niedziela, 8 lutego 2015

Tydzień 9/19: 2-8.lutego

pn 2.02 - Cały dzień chodziłem ospały, nawet dwie kawy nie pomogły. Ciężko było zmobilizować się do wyjścia na trening, a gdy już zacząłem to mimo wczorajszego wolnego rozbiegania nogi ciążyły niemiłosiernie - efekt sobotniej mocnej trzydziestki.. Dociągnąłem do 8km rozgrzewki, ślizgając się przy tym na zlodzonych parkowych alejkach - jak ja jutro zakres zrobię? Dopiero podczas zabawy biegowej rozruszałem zwapnione kulosy i od razu się milej zrobiło.
8km [4:36] + MZB 20x30/45 + 3,2km [4:58]
Odcinki biegałem bardzo swobodnie ok 150m, przerwa bardzo wolna - nawet 5.30/km. Akcent miał być daleki od interwałowego, przerwy do pełnego wypoczynku. Razem 17,1km.

wt 3.02 - Podjechałem do parku na Zdrowiu, bo i tak kursowałem po mieście. Zakres zacząłem po nieco skróconej rozgrzewce (z reguły robię co najmniej 3km). Pętla na odcinkach śniegowych była posypana piachem, także "spowolnienie" tym razem mogło sięgnąć ok. 1s/km.
2km [4:49] + 180R + 18km BC2 [3:55] + 2,1km [5:33]
Pod koniec treningu miałem małe problemy żołądkowe, ale udało się skończyć w zakładanej intensywności. Średni puls wyniósł 156bpm (tak jak przed tygodniem przy 17km @4/km), końcowy 159, a spadek po 1min tym razem nie był do końca zadowalający - 120bpm (dystans jednak swoje zrobił). Wytruchtanie było nad wyraz spokojne. Razem 22,5km.
 
śr 4.02 - 17,5km rozbiegania [4:43]
Problemów żołądkowych ciąg dalszy :/ Zdecydowanie nie służą mi ostre potrawy, a znowu pojadłem wczoraj ostro przyprawiony sos z ryżem. Dobrze, że chociaż wiem po czym mam takie sensacje.

czw 5.02 - Na dziś zaplanowałem pierwszy w obecnym okresie przygotowawczym trening anaerobowy (powyżej progu zakwaszenia). Wychodząc od dystansu, do dyspozycji miałem 2,2km suchego odcinka po obwodzie parku. Wydumałem sobie, że można by pokusić się na danielsowe interwały przerywane, czyli taki "tempo run" na raty - tak by oszukać organizm i nabiegać więcej kilometrów na wysokiej intensywności :)
5km [4:35] + 130R + 4x 8min [~3.40] p2` trucht + 3,8km [5:13]
Prędkość okazała się wymagająca oddechowo i mięśniowo. Oczywiście swoje zrobił mocny trening, jak i profil tego odcinka - początek to delikatny podbieg zakwaszający mięśnie już po minucie biegu. Cztery powtórzenia okazały się optymalne, przy kolejnym ciężko byłoby już utrzymać zakładaną prędkość.
Pod wieczór wskoczyłem do wysokiego wiadra (do kolan) z lodowatą wodą na 3 serie łącznie 10`.

pt 6.02 - 18km rozbiegania [5:00]
Chyba nigdy nie zdarzyło mi się zatrzymać zegarek po okrągłej liczbie kilometrów (bez przecinka) i przy okrągłym tempie :) Wyglądało jak by się popsuł :D Trening wykonałem po mieście z kolegą.

sb 7.02 - Piątek, świątek a ja i tak się budzę po 6 rano - szybkie śniadanie i o 8 już byłem w drodze. Tradycyjnie przed serią podbiegów zafundowałem sobie solidną podmęczającą mięśnie rozgrzewkę.
11,3km [4:31] + 7x400pg [3.45-3.40] p 400 [4:55-4.40] + 3,3km [4:56]
Jak to ładnie określił mój znajomy, był to "Trening szeroko rozumianej siły biegowej i wytrzymałości siłowej na wstępnym zmęczeniu tlenowym tłuszczowym". Tempo podbiegu jakoś nie było powalające, ale przy ośnieżonej nawierzchni optymalne.
Po obiedzie dołożyłem 3 serie w saunie fińskiej - 3x10`.

ndz 8.02 - 35,7km wybiegania [4:47]
W przepięknej białej scenerii zrobiliśmy dziś z kolegą niezły kawał wybiegania. Dobiegłszy do Arturówka wskoczyliśmy na krosową trasę Półmaratonu Szakala, którą pokonaliśmy wraz ze słynnymi parowami. Wracając nad stawy zboczyliśmy jeszcze na nowo wyznaczoną ścieżkę biegową z projektu 'Trasy biegowe województwa łódzkiego'. Zaraz po powrocie do domu, obfitym koktajlu bananowym z miodem, delikatnym rozciąganiu i rollowaniu nóg na wałku, napuściłem pełną wannę zimnej wody, dosypałem lodu i wskoczyłem do środka na bite 10`. Odczucia o dziwo dużo znośniejsze niż w wiadrze.

---
Razem: 150km (7dni)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz