niedziela, 11 stycznia 2015

Tydzień 5/19: 5-11. stycznia

pn 5.01 - siłownia
bieżnia 8km [4:49]
gryf - 2 serie, wybrane ćwiczenia +10kg
brzuch - poziomka, skośne
bieżnia 2km [5:15]
sauna fińska 15+10`

wt 6.01 -  Piękna pogoda i w dodatku dzień wolny. Aż się prosiło podjechać/podbiec do lasu, jednak nadeszła już pora by zacząć latać dłuższe płaskie II zakresy... Im bliżej weekendu, tym pogoda będzie się coraz bardziej psuć, zatem zdecydowałem że właśnie wtedy polatam leśne krosy.
Rano podjechałem do parku na Zdrowie, włożyłem swoje szpanerskie okulary p/słoneczne i hulaj dusza :)
I: 15km BC2 [3:54] - śr 158bpm; końcowy 160, spadek po 1min bardzo optymistyczny do 115bpm!
Po górze pierogów ruskich u rodziców byłem straszliwie ociężały, więc dołożyłem wieczorem małe co nieco:
II: 8km rozbiegania [4:48]
Razem blisko 29km

śr 7.01 - 13,8km rozbiegania [4:49] - na Zdrowie, dwie i pół dużej pętli i z powrotem, trening bez historii.
Wieczorem byłem w kinie na 'Niezłomnym' - historia Louisa Zamperini'ego. Gorąco polecam zarówno książkę, jak i film - najlepiej w tej kolejności.

czw 8.01 - 12km OWB1 [4:35] + podbiegi 11x200 + 3km wytruchtania
Swoim starym zwyczajem podbiegi wykonuję na podmęczonych nogach, tak by trening był trudniejszy. Niektórzy odwracają kolejność i dopiero po sesji siły biegowej aplikują sobie godzinę truchtania, jednak nie przekonuje mnie taka koncepcja. Planowałem 15 powtórzeń, jednak z braku czasu postanowiłem skrócić do 10, a że wyszło 11 to stracenie rachuby już podczas :) Zacząłem od 43s i rozkręcałem się stopniowo aż do 40s. Sam podbieg lekko śliski i zaśnieżony, ale tragedii nie było - przerwa truchtana w dół [5:30-5:15/km]. Razem wyszło 19,6km.

pt 9.01 - 19,2km rozbiegania [5:01]
Trening po parku na Zdrowiu z kolegą Szymonem. Wstrzeliliśmy się akurat w dziurę bez opadów. Po bieganiu marzyła mi się sauna, specjalnie w tym celu podjechałem do parku zamiast tradycyjnie dobiegać. A tu niemiła niespodzianka i na siłowni brak prądu...

sb 10.01
I: 11,7km WB2 kros [4:05] śr 150bpm, końcowy 154, spadek po 1min do 116bpm
Pętla 3,9km - o dziwo nawet umiarkowanie błotnista, spodziewałem się niezłego upodlenia. Razem 17,3km.
II: 8km rozbiegania [5:00] na bieżni na siłowni
+ 10` core stability + brzuch + grzbiet
+ sauna fińska 35` (15-10-10)

ndz 11.01 - 31km wybiegania [4:47] śr 135bpm, w tym kilometrowe włączenie do TM po 29km
Po wczorajszych ulewach dziś z pewnością bym się zakopał w leśnym błocie, zatem pobiegałem głównie po twardym. Nie miałem ochoty na pętle na Zdrowiu i pobiegłem w stronę Rąbienia - na zachód głównie pod urywający głowę wiatr, powrót w większości z wiatrem, ale pechowo zaczął on z czasem tak kręcić że znowu były momenty okropnego mordewindu.
Po prysznicu najpierw obficie schłodziłem strumieniem zimnej wody górę nóg, a później wskoczyłem do wysokiego wiadra (do kolan) na 2 serie po 2` do lodowatej wody - test silnej woli, sekundy dłużyły się straszliwie :)

Razem: 148km

Przede mną ostatni tydzień I mezocyklu. Z objętości lekko zejdę tylko ze względu na niedzielny start w Pucharze Maratonu (16km po lesie), ale te 120 wypadłoby jednak zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz