Porządkowałem wczoraj szafę i definitywnie pożegnałem się z dziewięcioma parami butów - dwie idą na śmietnik, a tą znaczną resztę trzeba będzie mądrze spożytkować (najlepiej sprezentować potrzebującym). W większości tych butów i tak już bardzo dawno nie biegałem, bo zdecydowanie straciły już swoją amortyzację. Nie mam przesadnego fioła na punkcie wymiany obuwia co 500km, jak zalecają często producenci, ale pułap 2000km wyznacza wg mnie tą granicę bezpieczeństwa dla układu ruchu biegacza. Zwłaszcza, że niestety głównie biegam po twardych nawierzchniach...
Te 9 par wykończyłem w 4,5 roku biegania :)
- Adidas x4 (Response Cushion19 x3, Adizero F50)
- New Balance x3 (571, 590, 890)
- Asics x2 (Stratus4, Speedstar3)
Obecnie biegam w następujących:
- Adidas Duramo 4 - typowa ekonomiczna treningówka, 1700km przebiegu - bez zastrzeżeń, ale i bez fajerwerków
- Saucony Jazz Tr15 - but krosowy ze średniej półki, 1670km - nieco lepsza przyczepność, drobne uszkodzenia mechaniczne ale na kilka leśnych wycieczek na pewno jeszcze je włożę
- New Balance 790v2 - lżejsza treningówka na szybsze treningi, 930km - stan niemal idealny
- Adidas Adizero Adios2 - rasowa startówka, 600km - naprawdę nie mam się do czego przyczepić, nawet wypustki na podeszwie jeszcze się nie starły.. na pierwszym starcie mocno mnie poobcierały, ale później już było bardzo wygodnie i bezboleśnie - świetnie opinają mi stopę.. tylko ten przebieg już trochę niebezpieczny jak na lekką startówkę, choć szczerze nie odczuwam tego w biegu absolutnie! Żal będzie się z nimi rozstawać, wiosenny maraton pewnie polecę już w czymś nowym.
- Brooks Aduro - najnowszy nabytek, 24km :) - but treningowy, bardzo wygodny jak na razie.. nie jest to poduszkowiec, ale żelową amortyzację świetnie się odczuwa... po 2gim treningu stwierdzam, że przy większych prędkościach stopa ma za dużo luzu - będzie to kapeć jedynie na nabijanie kilometrów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz