niedziela, 15 lutego 2015

Tydzień 10/19: 9-15.02

pn 9.02 - Po niedzielnym 36km wybieganiu dziś teoretycznie mógłbym leżeć do góry brzuchem. Wielu pewnie tak by postąpiło. Chcąc jednak przyspieszyć regenerację wyszedłem na pół godziny na bardzo spokojny trucht - 7km [5:02]

wt 10.02 - Kończy mi się kwartalny karnet na siłownię. Dziś była ostatnia okazja na ćwiczenia z gryfem. Mając mało czasu zrezygnowałem z biegania na zewnątrz i wskoczyłem na bieżnię. Po 8km [4:39] dołożyłem 5 rytmów 200m i zabrałem się za wstąpienia, pajacyki, przeskoki i inne dziwne wygibasy z gryfem i steperem. Symbolicznie dorzuciłem małe co nieco na mięśnie brzucha i wytruchtałem już tylko 1 spokojny kilometr na bieżni. Nawet na saunę nie miałem czasu :(

śr 11.02 - Na trening umówiłem się z Krzyśkiem. Pobiegliśmy razem na Zdrowie na II zakres. Pętla na obwodzie suchutka, wewnątrz sporo brei śniegowo-lodowo-piaszczystej. Z planowanych 15km po 13 musiałem skończyć ze względu na problemy żołądkowe.
3km [4:33] + 120R + 13km BC2 [3:55] + 3,4km [5:27]
Końcowy puls wyniósł 162 oczka, średni 158, a spadek po 1min do 122. Tempo drogi powrotnej najlepiej obrazuje moje samopoczucie...

czw 12.02 - Wyszło piękne słońce, aż chciało się biegać bez końca. Nie mogłem jednak przegiąć, bo w końcu w niedzielę zawody. Nabiegałem 21,5km na średnim tempie 4:42/km.

pt 13.02 - Chciałem dziś polatać 200ki na stadionie. Pomyślałem sobie, że skoro od kilku dni mamy odwilż, to stadion na Łodziance powinien już znośnie wyglądać. Okazało się, że pokrywa go 10cm warstwa zmrożonej lodowej skorupy :) Pokręciłem się jeszcze w okolicy w poszukiwaniu sensownego odcinka na którejś z osiedlowych uliczek, ale nic nie znalazłszy dobiegłem na DDR na Wojska Polskiego, gdzie wiedziałem że jest sucha i asfaltowa nawierzchnia.
10km [4:35] + 8x230 [~3:10/km] + 2,2km [4:55]
Wyszło tak nietypowo, nierówno, bo biegałem między charakterystycznymi punktami na drodze. Akurat na tym odcinku było minimalnie pod górę (ok 1st nachylenia), tak więc uznałem że 8 powtórzeń na 2 dni przed startem starczy w zupełności.

sb 14.02 - Wybiegłem rano do parku pod blokiem na krótki rozruch. Nie wiedząc kiedy stuknęło 10km nawet żwawym tempem (niekontrolowanym, biegłem na samopoczucie) 4:37/km. Do obiadu miałem jeszcze solidnego bonusa w postaci zakupów w 2 marketach :/ Nie jest to mój wymarzony sposób regeneracji, bywa :)

ndz 15.02 - Puchar Maratonu 21km
20,97km - 1:18:58 [3:46/km] , miejsce 1
Relację zamieściłem już na swoim nowym fanpagu FB, na który serdecznie zapraszam :)
Zainteresowanym nieposiadającym konta na Facebooku napiszę że trasa była solidnie zlodzona. Prowadziłem od startu do mety dyktując sobie własne tempo na granicy komfortu - nie jest ono może porywające, ale dziś nawet przy nacisku któregoś z rywali ciężko byłoby pobiec sporo szybciej. 
Zaraz po powrocie do domu wskoczyłem na 10minut do wanny z lodowatą wodą, oczywiście tylko nogami :) Nie jestem hardkorem.

---
Razem: 114km

Był to ostatni trzeci tydzień kolejnego cyklu. Przede mną tydzień biały, regeneracyjny, bez akcentów. Czas przydusić organizm, żeby forma za szybko nie przyszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz