensywności godzinnego wysiłku. Tak mówią podręczniki, jednak nie zawsze zawodnicy pamiętają że mówimy o aktualnej intensywności, a nie życzeniowej (czy z rekordu życiowego sprzed kilku lat). Oszacowałem, że na chwilę obecną będzie to 3:36/km (półmaraton 1h16m). Kolejne trójki wyszły średnio po 3:36, 3:36 i 3:35/km na średnich pulsach 162, 167 i 169bpm. Końcowe tętno podskoczyło do 173, a restytucja po 1min wyniosła 124. Wartości bardzo optymistyczne, tym bardziej że był to dopiero pierwszy tego typu trening w bieżącym mezocyklu.
sb 19.12 - 10km recovery [4:59]
15` sprawność (stabilizacja, brzuch, drążek)
ndz 20.12 - 27km wybiegania po Górze Kamieńsk
Trzeba mieć nierówno pod sufitem by w niedzielę zrywać się z łóżka przed 6rano. Nie byłem jednak odosobniony :) Podjechaliśmy dziś silną ekipą na małe brykanie po Górze Kamieńsk. Po ponad 25 mocnych kaemach poniżej 4:30/km! wszyscy mieliśmy dosyć, a na dobicie zostawiliśmy sobie podbieg wzdłuż wyciągu na samą górę. To była prawdziwa próba charakteru, nogi konkretnie dostają w kość, a płuca można zostawić praktycznie już w połowie drogi. Suma podbiegów wyniosła 489 metrów. Cóż, Maraton Karkonoski ma 2150m :) Wycieczka bardzo udana, za miesiąc trzeba ją koniecznie powtórzyć, może już w śniegu? W domu wtrąbiłem wielką miskę spaghetti i zaraz wskoczyłem na 10` do lodowatej wody w wannie. Drzemka po tym wszystkim przyszła mi nad wyraz łatwo. W planach mam jeszcze saunę pod wieczór i tydzień można uznać za bardzo udany i zakończony.
Razem: 126km
Trzeba mieć nierówno pod sufitem by w niedzielę zrywać się z łóżka przed 6rano. Nie byłem jednak odosobniony :) Podjechaliśmy dziś silną ekipą na małe brykanie po Górze Kamieńsk. Po ponad 25 mocnych kaemach poniżej 4:30/km! wszyscy mieliśmy dosyć, a na dobicie zostawiliśmy sobie podbieg wzdłuż wyciągu na samą górę. To była prawdziwa próba charakteru, nogi konkretnie dostają w kość, a płuca można zostawić praktycznie już w połowie drogi. Suma podbiegów wyniosła 489 metrów. Cóż, Maraton Karkonoski ma 2150m :) Wycieczka bardzo udana, za miesiąc trzeba ją koniecznie powtórzyć, może już w śniegu? W domu wtrąbiłem wielką miskę spaghetti i zaraz wskoczyłem na 10` do lodowatej wody w wannie. Drzemka po tym wszystkim przyszła mi nad wyraz łatwo. W planach mam jeszcze saunę pod wieczór i tydzień można uznać za bardzo udany i zakończony.
Razem: 126km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz